Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 22, 2025 18:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona
 Dylematy 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N mar 21, 2010 11:15
Posty: 3
Post Re: Dylematy
Ciesze się że jest tu żywa dyskusja . Poznajemy troche i podejście prawosławnych jak i zdanie zwykłego człowieka na temat Kościoła Katolickiego w podejściu do drugiej szansy. Kto ma racje w tej dyskusji ? Bedący za dostaniu drugiej szansy czy przeciwnicy? Nie mi to oceniać. Ale cieszy mnie że możemy poznać zdanie zwykłego człowieka.


So mar 27, 2010 14:36
Zobacz profil
Post Re: Dylematy
.
Następny...(edit: miałem na myśli zsoborniki). Ech, odechciewa się rozmawiać. A ja myślę, że wszyscy byście spokornieli, gdybyście sami stanęli w obliczu podobnego dylematu. Choć nikomu tego nie życzę, nawet najgorszemu wrogowi, gdybym miał takiego. Spróbujcie sobie jednak wyobrazić:

Żenicie się z czystym sercem. Z radością i nadziejami na wspaniałą wspólną przyszłość. A pewnego dnia dowiadujecie się, że jest "ten trzeci" i że już nie liczy się kilkanaście spędzonych wspólnie lat, sakrament, ani nawet dziecko, bo tamten jest fajniejszy, lepsiejszy, bogatszy, młodszy... i co tam jeszcze chcecie. I nieważne, że ma w nosie waszego dzieciaka, że nie potrafi nawet o psa zadbać - wasze zdanie nikogo nie interesuje, z początku nawet sądu.

Więc walczycie, użeracie się, chowacie własną godność do kieszeni, żeby choć dla dziecka uratować jakieś resztki życia. A potem, po kilku samotnych, smutnych, ale przynajmniej spokojnych i bezpiecznych latach, poznajecie kogoś. I stajecie przed takim właśnie dylematem: zostać w zgodzie z Kościołem, być praworządnym, wzorowym katolikiem, czy spróbować dać swojemu dziecku matkę, jakiej nigdy nie miało a której potrzebuje.

Łatwo się wyrokuje o innych, naprawdę.

A Ty, Jumiku, też nie bądź taki pewny czego Kościół "nigdy nie zmieni." Zwolennicy niewolnictwa też tak mówili i to całkiem niedawno. I też mógłbym przytoczyć kilka cytatów, które nie są żadną "rabinistyczną hiperbolą," ale były właściwe na dany okres historyczny. Żaden z nas nie ma monopolu na Boga, nawet jeśli w tej chwili Ty przedstawiasz aktualne stanowisko KK.


So mar 27, 2010 14:42
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 07, 2010 11:42
Posty: 728
Post Re: Dylematy
W chrześcijaństwie nie chodzi, by zostać w zgodzie z Kościołem, być praworządnym, wzorowym katolikiem...itd.

Ja tylko wiem, że chrześcijaninem się jest lub życia chrześcijańskiego nie prowadzę. Jeśli się nim jest - to nie ma się dylematów..., bo do niejasności w życiu nie powinno dochodzić. A jeśli już dojdzie do naruszenia prawa (dojdzie do grzechu) - jest się w Kościele i jest tam ratunek w sakramentach... Podobnie, gdy zostaję powołany do małżeństwa - szukam żony w środowisku itd.... Traktujemy wówczas przysięgę małżeńską na serio..., jednakowo ją interpretujemy i prowadzimy wspólne życie chrześcijańskie oparte na Słowie Bożym i Liturgii we Wspólnocie. Tak jest wśród tych członków Kościoła, którzy przeszli jednoznaczne wtajemniczenie chrześcijańskie...

Natomiast, jeśli od samego początku było brak wdrożenia do życia chrześcijańskiego (dzisiaj się pięknie mówi o braku formacji), to trudno się dziwić, że w życiu tak po ludzku ponosi się porażki... Ale nic straconego - istnieje przebaczenie, nawrócenie i można powrócić do życia uporządkowanego, może w moim życiu po ukrzyżowaniu nastąpić zmartwychwstanie... Do tego potrzebuję wiary, która daje mi nadzieję a wyzwala MIŁOŚĆ (tą w wymiarze krzyża). Pierwszy ukazał nam to Jezus Chrystus... Wiele się nad tym zastanawiałem i wiem z własnego doświadczenia, że jest to BARDZO trudne ale możliwe...

_________________
Pozdrawiam! Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

zsoborniki


So mar 27, 2010 17:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: Dylematy
Liam napisał(a):
A Ty, Jumiku, też nie bądź taki pewny czego Kościół "nigdy nie zmieni." Zwolennicy niewolnictwa też tak mówili i to całkiem niedawno. I też mógłbym przytoczyć kilka cytatów, które nie są żadną "rabinistyczną hiperbolą," ale były właściwe na dany okres historyczny. Żaden z nas nie ma monopolu na Boga, nawet jeśli w tej chwili Ty przedstawiasz aktualne stanowisko KK.


Pudło. To właśnie możliwość odejścia od żony (rozwód) była tylko czymś chwilowym, ale w planie Bożym, na początku, była nierozerwalność małżeństwa. To tłumaczy Jezus faryzeuszom (patrz: Mk 10,2-16).

Liam napisał(a):
Nie znasz mnie. I najwidoczniej nie rozumiesz, skoro piszesz, że ja chciałbym komuś dawać rozwód. Heh!


To był skrót myślowy odnoszący się do tego, że wg Ciebie nie powinno być nierozerwalności, że są sytuacje (jak porzucenie przez współmałżonka), w których można zacząć być z kimś innym.

Liam napisał(a):
.
Kiedy pisałem, że brak mi w katolicyzmie pewnej wrażliwości, najwidoczniej miałem na myśli także takich ludzi jak Ty...


Ja współczuję każdemu kto się znalazł w takiej sytuacji. Wiem, że to jest dosłownie życiowa tragedia. I trzeba takim ludziom pomagać i wpierać jak się da. Ale to właśnie gdybym był niewrażliwy, to bym powiedział: nie ma problemu, wiąż się z inną kobietą. To wtedy byłbym katolikiem bez serca zgadzającym się na grzech, na coś, co wierzę jest sprzeczne z wolą Bożą. Niestety, w naszym życiu pojawiają się tragedie. Ale rozwiązanie ich w sposób sprzeczny z wolą Bożą może prowadzić tylko do jeszcze większej tragedii.

_________________
Piotr Milewski


So mar 27, 2010 18:38
Zobacz profil WWW
Post Re: Dylematy
jumik napisał(a):
Ale to właśnie gdybym był niewrażliwy, to bym powiedział: nie ma problemu, wiąż się z inną kobietą. To wtedy byłbym katolikiem bez serca zgadzającym się na grzech, na coś, co wierzę jest sprzeczne z wolą Bożą.


Tak? To idź, wytłumacz to sześcioletniemu synkowi mojej Ukochanej, który pytał dlaczego ja nie mogę być jego tatą i zamieszkać z nimi. Bo mnie, szczerze mówiąc, łzy stają wtedy w gardle. I jakoś nawet dbanie o własne zbawienie zdaje mi się wobec tego egoizmem jakimś.


So mar 27, 2010 19:02
Post Re: Dylematy
.
Wiesz co mi to przypomina? Twierdzisz, że jesteś wrażliwy i współczujesz. Tylko że mnie nic po Twoim współczuciu. I naszym dzieciom także. To tak, jakbyś stanął przed żebrakiem i zaczął mu tłumaczyć, że Ci przykro i że mu szczerze współczujesz, ale taka już widać Boża wola. I nie dałbyś mu jałmużny. Heh!

Ja naturalnie jałmużny nie potrzebuję. I nawet nie oczekuję od Ciebie, żebyś przyznał mi rację. Chciałbym tylko trochę delikatności czasem w wypowiadaniu się o ludzkich problemach, rozumiesz? "Pudło" - napisałeś mi w odpowiedzi na coś. A to język forumowej pyskówki, a nie współczującego człowieka. Ale cóż, skoro uważasz się za wrażliwego i dobrze się z taką wrażliwością czujesz, to kimże ja jestem, żeby Ci mówić co o tym myślę? Grzesznikiem przecież. Nie mnie pouczać światłego katolika. Udowodniłeś to bezwzględnie.

- I takie przesłanie niosą Twoje wypowiedzi, zamiast wrażliwości czy współczucia.


So mar 27, 2010 20:10

Dołączył(a): So mar 06, 2010 21:29
Posty: 31
Post Re: Dylematy
"Gdzie jest Bóg, tam jest miłość."


So mar 27, 2010 20:13
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post Re: Dylematy
W drugą stronę to też działa?


N mar 28, 2010 0:28
Zobacz profil

Dołączył(a): So mar 06, 2010 21:29
Posty: 31
Post Re: Dylematy
Chyba tak. Jeśli kochamy szczerze i mądrze, pragnąć szczęścia drugiej osoby, dokonując poświęceń dla niej, to w tym wszystkim musi być Bóg.
"Tam gdzie miłość jest i dobro
Tam gdzie miłość jest, tam mieszka Bóg"


N mar 28, 2010 10:32
Zobacz profil
Post Re: Dylematy
Liam napisał(a):
.
Następny...(edit: miałem na myśli zsoborniki). Ech, odechciewa się rozmawiać. A ja myślę, że wszyscy byście spokornieli, gdybyście sami stanęli w obliczu podobnego dylematu. Choć nikomu tego nie życzę, nawet najgorszemu wrogowi, gdybym miał takiego. Spróbujcie sobie jednak wyobrazić:

Żenicie się z czystym sercem. Z radością i nadziejami na wspaniałą wspólną przyszłość. A pewnego dnia dowiadujecie się, że jest "ten trzeci" i że już nie liczy się kilkanaście spędzonych wspólnie lat, sakrament, ani nawet dziecko, bo tamten jest fajniejszy, lepsiejszy, bogatszy, młodszy... i co tam jeszcze chcecie. I nieważne, że ma w nosie waszego dzieciaka, że nie potrafi nawet o psa zadbać - wasze zdanie nikogo nie interesuje, z początku nawet sądu.

Więc walczycie, użeracie się, chowacie własną godność do kieszeni, żeby choć dla dziecka uratować jakieś resztki życia. A potem, po kilku samotnych, smutnych, ale przynajmniej spokojnych i bezpiecznych latach, poznajecie kogoś. I stajecie przed takim właśnie dylematem: zostać w zgodzie z Kościołem, być praworządnym, wzorowym katolikiem, czy spróbować dać swojemu dziecku matkę, jakiej nigdy nie miało a której potrzebuje.

Łatwo się wyrokuje o innych, naprawdę.

A Ty, Jumiku, też nie bądź taki pewny czego Kościół "nigdy nie zmieni." Zwolennicy niewolnictwa też tak mówili i to całkiem niedawno. I też mógłbym przytoczyć kilka cytatów, które nie są żadną "rabinistyczną hiperbolą," ale były właściwe na dany okres historyczny. Żaden z nas nie ma monopolu na Boga, nawet jeśli w tej chwili Ty przedstawiasz aktualne stanowisko KK.


No niestety muszę się zgodzić z Liamem.

Zastanawiam się też nad sensem umieszczania w takich wątkach mini katechez- mnie osobiście by to chyba raczej zdenerwowało / zniechęciło niz pomogło.

Liam- może jest jeszcze szansa na uratowanie Twojego małżeństwa ?

Ja Ci przytoczę słowa pana Pulikowskiego...nie wiem w jakim stopniu odnoszą sie do Ciebie- byc moze wcale- ale posłuchaj...

Przychodzi maż i skarży się na żonę. Cała litania skarg. Pulikowski go pyta: To dlaczego się pan z taką jędzą ożenił? On odpowiada: Ona taka nie była. Pulikowski: I przy Panu taka się stała?

Widzisz piszesz,ze Twoje dziecko nigdy nie miało dobrej matki.Tak to rozumiem co napisałeś...Jednak gdy wybrałeś tą kobietę- to chyba wydawała Ci się dobrą kandydatką?

Niestety- nasze wybory nie są przypadkowe.
To nie jest przypadek, że kobieta trafia ciągle na bijących partnerów.
Nasze takie a nie inne cechy charakteru-np. nieumiejętność obrony przed przemocą ( nie chodzi mi o Karate- tylko o szeroko pojętą "obronę" )przyciągają takich a nie innych partnerów.

Jeśli w Tobie nie dokonała się żadna zmiana- to jest wielka szansa, ze znowu przyciągnąłeś do siebie partnerkę podobną do Twojej żony.

Jeśli tamten facet nie umie zadbać nawet o psa- to chyba Twojej żonie nie jest wcale dobrze w zwiazku z nim.


N mar 28, 2010 11:17
Post Re: Dylematy
.
Dziękuję, Teresse, wreszcie jakiś ludzki głos... Choć nie mam pojęcia w czym się ze mną zgadzasz (i dlaczego niestety?) :D

Nie, tego małżeństwa nie da się już uratować. Syn zresztą wcale tego nie pragnie, nie chciałby żebyśmy znów byli razem. Rozumiem go.

Ale też nie wypieram się wcale własnej winy za rozpad związku. Dlatego napisałem kilka postów wcześniej, że starania o uznanie sakramentu za nieważny byłoby dla mnie nieuczciwe, nawet gdyby się "udało." Wolę już odsunąć się od Kościoła i przyjąć to, co ma mi w tej sytuacji do zaoferowania, niż w tak oszukiwać.

Na razie, nasz status jest jeszcze bardziej skomplikowany. Oprócz dzieci, mamy też inne zobowiązania, w tym rodziców, którymi się opiekujemy. Toteż sklejenie tej "nowej rodziny" wcale nie jest łatwym zadaniem. Więc czekamy. Jak napisałem: kochamy się, wspieramy nawzajem i staramy się nie tracić nadziei, że może kiedyś jeszcze i nam się uda.


N mar 28, 2010 12:43
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: Dylematy
Liam napisał(a):
jumik napisał(a):
Ale to właśnie gdybym był niewrażliwy, to bym powiedział: nie ma problemu, wiąż się z inną kobietą. To wtedy byłbym katolikiem bez serca zgadzającym się na grzech, na coś, co wierzę jest sprzeczne z wolą Bożą.


Tak? To idź, wytłumacz to sześcioletniemu synkowi mojej Ukochanej, który pytał dlaczego ja nie mogę być jego tatą i zamieszkać z nimi. Bo mnie, szczerze mówiąc, łzy stają wtedy w gardle. I jakoś nawet dbanie o własne zbawienie zdaje mi się wobec tego egoizmem jakimś.


Moim zdaniem teraz trochę odwracasz kota ogonem - a kto/co doprowadził/o do tego, że to dziecko za Tobą tęskni i chce, żebyś był jego tatą? Czy nie spotkania z nimi w charakterze "nie tylko znajomy rodziny"?

Liam napisał(a):
Wiesz co mi to przypomina? Twierdzisz, że jesteś wrażliwy i współczujesz. Tylko że mnie nic po Twoim współczuciu. I naszym dzieciom także. To tak, jakbyś stanął przed żebrakiem i zaczął mu tłumaczyć, że Ci przykro i że mu szczerze współczujesz, ale taka już widać Boża wola. I nie dałbyś mu jałmużny. Heh!


Moim zdaniem nieadekwatny przykład. Ale rozumiem, że to wyraża jak to odczuwasz.

Jeżeli czujesz się urażony tonem lub sposobem mojej wypowiedzi, to przepraszam. Powinienem wypowiadać się z większą wrażliwością i wyczuciem.

_________________
Piotr Milewski


N mar 28, 2010 12:46
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54
Posty: 707
Post Re: Dylematy
Jumik, nie raz i nie dwa wypowiadałeś się ze zbyt małą wrażliwością... Często brzmisz bardziej jak suchy tekst z KKK niż jak człowiek z ciałem, dusza i sercem.
Zmieniając sposób wyrażania opinii (nie treść opinii) mógłbys pomóc wielu zbłąkanym duszyczkom tu na forum.. Proszę, postaraj się o większą dawkę empatii.
Mówię to, bo kiedys bardzo mnie zraniły Twoje słowa, a efekt był odwrotny niż zamierzony (tak mniemam) i boję się, że taka sytuacja mogła nie tylko mnie spotkać.

Pozdrawiam


N mar 28, 2010 12:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: Dylematy
Szarotka napisał(a):
Zmieniając sposób wyrażania opinii (nie treść opinii) mógłbys pomóc wielu zbłąkanym duszyczkom tu na forum.. Proszę, postaraj się o większą dawkę empatii.
Mówię to, bo kiedys bardzo mnie zraniły Twoje słowa, a efekt był odwrotny niż zamierzony (tak mniemam) i boję się, że taka sytuacja mogła nie tylko mnie spotkać.


Przepraszam, Szarotko. Na pewno przemyślę i przemodlę to co napisałaś. Dziękuję za zwrócenie mi uwagi.

_________________
Piotr Milewski


N mar 28, 2010 13:10
Zobacz profil WWW
Post Re: Dylematy
Liam napisał(a):
.
Dziękuję, Teresse, wreszcie jakiś ludzki głos... Choć nie mam pojęcia w czym się ze mną zgadzasz (i dlaczego niestety?) :D



Głównie z tym:

Cytuj:
też nie bądź taki pewny czego Kościół "nigdy nie zmieni." Zwolennicy niewolnictwa też tak mówili i to całkiem niedawno. I też mógłbym przytoczyć kilka cytatów, które nie są żadną "rabinistyczną hiperbolą," ale były właściwe na dany okres historyczny. Żaden z nas nie ma monopolu na Boga, nawet jeśli w tej chwili Ty przedstawiasz aktualne stanowisko KK.


i z tym

Cytuj:
Następny...(edit: miałem na myśli zsoborniki). Ech, odechciewa się rozmawiać. A ja myślę, że wszyscy byście spokornieli, gdybyście sami stanęli w obliczu podobnego dylematu. Choć nikomu tego nie życzę, nawet najgorszemu wrogowi, gdybym miał takiego. Spróbujcie sobie jednak wyobrazić:


................

Co do Twojego postu- to przykre...

Jednak wierzę, że Bóg może naprostować nasze drogi w taki sposób na jaki sami byśmy nie wpadli...


N mar 28, 2010 22:26
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 46 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL