Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N wrz 21, 2025 6:11



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
 Dlaczego chrześcijanie czynią zło? 
Autor Wiadomość
Post Dlaczego chrześcijanie czynią zło?
Być może temat wałkowany setki razy, ale zapewne ważny nie tylko dla mnie.

Dlaczego chrześcijanie czynią tyle zła?

Dlaczego wielu katolików--znam takich--mimo iż codziennie przystępują do Stołu Pańskiego, potrafi w życiu codziennym czynić tyle złego?

Skąd chciwość,zazdrość,pycha,gniew,nienawiść,obłuda,oszczerstwa itd.itp.?

Zastanawiam się nad tą kwestią wiele lat.Zauważyłem,że wielu katolików,którzy odchodzą z Kościoła i przystępują np. do świadków Jehowy potrafi się zmienić radykalnie.

Znam również przypadki osób,które są dobre mimo iż tak często nie przystępują do Eucharystii.

Dlaczego tak jest?

Muszę się przyznać,że w życiu dość dużo przeszedłem i najwięcej krzywdy spotkało mnie ze strony katolików i niemało tych,którzy są gorliwi.

Z góry dziękuję za wszystkie poważne wypowiedzi.


N lip 19, 2009 10:06
Post 
A ja Ci odpowiem krótko, ale jak najbardziej poważnie:

ponieważ są ludźmi.


Crosis


N lip 19, 2009 13:16
Post 
To i ja wiem!

Tyle tylko,że ludzie,którzy świadomie i dobrowolnie uwierzyli w Jezusa Chrystusa i w Jego ofiarną śmierć i zmartwychwstanie powinni robić wszystko,aby być lepszymi.
Często jednak jest odwrotnie,jak już wyżej wspomniałem.

To jest własnie pytanie,dlaczego tak jest?
Przecież przyjmowanie do serca Jezusa Eucharystycznego powinno dawać łaskę przemiany.

A sam wiesz,że tak niewielu zmienia się...


N lip 19, 2009 13:28

Dołączył(a): N sty 16, 2005 17:31
Posty: 844
Post 
Moim zdaniem wcale nie czynią tyle zła.


N lip 19, 2009 16:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Ale jak na takie pytanie odpowiedzieć ? Ludzie są grzeszni, i tyle. Są słabi, zniewoleni, nie mają ochoty pracować nad sobą. Nie potrafią otworzyć się na łaskę przemiany. Itd. itp., godzinami można pisać na ten temat, ale po co ? Przecież wszyscy wiemy o co chodzi.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


N lip 19, 2009 17:25
Zobacz profil
Post 
Metalik napisał(a):
Moim zdaniem wcale nie czynią tyle zła.


Być może nie dane Ci było widzieć i słyszeć tyle,co mi.To dobrze,aby jak najdłużej.

Johnny99 napisał(a):
Ale jak na takie pytanie odpowiedzieć ? Ludzie są grzeszni, i tyle. Są słabi, zniewoleni, nie mają ochoty pracować nad sobą. Nie potrafią otworzyć się na łaskę przemiany. Itd. itp., godzinami można pisać na ten temat, ale po co ? Przecież wszyscy wiemy o co chodzi.

Chodzi mi konkretnie o chrześcijan.Przeczytaj jeszcze raz dokładnie mój pierwszy post.


N lip 19, 2009 20:48
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Szawle, a zadałeś sobie pytanie jaki Ty jesteś? Nie mam na myśli spychologie pt. patrz na siebie i nie zawracaj głowy, ale o to czy Ty możesz o sobie powiedzieć że jesteś na tyle różny od tych których obserwujesz, aby móc im zarzucić tak znaczne braki? Bo jeśli sam masz problem to lepiej zrozumiesz tych którzy go podzielają, a jeśli nie masz, to automatycznie nie wiesz co czują inni. To nie zarzut w Twoją stronę, ale raczej próba pokazania że Twoja perspektywa może się różnić od perspektywy tych o których piszesz, a to wstęp do odpowiedzi na Twoje pytanie.

Jak rozumiem nie pytasz o sam fakt grzeszności chrześcijan, ale o jej nadmiar u tych u których się tego nie spodziewałeś. Jak sam wskazujesz, to czy człowiek jest dobry czy nie nie zależy od częstotliwości przystępowania do Eucharystii, bo ta nie zawsze, nie w każdym wypadku jest efektem świadomej i zdrowej pobożności, lub pomimo istnienia tej pobożności, człowiek zwyczajnie jest człowiekiem, nie zawsze daje rade pohamować złość, przyzwyczajenia, nie zawsze jest racjonalny. Można być nerwowym, można być wybuchowym człowiekiem, tego nie da się zmienić w jednej chwili, ale nie musi to umniejszać człowieka, ani jego pobożności. Czy Jezus przyszedł do zdrowych, czy do tych którzy się źle mają?

Sądzę że trudno jest po uczynkach oceniać starania człowieka. Zgodzimy się chyba że można być pobożnym, można się starać być lepszym, ale może nam to nie wychodzić. Ja mam swoje przywary, choć chciałbym je zlikwidować, one dają o sobie znać. Mógłbyś o mnie powiedzieć że jestem złym chrześcijaninem. Bóg wie o tym jacy jesteśmy i nie kocha nas za ilość uczynków, nie pyta czemu tacy jesteśmy. Myślę że opcji jest wiele, a każdy człowiek jest indywidualnym przypadkiem. Ludzie nie zmieniają się w ciągu chwili, a mogą w ogóle nad sobą zwyczajnie nie pracować. Ilu ludzie tyle sytuacji.

Twoje pytanie zatem może mieć wiele odpowiedzi, ale Ty znasz najlepiej tych ludzi, możesz ocenić czy to ich zła wola, czy raczej nikłe efekty starań. Może być tak że ktoś nie dostrzega swojego grzechu, tego że robi coś źle. Czy trudno się nam zatem zatracić w czynieniu zła, nie zauważyć że pomimo wysokiego poziomu duchowości, upadamy coraz niżej moralnie? Sądzę że to jest możliwe. Modlę się, uczęszczam na Msze, ale w życiu mam ranę w sercu, żal i ból, nie umiem wybaczyć, a to rzutuje na mój stosunek do ludzi, czy to fikcja, czy sytuacja wielu ludzi?

_________________
Pozdrawiam
WIST


N lip 19, 2009 22:50
Zobacz profil
Post 
Na Twoje pytanie postaram się odpowiedzieć szczerze.

"Jestem człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce",dlatego pytając o chrześcijan myślałem również o sobie.

Muszę jednak przyznać,że wiele prób dzięki Bogu przeszedłem pozytywnie.
Doświadczenia,które mnie spotkały nie zmieniły mnie na gorsze.
Jednak wiem,ze jestem grzesznikiem jak każdy z nas.

Myślę,że pobożność a religijność to dwa różne pojęcia.

Pobożny to ten,który żyje 'po Bożemu', albo przynajmniej stara się ze wszystkich sił,tak żyć.
Natomiast religijny to ten kto uczestniczy w rytuałach czy ceremoniach i innych praktykach religijnych.

Zgadzam się z Tobą, że ludzie mają różne przywary i wiele cech, które odziedziczyli a które to często czynią ich w oczach innych ludźmi negatywnymi-- choć w rzeczywistości może być zupełnie inaczej.

Zgadzam się z tym co napisałeś w zupełności.
Nie zmienia to jednak faktu,że nie rozumiem dlaczego tak jest,że jedni się zmieniają a inni nie--być może większa część nie.

Ale może nie wszystko muszę rozumieć?

Dziękuję za odpowiedź.

Pozdrawiam serdecznie i życzę pokoju serca.


Pn lip 20, 2009 6:23

Dołączył(a): N sty 16, 2005 17:31
Posty: 844
Post 
Cytuj:
Być może nie dane Ci było widzieć i słyszeć tyle,co mi.To dobrze,aby jak najdłużej.


Ale czy to na pewno byli chrześcijanie, no i co takiego złego Ci zrobili?


Pn lip 20, 2009 8:26
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lip 14, 2009 6:14
Posty: 10
Post 
Po prostu ludzie chcą być dobrzy a zło czynią przez niewiedzę - nie widzą tego zła które czynią, tłumaczą sobie to zawsze jakąś koniecznością wyższą itp.
Pycha przesłania rzeczywisty obraz samego siebie i własnych zachowań.


Pn lip 20, 2009 8:33
Zobacz profil
Post 
Na pewno dużo w tym racji.
Jest to jednak jedna z wielu przyczyn.


Pn lip 20, 2009 10:28
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 10, 2009 15:49
Posty: 83
Post 
A jakie są te inne przyczyny?


Pn lip 20, 2009 12:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Chodzi mi konkretnie o chrześcijan.Przeczytaj jeszcze raz dokładnie mój pierwszy post.


No to Crosis Ci odpowiedział - chrześcijanie też ludzie. Nie wystarczy " przystępować do Stołu Pańskiego " - trzeba jeszcze żyć tym, w co się ( w deklaracji ) wierzy. A z tym jest kłopot. Przecież to banały.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn lip 20, 2009 13:14
Zobacz profil
Post 
Nie bardzo rozumiem co masz na myśli.

Co jest banałem?


Pn lip 20, 2009 13:25
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Szawel napisał(a):
Nie zmienia to jednak faktu,że nie rozumiem dlaczego tak jest,że jedni się zmieniają a inni nie--być może większa część nie.

Warto zastanowić się co to znaczy "zmienić się". Tutaj cały czas mowa jest o tym że Ty widzisz człowieka i nie widzisz w nim zmiany. A czy zawsze mamy pewność że dana jednostka nie chowała przed światem czegoś, oraz że ten problem został zażegnany? Zmiana nastąpiła, lecz czy będzie dostrzegalna? wszyscy jesteśmy inni. Są ludzie którym dobrze jest żyć wedle ludzkiej tradycji, tak jak ich nauczono, tylko że ta tradycja obejmuje i chodzenie na Msze i obgadywanie sąsiadów. Ja jednak postuluje bardziej pozytywne przykłady, że ludzie coś z sobą robią. Przykład: mamy dwóch ludzi którzy palą papierosy. Chcą rzucić. Jeden rzuca bardzo szybko, drugi walczy przez kilka tygodni. Nie znam się na paleniu, ale przypuszczam że to jest uzależnione od tzw. siły woli, od tego jak długo każdy z nich palił, jak reagowały ich organizmy. I podobnie jest z grzechem, te same cechy decydują jak sobie z nim radzimy. Jeden ma sytuację komfortową bo nie ma dużo stresów w życiu i łatwiej mu porzucić jakieś złe zachowanie, a drugi stresuje się codziennie i choć chce nie daje rady, bo ciągle wychodzą jakieś sytuacje które przyprawiają go o nerwy i złość.

Pytanie czy zrozumienie tego o co pytasz jest Ci bardzo potrzebe? Druga rzecz, zadałeś pytanie które prowadzi do skomplikowanych odpowiedzi według mnie. Nie ma jednej, jest tyle ilu jest ludzi, nie możemy pozstając uczciwi, wszystkich ocenić negatywnie bo my widzimy, bo jest nieuczciwe. Obiektywizm i uczciwość wymaga poznania sprawy z każdej strony. Może oni wszyscy to tylko praktykujący, jakoś wierzący, po ludzku myślący, a może ciężar życia sprawia że są najlepsi jacy mogliby być, troskliwi o rodziny, starający się jakoś rozmawiać z Bogiem, ale z drugiej strony nerwowi, zestresowani itd. Trudno być dziś człowiekiem przepełnionym radością i wolnym od problemów.

A co do duchowości i religijności, ten podział na użytek własny moglibyśmy nawet przyjąć, ale rodzi on problem. Jak można uczestniczyć we Mszy w sposób pełny (wymiar religijny), bez życia po bożemu (wymiar pobożności)? Obydwie sfery się przenikają i nie da się ich rozerwać. Aby przyjąć sakrament Spowiedzi i Eucharystii, trzeba żyć z Bogiem w zgodzie. Dla mnie wszelkie praktyki nie są puste, nie są teatrem, ale mają w sobie treść i ta treść wiąże się z tym jak żyjemy, jacy jesteśmy wobec Boga i wobec ludzi. Są to rzeczy nawzajem się przenikające.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Pn lip 20, 2009 13:25
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 20 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL