| Autor |
Wiadomość |
|
Kuba05
Dołączył(a): So maja 26, 2007 9:01 Posty: 11
|
Jaka jest moja relacja z Jezusem? Staram się być pewnym że On mnie kocha i być pewnym tego co mówi...
A co do rozmawiania z kimś kogo kocham to myślę że powinienem być szczęśliwy z rozmowy z Bogiem, modlitwy i kiedyś tak było, za wszystko dziękowałem, przepraszałem... ale teraz gdy tylko pomyślę że mam się modlić to odechciewa mi się wszystkiego...
|
| So sty 24, 2009 20:00 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
100 % racji,jumik!
Kubo,nie staraj się tylko być pewnym,że On cie kocha,tylko na te miłość sie otwórz,poczuj ja!
I tak,jak wspomniałam,wołaj "Jezu ratuj!" i bedzie to dla Niego piękna modlitwą,bo wyrazem zaufania.
Choćbyś miał to jedno powtarzać w kółko,On to doceni.
|
| So sty 24, 2009 20:04 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Kuba05 napisał(a): Jaka jest moja relacja z Jezusem? Staram się być pewnym że On mnie kocha i być pewnym tego co mówi... Kubo, a mógłbyś szerzej? Popatrz... gdy jest się w związku, gdy kocha się drugą osobę, to można by mówić o tej osobie bez przerwy, godzinami albo raczej dniami. Zadaj sobie pytanie ile czasu mógłbyś mówić o Twojej osobistej relacji z Jezusem? A może nawet zrób eksperyment i spróbuj tak mówić. Tylko nie żadne teksty z katechizmu! Spróbuj! Może zadam inne pytanie: powiedz coś o swoim zaangażowaniu w wiarę, w relację z Panem. Czym się ono u Ciebie przejawiało i przejawia? Kuba05 napisał(a): A co do rozmawiania z kimś kogo kocham to myślę że powinienem być szczęśliwy z rozmowy z Bogiem, modlitwy i kiedyś tak było, za wszystko dziękowałem, przepraszałem... ale teraz gdy tylko pomyślę że mam się modlić to odechciewa mi się wszystkiego...
A wyobraź sobie, że jesteś 30 lat po małżeństwie, no i jesteście pokłóceni, znudzeni, czujecie pustkę uczuciową itd. Czy to oznacza, że nie powinniście ze sobą rozmawiać? W żadnym razie! Powinniście tym bardziej!
Może to czas, aby odnaleźć swoją wiarę na nowo? I to znaczeni mocniejszą! Widzisz... wyobraź sobie, że Twoje życie to działka, na której jest postawiony kilkupiętrowy budynek, którym Ty jesteś. Kilka pięter to... no cóż... niewiele. Niby ładne okienka, ładna farba z zewnątrz, no ale... taki sobie budyneczek. No i okazuje się, że można by na tej działce (Twoim życiu) wybudować olśniewający drapacz chmur jakiego świat nie widział! Ba! Nawet jest inwestor na to! Tylko żeby go zbudować, to trzeba najpierw zburzyć ten lichy domeczek... i to doszczętnie! Trzeba kuć ściany aż do fundamentów i aż fundamenty zburzyć! Dopiero wtedy da się założyć nowe, lepsze i zbudować ten drapacz chmur (Twoją wiarę, nowego Ciebie). Nie obawiajmy się samego burzenia! Zdecydujmy się wznieść ten nowy budynek! Drapacz chmur!
_________________ Piotr Milewski
|
| So sty 24, 2009 20:15 |
|
|
|
 |
|
Kuba05
Dołączył(a): So maja 26, 2007 9:01 Posty: 11
|
Pomagam księżom w kilku parafiach w prowadzeniu dzieci do komunii, oazy czy innych grup parafialnych, pomagam w prowadzeniu rekolekcji dla dzieci i młodzieży... Uczyłem się o Bogu i uczyłem innych o Bogu.. Mogę wyrecytować połowę przepisów kościoła z pamięci i kiedyś mi to pomagało.. wiedziałem co mam robić... zawsze byłem pewny Boga i tego że mnie kocha... A teraz nic mi to nie daje... Nie odczuwam tej "potrzeby modlitwy"
|
| So sty 24, 2009 20:22 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Kuba05 napisał(a): Pomagam księżom w kilku parafiach w prowadzeniu dzieci do komunii, oazy czy innych grup parafialnych, pomagam w prowadzeniu rekolekcji dla dzieci i młodzieży... Uczyłem się o Bogu i uczyłem innych o Bogu.. Mogę wyrecytować połowę przepisów kościoła z pamięci i kiedyś mi to pomagało.. wiedziałem co mam robić... zawsze byłem pewny Boga i tego że mnie kocha... A teraz nic mi to nie daje... Nie odczuwam tej "potrzeby modlitwy"
Popatrz... dalej nie piszesz o swojej osobistej relacji z Jezusem, a tylko co robisz tu a co tam, co umiesz, itd. Gdyby się mówiło o swojej ukochanej, to by się nie mówiło tylko: spotykamy się tyle a tyle razy w tygodniu, robimy to a to, tylko by się mówiło o żywej, tętniącej życiem relacji, pełnej zaangażowania i intymności! Wiara nie jest światopoglądem, a relacją z rzeczywistym Bogiem! Wiara to nie znajomość przepisów, liturgiki i wiedza. To relacja miłości z Bogiem!
Może właśnie zastanów się nad tym... nad tym co zrobić, żeby poprawić swoją osobistą relację z Bogiem. Tylko za każdym razem zadaj sobie pytanie, czy to poprawi relację a nie tylko "bycie dobrym wierzącym".
_________________ Piotr Milewski
|
| So sty 24, 2009 20:46 |
|
|
|
 |
|
Kuba05
Dołączył(a): So maja 26, 2007 9:01 Posty: 11
|
Pytałeś czym się u mnie wiara przejawia... Teraz głównie tym...[/code]
|
| So sty 24, 2009 20:50 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Rozumiem. Ale chodziło mi właśnie o to, co robisz dla wiary, dla zwiększenia intymności i zaangażowania. Wiara to żywa relacja z Bogiem!
Kuba05 napisał(a): Pomagam księżom w kilku parafiach w prowadzeniu dzieci do komunii, oazy czy innych grup parafialnych, pomagam w prowadzeniu rekolekcji dla dzieci i młodzieży... Uczyłem się o Bogu i uczyłem innych o Bogu.. Mogę wyrecytować połowę przepisów kościoła z pamięci i kiedyś mi to pomagało.. wiedziałem co mam robić... zawsze byłem pewny Boga i tego że mnie kocha... A teraz nic mi to nie daje... Nie odczuwam tej "potrzeby modlitwy" Hmm... a może właśnie skupiłeś się tylko na duchowości autorytarnej, pomijając nieautorytarną. Duchowość autorytarna (mówiąc w skrócie i uproszczeniu) to jest: Cytuj: W historii duchowości Anzelm Grün wyróżnia dwa jej prądy: duchowość autorytarną i duchowość nieautorytarną. Punktem wyjścia dla duchowości autorytarnej są ideały, do których dążymy, i wyznaczone cele, które zamierzamy osiągnąć przez ascezę i modlitwę. Te ideały budowane są na bazie nauk moralnych Kościoła oraz naszych wyobrażeń o sobie. Cytując dalej: Cytuj: Jednak z punktu widzenia psychologii współczesnej taka duchowość grozi niebezpieczeństwem wewnętrznego rozdarcia człowieka. Człowiek bowiem, który identyfikuje się z ideałami, zaczyna tłumić w sobie to, co im nie odpowiada, a więc swoją wściekłość, porywczość, strach i agresję. Są ludzie, którzy stawiają sobie wysokie ideały i wierzą, że potrafią wznosić się coraz wyżej i mogą coraz bardziej zbliżać się do Boga i odczuwać Go. Są przekonani, że skoro opowiedzieli się za Chrystusem i nawrócili, to nic już im nie grozi i nie dotknie ich kryzys. Usiłują zapomnieć o swoim cieniu, wewnętrznym rozdarciu, a przede wszystkim nie traktują poważnie własnego ciała.
Według duchowości nieautorytarnej, Bóg przemawia do nas nie tylko przez Biblię i Kościół, lecz przede wszystkim przez nas samych, przez nasze ciało, uczucia, myśli, marzenia, słabości, a zwłaszcza przez nasz ból. Mnisi Kościoła pierwszych wieków praktykowali tę duchowość, rozpoczynając od poznania samego siebie, a przede wszystkim swoich namiętności, ponieważ droga do Boga wiedzie raczej przez bezdroża i manowce, niepowodzenia i rozczarowania sobą. (cytaty z: „Chcesz poznać Boga? Poznaj najpierw samego siebie!” Duchowość nieautorytarna Anzelma Grüna - ks. Roman Rycar) Może o to chodzi? O to, że powinieneś żyć tymi dwiema duchowościami, a nie tylko jedną, odkryć tę nieautorytarną i zacząć odkrywać naszego Boga także w sobie, swoich emocjach, reakcjach, myślach, a nie tylko w zasadach moralnych i wiedzy. Z tego tematu polecam książkę: Grün Anselm OSB "O duchowości inaczej" (jeśli byś nie mógł znaleźć, to mogę pomóc) A może pójdź do jakiegoś księdza i porozmawiaj z nim od serca. Masz może kierownika duchowego? Jeżeli nie to po prostu do jakiegoś. Myślę, że może duchowny mógłby pomóc. Polecam też książkę: "Podróż pragnień" - John Eldredge Jest niesamowita! W jej opisie jest napisane: Cytuj: Podróż pragnień jest głębokim i ujmującym zaproszeniem do tego, by wniknąć w serce Boga i usłyszeć, jak śpiewa naszej duszy pieśń miłości. W świecie gorączki i hałasu wokół zaspokajania pragnień często przeoczamy ból, zwracający nasze oblicze ku Bogu. `Ta książka poruszy twoje serce i zachęci cię do poznania jedynego pragnienia, które ujarzmia wszelkie pasje i namiętności dla Bożych celów. Upajaj się tym dziełem, a twoje życie na zawsze się odmieni` - Dan Allender, autor The Healing Path.
_________________ Piotr Milewski
|
| So sty 24, 2009 21:27 |
|
 |
|
Kuba05
Dołączył(a): So maja 26, 2007 9:01 Posty: 11
|
Chyba masz racje z Tą Duchowością autorytarna...
|
| N sty 25, 2009 12:37 |
|
 |
|
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Popieram Jumika: módl się, choćby Ci się " nie chciało ". To nie jest kłamstwo. Dlaczego ? Dlatego, że Twój obecny nastrój jest tylko częścią prawdy o Tobie, a nie całą prawdą. Twoja chęć pozostania przy Chrystusie też jest prawdą o Tobie, i to znacznie istotniejszą, niż wszelkie kryzysy, które zawsze mijają.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
| N sty 25, 2009 12:49 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Kuba05 napisał(a): Chyba masz racje z Tą Duchowością autorytarna...
Cieszę się, że na coś trafiliśmy  . To pewnie dopiero początek poszukiwań, ale już jest znacznie więcej niż na początku.
A skoro tak, to myślę, że najlepiej zgłębić ten temat... myślami, rozważaniami i może czytając jakąś książkę, np.
Grün Anselm OSB
"O duchowości inaczej"
jest dostępna np. tutaj:
http://ksiazki.wydawnictwowam.pl/?k=234 ... o&poz=2347
13.00 zł
Bóg z Tobą!
_________________ Piotr Milewski
|
| N sty 25, 2009 12:56 |
|
 |
|
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Kuba05 dzięki za temat. Nie tylko ty przeżywasz taki kryzys, dół, poszukiwanie sensu wiary - czy jak to jeszcze nazwać?
Staram się ciebie rozumieć z lepszym czy gorszym skutkiem. Ale doprowadziłeś mnie do tego, że zdałam sobie sprawę z moich wątpliwości, które mnie jako człowieka ogarniają także.
Podano ci i nie tylko tobie kilka lektur, ja dorzucę jeszcze kilka słów z "Opoki" oraz artykuł ten oto.
Wg mnie dobre teksty.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
| N sty 25, 2009 16:08 |
|
 |
|
Kuba05
Dołączył(a): So maja 26, 2007 9:01 Posty: 11
|
To dziękuję wam bardzo za wszystkie rady  Jakbyście mieli jeszcze jakieś to piszcie...
|
| N sty 25, 2009 20:20 |
|
 |
|
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
To ja jeszcze napiszę...
Piszesz o rutynie... Zauważ pewną rzecz... w życiu nigdy nie nudzą nas ludzie, nudzą nas rzeczy. Gdy kupujemy sobie nowy zegarek, telefon, to pierwszego dnia z zafascynowaniem patrzymy na niego co chwilkę, drugiego też, następnego już trochę rzadziej, a za tydzień raz podczas dnia na niego głębiej popatrzymy. Za miesiąc będzie to zwykła rzecz. Natomiast jeśli chodzi o ludzi, to moglibyśmy z nimi i o nich gadać bez przerwy - nie nudzi nam się mówienie o pracodawcy (jaki to on niesprawiedliwy), o znajomych, rodzinie. Nie nudzi nam się rozmawianie ze znajomym mimo, że często te rozmowy są bardzo schematyczne. To ma coś wspólnego z wiarą... Gdy czytasz dokumenty Kościoła i ludzi Kościoła, to może nawet Cię to zainteresować i możesz nawet uznać to za fascynujące, ale po jakimś czasie może Ci się to znudzić jeśli nie spojrzysz inaczej. Dopóki będziesz patrzył na wiarę jak tylko na opis rzeczywistości fizycznej i pozafizycznej, jeśli będziesz patrzył jak na światopogląd i zbiór (mądrych) zasad moralnych i zaleceń, dopóty będzie Cię to nudziło. Gdy jednak odkryjesz, że wiara to nie światopogląd, a dynamiczna relacja z rzeczywistym żywym Bogiem, to już Ci się nigdy nie znudzi! Bo odkryjesz prawdziwą, rzeczywistą osobę, która darzy Cię najpiękniejszymi uczuciami, która myśli o Tobie, dla której jesteś ważny, która dba o Ciebie, pomaga Ci, a nawet walczy jak żołnierz i komandos w jednym przeciwko Twojemu bólowi, nieszczęściu, grzechowi i szatanowi. Odkryj swoją osobistą, dynamiczną relację z żywym Bogiem! Ona nigdy Ci się nie znudzi!
I jeszcze coś o czytaniu tych pism ludzi Kościoła. Wiele osób uważa, że to jest nudne, że Biblia jest ważna, ale taka no cóż... nudna trochę, że te czytania w Kościele też są trochę nudne. Tymczasem, żeby Pismo Święte (i pisma ludzi Kościoła) nas zachwyciły i pochłonęły, to musimy zwrócić uwagę na coś niesamowicie ważnego... na to, że pisali je ludzie szaleńczo zakochani w Bogu! Oni byli "na zabój" zakochani w Bogu! A kto może zrozumieć co pisze i mówi zakochany w Bogu, jak nie inny człowiek zakochany w Bogu?! "Aby odczytywać to, co było pisane [...] z miłością trzeba w swoim sercu mieć tę samą miłość. Nie zachwyci cię Pismo Święte, nie zachwyci msza święta [ani modlitwa] jeśli nie będziesz kochał Boga." Dlatego obleczmy się w miłość do Boga. Nie taką miłość teoretyczną "tak kocham Ciebie Boże... ale właściwie co to znaczy, że Cię kocham?", ale osobową i osobistą, intymną, pełną zaangażowania!
(na podstawie dwóch pierwszych rozdziałów książki "Po co bierzmowanie?" - ks. Piotr Pawlukiewicz oraz własnych przemyśleń)
Bardzo gorąco polecam tę książkę:
"Po co bierzmowanie?" - ks. Piotr Pawlukiewicz
bo jest dla każdego (nawet autor to podkreśla!) - sam dawno już miałem bierzmowanie, a niedawno ją przeczytałem i teraz zaczynam drugi raz! Autor pisze właśnie o tym, w czym masz problem - o przejściu z "nudzi mi się" do "fascynuje mnie", od "pustki" do "bogactwa głębi", od "lubię" do "kocham", od "ja i Bóg" do "My", od "życia sobą" do "życia oddychając Duchem Świętym". Książka jest fascynująca i inspirująca!
(Kubo, na tyle jestem przekonany co do tego, że ta książka jest świetna i może pomóc obudzić życie w Bogu, że jeżeli nie chce Ci się jej kupować, to powiedz, a na swój koszt kupię, na swój Ci wyślę i dam Ci w prezencie)
Bóg z Tobą!
_________________ Piotr Milewski
|
| Pn sty 26, 2009 18:26 |
|
 |
|
Kuba05
Dołączył(a): So maja 26, 2007 9:01 Posty: 11
|
Książkę już sam zamówiłem tak samo jak "o duchowości inaczej" ale jeszcze żadna nie doszła... A co Pisma Świętego to czytanie go zostało jedną z rzeczy, którą robię ciągle z przyjemnością...
To co za chwile napisze możecie wziąć za jakieś samouwielbienie, ale to tylko głębokie przemyślenie... Wczoraj wieczorem zastanawiałem się nad tym wszystkim co wymyśliłem i mówiłem komuś kiedykolwiek na temat Boga... I gdyby to wszystko napisać w jednym ciągu i na początku napisać "Witaj Boże" a na końcu "Kuba" to wyszedłby taki długi list miłosny ode mnie do Boga... Nie wymyśliłbym tego nie kochając Boga szczerze, a prawdziwa miłość raczej nigdy nie przemija. Więc skoro wymyśliłem to kochając Boga to nadal go muszę kochać. Ale jak w każdej miłości tak i w tej może nadejść kryzys... I to jest właśnie on... To zmieniło moje nastawienie, wiem że to minie, ale niestety raczej nie zachęciło mnie zbytnio do modlitwy...
|
| Wt sty 27, 2009 19:18 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|