Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr lis 05, 2025 23:25



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 13 ] 
 drugie dziecko 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Śr cze 13, 2007 12:14
Posty: 113
Post drugie dziecko
pytanie: jak namówic męża na 2 dziecko?
on bardzo kocha synka i chętnie się nim zajmuje, wręcz go rozpieszcza i wiem że zawsze lubił dzieci... ale nie udaje mi się go namówić na 2 dziecko :(


So lip 25, 2009 20:52
Zobacz profil

Dołączył(a): So lip 14, 2007 19:52
Posty: 103
Post 
no może nie bedzie to jakaś olśniewająca rada, ale proponuję wyznać mężowi o tym jak bardzo pragniesz powiekszyć rodzine, a jeśli bardzo będzie się stawiał okoniem to cóż. Nie zmusisz Go..

_________________
Jesteś cudem.


So lip 25, 2009 22:34
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 26, 2007 17:46
Posty: 2030
Post 
Jakie są argumenty twojego partnera?

_________________
Jestem panteistką.
"Nasze ciała są zbudowane z pyłu pochodzącego z gwiazd (...) Jesteśmy dziećmi gwiazd, a gwiazdy są naszym domem. Może właśnie dlatego zachwycamy się gwiazdami i Drogą Mleczną."
(Carl Sagan)


So lip 25, 2009 23:22
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22
Posty: 158
Post 
argumentow za posiadaniem dwojki dzieci jest conajmniej kilka i nie sa to wcale argumenty sentymentalne a praktyczne:
- dziecko lepiej rozwija sie majac rodzenstwo, zwlaszcza jesli roznica wieku jest nieduza
- ma towarzysza zabaw, radosci i smutkow a takze sprzymierzenca w konfliktach z rodzicami ktore pojawia sie w swoim czasie
- za kilka lat gdy dzieci beda nieco odchowane i zaczna razem sie bawic, rodzice beda miec wiecej czasu dla siebie. wszystkie znane mi malzenstwa posiadajace jedno dziecko zgodnie twierdza ze jedynaka jest najtrudniej wychowac, jest najbardziej absorbujacy, trzeba poswiecac mu najwiecej czasu, organizowac zabawy itd. gdy ma rodzenstwo, ten problem rodzicom w duzym stopniu odpada
- posiadanie dwojki dzieci wcale nie jest jakos druzgocaco kosztowne, oczywiscie zalezy to od standardu zycia na jakim chcemy sie utrzymywac. ja mam dwoch synow (3 lata i rok) i nie czujemy sie finansowo jakos doszczetnie przybici po narodzinach drugiego potomka (a w grudniu przybedzie nam trzeci:) )
- wcale nie jest tak ze majac dwoje dzieci zarosniemy brudem, umrzemy z glodu czy dostaniemy rozdwojenia jazni- czego bawia sie wielu przyszlych rodzicow. to kwestia organizacji. poczatki bywaja trudne, ale to trwa krotko.gdy zlapiemy bakcyla, wszystko wraca do normy a z mojego doswiadczenia moge powiedziec ze ta organizacja jest nawet lepsza niz przy jednym. czlowiek potrafi zrobic tyle rzeczy na raz ze nawet w glowie nam sie to nie miesci. i jeszcze znajdzie w tym wszystkim czas dla siebie

moglabym jeszcze sporo wymieniac ale to chyba najwazniejsze czynniki.
moze Twoj maz ma jakies konkretne obawy, ktore warto wspolnie przegadac i sprobowac znalezc rozwiazania na temat ewentualnych kolizji.
powodzenia


N lip 26, 2009 22:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Może to dlatego że jestem facetem, tak się zastanawiam czy jest sens namawiać? Skoro mąż nie chce, to może warto to uszanować.

Nie jestem przeciwnikiem posiadania wielu dzieci, wręcz przeciwnie, jeśli możecie pod względem finansowym, to super.

Sądzę jednak, że problemem nie jest logiczne argumentowanie, przekonywanie, ale rozmawianie z mężem, bo na razie stawiasz siebie na pozycji tej która coś od niego chce uzyskać. Nawet jeśli to dobre, to nadal nie ma w tym obopólnego pragnienia.

Więc proponuję porozmawiać, poznać przyczyny, sądzę że niewiele jest gorszych rzeczy dla faceta, niż bycie do czegoś przymuszanym, gdy on tego nie chce. Z drugiej strony, on powinien znać Twoje potrzeby, pragnienia, wiedzieć że Ci zależy, słowem musicie się dogadać, nie jedno na drugim coś "wygrać".

_________________
Pozdrawiam
WIST


N lip 26, 2009 22:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr cze 13, 2007 12:14
Posty: 113
Post 
głównie chodzi o to że mąż uważa że nie poradzimy sobie z 2 dzieci po 1 ze względów finansowych, ale to oznacza rezygnację z różnych przyjemności nie jakąś biedę...
ale 2 powód jest taki, że on uważa że dzieckiem trzeba się nieustannie opiekować, zabawiać i czuwać dosłownie nad nim, a jak śpi to w domu musi być absolutna cisza żeby się wyspało... gdybym tak robiła to nie byłabym w stanie nic zjeść nie mówiąc już o gotowaniu! kiedy tylko wkładam synka do kojca a małemu to się nie podoba mąż się oburza że nie mam czasu dla własnego dziecka... wg jego wyobrażeń noworodek jest tak wymagający że starsze dziecko było by juz całkowicie osamotnione...


Wt lip 28, 2009 6:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Może zatem warto razem wziąć i przeanalizować sytuację. Mam nadzieje że bierzesz pod uwagę kryzys itd. Czy macie na tyle trwałe źródło utrzymania, bo jest was trójka, czasy nie będą na razie lepsze, dacie radę w czwórkę? Może się mylę, teoretyzuje wszakże, ale Ty masz potrzebę posiadania dzieci, a mąż ma zmysł praktyczny: "jak, co za ile" i może warto abyście połączyli te dwa zmysły, dali sobie czas. Ostatecznie sądzę że nikt wam lepiej nie pomoże niż Wy sami sobie możecie.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Wt lip 28, 2009 13:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02
Posty: 267
Post 
andrea napisał(a):
...2 powód jest taki, że on uważa że dzieckiem trzeba się nieustannie opiekować, zabawiać i czuwać dosłownie nad nim, a jak śpi to w domu musi być absolutna cisza żeby się wyspało... gdybym tak robiła to nie byłabym w stanie nic zjeść nie mówiąc już o gotowaniu! kiedy tylko wkładam synka do kojca a małemu to się nie podoba mąż się oburza że nie mam czasu dla własnego dziecka... wg jego wyobrażeń noworodek jest tak wymagający że starsze dziecko było by juz całkowicie osamotnione...


Przepraszam, być może Cię urażę, ale czy Twój mąż zajmuje się Waszym dzieckiem? Bo z tego co piszesz, to Twój mąż b. idealizuje, ba! wykrzywia obraz potrzeb dziecka i w ogóle zajmowanie się niemowlakiem - a idealizują ci, którzy nie mają ani praktyki ani kontaktu z tym, co idealizują.


Wt lip 28, 2009 14:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37
Posty: 10694
Post 
Bebe napisał(a):
Przepraszam, być może Cię urażę, ale czy Twój mąż zajmuje się Waszym dzieckiem?


Patrz pierwszy post otwierający wątek: ;)

andrea napisał(a):
on bardzo kocha synka i chętnie się nim zajmuje, wręcz go rozpieszcza i wiem że zawsze lubił dzieci...


