Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So lis 22, 2025 21:48



Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.  [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona
 utracona możliwość życia w zakonie 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
STOP!!! Wielkie i olbrzymie!

W Kościele katolickim ślub zawarty pod przymusem jest NIEWAŻNY! Nawet jeśli tym przymusem miałoby być dziecko. Każdy ksiądz w każdej parafii Wam to powie, padnie takie pytanie przy protokole. Skłamiesz?

Małżeństwo zawiera się dlatego, że chce się żyć z tym człowiekiem. Odpowiedzialność za dziecko oczywiście będzie musiał ponieść. Także ewentualny ból związany z tym, że nie będzie z nim żył na co dzień. Doświadczenie straconych dni, patrzenia na rozwój dziecka. To konsekwencje JEGO wyboru.

Jeśli czujesz się odpowiedzialna za WAS to w to nie wchodź. Może dzięki temu dojrzeje. Może także do tego, by kiedyś stać się ojcem. Ale póki tak nie jest to się w to nie ładuj. Szkoda życia. Twojego i dziecka.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt lis 23, 2010 10:38
Zobacz profil
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Barbara napisał(a):
Zmarnowaliśmy jego życie.

Natychmiast przestan tak myslec. Jezeli ktos cos zmarnowal, to on sam. W koncu nie popelnilas chyba na nim gwaltu? Poza tym rozumiem, ze jest mlody (jesli nie bardzo mlody) i ma kilkadziesiat lat, zeby cos sensownego ze swoim zyciem zrobic. Np po wypelnieniu obowiazkow wobec dziecka wstapic do zakonu badz przyjac swiecenia jako (naprawde) dojrzaly mezczyzna. Jezeli bylo to prawdziwe powolanie, a nie mlodziencze marzenia.


Wt lis 23, 2010 10:45
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lip 08, 2010 13:25
Posty: 975
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
To zbyt złożony i mało nam znany temat, byśmy z całą stanowczością coś doradzali. Twój partner może i zostać obojętny wobec Was, ale może też kontakt z dzieciakiem rozbudzi w nim radość i poczucie jakiegoś spełnienia. Jak mały będzie miał rok czy dwa, tatuś raczej nie będzie potrafił myśleć o nim w kategoriach "błędu" (chyba że jest wyrodnym ojcem, ale wtedy jaki byłby z niego kapłan!). Finał tutaj ciężko przewidzieć.

Nie rozumiem tylko, jak to z jego powołaniem jest. Jeśli się powołanym czuje, tzn. że wierzy w Boga i Jego działania. Bóg dał mu dziecko, Ciebie, więc może wcale nie widział jego miejsca w seminarium? Poza tym nie czarujmy się - czy ktokolwiek z nas nie odczuwa czasem pustki? Nawet w najcudowniej poukładanym życiu? Twój partner myśli, że jak już będzie w seminarium, to takie poczucie zniknie?


Wt lis 23, 2010 11:31
Zobacz profil
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Ale agvis, takie gdybanie raczej nie jest podstawa do zakladania rodziny? Bo moze tatus pokocha swoj "krzyz"? Przynajmniej dla mnie by nie bylo. A jot-ka wyjasnila, dlaczego jest to nie do przyjecia jako powod sakramentu malzenstwa.


Wt lis 23, 2010 11:33
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 24, 2009 21:23
Posty: 806
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Nieść ten krzyż cierpienia i samotności??? Skoro on tak widzi wasze życie i dziecka to chyba on nie wiem co mówi. Nie wiedziałam, że rodzinę zakłada się po to, aby być samotnym i cierpieć. Daj mu odejść i poznaj kogoś lepszego, z kim oprócz cierpienia i samotności, których w życiu i tak jest sporo zaznasz też przyjemności, szczęścia i radości.

_________________
Szukaj mnie
Bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę.


Wt lis 23, 2010 12:45
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 23, 2010 17:37
Posty: 83
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Brak decyzji. I do pójścia do zakonu i do zostania z Tobą potrzebne jest zdecydowanie. Decyzja mężczyzny. Bez zdecydowania nie będzie z niego pożytku ani w zakonie ani przy Tobie. Czy nie kocha? Miłośc to też pewna decyzja. Postanowienie. Zgadzam się tu z większością, że to wciąż niedorosły chłopiec. Ruch jest po jego stronie. Może to właśnie dla niego moment, żeby dojrzeć. A Ty... Tak, zaufać Bogu, gdyż On wciąż prostuje krzywione przez nas szanse na optymalny scenariusz naszego życia, nadając każdej chwili sens, który często potrafimy dostrzec dopiero po latach.


Wt lis 23, 2010 18:31
Zobacz profil
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Dziecko jest teraz jego powolaniem!!!

Nie warto wchodzic w zwiazek z kims kto nie jest dojrzaly.

Nie wolno patrzec na powolanie (do zycia rodzinnego, kaplanskie, zakonne) jak na krzyz bo wtedy nie bedzie mialo ono zadnego sensu, bedzie przymusem, czyms ciezkim, nieznosnym, czyms co musze przyjac.
Kazde powolanie moze (ale nie musi) wiazac sie z jakimis trudnosciami i kryzysami to oczywiste ale odpowiadamy na nasze powolanie jako ludzie wolni i nie przymuszeni do czegokolwiek.

Jesli ktos ma dziecko a chce isc do seminarium lub do zakonu to niestety ze wzgledu na zobowiazania jakie zaciagnal wobec kobiety i dzíecka nie moze zlozyc slubow ani przyjac swiecen.


Wt lis 23, 2010 19:40
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07
Posty: 8229
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
bramin napisał(a):
Jesli ktos ma dziecko a chce isc do seminarium lub do zakonu to niestety
ze wzgledu na zobowiazania jakie zaciagnal wobec kobiety i dzíecka nie moze zlozyc slubow ani przyjac swiecen.
A jeśli ktoś zatai takie informacje, to czy święcenia będą ważne?

_________________
The first to plead is adjudged to be upright,
until the next comes and cross-examines him.

(Proverbs 18:17)

Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna.
(Weatherby Swann)

Ciemny lut to skupi.
(Bardzo Wielki Elektronik)


Wt lis 23, 2010 20:12
Zobacz profil
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Swiecenia sa wazne, ale niegodnie przyjete.
A przeszlosc bedzie sie za nim ciagnela i wiecej z tego zlego przyjdzie niz dobrego.


Wt lis 23, 2010 20:34
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Przed swieceniami oglasza sie ten fakt w parafii zamieszkania kandydata i ludzie jesli wiedza o jakichs przeszkodach powinni o tym powiadomic biskupa lub wyzszego przelozonego.

Jesli kandydat zatail jakas przeszkode do swiecen to swiecenia jego moga byc wazne lecz jesli wyjdzie to pozniej na jaw,moze on byc pozbawiony wykonywania swiecen czyli zawieszony w wykonywaniu obowiazkow (suspendowany).


Śr lis 24, 2010 7:38
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
bramin napisał(a):
Jesli ktos ma dziecko a chce isc do seminarium lub do zakonu to niestety ze wzgledu na zobowiazania jakie zaciagnal wobec kobiety i dzíecka nie moze zlozyc slubow ani przyjac swiecen.

Generalnie pewnie tak być powinno, ale gdyby ścisle trzymać się tej zasady, to Thomas Merton nie zostałby trapistą, a my stracilibyśmy jednego z największych pisarzy i mistrzów życia duchowego XX w.


Śr lis 24, 2010 10:15

Dołączył(a): Wt kwi 06, 2010 14:39
Posty: 7
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Rodzina jednak nie pozwoli mu na taki rozwój duchowy jak życie w zakonie. Może to u niego stan przejściowy...


Śr lis 24, 2010 14:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 23, 2010 16:37
Posty: 151
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Hmmmm, tak wygląda, że chłopak ma ogromne poczucie winy z niespełnienia jakichś oczekiwań.... Czy czuje się winny przed Bogiem? Czy odczuwa, że zawiódł Boga? A może zawiódł swoje środowisko? A może swoją Rodzinę? Napisałaś, że "miał iść do zakonu", a nie, że "odczuwał powołanie, wewnętrzne pragniene itp..." Jak była Jego PRAWDZIWA motywacja? A mogła być bardzo różna. Ta prawdziwa mogła być nieuświadomiona, przykryta wzniosłymi hasłami. Może dobrze by było poszukać motywacji w dzieciństie? W rodzinie? Ja bym zaproponowała jednak psychoterapię. Pomocy potrzebuje. Im szybciej, tym lepiej.

"Rodzina jednak nie pozwoli mu na taki rozwój duchowy jak życie w zakonie". A to jest Twoje zdanie, czy Jego? Jaki obraz rodziny ma ten, kto tak mówi. Bo jakiś nie za ciekawy. Nie-przyszłościowy. Nie-rozwijający. Ciekawe swoją drogą, jak wiele osób decyduje się na powołanie nie będące powołaniem do życia w rodzinie, z powodu lęku przed założeniem rodziny, z powodu złych doświadczeń wyniesionych z domu, a nie z powodu faktycznie innego powołana. Ale to tak na marginesie.

Acha, coś wspominałaś, że on w rodzinie będzie cierpiał, będzie samotny.... może tak się czuł w rodzinnym domu? Jeśli tak, to pewnie chodzi o lęk. Nie o powołanie. Uwaga: do lęku jest się trudniej przyznać niż do powołania.

_________________
To, co wiem jest kroplą. Czego nie wiem - oceanem.


Ostatnio edytowano Śr lis 24, 2010 16:30 przez naturalwoman, łącznie edytowano 1 raz



Śr lis 24, 2010 16:10
Zobacz profil
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Barbara, oczywiscie, ze rodzina tez moze byc droga do swietosci. Jest dosyc przykladow swietych, ktorym malzenstwo w tym nie zaszkodzilo. Jezeli chcesz moga ci od reki kilkoro znalezc. Chocby Maryja i Jozef, ale jest tez troche "zwyczajnych" malzonkow.
Problem w tym, ze :
- on prawdopodobnie nie dojrzal do odpowiedzialnosci za wlasne zycie, a co dopiero za cudze i zakladanie z nim w tej chwili rodziny wydaje mi sie mocno ryzykowne
- obawiam sie, ze ma on wyidealizowane spojrzenie na to, czym jest powolanie i czego od nas wymaga. Na pewno pojscie do zakonu/seminarium nie jest gwarancja otrzymania jakichkolwiek lask nadzwyczajnych, z widzeniami mistycznymi wlacznie.
Realizacja powolania, to pojscie za Jezusem droga, ktora jest dla nas co prawda najlepsza i odpowiada naszym "talentom" i sklonnosciom, ale nie oznacza to, ze wejscie na te droge gwarantuje zycie proste i bez trudnosci. Poza tym zawsze istnieje mozliwosc pomylenia naszych pragnien z tym, co Bog dla nas zaplanowal.
A jak bramin napisal, teraz jego (wyobrazenie) o powolaniu zostalo skorygowane przez fakt, ze zostanie ojcem. To dla mnie wystarczajacy dowod na to, ze przez te okolicznosci zewnetrzne Pan Bog wskazuje mu teraz inna droge, niz on chcial wybrac. Czasami bywa to choroba, czasami decyzja przelozonych. A czasami ... grzech, ktorego skutki sa dlugotrwale.

A swietosc to trwanie w codziennosci z Bogiem i ciagle nawracanie.


Śr lis 24, 2010 16:20
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 23, 2010 16:37
Posty: 151
Post Re: utracona możliwość życia w zakonie
Barbara napisał(a):
Rodzina jednak nie pozwoli mu na taki rozwój duchowy jak życie w zakonie

Basiu, polecam Tobie i Twemu chłopakowi jeszcze mądrą konferencję opartą na tłumaczeniu kilku wersetów "Pieśni nad pieśniami". O trudnych związkach, o związkach wydawało by się niemożliwych, o związkach, w których jedna ze stron czuje się z jakimś brakiem, defektem, gdy czuje lęk przed związkiem. Też o związkach w które wchodzi człowiek do nich niegotowy, nieprzygotowany.

A tak na marginesie, to warto posłuchać choćby dla ilustracji, jakim kluczem można czytać Stary Testament.

http://www.beczka.krakow.dominikanie.pl ... czarnia=yo
O tym co powyżej - konferencja z 27 listopada.

_________________
To, co wiem jest kroplą. Czego nie wiem - oceanem.


Cz lis 25, 2010 19:20
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Ten wątek jest zablokowany. Nie możesz w nim pisać ani edytować postów.   [ Posty: 33 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL