Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 25, 2025 3:51



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 60 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
 Jedno dziecko 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 11, 2009 9:15
Posty: 327
Post 
[/quote]

dla mnie akurat nie jest to zaden argument za posiadaniem wiekszej liczby dzieci.
Rodzcie umra ale zostana kuzyni, przyjaciele, maz-żona. a posiadanie rodzenstwa nie jest gwarancja ze czlowiek nie bedzie sie czuł samotny, jest wiele rodzenstw ktore sie ze soba nie kontaktuja lub nawet sa dla siebie wrogie.[/quote]

Dla Ciebie może nie, ale dla mnie tak.
Oczywiście,że posiadanie rodzeństwa,nie jest gwarancją,że człowiek nie będzie czuł się samotny...
Człowiek może być samotny, nawet w ''centrum wielkiego miasta''
Nawet jeśli rodzeństwo w przyszłości nie będzie utrzymywało ze sobą kontaktu, ma jednak świadomość,że nie jest się samą,czy samym, po utracie rodziców.
Zawsze jest nadzieja, że wrogie ''stosunki'' kiedyś mogą ulec zmianie...
Tak rodzice umrą,zostaną kuzyni, przyjaciele, mąż -żona...
i dopiszę jeszcze sąsiedzi zza ściany, i kontroler biletów.

_________________
Trudno jest dżwigać świadomość własnych porażek.Jeszcze trudniej dżwigać kamienie sumienia.A już najtrudniej dostrzec i dżwignąć człowieka.


Pn mar 23, 2009 17:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post 
quarana ja się tez nie mogłam zdecydowac ale strasznie się cieszże że jednak się zdecydowałam :p

_________________
Ania


Pn mar 23, 2009 18:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05
Posty: 485
Lokalizacja: Katowice
Post 
strumyk ja napisałam na samym poczatku ze dla mnie to nie jest argument :) a ne wymienilam kontrolerów biletów itp poniewaz moj zamysl byl taki zeby mowic o ludziach z ktorymi jest sie emocjonalnie zwiazanym wiec nie przesadzajmy ;)

kropeczka_ns ja jeszcze nie wiem jak to u mnie bedzie, nie zamykam drzwi dla drugiego dziecka :)

dla mnie głównym problemem na drodze do 2 dziecka jestem ja sama. Poprostu nie czuje sie gotowa psychicznie na przechodzenie jeszcze raz wszystkiego od poczatku. teraz moje dziecko ma 1,5 roku i czuje ze wreszcie mam jakis wypracowany spokoj i schemat na kazdy dzien. boje sie troche dezorganizacji tego co mam i nie wiem czy sobie poradze z 2 dzieci :whoeva:
a jesli ma byc to drugie to kiedy? wracam do pracy jak synek pojdzie do przedszkola, musze szukac pracy od podstaw i co znajde i zajde w ciaze i znow przerwa?
na dzien dzisiejszy wydaje mi sie to troche skomplikowane :oops:


Pn mar 23, 2009 19:17
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post 
:-D :-D aaa to wszystko wyjaśniłaś :-D :-D za wczesnie jeszcze i tyle. Przecież Ty jeszcze nie wyszłaś z kaszek, pampersów i nocnych butelek pewnie :biggrin: (nie mów że sika na nocnik bo się załamię..... :D ) Mój pierwszy synek miał kolki i przez pierwsze 4 miesiące ryczał codziennie po kilka godzin! Ja do skończenia przez niego 2 lat nawet nie chciałam myśleć o drugim dziecku no co Ty:) Zaszłam w ciąze jak miał niecałe 2,5 roku wcale jeszcze nie czując że to dobry czas. Jak się okazało- był.... ciąza jednak trwa te parę miesięcy i kiedy urodziłam młodszego okazało się że w domu mam całkiem już samodzielnego trzylatka. I nawet fajne były znów te malusie stópeczki i łapeczki :-D zwłaszcza że młodszy był idealnie spokojny, kolek nie miał i spędzał dnie tylko cycając i śpiąc na zmianę, więc nawet tak za bardzo nie pamiętam tych poczatków:)