Wt lip 28, 2009 16:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22
Posty: 158
Post 
andrea, ja mam dwoje dzieci i nigdy nie zauwazylam u swojego starszaka syndromu odrzucenia kiedy urodzil sie junior. moze tez dlatego ze juz wczesniej nasz syn byl uczony tego, ze rodzice nie moga sie zajmowac nim non stop, ze powinien sam umiec zajac sie zabawa, ze czasem mamy do zrobienia rzeczy ktore w danej chwili absolutnie wykluczaja mozliwosc poswiecenia mu calkowitej uwagi.
kiedy urodzil sie mlodszy bywaly oczywiscie spiecia bo starszy syn mial 2 lata i nie do konca lapal ze kiedy dziecko placze bo ma kolke, trzeba sie nim zajac, czasem mocno sie wkurzal ale zawsze staralismy sie nawet w tych chwilach pokazac mu nasze zainteresowanienp. zaproponowac zeby cos narysowal, czy ulozyl wieze z klockow i podziwialismy jego dzielo w trakcie powstawania.sposobow na okazanie zainteresowania jest mnostwo i starsze dziecko naprawde szybko sie dostosowuje do nowej sytuacji, takze do tego ze jest nagle mniej czasu na zabawe tylko z nim.
pozatym w praktyce i tak wiecej czasu spedza sie ze starszym po urodzeniu mlodszego, ktory glownie je i spi wiec az tak drastycznie nie bedziecie musieli zrezygnowac z dotychczasowych zabaw z dzieckiem. rodzicielska wyobraznia nie zna granic i napewno i wam uda sie znalezc posoby aby podzielic swa milosc i uwage miedzy dwoje dzieci.
a co do kwestii finansowych to jesli zyjecie na przecietnym poziomie (nie mowiac juz o wyzszym) to tez bez problemu dacie sobie rade. u nas pracuje tylko maz od ponad 3 lat a ja zajmuje sie dziecmi. i nie odczulismy jakiejs wielkiej roznicy w finansach kiedy pojawilo sie drugie dziecko. ubranek ani zabawek nie kupowalismy bo mielismy po starszym, jedynie pieluchy byly kupowane podwojnie bo w tamtym czasie starszy jeszcze ich potrzebowal. napewno wydatki wzrosna gdy dzieci pojda do szkoly ale wtedy bedziemy myslec co zrobic. chociaz patrzac na innych rodzicow kilkorga widze ze i w sytuacji dwoch uczniow potrafia dobrze sobie poradzic.
ojcowie ktorzy utrzymuja rodzine nie zawsze maja pojecie jak wyglada prawdziwe zycie z dzieckiem bo maja je zaledwie przez kilka godzin gdy wroca z pracy. wazne aby ten czas poswiecili im na tyle na ile moga. dziecku nie potrzeba ciaglego zainteresowania, wazne by rodzic majac nawet 15 minut czasu poswiecil je dziecku maksymalnie. jestem pewna ze Twoj maz napewno doskonale sobie z tym poradzi w przypadku dwojki :)
rozmawiajcie o tym, moze potrzeba mu czasu aby przetrawic temat. moze warto zaprosic do rozmowy innych znajomych rodzicow dwojki dzieci aby podzielili sie swoim doswiadczeniem?
pozdrawiam


Wt lip 28, 2009 16:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt wrz 08, 2006 13:02
Posty: 267
Post 
SweetChild napisał(a):
Bebe napisał(a):
Przepraszam, być może Cię urażę, ale czy Twój mąż zajmuje się Waszym dzieckiem?


Patrz pierwszy post otwierający wątek: ;)

andrea napisał(a):
on bardzo kocha synka i chętnie się nim zajmuje, wręcz go rozpieszcza i wiem że zawsze lubił dzieci...


Może się z nim przede wszystkim bawi, uczy, kąpie, czyli robi coś, co wymaga nieustannego, ale krótkotrwałego skupienia na dziecku. Gdyby w grę wchodziły dodatkowe obowiązki i zajęcia, które ma andrea dot. również dziecka, wiedziałby, że wymaganie ciszy podczas snu, ciągłego czuwania przy dziecku - jest nierealne.


Śr lip 29, 2009 13:09
Zobacz profil
Post 
Andrea nie namówisz męża na drugie dziecko, musisz uszanować jego pogląd w tej kwestii, może kiedyś dojrzeje do tej decyzji a może nie dojrzeje. To poważna sprawa, decyzja na całe życie - są argumenty Twoje za ale i jego przeciw, każdy czuje inaczej. Facet patrzy też ekonomicznie. Zapewnienie bytu dla dwójki jest trudniejsze niż dla jednego dziecka, wysłać dwójkę na obóz wakacyjny to 2* większy wydatek itp.
U nas sytuacja odwrotna - mąż zawsze chciał drugie i mnie namawiał ale ja reagowałam wręcz agresywnie na to, bo po pierwszym miałam depresję poporodową itp. Do tego ja jestem realistką i względy ekonomiczne bardzo mnie dołują, mąż raczej innymi rzeczami się w życiu kieruje.
Potem wszystko się unormowało i jak córka miała 2 lata to chyba dostałam jakiś impuls z nieba i poczułam że...pragnę drugiego dziecka, zaczęłam zaglądac do wózków, niemożliwe stało się możliwe, a ja już "nigdy nie powiem nigdy"!!!!
Teraz jestem w planowanej ciąży ale dopadają mnie chwile zwątpienia jak my tej dwójce zapewnimy byt jak wykształcimy??? Póki dzieci małe to nie będzie najgorzej ale potem?? Ja się bardzo boję ale mąż lekceważy moje obawy i wogóle nie mogę z nim o tym porozmawiać, dlatego mi przykro. On uważa że ja przesadzam i sobie problemy stwarzam a ja po prostu mam inny charakter, jestem realistką.


Cz sie 06, 2009 21:12

Dołączył(a): Cz sie 24, 2006 9:08
Posty: 928
Post 
ikm napisał(a):
Andrea nie namówisz męża na drugie dziecko, musisz uszanować jego pogląd w tej kwestii, może kiedyś dojrzeje do tej decyzji a może nie dojrzeje. To poważna sprawa, decyzja na całe życie - są argumenty Twoje za ale i jego przeciw, każdy czuje inaczej.

Trudno Ci odmówić racji. Jest to sprawa, do której nie powinno się namawiać, nie powinna to być decyzja jednej osoby (narzucona drugiej osobie). Z drugiej strony - piszesz, że Andrea musi uszanować pogląd męża. To pewnie prawda. Ale dlaczego mąż nie miałby uszanować poglądu Andrei? Trudna materia, bo trudno tu o kompromis - nie można mieć dziecka "trochę" lub mieć i nie mieć jednocześnie.

No i argumenty, których absolutnie nie podzielam, tj. sprawy materialne.
Kwestia priorytetów. Przytaczasz przykład obozu. Zadałbym pytanie co jest ważniejsze: dwa tygodnie obozu czy pozostałe 50 tygodni w roku spędzonych w samotności (wierz mi: rodzice przy najlepszych swoich chęciach i zdolnosciach nie zastąpią rodzeństwa). Jeżeli jednak ów obóz traktujemy jako coś niezbędnego w życiu dziecka a istotnie nas nie stać na podwójny wydatek - posyłamy co drugie wakacje po prostu.

Jak wykształcić wszystkich?
Po pierwsze trudno sądzić co będzie za lat -naście. Może będzie lepiej, łatwiej? A może będzie gorzej? Czy to znaczy, że ci, którzy nie mają jeszcze dzieci mają na nie w ogóle się nie decydować i pozostać bezdzietnymi? Z drugiej strony: posiadając jedno dziecko jaką mamy pewność, że będzie miało zdolności i chęć długo się kształcić? A czy w takim przypadku - położywszy całą nadzieją w jedynaku, mając świadomość, że zapewnimy mu "wszystko co tylko możliwe" frustracja nasza nie będzie tym większa, gdy z jakichś względów to się nie uda?

Zaufaj (tym razem) mężowi. Nie ma sensu dręczyć się całe życie o to, co będzie kiedyś. Naprawdę niczemu to nie służy. Może nie jesteś realistką a zwykłą panikarą? :D (przepraszam, to miał być żart, więc nie obrażaj się za ostatnie zdanie).


Pt sie 07, 2009 6:42
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 13 ] 

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL