rodziny wielodzietne w mediach katolickich
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Poproszę zatem Krzysztofie_J o konkretne przykłady pomocy Kościoła dla rodzin wielodzietnych bo pobieranie rokrocznie od państwa miliardowych dotacji do czegoś jednak tą instytucję chyba zobowiązuje...
|
Śr gru 03, 2008 10:29 |
|
|
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
Ciekawe skąd wiedziałem, że w końcu o to spytasz?
Miliardowe, jak powiadasz, dotacje nie są przeznaczone na działalność charytatywną. Kościół nie jest dystrybutorem państwowych pieniędzy.
Na to są przeznaczone zbiórki od ludzi (z tacy czy caritas).
Ale, przypuszczam, że Ty to wiesz również ale również się zgrywasz .
Pisząc o bzdurach chciałem się dowiedzieć, z której Ewangelii są przytoczone słowa Jezusa?
|
Śr gru 03, 2008 10:44 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Krzysztof_J:
Cytuj: Miliardowe, jak powiadasz, dotacje nie są przeznaczone na działalność charytatywną. Kościół nie jest dystrybutorem państwowych pieniędzy. Na to są przeznaczone zbiórki od ludzi (z tacy czy caritas).
W takim razie na co idą te miliardy złotych ? Co Kościół Katolicki robi z tymi miliardami złotych otrzymanymi od Państwa Polskiego czyli od nas, skoro nie pomaga biednym ?
Nakaz rozmnażania przytoczony jest za Księgą Rodzaju[/i]
|
Śr gru 03, 2008 10:50 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
"Rodziny wielodzietne w mediach katolickich" - taki jest temat tej dyskusji. I tego się trzymajmy. Uprzedzam, że wątki poboczne będę usuwać. mateola
_________________ "Kochaj bliźniego jak siebie" - a jak kochasz siebie?
|
Śr gru 03, 2008 17:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dlaczego katolickie media przejaskrawiają i tworzą mit szczęśliwych, katolickich rodzin wielodzietnych ?
|
Wt gru 09, 2008 8:33 |
|
|
|
 |
krismal1
Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06 Posty: 87
|
Rzeczywiście trochę odbiegliście od tematu w stronę polemik a temat wydaje mi się bardzo ciekawy
|
Śr sty 28, 2009 11:52 |
|
 |
sartrowicz
Dołączył(a): Śr sty 28, 2009 11:35 Posty: 66
|
Ja jestem jedynakiem i całe życie słucham o egoizmie i niedostosowaniu społecznym jedynaków.Mogę śmiało powiedzieć, że rodzice mimo, że nie miałem rodzeństwa zadbali ponad miarę abym od najmłodszych lat służył innym. Nie widzę więc niczego złego w posiadaniu jednego dziecka, zwłaszcza gdy wykonuje się jakąś absorbującą pracę, np. naukową. Z drugiej strony istnieje jakaś propaganda wielodzietności. Ma to miejsce np. wśród rodzin będących w Neokatechumenacie. Co jest lepszego w rodzinie 6-cio osobowej (wariant minimum)? Znam ludzi z Neokatechumenatu, którzy mówią, że po zawarciu związku małżeńskiego chcą mieć 6-8 dzieci. Taki ktoś nie zna jeszcze swojej wybranki a już planuje liczbę potomstwa. Myślę że to brak szacunku wobec kobiety i wobec godności ludzkiej. Również kapłani prowadzą specyficzną formę propagandy w konfesjonałach. Ja jako że nie mam jeszcze dzieci jestem ciągle przez nich za to rozliczany przy marginalizacji innych problemów, natomiast ludzie mający 1 dziecko podobnie sa stawiani za to pod murem podczas spowiedzi.
_________________ http://feminista007.bloog.pl/
|
Śr sty 28, 2009 15:44 |
|
 |
sartrowicz
Dołączył(a): Śr sty 28, 2009 11:35 Posty: 66
|
 "błogosławieństwa"
Na te "błogosławieństwa" jak pięknie określacie dzieci, to trzeba najpierw zarobić. Dziwne, że ci co tak bardzo zachęcają do dzietności a nawet wielodzietności sami żyją w celibacie i ani myślą rezygnować ze swoich uposażeń. To tak naprawdę trudny, często tragiczny wybór.Pomija się tu rolę kobiety, która często rezygnuje ze wszystkiego by się oddać wychowaniu dzieci. Pomija się także rolę i tożsamość mężczyzny, który zamiast cieszyć się potomstwem jest groszorobem pracującym na kilka etatów. Innej możliwości nie ma. Albo jest patologia, albo jest harówa.
_________________ http://feminista007.bloog.pl/
|
Śr sty 28, 2009 18:08 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
 Re: "błogosławieństwa"
sartrowicz napisał(a): 1. Dziwne, że ci co tak bardzo zachęcają do dzietności a nawet wielodzietności sami żyją w celibacie i ani myślą rezygnować ze swoich uposażeń. 2.To tak naprawdę trudny, często tragiczny wybór. 3. Pomija się tu rolę kobiety, która często rezygnuje ze wszystkiego by się oddać wychowaniu dzieci. Pomija się także rolę i tożsamość mężczyzny, który zamiast cieszyć się potomstwem jest groszorobem pracującym na kilka etatów. 4. Innej możliwości nie ma. Albo jest patologia, albo jest harówa. 5....istnieje jakaś propaganda wielodzietności. Ma to miejsce np. wśród rodzin będących w Neokatechumenacie. 6...ludzie mający 1 dziecko podobnie sa stawiani za to pod murem podczas spowiedzi.
1. Ale o co konkretnie Ci chodzi? Wolałbyś, żeby księża byli otoczeni wianuszkiem własnych dzieci? Czy wolałbys raczej, żeby namawiali do takiego życia jakie oni prowadzą (tj. celibatu)?
I co ma do tego uposażenie?
2. Rozwiń, bo nie wiadomo do końca, o jakim tragizmie piszesz.
3. Tzn. kto pomija?
4. Nieprawda.
5. Jesteś neonem? Jeżeli jesteś i Ci to nie odpowiada, to przestań nim być. A jeżeli nie jesteś - dlaczego przeszkadza Ci to, co ma miesce wśród nich? Jakoś Cię to dotyka?
6. Nie wiem skąd te doświadczenia. Przez jakis czas nie miałem dzieci, później miałem jedno. Nikt nigdy podczas spowiedzi mnie z tego nie rozliczał. Naprawdę.
|
Cz sty 29, 2009 8:33 |
|
 |
sartrowicz
Dołączył(a): Śr sty 28, 2009 11:35 Posty: 66
|
Krzysztofie dziękuję za lekturę mojego wpisu. Już odpowiadam
1. Co do celibatu księży to myślę, że poza innymi aspektami odrywa on kapłanów od realnego życia o którym się tak często wypowiadają. Tylko ktoś kto wychował min. dziecko może zachęcać do dzietności i być świadkiem prawdomówności swych słów. Absurdem jest gdy kapłan żyjący często w luksusie (nie mówię, że każdy) wygłasza wielkie mowy o powinnościach małżeńskich. To trochę przypomina słowa Chrystusa, który mówił o faryzeuszach, że na innych nakładają ciężary nie do uniesienia, a sami palcem ruszyć nie chcą.
2. Jestem miłośnikiem literatury i polonistą z wykształcenia, więc kategoria tragizmu jest mi dość bliska. Tragizm to często decyzja w której nie ma dobrych rozwiązań. Powołujemy do istnienia człowieka i nie wiemy co się dalej stanie. Czy będziemy w stanie utrzymac rodzinę, czy ewentualna choroba dziecka nie zniszczy rodziców. Zapewniam Cię że wiem o czym mówię. Urodzenie dziecka to nie może być decyzja przypadkowa. Kościół mówi, że trzeba miec dziecko bo inaczej jest się egoistą. A jesli się je ma, nagle spadaja na człowieka wielkie ciężary nie do uniesienia bez aspektów pozytywnych. Przepracowałem trochę czasu w szkole specjalnej i widziałem dzieci w róznym stopniu niepełnosprawne, w tym intelektualnie. Uznałem, że ja nie mam prawa skazywać takiego dziecka, małżonki i siebie na taką sytuację. Oczywiście odrzucam aborcję. To się tak ładnie mówi, że Pan czuwa i się opiekuje. Rodzice zostają sami i dobrze jest gdy mają zdrowe dzieci. Tragizm także polega na tym że codziennie żyjemy w świecie którego nie rozumiemy, rzucani przez zbiegi okoliczności. Zasadą naszego życia jest absurd a nie plan opatrzności. Nie wiem dlaczego sprowadzać tu jak najwięcej dzieci i skazywać je na ten świat.
3. Kobietę i mężczyznę jako ludzi pomija sam Kościół w swoim nauczaniu. Sa role i obowiązki. Jeśli ktoś uważa ze w danym momencie nie jest dobre aby był ojcem czy matką, Kościół nazwie go egoistą, albo unieważni jego związek, gdy druga strona się o to zwróci. Dziwne ze nikt nie unieważnia związku z powodu przemocy w rodzinie, a można go unieważnić z powodu braku potomstwa. Człowiek ma w nauczaniu Kościoła z góry narzucone role płciowe i ma je pełnić. Przykładem jest niedawna wypowiedź Benedykta XVI gdzie potepia on uzywanie terminu gender jako płci kulturowej i każe wiązać z płcią biologiczna okreslone role i obowiązki. Oczywiście zawsze stroną pokrzywdzoną jest kobieta. Toona ma zrezygnować z realizacji siebie, bo przychodząc na świat już od dziecka pragnie być matką, tylko ten świat jej to odbiera. Nikt nie rodzi się kobietą, ani nikt nie rodzi się mężczyzną.
4. Mówisz ze to co piszę jest nieprawdą. Wiadomo, że jedno dziecko to są koszty luksusowego samochodu. Może to ja Ciebie poproszę teraz o odpowiedź i wyjaśnienie dlaczego to co piszę jest nieprawdą
5. Nie jestem neonem i nigdy nie byłem, ale znam wielu z nich. Dla mnie jest szokującym brakiem szacunku do kobiety jeżeli ktoś szuka żony, jeszcze nie ma żadnej kandydatki a już z góry zakłada, że jego rodzina musi mieć min. 6 dzieci. A może by tak spytac o zdanie kobietę. Mówię właśnie o takich sytuacjach. Poza tym dlaczego rodzina wielodzietna jest lepsza sama w sobie??? Dlaczego według Kościoła związki bezdzietne są złe i nawet przy ceremonii slubu pada pytanie o potomstwo. Może kazdy by sam o tym decydował.
6. Widocznie miałeś szczęście do dobrych spowiedników. Ja ilekroć pójdę do spowiedzi moje grzechy i dylematy są pomijane a naatychmiast jestem pytany ile mam dzieci i dlaczego. Zaraz najcięższe oceny. podobnie moi znajomi.
_________________ http://feminista007.bloog.pl/
|
Cz sty 29, 2009 9:55 |
|
 |
Krzysztof_J
Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08 Posty: 928
|
1. Natomiast sądzę, że własna rodzina (a tym bardziej wielodzietna) oderwałaby ich skutecznie od posługi duszpasterskiej.
A co do drugiej części tego punktu (dot. bogatych i złych) - pamiętasz co Chrystus powiedział? Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie. [Mt 23:3]
2. Nie za bardzo rozumiem zdania: Przepracowałem trochę czasu w szkole specjalnej i widziałem dzieci w róznym stopniu niepełnosprawne, w tym intelektualnie. Uznałem, że ja nie mam prawa skazywać takiego dziecka, małżonki i siebie na taką sytuację. Miałeś przesłanki do tego, że będzie chore? Jeżeli tak to, jak mi się zdaje Kościół nie namawia do poczynania mimo to. A jeżeli nie ma takich przesłanek - tylko tak na wszelki wypadek lepiej nie mieć dzieci, bo mogą być chore? Zdumiewa mnie taka argumentacja - jak również końcówka p.2.
3. Nie jest prawdą, że Jeśli ktoś uważa ze w danym momencie nie jest dobre aby był ojcem czy matką, Kościół nazwie go egoistą, albo unieważni jego związek, gdy druga strona się o to zwróci. To co tu napisałeś nie ma wiele wspólnego z nauką KK.
A to: Nikt nie rodzi się kobietą, ani nikt nie rodzi się mężczyzną. jest w ogóle interesującą  teorią.
4. Nieprawdą jest, że tertio non datur. Nie musi być to ani harówa ani patologia (czego dowodem, jak mi się zdaje, jest moja rodzina). Byc może są to koszty samochodu ale rozłożone na wiele rat  . Irytuje mnie (a właściwie bawi), że rodzicom 1 dziecka (lub nie-rodzicom) wydaje się, że rodzina z kilkorgiem dzieci nie może być normalna: że albo, jak piszesz, harówa albo patologia. Nie biorą pod uwagę, że czasem znajdzie się praca nie pochłaniająca 16h/dobę a przy tym godziwie płatna.
5. Nie ma się czym szokować. Każdy (jak mi się zdaje) "szukający żony" nosi w sobie pewien ideał kobiety. Dla jednych jest to długonoga blondynka, dla innych towarzyszka długich wędrówek czy nocnych rozmów o sztuce. Są tacy, dla których takim ideałem jest dziewczyna, która ma to "coś" trudnego do określenia a dla innych taka, która jak on pragnie mieć dużą rodzinę. I szukają. I znajdują. I myślę, że "pytają o zdanie kobietę".
Dziwi Cię to?
6. Widocznie miałem szczęście. Dużo razy. A moi znajomi? Nie wiem o czym rozmawiają ze spowiednikiem.
|
Cz sty 29, 2009 10:50 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|