_________________
Ania


Pn mar 23, 2009 19:27
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post 
a jesli chodzi o to kiedy (przepraszam za post pod postem...) u mnie było trochę inaczej, ja do pracy musiałam wrócić już po 6 miesiącach... ja uważam że róznica wieku około trzech lat jest dobra.
A u Ciebie- zalezy- czy sytuacja zmusza cię że musisz już pracować, czy dałoby się jeszcze chwile nie? Jeśli by się dało, zdecydowałabym się za jakieś pół roku do roku na ciążę, odchowała trochę drugie a podjęła decyzję czy szukasz niani i wracasz wczesniej czy czekasz jeszcze 3 lata. Jeśli musisz wrócić do pracy to pewnie będziesz musiała chwilę popracować- ale w ciązy zwolnić cię nie mogą:) choć może głupio trochę przyjsc do pracy i za miesiac być w ciązy:) Ja nie miałam opcji siedzenia w domu więc moi chłopcy od 5-6 miesiaca życia mieli nianię, nie miałam wyjścia więc zaakceptowałam ta sytuację:)

_________________
Ania


Pn mar 23, 2009 19:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05
Posty: 485
Lokalizacja: Katowice
Post 
kropeczka haha no na nocnik sie nie zalatwia, dopiero zaczynam z nim "walke", ale nocki przesypia juz od dosc dawna ;)
ja to wiem ze jeszcze nie dla mnie czas :)

czasami mnie tylko irytuja pytania znajomcyh "to kiedy nastepne?" :lol:
tylko nie wiem tez czy wogole sie nastepne pojawi, dla mnie to nie jest tak oczywiste.

niektorzy zyja bedzietnie, niektórzy wielodzietnie a jak ktos wybiera ze chce pozostac przy 1 dziecku to budzi zdziwienie- co z kolei dziwi mnie :D


Pn mar 23, 2009 19:33
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05
Posty: 485
Lokalizacja: Katowice
Post 
hmm widze ze od mojej ostatniej wizyty na forum usunieto edycje postów :D

co do przerwy w pracy. Na pewno nie chcialabym sie zatrudnic i zaciazyc, wiem ze mnie zwolnic nie moga ale bym sie poprostu glupio czuła.
Co to szybkiego powrotu do pracy, nie wiem czy byloby mnie stac na nianie :? a cos wizja żłobka mnie nie przekonuje.


Wiec narazie czekam co mi zycie napisze :)


Pn mar 23, 2009 19:42
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post 
no wszystko ma swoje dobre i złe strony:) a czasem może najłatwiej jest jak los za nas zdecyduje i musimy poporostu się dostosowac:) Masz czas, zobaczysz co życie przyniesie:)
ps kupiłam dziś dla mojego prawie dwulatka grający nocnik- i zaczynamy :D

_________________
Ania


Pn mar 23, 2009 19:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sty 11, 2009 9:15
Posty: 327
Post 
guarana napisał(a):
strumyk ja napisałam na samym poczatku ze dla mnie to nie jest argument :) a ne wymienilam kontrolerów biletów itp poniewaz moj zamysl byl taki zeby mowic o ludziach z ktorymi jest sie emocjonalnie zwiazanym wiec nie przesadzajmy ;)



Tak samo jak ja napisałam,że ja zawsze chciałam mieć więcej niż jedno dziecko.Podałam swój argument, i wcale nie oczekuję,że wszyscy się z nim zgodzą,Specjalnie wymieniłam sąsiada zza ściany, i kontrolera biletów.
Nie zawsze traci się rodziców,kiedy ma się już przyjaciół, męża -czy żonę..
Czasem następuje to wcześniej, niż osiągnie się taką stabilizację, sprawdzonych ludzi na których można zawsze w każdej sytuacji polegać.

_________________
Trudno jest dżwigać świadomość własnych porażek.Jeszcze trudniej dżwigać kamienie sumienia.A już najtrudniej dostrzec i dżwignąć człowieka.


Pn mar 23, 2009 20:04
Zobacz profil
Post 
guarana napisał(a):
Rodzcie umra ale zostana kuzyni, przyjaciele, maz-żona. a posiadanie rodzenstwa nie jest gwarancja ze czlowiek nie bedzie sie czuł samotny, jest wiele rodzenstw ktore sie ze soba nie kontaktuja lub nawet sa dla siebie wrogie.


Kuzyni nie zastapią rodzeństwa w dorosłym życiu. Może w dzieciństwie tak. Mój mąż jest jedynakiem, jak był młodszy to spędzał dużo czasu z kuzynami, ale jak wszyscy dorośli i pozakładali swoje rodziny to każdy w wolnym czasie utrzymuje kontakty ze swoim rodzeństwem (spędza weekendy czy wolny czas z braćmi, siostrami,szwagrami, szwagierkami, bratankami itp) a mój mąż został sam.... No i mam żal do rodziców że nie dali mu rodzeństwa.


Wt kwi 07, 2009 7:07
Post 
Oczywiście zgodzę się że jest druga strona medalu. Znam 3 rodzeństwa w mojej rodzinie na dodatek, które się nie lubią, nie wiem czy to jest kwestia wychowania czy charakteru, smutne to i dlatego nie umiałam się zdecydować na drugie dziecko ale mąż mnie przekonał.


Wt kwi 07, 2009 7:09
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06
Posty: 87
Post 
Na pewno nie można powiedzieć że rodzina wielodzietna sama w sobie jest lepsza niż ta z jednym dzieckiem . Choć moje poglądy skłaniają się ku większej liczbie dzieci ( ale nie 9 ale tak 2 lub 3 ewentualnie 4 ). moja żona pochodzi z rodziny z 4 dzieci i wcale nie jest torodzina wzorcowo kochająca się a ona ma sama także pewne problemy psychiczne pewnie też związane z ze zranieniami z domu rodzinnego. My z żoną mamy 2 dzieci które kocham ogromnie i może też mielibyśmy jeszcze jedno gdyby na skutek pewnych komplikacji po urodzeniu 2 dziecka żona nie miała usuniętej macicy. A pardon mamy troje to znaczy jedno nasze dziecko jest w niebie umarło w wieku 5 miesięcy.


N kwi 26, 2009 8:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06
Posty: 87
Post 
wasze sumienie napisał(a):
rzdkosc, lub tez macie nieznaczne wymagania co do zycia seksualnego.
ani ja ani moj maz nie zgodzilibysmy sie na seks rzadziej niz 3-4razy w tygodniu (oprocz sytuacji choroby, czy innej niemoznosci). i kochamy sie wtedy kiedy my mamy na to ochote, a nie wtedy kiedy mozna. o prostu inny temperament.


ale czy zdajesz sobie sprawę z tego że choćby najlepsze środki antykoncepcyjne moga zawieść i mimo stosowania wielu metod antykoncepcyjnych jednak do poczęcia dojdzie i co wtedy wasze sumienie zrobisz w Tej sytuacji .czy w grę wchodzi także aborcja?


N kwi 26, 2009 21:44
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt paź 31, 2008 7:05
Posty: 14
Post 
Cytuj:
A z punktu widzenia wiary małżonkowie wyrażają w momencie ślubu wolę, że chcą przyjąć i po katolicku wychować potomstwo jakim Bóg obdarzy.

podkreślone słowa to IMHO chyba sedno problemu jedno-wielo-dzietności
czy może mi ktoś wyjaśnić, bez kwestionowania obecnego stanu wiedzy z dziedziny biochemii, co tak naprawdę to wyrażenie oznacza?
czym to "obdarzanie" różni się się (oprócz stworzenia nieśmiertelnej duszy) od zapłodnienia jałówki, maciory lub szympansicy? co różni ludzki plemnik i komórkę jajową od zwierzęcych? jakież to inne procesy biochemiczne zachodzą przy tym jednym w swoim rodzaju boskim "obdarzaniu"?
czy Bóg jakoś inaczej obdarza, w przypadku małżeństw, a inaczej w przypadku gwałtów, związków niesakramentalnych, przedślubnych i tych z probówki?


So maja 02, 2009 20:24
Zobacz profil
Post 
Mam co najmniej pięć znajomych jedynaczek i każda ma zupełnie inne podejście do życia, ale żadna nie jest egocentryczką. A inna moja znajoma jest wręcz stereotypową, skoncentrowaną na sobie, rozpieszczoną kobietką - która dorastała w rodzinie razem z pięciorgiem rodzeństwa...

Lepiej mieć jedno dziecko, czy kilkoro - nie ma na to żadnej reguły, to wszystko zależy od charakteru, metod wychowania, warunków i wielu innych czynników. Jak zawsze, najwięcej zależy od rodziców, od tego, jak będą kształtować np. relacje pomiędzy rodzeństwem itp. To nieprawda, że jedynak ma od razu predyspozycje do bycia w przyszłości niesamodzielnym, skoncentrowanym na sobie człowiekiem. Można równie dobrze obudzić w dziecku egoizm, faworyzując je jako najmłodsze wśród gromadki - "bo małemu się zawsze należy" - i tak rośnie mały sobek w rodzinie wielodzietnej, który będzie uważał, że jest pępkiem świata i wszyscy muszą mu nadskakiwać.


N maja 03, 2009 17:15
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 60 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL