| Autor |
Wiadomość |
|
Hamartian
Dołączył(a): Wt lip 14, 2009 18:33 Posty: 45
|
baranek napisał(a): Hamartian napisał(a): Ja dzięki temu od trzech lat nie byłem u spowiedzi, żeby się uwolnić od tego.
- Unikanie spowiedzi to rozwiązanie tymczasowe i bardzo złudne ... po okresie spokoju będzie jeszcze gorzej ...
Jestem całkowicie świadomy złudności sytuacji, no ale wolałem iluzję bezpieczeństwa i normalności niż nadciągającą paranoję  Taka tam higiena psychiczna, ino się przeciągło troszkę za długo...
Spoko, muszę sobie jeszcze trochę rzeczy w główce poukładać i może jakoś wyrwę do spowiedzi. Kiedyś... 
|
| Wt lip 14, 2009 22:33 |
|
|
|
 |
|
eywakua
Dołączył(a): Pn maja 18, 2009 16:59 Posty: 9
|
Zgadzam się, że unikanie jest jeszcze gorsze... Jak to mówią, zagłuszony ból wraca ze zdwojoną siłą...
Myślę, że bardzo, bardzo ważne jest trafić w swoim życiu na osobę (niekoniecznie księdza), która spokojnie i mądrze będzie umiała wytłumaczyć, że powinniśmy spróbować zmienić swoje myślenie i pokazać, że jest ono błędne. Ja niestety jeszcze nie trafiłam, bo tak jak pisałam, zwykle spotykam się z bagatelizowaniem tej sprawy lub podpinaniem jej pod inne (stres, szybki tryb życia itp, "nie cuduj", "większych problemów nie masz?"). Poza tym, że męczę się sama ze sobą, męczy mnie jeszcze środowisko, które myśli zupełnie inaczej niż ja. Jestem już dorosłą osobą jakby nie patrzeć :), w każdym razie nie nastolatką, a moje rozmyślanie i analizowanie każdego problemu i grzechu może się z boku wydawać niedojrzałe, dlatego 80% swoich przemyśleń zachowuję dla siebie. Błędne koło...
|
| So lip 18, 2009 20:25 |
|
 |
|
eywakua
Dołączył(a): Pn maja 18, 2009 16:59 Posty: 9
|
Hamartian, jak ja dobrze wiem, co myślisz, mówiąc o iluzji bezpieczeństwa i normalności :)
|
| So lip 18, 2009 20:27 |
|
|
|
 |
|
kawa
Dołączył(a): So cze 14, 2003 20:13 Posty: 377
|
Cytuj: zwykle spotykam się z bagatelizowaniem tej sprawy lub podpinaniem jej pod inne (stres, szybki tryb życia itp, "nie cuduj", "większych problemów nie masz?"
tylko jeśli coś jest dla nas problemem, subiektywie, niezależnie od rzeczywistej wagi- należy to przepracować, najlepiej z kimś- żeby czasem za jakiś czas nie przerodziło się to w realny, poważny kryzys. Jeżeli coś mocno zaburza w nas pokój, to nie jest błahostką. Nieraz pozwolenie sobie na słabość i nieradzenie sobie z czymś nawet drobnym jest bardzo trudne. Zwłaszcza dla osób ambitnych i radzących sobie z większością sfer. Nie dojrzewa się poprzez spychanie niedojrzałości w ciemny kąt- z nimi trzeba się zmierzyć wprost.
|
| N lip 19, 2009 1:09 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|