Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N sie 24, 2025 4:42



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 48 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Bóg w Haiti 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2009 9:36
Posty: 80
Post Re: Bóg w Haiti
Kamyk napisał :
Cytuj:
Wygląda deistycznie, jeśli faktycznie świat obserwowany wydaje nam się pozbawiony Bożej ingerencji. Dla mnie tak nie jest. Widzę i odczuwam działanie Boga w moim życiu już od wielu lat. Widzę działanie Boga w mojej rodzinie, w życiu moich bliskich, znajomych. Odczuwam Bożą interwencję na każdej Eucharystii. Dla mnie ten świat nie jest deistyczny, przeciwnie, dla mnie ten świat jest przepełniony Bożym działaniem. Działaniem, którego moc i obfitość widzę na co dzień.

Każdy ma prawo interpretować rzeczywistość tak, jak chce. Ale sam powołujesz się na przyczyny naturalne: geologia, kosmologia, meteorologia, biologia, psychologia, socjologia, które w sposób wyczerpujący wyjaśniają rzeczywistość. Można oczywiście za tym wszystkim widzieć Boga, który ingeruje, niczego nie zmieniając, mozna odczuwać Jego obecność, jednak jest to jakby wyjaśnianie równoległe. To taki deizm wyrafinowany. Gatunki powstają drogą doboru naturalnego, a za tym stoi Bóg. Deszcz pada bo nastepuje kondensacja pary wodnej a za tym stoi Bóg itd.
xman pisze:
Cytuj:
Jeśli masz wrażenie jakiegoś deizmu u chrześcijan, to niewątpliwie jest to efekt ich małej wiary. To znaczy, że spotykasz ludzi małej wiary. To wielkie nieszczęście! Na szczęście jest wielu ludzi o mocnej i żywej wierze!

Wrażenie deizmu nie może być efektem małej wiary, bo dotyczy obserwacji. Istota deizmu zasadza się właśnie na tym: nie widzimy żadnej ingerencji Boga, a wierzymy w Niego. Ale Ty domagasz się reinterpretacji spostrzeżeń. Mam dostrzec coś , czego nie widzę. A dlaczego zostałem pozbawiony wiary ? To też zagadka.

_________________
Wiara jest to uznawanie czegoś, o czym się wie, że tak nie jest (Mark Twain)


Pt sty 22, 2010 9:36
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2009 9:36
Posty: 80
Post Re: Bóg w Haiti
Cytuj:
Cierpienie jako zbawczy dar może przyjąc tylko osoba obarczona cierpieniem, inni pozostali mają niekwestionowany obowiązek nieść ulgę w cierpieniu.

Czyli mam odmówić przyjęcia leku przeciwbólowego zaordynowanego przez lekarza ? Jak wiadomo ból i stres wpływa niekorzystnie rokowniczo, np. zwiększa śmiertelność w zawale serca. Ale to już chyba inny wątek ...

_________________
Wiara jest to uznawanie czegoś, o czym się wie, że tak nie jest (Mark Twain)


Pt sty 22, 2010 9:41
Zobacz profil
Post Re: Bóg w Haiti
kognitywista napisał(a):
Czyli mam odmówić przyjęcia leku przeciwbólowego zaordynowanego przez lekarza ? Jak wiadomo ból i stres wpływa niekorzystnie rokowniczo, np. zwiększa śmiertelność w zawale serca. Ale to już chyba inny wątek ...

To kwestia osobistego, indywidualnego wyboru.


Pt sty 22, 2010 10:09

Dołączył(a): Pn sty 18, 2010 15:42
Posty: 93
Post Re: Bóg w Haiti
meny napisał(a):
xman napisał(a):
stanowi dla mnie wielkie pocieszenie - w przypadku innych wielka gorliwość o sprawy Boże.
Dla mnie tez. Tylko ilu ich jest?

Jeśli choć jeden nie jest gorliwy - to jest ich za mało!

Ale to nie dotyczy tylko księży, dotyczy to wszystkich chrześcijan.

meny napisał(a):
Na Haiti niema wielkiej tragedii. Kazdy umiera sam i tylko sam. Czasami tylko w wiekszym towarzystwie. Wtedy dociera do nas(obserwatorow) ze ona istnieje.

Ja bym powiedział, że jednak jest to wielka tragedia, ponieważ ci, którzy zginęli, prawdopodobnie nie mieli lekkiej śmierci. A ci, którzy przeżyli, stracili część rodziny, a może i całą rodzinę, a także często dorobek życia.

Nie można mówić, że to nie jest tragedia. Można powiedzieć, że w skali całego świata losy poszczególnych ludzi nie są pewnie wyjątkowe, ale zawsze jest to wielka tragedia, oczywiście, że jest.

meny napisał(a):
xman napisał(a):
(nie mówię o robieniu czegoś na pokaz, tylko o pragnieniu serca).
To tez nie tak bo zawsze robimy wszystko na pokaz. jezeli nie przed ludzmi to przed Bogiem.

A to ciekawy problem poruszyłeś, tylko że ja chciałbym zwrócić uwagę, że "robienie czegoś na pokaz przed Bogiem" różni się zasadniczo od "robienia czegoś na pokaz przed ludźmi". Stawianie tego na jednej płaszczyźnie jest, moim zdaniem, całkowitym nieporozumieniem.

Bo o ile robienie czegoś na pokaz przed ludźmi jest powodowane chęcią odebrania od nich chwały, a więc w gruncie rzeczy pychą, to robienie czegoś dla Boga, żeby Bóg widział i przyjął naszą ofiarę (tak, jak ofiarę Abla) powinno być motywowane chęcią zjednoczenia się z Bogiem.

Inaczej mówiąc, z pokazywaniem naszych czynów Bogu nie jest tak, jak z pokazywaniem naszych czynów ludziom. Mianowicie, Bóg jest źródłem wszelkiego dobra, więc nasze czyny tylko w Bogu i przez Boga mogą być naprawdę wartościowe.

Jeszcze inaczej mogę to ująć: Pokazując czyny ludziom, chcę się pochwalić, mówię - "Zobaczcie, jaki jestem wspaniały, zrobiłem to i to, z pewnością przyznacie, że jest to coś dobrego". Natomiast pokazując czyn Bogu, nie chcę się chwalić, tylko mówię - "Panie, chwalę Cię, że dałeś mi łaskę spełnienia tego dobrego czynu. Wszelkie dobro od Ciebie pochodzi, Boże wszelkiego dobra, dziękuję Ci, żeś mnie uznał za godnego dostąpienia tej łaski i przepraszam Cię, że jeszcze za mało kocham, za mało jestem do Ciebie podobny, za dużo we mnie egoizmu".

Jak więc widać, przed Bogiem staje się zupełnie inaczej niż przed ludźmi, bo Bóg jest źródłem wszelkiego dobra i sędzią naszych intencji. Nie możemy sądzić, że przyjdziemy do Niego i pochwalimy się przed Nim tak, jak przed ludźmi. Bo nie można wziąć Miłości, bezinteresowności, dobroci i wszystkiego innego, co jest wartościowe, "skądinąd", z jakiegoś innego źródła niż Bóg - bo tylko w Nim te wartości istnieją i tylko On ich udziela. Wszelka dobroć pochodzi od Boga. Nie ma innego źródła dobra.

W szczególności my sami nie jesteśmy źródłem dobra naszych dobrych czynów. Nasza zasługa istnieje, ale bardziej w sensie niestawiania oporu działaniu Boga. Jeśli jednak ktoś myśli, że to mało, to niech spróbuje przeżyć jeden dzień w taki sposób, żeby pełnić tylko wolę Boga, a nie swoją - czyli bez grzechu. Nie jest to łatwe! (może nam się wydawać, że to czynimy - to już inna rzecz)

Dlatego tak naprawdę, jeśli ktoś przyjmuje przed Bogiem taką postawę, jak w stosunku do człowieka, któremu chce się pochwalić, to z pewnością jego postawa jest postawą Kaina (Kain też składał ofiarę Bogu, jak Abel). Bóg taką postawę odrzuca (por. Rdz 4:5). Przed Bogiem nie staje się i się nie mówi: "Patrz, jaki jestem wspaniały, jak wspaniale Ciebie czczę, powinieneś być ze mnie dumny", tylko się mówi: "Patrz, jaki jesteś wspaniały, jak wspaniale pozwalasz mi Cię uczcić, jestem dumny, że mogę Ci służyć!". To jest zupełnie co innego.

Powiedziałbym, że to jest kopernikańska rewolucja w duchowości, której jednak wielu chrześcijan nie przechodzi. W szczególności wszyscy "zbieracze uczynków" tkwią w tym błędzie, że mogą się chwalić przed Bogiem tym, co zrobili (podczas gdy powinni chwalić Boga, że pozwala im coś dobrego zrobić i przepraszać, że wiele z tego psują).

Powiem jeszcze więcej: Również niepokazywanie Bogu swoich czynów jest pychą (nie tylko chwalenie się nimi przed Nim), ponieważ praktycznie stanowi wyraz przekonania, że jest się dobrym samemu w sobie, bez Boga, mimo Niego, a może nawet przeciw Niemu. To pycha oraz wielki błąd w poznaniu siebie takim, jakim się jest.

meny napisał(a):
Teraz pozostaje oczywiscie problem pychy

Jak wyżej :).

body napisał(a):
Jak mawiał mój znajomu Bogu ufam -ale sąsiadowi nie bo ładnie się uśmiecha .... :-D

Ty też się uśmiechnąłeś na koniec ;), ale ja myślę, że bez przesady: Nie można zakładać, że godni zaufania są ludzie, chodzący z ponurą twarzą.


Pt sty 22, 2010 12:23
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 18, 2010 15:42
Posty: 93
Post Re: Bóg w Haiti
kognitywista napisał(a):
Ja nie mam pretensji do Boga, że NIE REAGUJE i rozumiem Wasze tłumaczenie, dlaczego nie reaguje.

Nie do końca rozumiesz - już to widać po tym zdaniu.

Bo my nie chcemy powiedzieć, że Bóg nie reaguje, tylko chcemy powiedzieć, że nie reaguje tak, jak większość ludzi sobie wyobraża, że powinien. Bóg:

1) istnieje,
2) jest wszechmocny,
3) jest miłosierny.

Jest to dokładne zaprzeczenie Twoich trzech punktów z początku tego tematu. Trzeba sobie zdać jednak sprawę, że Bóg:

ma inne cele, niż nam się wydaje,

wobec czego

reaguje inaczej, niż my byśmy chcieli.

kognitywista napisał(a):
Ja tylko stwierdzam fakt obserwacyjny, że Bóg nie ingeruje w to, co się dzieje na Ziemii

Nie ma takiego "faktu obserwacyjnego". To, co twierdzisz, nie jest prawdą. Trzeba jednak poznać Boga (choć trochę), poznać Jego działanie, Jego wolę, żeby nie oskarżać Go niepotrzebnie, żeby zrozumieć, na czym Jemu zależy i jak On działa. Pismo mówi:

"Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi." (Iz 55:8n)

Nie jest jednak tak, że nie można Boga w ogóle zrozumieć. W końcu w Nowym Testamencie padają słowa:

"Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego." (J 15:15)

Nie jest więc tak, że nie wiemy, co Bóg chce, na czym Mu zależy, czego od nas oczekuje i co mamy czynić. On nam to powiedział. Chrześcijańska definicja Boga jest taka:

"Bóg jest miłością" (1J 4:8.16)

Cały czwarty rozdział Pierwszego Listu św. Jana mówi o tym, że Miłość jest sednem chrześcijaństwa. Sednem chrześcijaństwa nie jest więc brak cierpienia, przeciwnie, jeśli Miłość tego wymaga, to chrześcijanin - za Synem Bożym - pragnie cierpienia (tutaj często zachowuje się zupełnie odwrotnie niż buddysta !!!), ale jednocześnie miłość chrześcijańska musi przynosić ulgę cierpiącym, bo to też wymaganie miłości.

Zatem nikogo nie skazujemy na cierpienie, wręcz przeciwnie. Poganie w starożytności, jeśli chcieli kogokolwiek zainteresować na nowo pogaństwem (a przez jakiś czas religia pogańska walczyła z chrześcijaństwem), musieli się nauczyć dobroczynności takiej, jaką praktykowali chrześcijanie. Bo chrześcijaństwo rozszerzało się dlatego, że ludzie widzieli wielkie dzieła miłosierdzia, które chrześcijanie czynili. To był argument nie do zbicia w obliczu tak wielkiego cierpienia, jakiemu podlegało wielu biednych ludzi.

Zatem, kognitywisto, nie masz zupełnie racji, gdy twierdzisz, że nasz Bóg nie ingeruje, nie reaguje. Wracając do Księgi Izajasza, gdzie była mowa o myślach Boga i myślach ludzi, dalej czytamy tam takie słowa:

"Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa." (Iz 55:10n)

Bóg działa i wszystkie stworzenia, czy chcą, czy nie chcą, spełniają Jego wolę (tak też mówił Pan Jezus do św. Faustyny). Wielu ludziom się wydaje, że On nie działa, ponieważ oczekują innego działania. A tymczasem Bóg ma inne cele.

kognitywista napisał(a):
a wiekszość forumowiczów POTWIERDZA tę deistyczną tezę o bezczynnym Bogu i zabiera się jedynie do wyjaśniania przyczyn Jego bezczynności.

Niczego takiego nie twierdziłem!

kognitywista napisał(a):
Cytuj:
Dlatego nie gloryfikując cierpienia, jednocześnie trzeba powiedzieć, że ono jest drogą do zbawienia: dla nas i dla innych ludzi. Po to właśnie Święci (np. św. o. Pio, chociażby) dobrowolnie przyjmowali cierpienie i ofiarowali je Bogu za zbawienie swoje i innych ludzi. I Bóg taką ofiarę przyjmuje, jeśli jest wynikiem miłości

Lekarze za wszelką cenę walczą z cierpieniem, odrzucając myśl, że jest ono zbawienne. Czy grzeszą ?

Zaskoczę Cię, ale: TAK! Dowód? Proszę: Walka z cierpieniem za wszelką cenę (sam użyłeś takiego zwrotu) kończy się eutanazją. W końcu koniec życia, to koniec cierpienia, a jak ktoś walczy z cierpieniem za wszelką cenę... :?

kognitywista napisał(a):
Czy ktoś z nas chciałby, by opiekował się nim lekarz, któremu chodzi po głowie koncepcja zbawczego cierpienia ?

Zdecydowanie! Natomiast nie życzę sobie, żeby się mną opiekował lekarz, "walczący z cierpieniem" za wszelką cenę (bo prawdopodobnie, jak będzie bezradny, wstrzyknie mi śmiertelny zastrzyk, aby w ten sposób "wygrać walkę" z cierpieniem...). Nie chciałbym też, aby moja rodzina myślała, że należy walczyć z cierpieniem za wszelką cenę (bo się zgodzi na moją eutanazję, jeśli zostanie postawiona w obliczu takiej decyzji).

Postawa prawdziwie chrześcijańska nie polega na przynoszeniu ulgi w cierpieniu za wszelką cenę. Polega na świadczeniu Miłości wszystkim i zawsze, za wszelką cenę. I tego właśnie pragnie Bóg! I do tego wzywa nas również przez tą wielką tragedię, jaka wydarzyła się na Haiti !!


Pt sty 22, 2010 12:49
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2009 9:36
Posty: 80
Post Re: Bóg w Haiti
xman napisał :
Cytuj:
Jak więc widać, przed Bogiem staje się zupełnie inaczej niż przed ludźmi, bo Bóg jest źródłem wszelkiego dobra i sędzią naszych intencji. Nie możemy sądzić, że przyjdziemy do Niego i pochwalimy się przed Nim tak, jak przed ludźmi. Bo nie można wziąć Miłości, bezinteresowności, dobroci i wszystkiego innego, co jest wartościowe, "skądinąd", z jakiegoś innego źródła niż Bóg - bo tylko w Nim te wartości istnieją i tylko On ich udziela. Wszelka dobroć pochodzi od Boga. Nie ma innego źródła dobra.

W szczególności my sami nie jesteśmy źródłem dobra naszych dobrych czynów.


Tutaj sam sobie zaprzeczasz, bo Bóg nie może być sędzią naszych intencji, będąc jedynym źródłem naszych dobrych uczynków ! To jego zasługa i jego intencje. A my jesteśmy autorami jedynie złych uczynków. Natomiast jeśli autorstwo złych przypiszemy (zgodnie z Biblią) Szatanowi, to wtedy jesteśmy tylko marionetkami.

Cytuj:
Powiem jeszcze więcej: Również niepokazywanie Bogu swoich czynów jest pychą


W jaki sposób "nie pokazuje się" Bogu swoich uczynków, skoro On wszystko widzi ? Czyżby "nie pokazuje się" przez ich nie czynienie ? Toż przecież wtedy one nie istnieją , czyli mówimy o uczynkach nieistniejących. Czy już dotarliśmy do granicy absurdu, czy można pojechać jeszcze dalej ?

_________________
Wiara jest to uznawanie czegoś, o czym się wie, że tak nie jest (Mark Twain)


Pt sty 22, 2010 13:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2009 9:36
Posty: 80
Post Re: Bóg w Haiti
xman napisał :
Cytuj:
Bo my nie chcemy powiedzieć, że Bóg nie reaguje, tylko chcemy powiedzieć, że nie reaguje tak, jak większość ludzi sobie wyobraża, że powinien

Ja w ogóle sobie nie zamierzam wyobrażać, jak ma reagować. Niech robi cokolwiek, czego nie dałoby się wytłumaczyć na gruncie nauki, albo nawet zwykłych związków przyczynowo-skutkowych. Bo inaczej zawsze można powiedzieć , że to on sprawia, że drzewa poruszają się na wietrze. A ja powiem, że ostatecznym sprawcą wszystkich wszechrzeczy jest orbitujący czajniczek galaktyczny. I nie dlatego odrzucamy moją hipotezę, że można udowodnić jego nieistnienie. Nie można udowodnić nieistnienia czajniczka, tak jak nie można udowodnić nieistnienia Boga. Ale ponieważ wszystko ma inne, prostsze wytłumaczenia, nonsensem jest sięgać po alternatywną wersję wytłumaczeń czegoś, czego przyczynę już znamy.

_________________
Wiara jest to uznawanie czegoś, o czym się wie, że tak nie jest (Mark Twain)


Pt sty 22, 2010 13:10
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 18, 2010 15:42
Posty: 93
Post Re: Bóg w Haiti
kognitywista napisał(a):
xman napisał :
Cytuj:
Jak więc widać, przed Bogiem staje się zupełnie inaczej niż przed ludźmi, bo Bóg jest źródłem wszelkiego dobra i sędzią naszych intencji. Nie możemy sądzić, że przyjdziemy do Niego i pochwalimy się przed Nim tak, jak przed ludźmi. Bo nie można wziąć Miłości, bezinteresowności, dobroci i wszystkiego innego, co jest wartościowe, "skądinąd", z jakiegoś innego źródła niż Bóg - bo tylko w Nim te wartości istnieją i tylko On ich udziela. Wszelka dobroć pochodzi od Boga. Nie ma innego źródła dobra.

W szczególności my sami nie jesteśmy źródłem dobra naszych dobrych czynów.

Tutaj sam sobie zaprzeczasz, bo Bóg nie może być sędzią naszych intencji, będąc jedynym źródłem naszych dobrych uczynków ! To jego zasługa i jego intencje. A my jesteśmy autorami jedynie złych uczynków. Natomiast jeśli autorstwo złych przypiszemy (zgodnie z Biblią) Szatanowi, to wtedy jesteśmy tylko marionetkami.

Gdybyśmy byli marionetkami, to wtedy nie byłoby grzechu - to jest proste do zrozumienia. Mianowicie, gdyby o wszystkim decydował Bóg, nawet o tym, czy zawierzymy Jemu czy szatanowi, to wtedy nie ponosilibyśmy żadnej odpowiedzialności za nic. Tak jednak nie jest.

To, że wszystkie stworzenia zawsze wykonują wolę Boga nie oznacza, że są ubezwłasnowolnione. Oznacza to raczej, że Bóg zawsze dozwala na tyle, na ile chce dozwolić - inaczej mówią: wszystko ma "pod kontrolą" - i że wszystko jakoś przedziwnie "wplata" w swój plan.

To działa praktycznie tak, że: Jeśli ktoś zawini przeciwko mnie, jeśli uczyni mi krzywdę, jeśli zachowa się niesprawiedliwie, to nie znaczy to, że Bóg tego chciał w sposób pozytywny. Znaczy to tyle, że postanowił mnie przed tym nie chronić. A dlaczego tak postanowił, to już inny temat. Ale na pewno nie dlatego, że pragnie zła!

To samo zresztą odnosi się do Haiti: Bóg postanowił nie ochronić fizycznie tamtych ludzi przed tym nieszczęściem. Mówi się, że dopuścił na nich tą tragedię. Ale to jeszcze nie znaczy, że nie działa w ogóle w związku z ich cierpieniem.

Zatem człowiek nie jest marionetką - bo może się opowiedzieć za złem, czego Bóg nie chce - ale Bóg i tak wyprowadza ze zła dobro. I tutaj się właśnie ukazuje Jego wszechmoc. Wszystko - jak to wcześniej napisałem - o losie człowieka możemy wyczytać w Krzyżu Chrystusa. A jak było z Krzyżem naszego Pana? Było tak, że Bóg dopuścił na Jezusa (jako Człowieka) całe to cierpienie po to, by wyprowadzić z niego dobro. Jezus się na to zgodził i w tym była Jego doskonałość (jako Człowieka). Jako Bóg chciał tego tak samo, jak Ojciec.

Zatem Bóg może sądzić nasze czyny oraz intencje, mianowicie może sądzić to, czy przyłączamy się do Niego, czy do szatana. Zwróćmy uwagę, że nawet jeśli czynimy dobro, to jeszcze pozostaje kwestia motywów, jakimi się kierujemy. Można np. zewnętrznie czynić dobry czyn, ale wewnętrznie kierować się złą intencją. W sumie wiele naszych dobrych czynów (a może wszystkie) jest skażonych egoizmem. To się Bogu nie podoba, On takiej ofiary nie przyjmuje. Naszym ratunkiem jest odwołanie się we wszystkim, co robimy, do Bożego miłosierdzia.

kognitywista napisał(a):
Cytuj:
Powiem jeszcze więcej: Również niepokazywanie Bogu swoich czynów jest pychą

W jaki sposób "nie pokazuje się" Bogu swoich uczynków, skoro On wszystko widzi ? Czyżby "nie pokazuje się" przez ich nie czynienie ? Toż przecież wtedy one nie istnieją , czyli mówimy o uczynkach nieistniejących. Czy już dotarliśmy do granicy absurdu, czy można pojechać jeszcze dalej ?

Do granicy absurdu dotarłeś, Bracie, już na samym początku, twierdząc, że znalazłeś dowód na nieistnienie Boga lub Jego niedoskonałość - teraz coraz bardziej oddalamy się od tej granicy ;).

"Niepokazywanie" Bogu swoich czynów, ukrywanie ich przed Nim, też jest absurdalne - bo Bóg wszystko widzi - ale człowiek może pragnąć rzeczy absurdalnych. Jak Adam:

"Pan Bóg zawołał na mężczyznę i zapytał go: Gdzie jesteś? On odpowiedział: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się." (Rdz 3:9n)

kognitywista napisał(a):
xman napisał :
Cytuj:
Bo my nie chcemy powiedzieć, że Bóg nie reaguje, tylko chcemy powiedzieć, że nie reaguje tak, jak większość ludzi sobie wyobraża, że powinien

Ja w ogóle sobie nie zamierzam wyobrażać, jak ma reagować.

Kłamczuszek! :-) Dowód? Proszę:

kognitywista napisał(a):
Niech robi cokolwiek, czego nie dałoby się wytłumaczyć na gruncie nauki, albo nawet zwykłych związków przyczynowo-skutkowych.

...czyli jednak sobie wyobrażasz, co powinien robić :). Ponadto dałeś temu wyraz już w pierwszym poście w tym wątku, gdy stwierdziłeś, że On sobie przeczy (lub Go nie ma w ogóle).

Szukasz więc "cudów" w popularnym sensie, czyli rozumiesz je jako zdarzenia sprzeczne z prawami nauk przyrodniczych, tak? Otóż, one się dzieją, ale być może nie tak często, jak ktoś tam by chciał, albo może nie akurat wtedy, gdy chce. Ale należy pamiętać, że te cuda nie są sednem działania Boga. Jeszcze raz powtarzam: Bogu zależy na Miłości, a nie na tym, żeby notorycznie łamać prawa przyrody, które sam ustalił.

kognitywista napisał(a):
Bo inaczej zawsze można powiedzieć , że to on sprawia, że drzewa poruszają się na wietrze. A ja powiem, że ostatecznym sprawcą wszystkich wszechrzeczy jest orbitujący czajniczek galaktyczny. I nie dlatego odrzucamy moją hipotezę, że można udowodnić jego nieistnienie. Nie można udowodnić nieistnienia czajniczka, tak jak nie można udowodnić nieistnienia Boga. Ale ponieważ wszystko ma inne, prostsze wytłumaczenia, nonsensem jest sięgać po alternatywną wersję wytłumaczeń czegoś, czego przyczynę już znamy.

Nie wiem, czy nauka proponuje prostsze wyjaśnienia, ona po prostu robi co może, w ramach wyznaczonej i sobie właściwej metody. Może dla kogoś wyjaśnienie religijne jest prostsze, może dla kogoś wyjaśnienie naukowe jest prostsze. Ważne jest to, że te wyjaśnienia sobie nie przeczą.

Kognitywisto, Bóg najbardziej działa w ludzkich sercach! Jeśli chcesz zobaczyć cuda, poproś o to Boga. Może uda Ci się to zobaczyć, dostrzec, choć niewątpliwie nauka zaproponuje Ci swoje wyjaśnienie. Dla mnie największym cudem jest to, że mogę coraz więcej kochać, że Bóg czyni mnie zdolnym do przebaczenia moim wrogom, którzy robią mi na złość, że uczy mnie przychodzić z pomocą bliźnim, którzy są w potrzebie. Nie chcę się chwalić - ja się tego wszystkiego wciąż uczę. Natomiast widzę, że prośba o to - prośba o cud przemiany serca - skierowana do Boga przynosi zaskakujące efekty!

I wszystkim życzę doświadczenia tego samego, bo to są najprawdziwsze i największe cuda! :-)


Pt sty 22, 2010 14:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 18, 2010 15:42
Posty: 93
Post Re: Bóg w Haiti
kognitywista napisał(a):
xman pisze:
Cytuj:
Jeśli masz wrażenie jakiegoś deizmu u chrześcijan, to niewątpliwie jest to efekt ich małej wiary. To znaczy, że spotykasz ludzi małej wiary. To wielkie nieszczęście! Na szczęście jest wielu ludzi o mocnej i żywej wierze!

Wrażenie deizmu nie może być efektem małej wiary, bo dotyczy obserwacji. Istota deizmu zasadza się właśnie na tym: nie widzimy żadnej ingerencji Boga, a wierzymy w Niego. Ale Ty domagasz się reinterpretacji spostrzeżeń. Mam dostrzec coś , czego nie widzę. A dlaczego zostałem pozbawiony wiary ? To też zagadka.

Nie wiem, na ile postępujesz za swoim sumieniem, nie zamierzam tego sądzić, bo mógłbym się pomylić. Czasem droga do Boga jest długa. Być może powinieneś coś "zreinterpretować", a może powinieneś zacząć coś zauważać, albo inaczej: zacząć cenić to, czego dotychczas nie ceniłeś. Wtedy rzeczy pozornie błahe, naprawdę okażą się cudem! Może to być uśmiech dziecka, może czyjeś poświęcenie dla drugiego człowieka itd.

kognitywista napisał(a):
Cytuj:
Cierpienie jako zbawczy dar może przyjąc tylko osoba obarczona cierpieniem, inni pozostali mają niekwestionowany obowiązek nieść ulgę w cierpieniu.

Czyli mam odmówić przyjęcia leku przeciwbólowego zaordynowanego przez lekarza ? Jak wiadomo ból i stres wpływa niekorzystnie rokowniczo, np. zwiększa śmiertelność w zawale serca. Ale to już chyba inny wątek ...

Powinno się szukać sposobów na uśmierzenie bólu, bo nikt nie ma obowiązku cierpieć. Wszystko powinno być wybierane w wolności, z miłością, nawet niekorzystanie ze zdobyczy medycyny (np. ze środków przeciwbólowych). Zwracał na to uwagę Alus, ja się z tym zgadzam.


Pt sty 22, 2010 14:47
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2009 9:36
Posty: 80
Post Re: Bóg w Haiti
xman napisał:
Cytuj:
To, że wszystkie stworzenia zawsze wykonują wolę Boga nie oznacza, że są ubezwłasnowolnione.

To jedno zdanie obrazuje, do czego doprowadza chęć udowodnienia na siłę tego, w co się wierzy. Niesamowity wniosek !

_________________
Wiara jest to uznawanie czegoś, o czym się wie, że tak nie jest (Mark Twain)


Pt sty 22, 2010 21:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 18, 2010 15:42
Posty: 93
Post Re: Bóg w Haiti
kognitywista napisał(a):
xman napisał:
Cytuj:
To, że wszystkie stworzenia zawsze wykonują wolę Boga nie oznacza, że są ubezwłasnowolnione.

To jedno zdanie obrazuje, do czego doprowadza chęć udowodnienia na siłę tego, w co się wierzy. Niesamowity wniosek !

To nie jest tak szalony wniosek, jak się może wydawać. Rozwinę to trochę jeszcze, choć już o tym mówiłem.

Jeśli się mówi, że wszystkie stworzenia zawsze wykonują wolę Boga, to znaczy to, że Bóg ma nad wszystkim kontrolę, jak również wszystko przewiduje i gdyby chciał czemuś zapobiec, to by to zrobił. Skoro tego nie robi w stosunku do tego, co jest złe, to znaczy, że chce świadomie pozostawić stworzeniom sferę wolności, która nie jest fikcją - żeby następnie wykorzystać ich złe czyny dla pomnożenia dobra. Bóg to potrafi zrobić! Nie na darmo się mówi: "Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło". Nie powinno to być usprawiedliwienie dla zła, tylko raczej świadectwo nadziei wszechmocy i miłosierdzia Boga.

Zatem wszystkie stworzenia zawsze wykonują wolę Boga, ponieważ On musi na wszystkim postawić "pieczęć przyzwolenia". Chociaż nie chce nigdy zła pozytywnie, to jednak Jego wolą jest dopuszczenie zła - czyli pozostawienie stworzeniom wolności.

I właściwie z tego, co już napisałem, wynika, że stworzenia nie są ubezwłasnowolnione.

Mogę tutaj użyć jeszcze innego porównania: Jeśli np. rodzic mówi dziecku, żeby nie kładło rączki do ognia, bo się sparzy, ale widzi, że dziecko jest krnąbrne, to może np. postanowić pozostawić dziecku wolność sparzenia się, żeby się nauczyło, że rodzic ma rację. Rodzic nie chce, żeby dziecko się sparzyło, ale chce, żeby w sposób samodzielny przekonało się, że ma rację. Pozostawia dziecku wolność, a jednak można powiedzieć, że ma nad wszystkim kontrolę, dlatego dziecko robi tylko to, co chce jego rodzic.

Z Bogiem i ludźmi jest podobnie.


Pt sty 22, 2010 22:55
Zobacz profil
zbanowana na stałe

Dołączył(a): Pn sty 04, 2010 19:58
Posty: 154
Post Re: Bóg w Haiti
xman napisał(a):
Jeśli ktoś myśli, że jest dobrym chrześcijaninem, bo zarabia i ma na wszystko - a nie kradnie - i ma dobre samopoczucie, bo sobie poradził w życiu, to tak naprawdę jest dopiero na progu chrześcijaństwa. Bo prawdziwy chrześcijanin, widząc biedę bliźniego, będzie się starał czynić miłosierdzie, a nawet(!) zniżać do jego biedy, żeby nieść z nim jego ciężar - zupełnie tak, jak nam to wszystkim uczynił Pan Jezus, który nie skorzystał ze sposobności, by na równi być z Bogiem (por. Flp 2:6).


Dobre! A jak się mają do tego złoto i luksusy, w jakie opływa Watykan? Jak się ma do tego walka Kościoła o odzyskanie "dóbr doczesnych" odebranych mu przez komunę? A schodząc już do poziomu parafii: jak się ma do tego talerz TV Sat na plebanii i "porządna bryka" w garażu proboszcza? Jak się ma do tego cennik usług "co łaska"? Tak pro forma sobie pytam. Nie musisz odpowiadać...


So sty 23, 2010 18:24
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 09, 2009 9:36
Posty: 80
Post Re: Bóg w Haiti
Jeśli ktoś ZAWSZE wykonuje czyjąś wolę to znaczy, że jest ubezwłasnowolniony. Jest to przecież definicja ubezwłasnowolnienia. Ponieważ, jeśli ktoś ZAWSZE wykonuje cudzą wolę, to znaczy, że NIGDY nie może wykonywać swojej woli.

_________________
Wiara jest to uznawanie czegoś, o czym się wie, że tak nie jest (Mark Twain)


So sty 23, 2010 18:37
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn sty 18, 2010 15:42
Posty: 93
Post Re: Bóg w Haiti
jatsek napisał(a):
xman napisał(a):
Jeśli ktoś myśli, że jest dobrym chrześcijaninem, bo zarabia i ma na wszystko - a nie kradnie - i ma dobre samopoczucie, bo sobie poradził w życiu, to tak naprawdę jest dopiero na progu chrześcijaństwa. Bo prawdziwy chrześcijanin, widząc biedę bliźniego, będzie się starał czynić miłosierdzie, a nawet(!) zniżać do jego biedy, żeby nieść z nim jego ciężar - zupełnie tak, jak nam to wszystkim uczynił Pan Jezus, który nie skorzystał ze sposobności, by na równi być z Bogiem (por. Flp 2:6).

Dobre! A jak się mają do tego złoto i luksusy, w jakie opływa Watykan?

To złoto i luksusy, to jest obecnie dziedzictwo przeszłości, czyli są to zabytki, to nie jest majątek osobisty papieża, to są pewne dobra kultury. Jeśli idziesz do muzeum i widzisz np. złotą wazę królewską czy piękny arras lub obraz, to co - myślisz sobie, że należałoby to sprzedać i rozdać ubogim? Tak można zrobić, ale nawet gdyby się wszystko zamieniło na jedzenie, to po jakimś czasie (i to bardzo krótkim czasie) i te zapasy się wyczerpią. Będzie to tylko znikoma pomoc dla biednych, a duża strata dla kultury. A strata dla kultury również przekłada się na poziom naszego człowieczeństwa.

Trzeba mieć odwagę powiedzieć, że człowiek nie żyje tylko samym chlebem. Jezus skrytykował Judasza, któremu nie podobało się "marnowanie" drogiego olejku, który kobieta wylała na nogi Jezusa. Judasz też mówił o ubogich, ale Jezus nie uznał tego za godne pochwały.

Watykan swoim pięknem przybliża ludzi do Boga. Patrząc np. na piękne freski w Kaplicy Sykstyńskiej człowiek jest - poprzez kulturę - wprowadzany w sferę ducha. A człowiek wprowadzony w tą sferę, odrywa się od nadmiernego przywiązania do naturalnych potrzeb związanych z ciałem, nabywa przekonania o ważności wartości ducha - i w efekcie (również) może go to skłonić do dzielenia się dobrami materialnymi z bliźnimi. W ten sposób piękno dóbr kultury (również zgromadzonych na Watykanie) przyczynia się do wzrostu wzajemnej miłości, a więc i do polepszenia sytuacji biednych!

Sprzedanie jednego czy drugiego obrazu naprawdę nie załatwiłoby potrzeb ludzi biednych na świecie. Ich potrzebom mogą zaradzić ludzie o wielkiej kulturze serca, otwarci na ich problemy. Trzeba uwrażliwiać na te problemy społeczeństwa - również poprzez "wysoką kulturę" - aby one wywierały nacisk na polityków w celu tworzenia bardziej sprawiedliwych systemów gospodarczych. Bo na razie Afryka nie może sprostać konkurencji krajów wysoko rozwiniętych, z powodu mechanizmów gospodarczych (jak np. dopłaty do rolnictwa), faworyzujących gospodarki krajów rozwiniętych.

Jedzenie można produkować niezależnie od tego, że w muzeum są złote przedmioty, tylko trzeba sprawiedliwości w życiu społecznym, w tym i międzynarodowym. I do tego trzeba nawoływać! To jest prawdziwa i skuteczna droga do likwidacji biedy na świecie, a nie sprzedawanie jednego czy drugiego obrazu o wartości artystycznej!

jatsek napisał(a):
Jak się ma do tego walka Kościoła o odzyskanie "dóbr doczesnych" odebranych mu przez komunę?

A wiesz na co przeznaczają np. klasztory odzyskane budynki czy ziemie...? Nawet jeśli je sprzedają, to pieniądze przeznaczają na swoją statutową działalność, która jest bardzo użyteczna społecznie. Możesz się o tym przekonać np. czytając ten artykuł:

http://info.wiara.pl/doc/182012.Oswiadc ... -gruntow-w

jatsek napisał(a):
A schodząc już do poziomu parafii: jak się ma do tego talerz TV Sat na plebanii i "porządna bryka" w garażu proboszcza? Jak się ma do tego cennik usług "co łaska"?

Z anteną satelitarną kompletnie nie rozumiem, o co Ci chodzi... :| Nie jest to żaden zbytek, żaden luksus, raczej już dzisiaj normalność - wcale nie droga. Przecież pralka do prania jest wielokrotnie droższa od anteny satelitarnej! (zwłaszcza gdy jest promocja na talerze 8) )

Co do samochodów, to jak patrzę na drogi, to widzę, że wcale nie księża jeżdżą najdroższymi. Niektórzy z nich mogliby jeździć skromniejszymi, nie przeczę, ale co właściwie ma oznaczać to, że jakiś ksiądz jeździ drogim autem...? Co to ma zmieniać u mnie...? Może po prostu tyle powinno u mnie zmienić, żebym pomyślał częściej o modlitwie za kapłanów....?

Każdego, kto krytykuje księży, a jest człowiekiem wierzącym, pytam: Czy modlisz się za kapłanów?!

Jeśli chodzi o "cenniki", to ja się nie spotkałem z tym. Ale mam propozycję dla każdego, kto się czuje skrzywdzony "na tym tle": Jeśli jakiś proboszcz odmówi Ci posługi z tego powodu, że nie zapłacisz, to idź z tym do biskupa. Nie ze złością, nie z roszczeniami, tylko po to, żeby pomóc również temu księdzu i tej parafii.

__________________

kognitywista napisał(a):
Jeśli ktoś ZAWSZE wykonuje czyjąś wolę to znaczy, że jest ubezwłasnowolniony. Jest to przecież definicja ubezwłasnowolnienia. Ponieważ, jeśli ktoś ZAWSZE wykonuje cudzą wolę, to znaczy, że NIGDY nie może wykonywać swojej woli.

Nie chciało Ci się przeczytać mojego przykładu o małym dziecku, Bracie...? Bo nie skomentowałeś go w ogóle, natomiast powtórzyłeś tylko to, o czym pisałeś już wcześniej.

W ten sposób się nie da dyskutować. Bo dyskusja zakłada odniesienie się do tego, o czym mówił rozmówca, a nie powtarzanie w kółko tego samego!


So sty 23, 2010 22:08
Zobacz profil

Dołączył(a): N lut 19, 2006 17:18
Posty: 7422
Post Re: Bóg w Haiti
Proszę, żeby powstrzymać się od zbędnych OffTopów i skupić się na temacie


So sty 23, 2010 23:13
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 48 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL