Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz lis 13, 2025 16:04



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 110 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona
 Do kościoła za karę? Ile wiary w młodych? Tyle ile kontroli? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Najwyraźniej taka jest tez i twoja idea ratio, bo jakoś nie moge się doprosić prostej rzeczy - przykładu. Póki co nie wiem, o co ci chodzi. I w ogóle czego to ma dowodzić.


Trudno, może to nawet lepiej dla Ciebie że nie wiesz. Nie będę Cię na siłę wydobywał ze stanu błogosławionej niewiedzy, gdyż dla bardziej wrażliwych jednostek może to się zakończyć bardzo źle.

Cytuj:
To kwestia zasad.


A czy te zasady obowiązują dziecko, które nie jest ŚJ ?

Cytuj:
I są wartości ważniejsze niż życie doczesne.


Polemizowałbym, czy taką wartością jest przestrzeganie zakazu transfuzji krwi.

Cytuj:
ŚJ zgadza się na leczenie swojego dziecka wszelkimi metodami z wyjatkiem transfuzji choćby to miało skonczyć się śmiercią dziecka.
W przeciwnym razie pogwałci wyznawane zasady religijne w które głeboko wierzy.


W jaki sposób, skoro dziecko nie jest ŚJ ?

Katolicy nigdy nie twierdzili, że zakaz dokonywania aborcji jest zakazem religijnym, bądź wynika z zasad religijnych ( choć z nich również ). Gdybym był ateistą, byłbym jeszcze większym przeciwnikiem aborcji. Poza tym sytuacja jest zupełnie inna w przypadku, gdy

Cytuj:
Dodatkowo w wymiarze religijnym strata zycia doczesnego jest mniejszym złem niż strata zywota wiecznego.


Dlaczego wykonanie transfuzji miałoby oznaczać stratę życia wiecznego ? Czy u ŚJ nie ma instytucji odpuszczenia grzechów ? Kto straciłby życie wieczne ? Dziecko, które i tak tutaj nie decydowało ? Dlaczego ŚJ nie chrzczą dzieci w dzieciństwie, " pozwalając im na samodzielne podjęcie decyzji ", a jednocześnie każą im umierać w imię zasad, co do których twierdzą, że człowiek sam ma możliwość wybrać, czy chce im się podporządkować czy nie ? Jak dziecko ma podjąć decyzję czy chce się podporządkować zasadom ŚJ, skoro wcześniej umrze w wyniku zastosowania wobec niego tych zasad ? Dlaczego rodzice mogą podjąć w imieniu dziecka decyzję o śmierci w imię wypełniania zasad, a nie mogą podjąć w imieniu dziecka decyzji o chrzcie ?

Cytuj:
Niech każdy żyje według swoich zasad chyba że ich przestrzeganie w konkretnym wypadku oznaczałby skrócenie zycia to wtedy nalezy je złamać


Gdzie się je łamie, skoro dziecko nie jest ŚJ, i jeszcze tych zasad nie przyjęło ?

Dokończenie: sytuacja jest zupełnie inna, gdy ktoś poświęca WŁASNE życie ( jak w przypadku męczenników ) ! Natomiast przykład z aborcją jest absurdalny - z jednej strony " dla ratowania jednego życia nie można poświęcać życia kogoś innego ", a z drugiej z przykładu wynika, że można, a nawet trzeba poświęcić życie matki, by ratować życie dziecka.

To, że ŚJ wymyślili sobie zakaz transfuzji nadinterpretując wersety biblijne, i sprzecznie z wszelką logiką wybierając sobie przepisy Prawa, które nadal obowiązują, i te, które już nie obowiązują ( jednocześnie dokładnie o to samo oskarżając wszystkich innych ), pomijam, bo to nie należy do tematu.

Cytuj:
Według mnie w tej sytuacji rodzice mają prawo do wymagania od swojego dziecka rezygnacji z prawa do życia.


Odnoszę wrażenie, że cały czas piszesz jakoś obok tego, co piszę ja. Uważam, że rodzice mają prawo do takiego wymagania, ale nie w tej sytuacji. Ewentualnie powinni wcześniej, konsekwentnie, wymóc na dziecku przyjęcie chrztu. Ale przecież ŚJ odrzucają takie praktyki.

Cytuj:
Jeżeli rodzice są przekonani, że właśnie poświęcenie życia jest właściwym w danej sytuacji zachowaniem, nie uznałbym stawiania przez nich wymagania za naganne


Z całą pewnością mają prawo uważać, że od momentu w którym zostali ŚJ obowiązują ich przepisy biblijne. Ale dziecko nie zostało jeszcze ŚJ ( chyba że zostało - ale to już zupełnie inna sytuacja ).

Cytuj:
Obawiam się, że w takich sytuacjach dziecko nader często doświadcza psychicznego przymusu - w sytuacji gdy zechciałoby takiej transfuzji, mogłoby być przestać akceptowane w swoim środowisku, które wcale nie musi być skłonne do wybaczenia mu czynu sprzecznego z zasadami religii, nawet jeżeli, formalnie rzecz biorąc, zasady te nie dotyczyły go. Dokonanie takiego, a nie innego wyboru, staje się znakiem inności, świadectwem odmiennych wartości. Nie jest mi trudno wyobrazić sobie sytuację, gdy dawni przyjaciele tego dziecka otrzymują kategoryczny zakaz spotykania się z nim...


To ciekawe, bo przecież Jezus nakazał wybaczać. Ale nie kontynuuję, bo nie wiem, jak wygląda w praktyce ostracyzm środowiskowy u ŚJ, ani czy w ogóle występuje. W każdym razie problem jest w tym, że takiego dziecka nie można np. wykluczyć, bo nie ma z czego. Wyobrażam sobie, że w chwili, gdy dziecko zdecyduje się przyjąć chrzest, zdecyduje się jednocześnie odpokutować za tamten grzech. Zanim to nie nastąpi, nie widzę żadnych powodów do ostracyzmu.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


So paź 10, 2009 13:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post 
Cytuj:
Cytat:
Najwyraźniej taka jest tez i twoja idea ratio, bo jakoś nie moge się doprosić prostej rzeczy - przykładu. Póki co nie wiem, o co ci chodzi. I w ogóle czego to ma dowodzić.


Trudno, może to nawet lepiej dla Ciebie że nie wiesz. Nie będę Cię na siłę wydobywał ze stanu błogosławionej niewiedzy, gdyż dla bardziej wrażliwych jednostek może to się zakończyć bardzo źle.

Wystarczy Johnny, jak napiszesz: tak sobie chlapnąłem, więc nie chce mi się tłumaczyć, co miałem na mysli, bo sam nie wiem. Nie musisz tego tak owijać w bawełnę.

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


So paź 10, 2009 15:50
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post 
Przy sobocie, po robocie, piszemy se postów krocie! :)
Cześć Wist!
Sorki, że czekałeś. Nie chciałem Cię zbyć czymś lakonicznym, bo fajnie mi się z Tobą klika.


Cytuj:
Nie czynie zrównania między wiarą i wiedzą. Bornię jednak wiary, jako czegoś co nie jest gorsze niż wiedza.

Wiara w wyleczenie, że będzie dobrze jest dobra - nawet lepsza od wiedzy, że szans na wyleczenie sie nie ma... Ale znów w tej sytuacji samooszukiwanie się ma racjonalne postawy (optymizn zwiększa nawet te marne szanse na wyleczenie). Poza tym - wiedza z wiara przegrywa!
Generalnie zasadę bym okreslił tak: im powazniejsze konsekwencje wynikają z przekonania, tym solidniejsze przesłanki/dowody potrzebne.
Gdy mówimy o błahostce dowody nie mają znaczenia, bo w razie błędu nic sie woelkiego nie wydarzy. Ale gdy stwierdzę: nie dozyję 50 lat i przestaję odkładać na emeryturę, badać się itd - to już poważniejsza sprawa. A jeśli stwierdzę: Bóg wymaga ode mnie, abym co drugie dziecko zabij w ofierze - no, to co - mogę sobie zabić w imię wiary? Przypomnę Ci fragment poprzedniego postu:
Facet wierzy, ze zaraz przyleci ufo i go zabierze do siebie, gdzie bedzie zył wiecznie w dobrobycie. Ma prawo tak wierzyć. Siedzi zały czas na balkonie i wygląda spodków, zmusza tez do tego rodzinę, w efekcie zaniedbują się. Uważasz, że remisuje z ludźmi, którzy uwazają że zachowuje się głupio i bez sensu?
Tak się składa, że reprezentujesz umiarkowany nurt religii. Nie ze wszystkimi ludźmi Twojej wiary tak jest, nie wszytkie wiary sa takie, nawet Twoja wiara nie zawsze była taka.
Cytuj:
. Wiara to przekonanie o czymś pomimo braku dowodów, choć jak dla mnie co do wiary w Boga to mam takie same dowody, jak co do wiary w to że w 1241 r. miała miejsce bitwa pod Legnicą.
Historykiem nie jestem, ale mamy jakieś źródła pisane mówiące o tej bitwie, wiemy, że podobne miały miejsce w okolicach i w tym czasie, są jakies wykopaliska - mozna więc z dużym prawdopodobieńswem powiedzieć, że to wydarzenie się wydarzyło. A nawet jeśli nie - patrz wyżej, jakie konsekwencje będzie to mieć dla dziecka, że nauczy się o bitwie która nie miała miejsca? Tu i tak bardziej chodzi o nawyk analitycznego myślenia, czytania źródeł itp niż zapamiętanie garści faktów.
Cytuj:
Problem tylko w tym że przekonania religijne odrzuca się z tej racji że dotyczą nieraz rzeczy nadprzyrodzonych. Bitwy się nie odrzuca bo wiemy że takowe były i są
Pełna zgoda :)
Cytuj:
. Więc założenie odgórne jest takie że cudów nie ma, więc każda relacja o nich jest z góry uznana za nieprawdziwą. W taki sposób faktycznie wiara jest skazana na niepowodzenie, bo żadna relacja o niej nie będzie uznana za prawdziwą. Ale to jest działąnie bezsensowne i zupełnie subiektywne.

Ponieważ istnienie bitew zostało udowodnione. Istnienie cudów nie zostało udowodnione, więc póki co są odrzucane. To ma chyba sens?
Cytuj:
. Jezus 2000 lat temu zapewnił słowem i czynek że pewne rzeczy są takie a nie inne, skąd wynika przekonanie że np. rytuał jest skuteczny

Z faktu isntienie lub nie Chrobrego niewiele dla mnie wynika - właściwe dokłądnie zero, więc istniejące słabe dowody mi wystarczą. Z faktu wybrania takiej a nie innej wiary - już baaardzo dużo, więc przedałoby się coś wiecej niż niejasne zapiski, że byc może ktoś taki żył i już zupełnie niewiarygodne, że czynił cuda.
Przeciw tej koncepcji do tego przemawia nie tylko to, co było lub nie, ale tez to co się nie dzieje. A tymczasem, gdyby to była prawda, to ludzie modlący się, siła modlitwy i sakramentów byli by lepszymi ludźmi (a nie są). Ludzie, za których sie mogli, wcale nie są zdrowsi - a powinni być, jeśli Bóg faktycznie reaguje na modlitwy. cuda powinny pojawiać się tylko wśród chrzescijan (a najlepiej katolików) - a tymczasem niewyjasnione uzdrowienia czy inne zjawiska zdarzają się nie tylko poganom ale nawet ateistom! ("Bóg chrześciajński nagradza cudem kanibala w nagrodę za dobre przyrzadzenie potrawki z misjonarza? ")
Sorki, Wist, wiary w istnienie Boga i wiary w istnienie Chrobrego nie da się porównać.
Cytuj:
Napisałeś parę słów o cudach, czy mam wierzć Tobie na słowo? Mogę, ale jednak wolę Kościołowi, bo o ile Ty się nie powołujesz na nic, Kośćiół bada sprawę, są w to zaangażowani eksperci, są a to dokumenty, opinie itd. Więc komu mam zawierzyć? Oczywiście to inny wątek i tutaj tylko byśmy naśmiecili go podejmując.

Powtórzam to w różnych dyskusjach setny raz: an ogół nie da się udowodnić NIEISTNIENIA czegokolwiek, także cudu. Ale chcesz dowodu: proszę. Rzuć milion razy kamieniem. Jak nie spadnie, do będzie cud. Napisz, ile razy to się zdarzyło :)
Cytuj:
A edukacja religijna jak napisąłem jest słaba a najlepszy dowód to wygląd przeciętnej katechezy, w porównaniu z innym przedmiotem. Katecheza jest uznawana przez wielu uczniów za gorszą, nie napisałem nic nowego, i dalej podtrzymuje swoją opinię.

Wist, tu przecież nie chodzi tylko o katechezę, tylko w ogóle o 'wychowywanie katolika'. Jeżeli to nie działa, to raz - patrz wyżej, dziwne, ze sakramenty i wymagane rytuały nie działają, dwa - odpoada argument społeczny (nawet jak Boga nie ma, to warto promować wiarę, bo czyni ludzi czyli i społeczeństwo lepszym).
Cytuj:
Absurdalne przekonanie o tym że za chwile przyleci ufo, nie jest tozśame z przekonaniem religijnym opartym na czymś więcej. Pozatym to jeden człowiek wierzący w ufo, wobec całego Kościoła na przestrzeni dziejów, nie do porównania

Niby dlaczego nie? Bo za krótko funkcjonuje? To ile musi, żeby mozna było potraktować wiarę powazne: 10 lat, 100, 1000? Coś czuję, ze odpowiedź brzmi: niecałe 2tys, ani dłużej, ani krócej... ;)Przypomnę, że 2 tys lat temu chrzesijaństwo też jeszcze nie funkcjonowało - też miało swój początek A jesli dla Ciebie wiek religii faktycznie jest kluczowy, to może pomyśl o konwersji na Judaizm?...
Cytuj:
Chyba nie sądzisz że jeden cytat-opinia kogoś jest dla mnie wyznacznikiem do zmiany myślenia i wiary? Generalnie wypowiedz jest oparta na dośc powszechnie znanych terminach i ich rozumieniu, bez głębszej refleksji, ani oparcia się na konkretne źródła. Więc sorry Winetu
Do zmiany - nie, ale do przyjęcia -tak? Twoje słowa:Jezus 2000 lat temu zapewnił słowem i czynek że pewne rzeczy są takie a nie inne, skąd wynika przekonanie że np. rytuał jest skuteczny.
Cytuj:
Katechez nie ma za zadanie uczyć miłości, ale przekazać wiedzę. Więć nie może robić nieskutecznie czegoś co nie jest w zakresie jej celów.
Primo: jak każda inna lekcja ma też wychowywać, nie tylko przekażywać informacje, secundo: patrz wyżej gdzie pisałem o wychowaniu chrześciajńskim.

I w ogóle to miłej soboty! :D

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


So paź 10, 2009 16:56
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00
Posty: 1909
Post 
Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
To kwestia zasad.

A czy te zasady obowiązują dziecko, które nie jest ŚJ ?

O tym już było w moim pierwszym cytacie o wychowaniu zaczynającym się od słów "Nie siej demagogii" ;-)

Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
I są wartości ważniejsze niż życie doczesne.


Polemizowałbym, czy taką wartością jest przestrzeganie zakazu transfuzji krwi.

Nie ma czegoś takiego jak wartość przestrzegania zakazu transfuzji.

Wartością jest przestrzeganie zasad jakie sie wyznaje.

Zaś apostolski nakaz powstrzymywani się od krwi i mojżeszowy zakaz jej spożywania bo "dusza jest we krwi" to zasada.


Johnny99 napisał(a):

Cytuj:
ŚJ zgadza się na leczenie swojego dziecka wszelkimi metodami z wyjatkiem transfuzji choćby to miało skonczyć się śmiercią dziecka.
W przeciwnym razie pogwałci wyznawane zasady religijne w które głeboko wierzy.


W jaki sposób, skoro dziecko nie jest ŚJ ?


A to odsyłam znowu do pierwszego cytatu. Skoro władza rodzicielska powierza rodzicom decyzje, między innymi, co do zdrowia więc obowiązek podjęcia decyzji spoczywa na rodzicu tak jakby decydował o sobie samym. Więc dziwne by stosował podwójne standardy moralne. Poza tym jesli zarządzamy mieniem kogoś innego to zobowiązani jesteśmy o nie dbać jak o swoje własne.

Johnny99 napisał(a):

Katolicy nigdy nie twierdzili, że zakaz dokonywania aborcji jest zakazem religijnym, bądź wynika z zasad religijnych ( choć z nich również ).

To poczytaj encykliki i KKK - aborcja jest pogwałceniem zasady świetości życia więc jej zakaz ma jak najbardziej wymiar religijny.

Johnny99 napisał(a):

Gdybym był ateistą, byłbym jeszcze większym przeciwnikiem aborcji.

A to ciekawe czemu? Skor oświeceni ateiści nie wierzą w duszę i nienarodzone dziecko to dla nich zlepek komórek czy część ciała matki.

Johnny99 napisał(a):

Dlaczego wykonanie transfuzji miałoby oznaczać stratę życia wiecznego ? Czy u ŚJ nie ma instytucji odpuszczenia grzechów ? Kto straciłby życie wieczne ?

Nikt nie może stwierdzić czy wykonanie transfuzji oznacza stratę zycia wiecznego u konkretnej osoby. A to z tak trywialnego względu że sprawa zbawienia to sprawa osobista między człowiekiem a Bogiem i nikt nie ma prawa tego osądzać. To chyba oczywiste. Kto jednak w pełni świadomie łamie zasady Boże trudno by się spodziewał przebaczenia będąc rozmyślnym grzesznikiem.
A winy odpuszcza Bóg gdy wyznawca zwraca się do niego o to osobiście. Bo jak człowiek może stwierdzić czy Bóg temu a tamtemu to czy tamto przebaczył?

Johnny99 napisał(a):

Dlaczego ŚJ nie chrzczą dzieci w dzieciństwie, " pozwalając im na samodzielne podjęcie decyzji ", a jednocześnie każą im umierać w imię zasad, co do których twierdzą, że człowiek sam ma możliwość wybrać, czy chce im się podporządkować czy nie ?

To juz czyta demagogia.
Nikt nikomu nie każe umierać. Robisz ze Świadków potwory jak brukowe pisemka.
Odmowa jednej konkretnej metody leczenia nie jest zamachem ani na własne ani na czyjeś życie. A krew to nie panaceum.

ŚJ pozwalajom swoim dzieciom czy same chca być świadkami co nie oznacza że rezygnują z ich religijnego wychowywania. Inaczej nie wiedziały by jaki mają wybór.

_________________
[b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b]
"Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"


N paź 11, 2009 17:12
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz paź 22, 2009 9:44
Posty: 10
Post 
To nie musi być prawda, że większośc współczesnej młodzieży chodziz przymusu do kościoła. Owszem, znam równiez i takie osoby. Ale myślę, że w każdym okresie były takie osoby, które niechętnie chodziły i dam sobie rękę uciąć, że większośc to były dzieci i młodzież. Ale sami przecież kiedyś, może nie wszyscy ale pewnie duzo osób, tacy bylismy, w grę wchodzi również problem dojrzewania, młody człowiek stawia swoje potrzeby czesto wyżej niż wiarę, nie szuka pociechy w Bogu, ale jesli go np rzuci dziewczyna to załamuje się. Uwazam, że wiara rodzi się przede wszystkim z przykładu rodziców, księzy, katechetów..niekoniecznie z chodzenia do kościoła. Każdy w swoim czasie dojrzewa do wiary w Boga, do zaufania Mu, która nie jest łatwą sztuką. Myślę, że młody człowiek potrzebuje przykładu, wiele przykładu. Nie można mówić, że młodzi mają za nic wiare i Boga, nie. Oni własnie próbują Go odkrywać, nie zawsze przez modlitwę.

_________________
''Niech Imię Pana będzie blogosławione''


Cz paź 22, 2009 13:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Wystarczy Johnny, jak napiszesz: tak sobie chlapnąłem, więc nie chce mi się tłumaczyć, co miałem na mysli, bo sam nie wiem. Nie musisz tego tak owijać w bawełnę.


Odpowiem tak: nie chcę myśleć nad przykładem, bo też nie lubię o takich rzeczach myśleć ;) Ale zdaję sobie sprawę, że można, i to bardzo łatwo, przerażająco łatwo, wymyślić coś takiego.

Cytuj:
O tym już było w moim pierwszym cytacie o wychowaniu zaczynającym się od słów "Nie siej demagogii"


Czyli odpowiedź brzmi: nie.

Cytuj:
Wartością jest przestrzeganie zasad jakie sie wyznaje.


Tylko pojawia się problem, bo jeżeli to przestrzeganie ma większą wartość od życia, a jednocześnie tylko bycie żywym umożliwia ich przestrzeganie, to mamy koło..

Cytuj:
więc obowiązek podjęcia decyzji spoczywa na rodzicu tak jakby decydował o sobie samym.


Obowiązek jest identyczny, ale kryteria nie, bo o sobie decyduje jak o ŚJ, którym jest, a o dziecku decyduje jak o nie ŚJ, którym dziecko nie jest ( a jeżeli chce decydować o dziecku jako o ŚJ, to od razu pojawia się pytanie, dlaczego nie może z niego najpierw zrobić ŚJ ).

Cytuj:
Poza tym jesli zarządzamy mieniem kogoś innego to zobowiązani jesteśmy o nie dbać jak o swoje własne.


Dbać tak, ale z prawem do jego zniszczenia jest już trochę inaczej.

Cytuj:
To poczytaj encykliki i KKK - aborcja jest pogwałceniem zasady świetości życia więc jej zakaz ma jak najbardziej wymiar religijny.


Aborcja ma wymiar religijny, ale nie tylko - w EV Jan Paweł II pisze, że zakaz aborcji nie wynika tylko z religijnej " zasady świętości życia ", ale także z prawa moralnego, zasady sprawiedliwości itp.

Cytuj:
Skor oświeceni ateiści nie wierzą w duszę i nienarodzone dziecko to dla nich zlepek komórek czy część ciała matki.


Cóż, moim zdaniem bycie ateistą wymaga odrzucenia wiary w absurdy ;)

Cytuj:
Kto jednak w pełni świadomie łamie zasady Boże trudno by się spodziewał przebaczenia będąc rozmyślnym grzesznikiem.


Może i w pełni świadomie, ale w sytuacji absolutnie wyjątkowej. Katolicyzm bierze pod uwagę taką możliwość, i dodaje warunek " całkowitej dobrowolności ". Poza tym pozostaje pytanie, czy dziecko jest w tym przypadku świadomym grzesznikiem.

Cytuj:
Odmowa jednej konkretnej metody leczenia nie jest zamachem ani na własne ani na czyjeś życie.


Nie zarzucaj mi demagogii, bo sam jesteś w niej mistrzem, i szczerze mówiąc nie mam już większej ochoty na dyskusje z Tobą, odpowiadam z czystego obowiązku. Jest OCZYWISTE, że jeżeli zachodzi sytuacja, gdy rezygnacja z przetaczania krwi nie oznacza zamachu na czyjeś życie, to moje zastrzeżenia się zupełnie do takiej sytuacji nie odnoszą. Przy okazji, aborcja zawsze jest zamachem na czyjeś życie.

Cytuj:
ŚJ pozwalajom swoim dzieciom czy same chca być świadkami co nie oznacza że rezygnują z ich religijnego wychowywania. Inaczej nie wiedziały by jaki mają wybór.


Doskonale, czy ŚJ prowadzą dzieci do kościoła, żeby zobaczyły, że mają wybór np. między ŚJ a katolicyzmem ? Nie mam nic przeciwko religijnemu wychowaniu ( które nie polega na tym, że się pokazuje dziecku wybór - to jest areligijne wychowanie, neutralne, świeckie ), byle nie wiązało się ono z wymaganiem od dziecka ofiary życia, która uniemożliwi mu dokonanie jakiegokolwiek wyboru.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Cz paź 22, 2009 14:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz paź 22, 2009 13:06
Posty: 13
Post 
Z doświadczenia wiem, że nie wszyscy chodzą z przymusu. Tzw. większość moich znajomych tak właśnie robi, ale oni to nie wszyscy. Chodzą, bo tak wypada, bo tak trzeba... bo tak im każą rodzice, bo gdyby nikt ich nie kontrolował, to by nie chodzili. Sama chodzę z własnej woli, i pewnie jest więcej takich osób jak ja, ale coraz mniej ich jest. Bo jak ktoś zmusza swoje dziecko do chodzenia do kościoła, to dziecko się buntuje. I robi wszystko żeby jednak tam nie iść. Jak ktoś ma wierzyć, to będzie wierzył bez zmuszania, a jeśli nie, to nie ważne co się zrobi, jak jest mały, w końcu ta osoba dojdzie do tego, że jednak nie wierzy, i powie, że jest ateistą. :-)

_________________
Nie nam wyglądać zmiłowania
Z wyroków Bożych, z pańskich praw.
Z własnego prawa bierz nadania
I z własnej woli sam się zbaw.


Cz paź 22, 2009 15:58
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
Mój syn płacze ze złości kiedy ma iść do kościoła. Uważa że to strata czasu. Od razu powiem że nigdy nie wpływałem na niego w kwestiach Wiary bo sam zdecyduje jak będzie dorosły. Póki co chodzą sobie razem z małżonką. Pamiętam że ja tez byłem wściekły kiedy mama mnie ciągła "na siłę" w niedzielę bo uważałem podobnie. W latach późniejszych juz z kolegami z podstawówki chodziliśmy niby do kościoła a naprawdę do parku w którym spędzaliśmy miło czas w towarzystwie koleżanek ze szkoły a rodzice byli spokojni bo dzieci na Mszy. W czasach już średnioszkolnych czyli około roku 1990 Msze i Pasterki wykorzystywaliśmy do bezkarnego spożywania napojów wyskokowych. I tak to wyglądało wiele lat temu. Ciekawe jak jest teraz.


Cz paź 22, 2009 16:45
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Acro, tym razem to ja przepraszam za zwłokę.

Cytuj:
Wiara w wyleczenie, że będzie dobrze jest dobra - nawet lepsza od wiedzy, że szans na wyleczenie sie nie ma... Ale znów w tej sytuacji samooszukiwanie się ma racjonalne postawy (optymizn zwiększa nawet te marne szanse na wyleczenie). Poza tym - wiedza z wiara przegrywa!
Generalnie zasadę bym okreslił tak: im powazniejsze konsekwencje wynikają z przekonania, tym solidniejsze przesłanki/dowody potrzebne.
Gdy mówimy o błahostce dowody nie mają znaczenia, bo w razie błędu nic sie woelkiego nie wydarzy. Ale gdy stwierdzę: nie dozyję 50 lat i przestaję odkładać na emeryturę, badać się itd - to już poważniejsza sprawa. A jeśli stwierdzę: Bóg wymaga ode mnie, abym co drugie dziecko zabij w ofierze - no, to co - mogę sobie zabić w imię wiary? Przypomnę Ci fragment poprzedniego postu:
Facet wierzy, ze zaraz przyleci ufo i go zabierze do siebie, gdzie bedzie zył wiecznie w dobrobycie. Ma prawo tak wierzyć. Siedzi zały czas na balkonie i wygląda spodków, zmusza tez do tego rodzinę, w efekcie zaniedbują się. Uważasz, że remisuje z ludźmi, którzy uwazają że zachowuje się głupio i bez sensu?
Tak się składa, że reprezentujesz umiarkowany nurt religii. Nie ze wszystkimi ludźmi Twojej wiary tak jest, nie wszytkie wiary sa takie, nawet Twoja wiara nie zawsze była taka.

Ano zgadzam się z wieloma rzeczami. Ale ja napisałem jedynie że wiara to taki potworek który niektorym kojarzy się z naiwnością, lub brakiem podstaw. Wierzę bo wierzę, bo jakbym nie wierzył to bym wiedział. Dośc dziwna wypowiedz, zamknięte koło w którym wiara sama sie broni. Nie taką wiarę bronie. Bronię tych przekonań, o których mówimy że oparte sa na wierze, co nie czyni ich mniej wartościowym, jest tu poprostu inne spojrzenie i źródło informacji. W histosrii właśnie niektóre rzeczy przyjmujmemy na wiarę np. to że kronikarz napisał nie tylko zgodnie z własnym przeonaniem, ale w miarę blisko obiektywnego stanu rzeczy, czyli się zwyczajnie nie pomylił. Kronikarz, idąc dalej, napisał, ale wykopaliska archeologiczne swoją drogą pokazują nam coś. Nie wiem jaki jest obecny stan badań, ale ileś miesięcy temu pewien dr z mojej uczelni, historyk i zarazem archeolog pięknie to podsumował: żródła pisane mówią że była, a wykopaliska narazie niewiele przyniosły, tak jakby ządnej bitwy nie było, albo conajmniej mała potyczka. Każdy posługuje się określonymi źródłami którym ufa, a w historii czy archeologii jest określona metodyka działania, czy danemu źródłku można zaufać. Nie cofnę się niestety do 1410, nie zobczę co tam się wydarzyło na własne oczy. Wiara religijna też opiera się na źródłach, nie na niczym.

Mylisz się, historia to nie jak niektórzy by chcieli, samo myślenie a wiedza nie ma znaczenia. Historia z definicji to nauka o przeszłości. A wiedza jest tu niezbędna, jeśli mamy mówić o historii. Pozatym bez posiadania podstaw na nic nam analityczne myślenie i czytanie źródeł. Obydwa elementy są po to aby odkrywać, inaczej będą zbędną sztuką dla sztuki. No i co ważne, podstawy, czy nawt bardziej zaawansowana wiedza to coś niezbędnego, samo myślenie i troche starych kronik nie wystarczy. Jak ktoś chce przernąć to się i tak nic na porządnie nie nauczy. Ale jeli chcesz cokolwiek zrozumieć, to nie ma że nie musimy znać dat i faktów - nawet jeśli program był przeładowany nimi, to nikt nie ma prawa na tej podstawie uważac że są totalnie zbędne.

Cytuj:
Ponieważ istnienie bitew zostało udowodnione. Istnienie cudów nie zostało udowodnione, więc póki co są odrzucane. To ma chyba sens?

Nie do końca. Cuda się zdarzały i zdarzają. A ja cały czas trąbie, wierze w cuda tak samo jak w to że była jakaś bitwa. I tu i tu słyszałem o nich, nie wiadziełm. Pozatym to jest ten dziwny paradoks - nie wierze w cuda więc ich nie ma, nie ważne że ktoś mówi że są, skoro ja z góry zakładam że ich poprostu nie ma. Więc ja od dziś nie wierzę że były jakieś bitwy - kto mi udowodni że były? Pokaż mi Grundwald, bo dopuki nie zobaczę na własne oczy Jagiełły to nie uwierzę. Ta sama zaewodna logika.

Cytuj:
Z faktu isntienie lub nie Chrobrego niewiele dla mnie wynika - właściwe dokłądnie zero, więc istniejące słabe dowody mi wystarczą. Z faktu wybrania takiej a nie innej wiary - już baaardzo dużo, więc przedałoby się coś wiecej niż niejasne zapiski, że byc może ktoś taki żył i już zupełnie niewiarygodne, że czynił cuda.
Przeciw tej koncepcji do tego przemawia nie tylko to, co było lub nie, ale tez to co się nie dzieje. A tymczasem, gdyby to była prawda, to ludzie modlący się, siła modlitwy i sakramentów byli by lepszymi ludźmi (a nie są). Ludzie, za których sie mogli, wcale nie są zdrowsi - a powinni być, jeśli Bóg faktycznie reaguje na modlitwy. cuda powinny pojawiać się tylko wśród chrzescijan (a najlepiej katolików) - a tymczasem niewyjasnione uzdrowienia czy inne zjawiska zdarzają się nie tylko poganom ale nawet ateistom! ("Bóg chrześciajński nagradza cudem kanibala w nagrodę za dobre przyrzadzenie potrawki z misjonarza? ")

Niestety nie jestem mocny w tej tematyce, ale nigdzie nie słyszałem jeszcze aby postać Jezusa jako żywego człowieka była w nauce podważana. Więc wcale nie takie "niejasne zapiski", napewno nie bardziej niejasne niż źródła dla wiedzy o naszych pierwszych władcach. Możesz jednak istnienie Chrobrego i innych zanegować.

Cytuj:
Sorki, Wist, wiary w istnienie Boga i wiary w istnienie Chrobrego nie da się porównać.

Jak napisałem, jeśli z góry bezpodstawnie zakładasz że czegoś nie ma, to żaden dowód Cie nie przekona. Równie bezpodstawnie możesz założyć że żadnego Chrobrego nie było i w ten sposób wszelkie dowody omijać - są to bzdury, bo Chrobrego nie mogło być, ja w jego istnienie kiedyś nie wierzę.

Cytuj:
Powtórzam to w różnych dyskusjach setny raz: an ogół nie da się udowodnić NIEISTNIENIA czegokolwiek, także cudu. Ale chcesz dowodu: proszę. Rzuć milion razy kamieniem. Jak nie spadnie, do będzie cud. Napisz, ile razy to się zdarzyło

Może jest tu jakiś hak, ale milion razy u mnie spada na ziemię. Nie widze pdobieństwa.

Cytuj:
Wist, tu przecież nie chodzi tylko o katechezę, tylko w ogóle o 'wychowywanie katolika'. Jeżeli to nie działa, to raz - patrz wyżej, dziwne, ze sakramenty i wymagane rytuały nie działają, dwa - odpoada argument społeczny (nawet jak Boga nie ma, to warto promować wiarę, bo czyni ludzi czyli i społeczeństwo lepszym).

Nie działa bo go nie ma, tak poprostu :) Bo takie sa katechezy, bo taka jest świadomośc rodziców, bo takie mamy niestety nastawienie społczne, żekażdy nowy w kościele wierzy i wierzyć będzie. Prawdziwe wychowanie przyniosło by zapewne lepsze efekty, tak jak przynosi je na codzień, gdy rodzice dbają o dzieci i gdy o nie nie dbają.

Tak samo nie umiesz czytac gdy uczysz się jedynie formalnie a nie realnie, znaczy masz wpis w dzienniku że byłeś na zajęciach, ale nie masz żadnego "wpisu" w głowie. Tak własnie wygląda katecheza.

Cytuj:
Niby dlaczego nie? Bo za krótko funkcjonuje? To ile musi, żeby mozna było potraktować wiarę powazne: 10 lat, 100, 1000? Coś czuję, ze odpowiedź brzmi: niecałe 2tys, ani dłużej, ani krócej... ;)Przypomnę, że 2 tys lat temu chrzesijaństwo też jeszcze nie funkcjonowało - też miało swój początek A jesli dla Ciebie wiek religii faktycznie jest kluczowy, to może pomyśl o konwersji na Judaizm?...

Jeśli chcesz sam dla siebie jedyny wierzyć że jutro przyleci ufo i Cie zabierze, nie widząc w tym nic głupiego to ok. Ja widzę róznicę, jak już pisąłem, między Kościołem który się opiera na mocnych filarach i to już od długiego czasu, a wiarą w ufo, czy nawet ŚJ którzy wiele twierdzili i tyle samo zmienili w swoich naukach i to o 180 stopni. Ufo nie ma, końca świata dalej nie ma, a Kościół trwa. Dla mnie tu ogromna róznica zatem. Ale nie sam fakt że trwa jest tu ostatecznym arguemntem, to świadczy tylko o mocnych podstawach, których Twój przykład poprostu nie ma. Upieraj się zatem nadal, lub przyznaj że sam w takie Ufo nie wierzysz.

Cytuj:
Primo: jak każda inna lekcja ma też wychowywać, nie tylko przekażywać informacje, secundo: patrz wyżej gdzie pisałem o wychowaniu chrześciajńskim.

Sądzę że szkoła jako całośc winna wychowywać, ale w tym kontekście to nie katecheza ma za zadanie zastapić rodzica i środowisko w wychowaniu do miłości. Z czym się nam katecheza kojarzy? Z nauczaniem jak ustępowac babci miejsca w tramwaju, czy z regułkami? Więc o ile wszystko jest jasno tłumaczone taki jest jej cel.Miłości jako takiej nie trzeba tłumacyć, czy nauczać i niezbyt się nawet da.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Cz paź 22, 2009 18:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00
Posty: 1909
Post 
Johnny99 napisał(a):

Cytuj:
Wartością jest przestrzeganie zasad jakie sie wyznaje.


Tylko pojawia się problem, bo jeżeli to przestrzeganie ma większą wartość od życia, a jednocześnie tylko bycie żywym umożliwia ich przestrzeganie, to mamy koło..


Dla wielu ludzi w historii przestrzeganie zasad miało większą wartość niz życie. Np. w prawosławiu czci się świete dziewice które wolaly np. skoczyć z dachu (czyli defakto popełnić samobójstwo) uciekając przed chcącymi je zhańbić prześladowcami.

Rozumiem że Ty przestrzegasz swoich zasad zawsze chyba że było by zagrożone twoje życie, wtedy "do diabła" z zasadami. Rozumiem. To rozpowszechniona postawa.


Johnny99 napisał(a):

Obowiązek jest identyczny, ale kryteria nie, bo o sobie decyduje jak o ŚJ, którym jest, a o dziecku decyduje jak o nie ŚJ, którym dziecko nie jest ( a jeżeli chce decydować o dziecku jako o ŚJ, to od razu pojawia się pytanie, dlaczego nie może z niego najpierw zrobić ŚJ ).

Nie "chce" - taki ma obowiązek

Johnny99 napisał(a):


Cytuj:
Poza tym jesli zarządzamy mieniem kogoś innego to zobowiązani jesteśmy o nie dbać jak o swoje własne.

Dbać tak, ale z prawem do jego zniszczenia jest już trochę inaczej.

Odmowa jednej z form leczenia to nie niszczenie, może byc co najwyżej traktowana w kategorii "zaniechania" działania które "mogłoby" (ale nigdy nie ma gwarancji) poprawic stan zdrowia





Johnny99 napisał(a):


Cytuj:
Kto jednak w pełni świadomie łamie zasady Boże trudno by się spodziewał przebaczenia będąc rozmyślnym grzesznikiem.


Może i w pełni świadomie, ale w sytuacji absolutnie wyjątkowej. Katolicyzm bierze pod uwagę taką możliwość, i dodaje warunek " całkowitej dobrowolności ". Poza tym pozostaje pytanie, czy dziecko jest w tym przypadku świadomym grzesznikiem.


Jeśli dziecko jest w wieku który umożliwia mu decydowanie o samym sobie (tzw."dojrzaly maloletni" - a może to być nawet 9, 10 letnie dziecko) to samo podejmuje decyzje.
Wyjątkowośc sytuacji nie ma żadnego znaczenia.
To czy ktoś jest świadomym grzesznikiem nie podlega raczej ludzkiemu osądowi.

Johnny99 napisał(a):

byle nie wiązało się ono z wymaganiem od dziecka ofiary życia, która uniemożliwi mu dokonanie jakiegokolwiek wyboru.


Kolejny szczyt demagogii. Od nikogo nie wymaga się ofiary z życia. Gdybys choć trochę rozumiał tą kwestię to nie wypisywałbyś takich bzdur.

_________________
[b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b]
"Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"


Cz paź 22, 2009 22:09
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Dla wielu ludzi


Ja nie wiem, co było dla wielu ludzi, wolę rozmawiać o meritum. Różnicę między poświęceniem życia własnego i cudzego już podałem.

Cytuj:
Rozumiem że Ty przestrzegasz swoich zasad zawsze chyba że było by zagrożone twoje życie, wtedy "do diabła" z zasadami. Rozumiem. To rozpowszechniona postawa.


Demagogia i argument ad personam.

Cytuj:
Nie "chce" - taki ma obowiązek


Nie widzę odpowiedzi na pytanie.

Cytuj:
Odmowa jednej z form leczenia to nie niszczenie


Rozmawiamy o przypadkach niszczenia.

Cytuj:
Jeśli dziecko jest w wieku który umożliwia mu decydowanie o samym sobie (tzw."dojrzaly maloletni" - a może to być nawet 9, 10 letnie dziecko) to samo podejmuje decyzje.


Jeżeli tak jest to nie ma tematu.

Cytuj:
To czy ktoś jest świadomym grzesznikiem nie podlega raczej ludzkiemu osądowi.


Grzesznik to też człowiek.

Cytuj:
Od nikogo nie wymaga się ofiary z życia.


Jak rozumiem, nigdy nie zaszedł przypadek, by ktokolwiek ze ŚJ zgodził się na śmierć dziecka w imię nieprzetaczania mu krwi ? Nie ma to nic wspólnego z rozumieniem żadnej kwestii, po prostu tak czy nie ? Jeżeli odpowiedź brzmi NIE, to z kolei pytam, jaka taka sytuacja wygląda w świetle doktryny ŚJ.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pt paź 23, 2009 10:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post 
Cytuj:
Ano zgadzam się z wieloma rzeczami. Ale ja napisałem jedynie że wiara to taki potworek który niektorym kojarzy się z naiwnością, lub brakiem podstaw. Wierzę bo wierzę, bo jakbym nie wierzył to bym wiedział. Dośc dziwna wypowiedz, zamknięte koło w którym wiara sama sie broni. Nie taką wiarę bronie. Bronię tych przekonań, o których mówimy że oparte sa na wierze, co nie czyni ich mniej wartościowym, jest tu poprostu inne spojrzenie i źródło informacji. W histosrii właśnie niektóre rzeczy przyjmujmemy na wiarę np. to że kronikarz napisał nie tylko zgodnie z własnym przeonaniem, ale w miarę blisko obiektywnego stanu rzeczy, czyli się zwyczajnie nie pomylił. Kronikarz, idąc dalej, napisał, ale wykopaliska archeologiczne swoją drogą pokazują nam coś. Nie wiem jaki jest obecny stan badań, ale ileś miesięcy temu pewien dr z mojej uczelni, historyk i zarazem archeolog pięknie to podsumował: żródła pisane mówią że była, a wykopaliska narazie niewiele przyniosły, tak jakby ządnej bitwy nie było, albo conajmniej mała potyczka. Każdy posługuje się określonymi źródłami którym ufa, a w historii czy archeologii jest określona metodyka działania, czy danemu źródłku można zaufać. Nie cofnę się niestety do 1410, nie zobczę co tam się wydarzyło na własne oczy. Wiara religijna też opiera się na źródłach, nie na niczym.

Ciągle porównujesz sytuację, która nie ma dla nas żadnych konsekwencji (był ten Chrobry czy nie był) z taką o konkretnych konsekwencjach (wiara w Boga i to konkretnie jednego z tysięcy). Powtórze może wyraźniej: primo, istnienie Chrobrego jest bardzo proawdopodobne (żyli królowie wtedy w Polsce, są jakieś tam niezależne źródła). Secundo: nawet jeśli go nie było, to nic to nie zmiania w moim życiu, więc jestem gotów uwierzyć bo to żadne ryzyko. Unikasz ciągle skomentowania gościa, który zaniedbuje rodzinę i jeszcze zmusza syna do zaniedbywania obowiązków, bo wypatruje ufo. Ma prawo do tej wiary? Trudniej to zaakceptować bo konsekwencje sa poważniejsze? No właśnie...
Cytuj:
Mylisz się, historia to nie jak niektórzy by chcieli, samo myślenie a wiedza nie ma znaczenia. Historia z definicji to nauka o przeszłości. A wiedza jest tu niezbędna, jeśli mamy mówić o historii. Pozatym bez posiadania podstaw na nic nam analityczne myślenie i czytanie źródeł. Obydwa elementy są po to aby odkrywać, inaczej będą zbędną sztuką dla sztuki. No i co ważne, podstawy, czy nawt bardziej zaawansowana wiedza to coś niezbędnego, samo myślenie i troche starych kronik nie wystarczy. Jak ktoś chce przernąć to się i tak nic na porządnie nie nauczy. Ale jeli chcesz cokolwiek zrozumieć, to nie ma że nie musimy znać dat i faktów - nawet jeśli program był przeładowany nimi, to nikt nie ma prawa na tej podstawie uważac że są totalnie zbędne.

Niestety, nie chwytam, co chcesz powiedzieć w tym akapicie. Moge poprosić o komentarz?
Cytuj:
Nie do końca. Cuda się zdarzały i zdarzają. A ja cały czas trąbie, wierze w cuda tak samo jak w to że była jakaś bitwa. I tu i tu słyszałem o nich, nie wiadziełm. Pozatym to jest ten dziwny paradoks - nie wierze w cuda więc ich nie ma, nie ważne że ktoś mówi że są, skoro ja z góry zakładam że ich poprostu nie ma. Więc ja od dziś nie wierzę że były jakieś bitwy - kto mi udowodni że były? Pokaż mi Grundwald, bo dopuki nie zobaczę na własne oczy Jagiełły to nie uwierzę. Ta sama zaewodna logika.

Jeśli sa cuda - poproszę o demonstrację jakiegoś. Chcesz uwierzyć w wojnę: jeśli nie wierzysz relacjom tysięcy niezależnych korespondentów, polityków, żołnierzy, swiadków, to pozostaje (łatwy niestety) sposób - wycieczka do Afganistanu, Iraku itp. Więc wiemy na pewno, że wojny są i były, możey sie co najwyżej sprzeczać o jakąś konkretną i to odległa w czasie. Ale - patrz wyżej - łatwo w nie uwierzę (lub zmienię zdanie) bo nie przywiozuję to tego wagi.
Cytuj:
Niestety nie jestem mocny w tej tematyce, ale nigdzie nie słyszałem jeszcze aby postać Jezusa jako żywego człowieka była w nauce podważana. Więc wcale nie takie "niejasne zapiski", napewno nie bardziej niejasne niż źródła dla wiedzy o naszych pierwszych władcach. Możesz jednak istnienie Chrobrego i innych zanegować.

Jest możliwe, że Jezus to raczej postać zbiorowa, ale to i tak bez znaczenia. To, że taka postać istniała i została stracona nijak nie dowodzi słuszności twoich wierzeń tak jak fakt, że nie wiemy, jak wyjasnic pewne obserwacje nie dowodzi, że odwiedzają nas ufoludki.
Cytuj:
Jak napisałem, jeśli z góry bezpodstawnie zakładasz że czegoś nie ma, to żaden dowód Cie nie przekona. Równie bezpodstawnie możesz założyć że żadnego Chrobrego nie było i w ten sposób wszelkie dowody omijać - są to bzdury, bo Chrobrego nie mogło być, ja w jego istnienie kiedyś nie wierzę.

Dlaczego bezpodstawnie? Nie ma dowodu - nie ma faktu. W takim razie twój brak wiary w LPS i przybycie ufoludków w celu ewakuacji szczęśliwej setki też jest bezpodstawny. Jeśli masz dowody na istnienie bogów - chętnie je poznam. Jesli ich nie ma - nie porównuj, proszę, sytuacji do tej z Chrobrym, bo sam piszesz, że tu dowody jakieś są.
Cytuj:
Może jest tu jakiś hak, ale milion razy u mnie spada na ziemię. Nie widze pdobieństwa.
Spada, bo nie ma cudów.Miliony naukowców w tysiącach laboratoriów w miliardach obserwacji w trakcie biolionów godzin nie zauważyli cudów. Jak na razie do wytłumaczenia wszystkiego, wczesniej czy później, wystarcza znana nam wiedza. Nie widać powodu, dla którego z jakimkolwiek problemem miałoby być inaczej.
Cytuj:
Nie działa bo go nie ma, tak poprostu Uśmiech... Bo takie sa katechezy, bo taka jest świadomośc rodziców, bo takie mamy niestety nastawienie społczne, żekażdy nowy w kościele wierzy i wierzyć będzie. Prawdziwe wychowanie przyniosło by zapewne lepsze efekty, tak jak przynosi je na codzień, gdy rodzice dbają o dzieci i gdy o nie nie dbają.

Tak samo nie umiesz czytac gdy uczysz się jedynie formalnie a nie realnie, znaczy masz wpis w dzienniku że byłeś na zajęciach, ale nie masz żadnego "wpisu" w głowie. Tak własnie wygląda katecheza.

Skoro katechezy i wychowanie w wierze nic nie pomagają w wychowaniu porzadniejszego człowieka - to tym bardziej - po co na siłę dzieciaki indoktrynować?
Cytuj:
Jeśli chcesz sam dla siebie jedyny wierzyć że jutro przyleci ufo i Cie zabierze, nie widząc w tym nic głupiego to ok.

Dlaczego jedyny? Ja będe tę wiarę szerzyć i będę zmuszał moje dzieci, aby spędzały całe dnie na balkonie wypatrując ufo. Dla ich dobra, rzecz jasna. To ma sens?
Cytuj:
Ja widzę róznicę, jak już pisąłem, między Kościołem który się opiera na mocnych filarach i to już od długiego czasu, a wiarą w ufo, czy nawet ŚJ którzy wiele twierdzili i tyle samo zmienili w swoich naukach i to o 180 stopni. Ufo nie ma, końca świata dalej nie ma, a Kościół trwa. Dla mnie tu ogromna róznica zatem. Ale nie sam fakt że trwa jest tu ostatecznym arguemntem, to świadczy tylko o mocnych podstawach, których Twój przykład poprostu nie ma. Upieraj się zatem nadal, lub przyznaj że sam w takie Ufo nie wierzysz.

Jakie to niby te mocne podstawy? Bo akurat tak się historycznie złozyło (będziesz to umiał ocenic lepiej ode mnie), że to narody chrześcijaskie podbijały inne a nie odwrotnie, dlatego jeszcze Twoja wiara jeszcze istnieje? Kto wie, czy gdyby nie odsiecz wiedeńska (raczej była, prawda?) to teraz bys się nie modlił do Mahometa... A dwa tys latemu podobnie argumentowałbyś na wiarą w Perkuna (toż to całe pokolenia w niego wierzą, i wiara ta ma silne podstawy, bo skąd inaczej by sie brały pioruny itd)... To jest, Wist, ten sam sposób myślenia!
Cytuj:
Sądzę że szkoła jako całośc winna wychowywać, ale w tym kontekście to nie katecheza ma za zadanie zastapić rodzica i środowisko w wychowaniu do miłości. Z czym się nam katecheza kojarzy? Z nauczaniem jak ustępowac babci miejsca w tramwaju, czy z regułkami? Więc o ile wszystko jest jasno tłumaczone taki jest jej cel.Miłości jako takiej nie trzeba tłumacyć, czy nauczać i niezbyt się nawet da.
Powtórzę: skoro jest nieskuteczna w wychowywaniu lepszych ludzi - odpada ważny argument społeczny za katechezą.

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


Pt paź 23, 2009 23:21
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00
Posty: 1909
Post 
Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
Jeśli dziecko jest w wieku który umożliwia mu decydowanie o samym sobie (tzw."dojrzaly maloletni" - a może to być nawet 9, 10 letnie dziecko) to samo podejmuje decyzje.


Jeżeli tak jest to nie ma tematu.

No to nie ma tematu ;-)

_________________
[b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b]
"Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"


So paź 24, 2009 9:08
Zobacz profil

Dołączył(a): N wrz 13, 2009 11:09
Posty: 4
Post 
Bardzo zainteresował mnie ten temat.
Sama mam 16 lat to się wypowiem.
Uważam,ze dzieci,które maja po 10 lat jeszcze nie rozumieją niektórych rzeczy,religii.
Ja tez kiedyś miałam problem z wiara ,miałam chyba 10 lat.Pytałam mamy"muszę iść do kościoła?",a ona zawsze odpowiadała "do kościoła nikt ci nie każe iść chodzisz,bo chcesz".Dzisiaj moja wiara wygląd całkowicie inaczej nie dała bym rady przeżyć niedzieli bez mszy czy codziennej modlitwy wieczornej.Myślę też,ze to właśnie mama nauczyła mnie tak silnej wiary.Wiarę wynosi się z domu widząc dobre wzory w bliskich.
Każdy człowiek dojrzewa do wiary.

_________________
Życie bowiem jest silniejsze od śmierci, a wiara mocniejsza od zwątpienia.


So paź 24, 2009 14:31
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
AJ napisał(a):
Każdy człowiek dojrzewa do wiary.
Z wszystkim się zgodzę oprócz tego. Równie dobrze można by napisać że każdy człowiek dojrzewa do zdrady. I spróbuj taka gadkę zanegować.


So paź 24, 2009 16:11
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 110 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 4, 5, 6, 7, 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL