Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 17, 2025 23:37



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 414 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 24, 25, 26, 27, 28  Następna strona
 Współżycie po ślubie 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54
Posty: 1993
Post 
Po dziesięciu wspólnych latach się już nie chce współżyć. Oto cały tajny sekret dlaczego śpią osobno czy skąd problemy się biorą.Wspólne życie obfitujące w problemy kłótnie i sprzeczki owocuje tym że się człowiek odwraca się dupą do małżonka w łóżku i najchętniej by osobno spał a o współżyciu to nawet szkoda gadać. No bo jak się brać za "współżycie" jak godzinę wcześniej byłą kłótnia o durne niewymyte talerze czy inne pierdoły.
Magia znika i okazuje się że to co przed ślubem to była tylko wersja demo.


Cz kwi 23, 2009 20:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post Re:
Crosis napisał(a):
(...)
aby zdecydować się na NPR trzeba mieć naprawdę katolickie, głębokie przekonanie. Jakoś nie spotyka się fanów tej metody nie związanych z tą religią.


Spotyka się, spotyka. Choćby ze względów takich, że NPR nie niesie ze sobą szkodliwych skutków ubocznych, a ak hormonalna - niestety tak.


Pt gru 11, 2009 22:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post Re: Współżycie po ślubie
Ja spotykam tylko zwolenników FAM, spośród tych, którzy nie ze względu na religię stosują naturalne metody. Orto NPRu wśród ludzi niewierzących nie widziałam jeszcze.


So gru 12, 2009 10:07
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 02, 2007 10:22
Posty: 1324
Post Re:
CzłowiekBezOczu napisał(a):
Po dziesięciu wspólnych latach się już nie chce współżyć.


To ja ci powiem coś innego. Po ponad dziesięciu latach to się dopiero najlepszy seks w małżeństwie zaczyna... :D


So gru 12, 2009 11:24
Zobacz profil
Post Re: Współżycie po ślubie
Cytuj:
Po dziesięciu wspólnych latach się już nie chce współżyć. Oto cały tajny sekret dlaczego śpią osobno czy skąd problemy się biorą.Wspólne życie obfitujące w problemy kłótnie i sprzeczki owocuje tym że się człowiek odwraca się (censored) do małżonka w łóżku i najchętniej by osobno spał a o współżyciu to nawet szkoda gadać. No bo jak się brać za "współżycie" jak godzinę wcześniej byłą kłótnia o durne niewymyte talerze czy inne (censored).
Magia znika i okazuje się że to co przed ślubem to była tylko wersja demo.


LOL. Ostatnio na wyjeździe było z nami małżeństwo z 15stoletnim stażem. Spanie w pokoju obok nich to było naprawdę wyzwanie.

Wydaje mi się, że to o czym piszesz nie ma nic wspólnego z seksem. W sensie ma - jego brak jako efekt. Ale powód jest zupełnie inny - po prostu Ci ludzie nie powinni brać ślubu. Nie dobrali się. Nie są dla siebie "stworzeni".

I z dużym prawdopobieństwem wzieli ślub bo była wpadka, albo właśnie dlatego, że dla wypicia piwa kupili sobie cały browar....

A wystarczyło pomieszkać ze sobą rok, dwa, trzy... zobaczyć co i jak, wyciągnąć wnioski... a w razie czego przestać i szukać szczęścia dalej. Może obyłoby się bez kłótki, talerzy i frustracji wywołanej brakiem seksu.


Crosis


Wt gru 15, 2009 15:15

Dołączył(a): Wt gru 22, 2009 22:08
Posty: 5
Post Re: Współżycie po ślubie
A ja jestem przeciwna współżyciu i po ślubie. Przed ślubem zgodzę się, że to grzech, ale i po złożeniu przysięgi to nadal dla mnie grzech. Gdyby tego nie było byłoby ludziom lżej. Gdyby tego nie było nie byłoby tych różnych dyskusji jak można, a jak nie można, nie byłoby tylu przestępstw na tym tle i innych niedomówień. Dla mnie to grzech i nic mnie nie przekona, że to kiedykolwiek może oznaczać tez i miłość w małżeństwie itp. To jest zło i tylko zło. Więc cokolwiek by się powiedziało to nadal pozostanie złem. Człowiek powinien gdzieś indziej swoją energię spożytkować. To moje zdanie :)


Wt gru 22, 2009 22:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post Re: Współżycie po ślubie
Masz rację - gdyby nie było współżycia nie było by masy złych rzeczy...
W sumie nic by nie było, bo ludzi by nie było.
Jakieś rozwiązanie to na pewno jest. ;)

A tak poważnie, to strasznie Ci współczuję, bo z takimi poglądami (nie wnikam, w jaki sposób uformowanymi, bo to pewnie delikatna sprawa) może być Ci bardzo ciężko żyć. :-|


Śr gru 23, 2009 9:37
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 20, 2009 10:50
Posty: 131
Post Re: Współżycie po ślubie
Panno (jak się domyslam) Irmeno. To, zcy cos jest grzecem, czy nie nie należy do pani oceny bynajmniej. Obecnie wszelako cięzmo grzeszy pani pychą, ale rzekłbym, ze wynika to raczej z niewiedzy, niż chęci.

Mysle,ze nie da się pani nakłonic na terapię w związku z pani zaburzeniami (no chyab ze jest pani 12-latka np. i takie ma zdanie, które się naturalnie zmieni), ale jesli nie ejst pani w wieku gimnazjalnym to ważne, by pani nie prówowała przypadkiem przystąpic do sakramentu małzeństwa, gdyż i tak z paru przyczyn bedzie on niewazny, a tylko pani kłopotu narobi sobie i ewentualnemu wybrankowi.


Śr gru 23, 2009 12:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 22, 2009 22:08
Posty: 5
Post Re: Współżycie po ślubie
Cóż, oczywiście jestem jeszcze panną, choć mam prawie 25 lat i w najbliższym czasie nic nie planuję. Moje zdanie powoli się zmienia, ale na gorsze. Kiedyś jeszcze miałam złudzenia co do tego tematu, obecnie już nie. Teraz po prostu wątpię czy to naprawdę jest coś co wyznacza prawdziwą miłość. W sumie pociąg można mieć do wielu osób, można nawet po alkoholu się na coś zgodzić, gdy zadziałają instynkty. Niektórzy przywiązują bardzo dużą wagę właśnie temu czy się komuś udaje pod tymi względami czy nie. A sądzę, że dogadywanie się, wspólne spędzanie czasu, rozumienie się są najważniejsze. Owszem jeśli chciałoby się mieć dzieci to trzeba. Ale dla jakieś przyjemności czy czegokolwiek innego- to uważam za coś niepotrzebnego, może słowo grzech jest za mocne, ale to mi akuratnie pasowało.


Śr gru 30, 2009 14:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 21:23
Posty: 806
Post Re: Współżycie po ślubie
Słyszałam ostatnio opinię od osoby związanej z Kościołem, że wg nowych "zasad" kobieta może osiągnąc orgazm bez pełnego stosunku, z reszta przecież gdyby tak nie byłoby to ( przepraszam, że tak wprost ) po co Bóg stworzyłby u kobiety łechtaczkę? Poza tym wiele kobiet jest wstanie osiągnąć spełnienie również przez pieszczoty piersi czy np.karku. Czy te nowe zasady sa gdzies opublikowane czy to taka ściema? Jeśli chodzi o mężczyzne oczywiscie bez zmian;)

_________________
Szukaj mnie
Bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę.


Śr gru 30, 2009 20:30
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 20, 2009 10:50
Posty: 131
Post Irmena i Zagubiona
Wybaczy pani panno Irmeno, ale grzech to nie jest to, co pani, czy komukolwiek w dnym momencie pasuje :) Mam nadzieję, że się pani zgodzi. Natomiast ja sie zgodze z panią w tym zakresie, ze do dogdywania się ludzi i wspólnego spędzania czasu seks nie ejst potrzeby. Racja, tylko, ze wówczas mówi sie o pezyjaźni, kolezeństwie, a nie małzeństwie. Gdyby tak nie było, niczym nie rózniłoby się bycie męzem i zoną od bycia kolegami, czy przyjaciółmi, a jednak się różni.
Pisze pani cos w rodzaju "no jesli ktoś chce miec dzieci, to tak" - u ludzi pobierajacych się wg zasad naszej wiary nie ma alternatywy: chce się miec dzieci, albo nie chce. Małzonkowie podczas przysięgi małzeńskiej deklarują chęć przyjęcia i katolickiego wychowania potomstwa, którym ich Bóg obdarzy. Niechęć obojga, czy jednego ze współmałzonków do spłodzenia dzieci, obojetnie otearcie wyrazana, czy skrywana, zaakceptowana przez drugiego, czy nie PRZED ślubem jest podstawą do uznania małzeństwa za niewaznie zawarte. Za niezdolna do zawarcia małzeństwa z tego co mi wiadomo uwaza sie też osobę, która nie moze w chwili zawierania małzeństwa odbyc normalnego stosunku seksualnego, bez wzgledu na to, czy przyczyna tkwi w przekonaniach, psychice, czy jest efektem anomalii fizycznej oraz bez względu na to, czy osoba ta wie o tym, ze nie moze odbyć stosunku czy tez wcale o tym nie wie.
Tak więc sama pani widzi, ze pani postawa czyni panią niezdolną do awierania małzeństwa, w każdym razie małzeństwa w pojęciu katolickim.

Jeśli chodzi o pytanie panny Zagubionej. Otóż wg mojej wiedzy na temat podejscia Kościoła do seksu małżonków zasada, ze kobieta może osiagnąć spełnienie poza samym stosunkiem selsualnym nie jest jakas nowa:)
Kobiecy orgazm rózni sie od męskiego. Kobiety czesto musza się uczyc po prostu przeżywania rozkoszy, a niewiele z nich osiąga orgazm pochwowy. Celem zespolenia małzonków jest nie tylko prokreacja i bycie blisko siebie, ale takze seksualne spełnienie małzonków - obojga. Nic zakakującego zatem w tym, ze jesli kobieta nie została zaspokojona podczas stosunku przez męża, to jego wręcz powinnością jest zaspokoic ją po nim. Żadna to nowosc w podejsciu Koscioła do współzycia :)
Rzecz w tym, żeby w ogóle doszło o pełnego stosunku, a zaspokojenie żony nie było realizowane bez płnego stosunku. Taka jest moja wiedza na temat.


Cz gru 31, 2009 7:55
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr kwi 12, 2006 11:04
Posty: 911
Post Re: Współżycie po ślubie
Zagubiona, kobiete można khem "zaspokoić" nie tylko przy pełnym stosunku. Jest tak zbudowana, że praktycznie moze "obejśc się" bez partnera. Łechtaczkę moze "miziać" zarówno członek, jak na przykład dłoń i efekt będzie podobny. Niestety, wiele kobiet nigdy nie osiągnęło orgazmu podczas seksu z mężczyzną, bo wielu panów albo nie wie jak sprawic przyjemnośc, bądź w ogóle sprawę marginalizuje.


Cz gru 31, 2009 15:08
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 21:23
Posty: 806
Post Re: Irmena i Zagubiona
Jeśli chodzi o pytanie panny Zagubionej. Otóż wg mojej wiedzy na temat podejscia Kościoła do seksu małżonków zasada, ze kobieta może osiagnąć spełnienie poza samym stosunkiem selsualnym nie jest jakas nowa:)
Kobiecy orgazm rózni sie od męskiego. Kobiety czesto musza się uczyc po prostu przeżywania rozkoszy, a niewiele z nich osiąga orgazm pochwowy. Celem zespolenia małzonków jest nie tylko prokreacja i bycie blisko siebie, ale takze seksualne spełnienie małzonków - obojga. Nic zakakującego zatem w tym, ze jesli kobieta nie została zaspokojona podczas stosunku przez męża, to jego wręcz powinnością jest zaspokoic ją po nim. Żadna to nowosc w podejsciu Koscioła do współzycia :)
Rzecz w tym, żeby w ogóle doszło o pełnego stosunku, a zaspokojenie żony nie było realizowane bez płnego stosunku. Taka jest moja wiedza na temat.[/quote]

No tak, dziękuje za odp, w koncu lepiej zapytac niz zyc w niewiedzy;)
Ukyo napisał(a):
Zagubiona, kobiete można khem "zaspokoić" nie tylko przy pełnym stosunku. Jest tak zbudowana, że praktycznie moze "obejśc się" bez partnera. Łechtaczkę moze "miziać" zarówno członek, jak na przykład dłoń i efekt będzie podobny. Niestety, wiele kobiet nigdy nie osiągnęło orgazmu podczas seksu z mężczyzną, bo wielu panów albo nie wie jak sprawic przyjemnośc, bądź w ogóle sprawę marginalizuje.


no tak wiem, tylko nie rozumiem czy kobieta nie ma ust, żeby powiedziec czego chce, chyba partner nie jest jasnowidzem, zeby sie domyslac. Szczególnie w przypadku, gdy oboje nie maja doswiadczenia i ucza sie siebie nawzajem dialog jest wazny IMO.

_________________
Szukaj mnie
Bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę.


Pt sty 01, 2010 15:01
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt gru 22, 2009 22:08
Posty: 5
Post Re: Współżycie po ślubie
Cóż, dziwne są to rozterki ;) Dlatego cieszę się, że widocznie to nie moje powołanie. Kiedyś byłam w kimś zakochana i to naprawdę dość silnie i żarliwie. Ale było dawno, może nie minęło z mojej strony całkiem, ale człowiek jest daleko i cieszę się, że jest szczęśliwy. Doszłam potem do wniosku, że to co się tak pięknie opisuje i opiewa jest w rzeczywistości dość proste, prozaiczne, normalne. I nie widzę w zakochiwaniu się nic wartego bardziej uwagi niż modlitwa, wiara, zdobywanie nowych zainteresowań. Nie rozumiem czemu ludzie tak szukają kogoś, albo się zakochują w niedostępnych osobach. Albo grzeszą przed ślubem, lub kogoś zdradzają. Wydają mi się takie sprawy są na ostatnim miejscu, bo nie widzę niczego dobrego płynącego ze wzajemnego pociągu- może właśnie posiadanie dzieci, o to jest dobre(zawsze uważałam dzieci za dobro :)). Te inne dodatki to są w sumie jakby mało potrzebne. A niektórych właśnie to gubi, że czują się pod tym kątem niespełnieni i później szukają kogoś kto by ich zadowolił. A jeśli nie potrafią siebie wzajemnie zadowolić? Nawet jeśli ona/lub on mu/jej mówi co ją cieszy? I cóż wtedy takie sprawy przesłaniają wszystko inne? Według mnie powinno się ,,to''zrobić wtedy kiedy pragnie się mieć dzieci tylko wtedy. Miłość od koleżeństwa zawsze czymś się różni, nie tylko tym wzajemnym pociągiem. Tak myślę.


N sty 03, 2010 19:07
Zobacz profil

Dołączył(a): N gru 20, 2009 10:50
Posty: 131
Post Re: Współżycie po ślubie
Panno Irmeno.

Nie kazdy człowiek ma powołanie do bycia zonąmęzem, matką/ojcem. Dobrze jest, gdy człowiek sobie z tego braku zdaje sprawę. W pani przypadku sądze jednak, że moze pani takie powołanie mieć jednak.

Niesłusznie uważa pani, że jesli uznaje się seks w małzeństwie za sfrrę wazną, to automatycznie jest to najważniejsze i temu podporządkowuje się całe zycie. Podstawą udanego związku jest miłosc, a seks jest naturalną konsekwencją tej małzeńskiej miłosci, oczywiscie dla osoby wierzącej.

Wspomniała pani, ze byla już zakochana. No własnie. Coś sprawiło, ze była pani zakochana własnie w tym chłopcu, czy męzczyzźnie, a nie w innym. To wlasnie owo coś, co poniekąd jest pociagiem do danej osoby. Nie tylko czysto fizycznym. Ktos nam się podoba, nie tylko wizualnie, ale także duchowo, z charakteru itd.
Pisze pani też, ze "te wszystkie dodatki sa niepotrzebne". Jako mąż i ojciec od wielu lat:) muszę zaprotestowac! Bliskośc, spełnienie takze w sypialni sa małzonkom bardzo potrzebne, w każdym razie w tej fazie życia, gdy są naturalnie aktywni seksualnie. To nie znaczy, ze nie potrafią czy nie chcą się powstrzymać od seksu. Potrafią:) - rzecz w tym, że na tyle na ile pozwala planowanie rodziny, czy ogólne warunki (choroby, długie nieobecnosci w domu itd) powstrzymywać się nie powinni.
Gdyby seks nie był potrzebny poza prokreacją mielibysmy zwyczajnie ruję i okres godowy jak zwierzęta i tylko wówczas odczuwalibyśmy ochote na seks. Bóg nas jednak stworzył inaczej. Iny miał zatem zamysł co do seksualnosci człowieka.
Pyta pani co się dzieje, gdy małzonkowie nie potrafią się wzajemnie zadowolić. Cóz - seksu trzeba się zwyczajnie nauczyć:) naturalnie, na ogół meżczyzna "umie" współżyć w sensie technicznym już przy pierwszym razie, a kobieta umieć nie musi, bo moze sie temu biernie poddac. Ale nie o to w czerpaniu radości z seksu chodzi. Z czasem małzonkowie poznają swoje potrzeby seksualne - własne i wzajemnie. Czasem sie o nich mówi i w normalnym małzeństwie nie powinno to sprawiac kłopoty, a czasem wystarczy sama troska o żone męza i jej/jego spełnienie i obserwacja. Oczywiscie, zdarza się, że temperamenty i potrzeby małzonków bardzo się róznią, ale jesli kocha się drugą osobę nie tak trudno wypracowac kompromis:)
Pewnie zaraz mogłaby mnie pani zapytać: skad zatem tyle zdrad, skoro mozna tak łatwo znaleźć spełnienie w małzeńskiej sypialni. Otóż z kilku powodów, z których lenistwo łozkowe i małe zainteresowanie potrzebami współmałzonka w tym zakresie wcale nie należa do najważniejszych i najczestszych.
Zdrady zdarzają się także w tych małzeństwach, gdzie w sypialni układa się całkiem dobrze. Pzryczyną zdrady bowiem nie zawsze, a nawet nie tak czesto jest jakiś głod seksualny, albo obsesyjne poszukiwanie przygód na tym polu. Przyczyną zdady małzenskiej jest najczesciej oddalenie. I to wcale niekoniecznie łozkowe, a emocjonalne. Niby wszystko jest jak być powinnno, ale małżonkowie nie spęzdają z sobą czasu poza koniezcnymi prozaicznymi sytuacjami, nie rozmawiają o sobie, a ograniczają sie do spraw domowych, nie starają sie juz sobie podobac, zaczynają żyć obok siebie, a zjednoczenie w sypialni nie ejst w stanie tego zmienić i też zamienia się w rutynowy obowiązek. W takim momencie najczesciej dochodzi do zdrad.

wracając do pani postawy. Nalezałoby przemysleć, czy pani postawa nie wynika z jakiegos przykrego zdarzenia w otoczeniu, moze w rodzinie, albo osobistego, zwiazanego z tą nieszczesliwą miłoscia. Fakt, że ktoś nie jest seksoholikiem i nie mysli cały czas o seksie jest całkiem normalny, ale pani postawa normalna nie ejst i kwalifikuje sie do terapii.


N sty 03, 2010 20:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 414 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 24, 25, 26, 27, 28  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL