Gdyby książki o pilocie Pirxie były filozoficzne, to Edyta Stein pewnie też by je przeczytała.

Ona szukała w życiu czystej prawdy. Nie wiedziała dokąd dojdzie. W młodości wiara i religia nie były dla niej pomocne w opisie i zrozumieniu otaczającej ją rzeczywistości. Jako zdecydowana ateistka szukała prawdy o świecie i sensie jego istnienia studiując filozofię. I filozofia podprowadziła Edytę Stein ponownie bardzo blisko wiary.

Nie jestem przekonana, że na chrzcie otrzymuje sie wiarę - gdyby dziecko było ochrzczone, a nikt nigdy mu nie mowił o tym fakcie, ani o wierze, w której ochrzczony został, to raczej samoistnie wiara by sie w nim nie pojawiła.

Co do wiary naszych ojców... tylko których? Siegajac dalej wstecz, to nasi ojcowie byli poganami.

Taka która potrafi ci udowodnić że to w co wierzysz istnieje.

Owieczka_in_black

Tak, otrzymując chrzest św. otrzymujemy wiarę. Jako dzieci nieświadome otrzymujemy wiarę jako prezent mocno zapakowany. Musi się więc ten prezent rozpakować - by móc, oczywiście, z niego w pełni korzystać. Jedną z form rozpakowywania tego prezentu jest w Kościele dzisiejszym "Droga Neokatechumenalna", która prowadzi do odkrycia wartości płynących z otrzymanego sakramentu chrztu w dzieciństwie.

"Wiara Ojców naszych" - tym określeniem opisuję naszych przodków nadających początek mojemu (naszemu) narodowi polskiemu, tych przodków, którzy przyjęli chrześcijaństwo jako najlepszy sposób życia w świecie.

Pozdrawiam serdecznie!
zsoborniki

Heh... denerwuje mnie takie podejscie. Zwłaszcza jak ktoś mówi "Jak to nie wierzysz, przecierz zostałeś ochrzczony?". Tak samo jakby ofiare gwałtu spytać "jak to nie lubisz seksu, przecierz zostałeś zgwałcony?".


Wiara naszych ojców, to był poganizm. Chrześcijaństwo przejeliśmy, w dużej mierze nie z własnej woli.

tomek92pl

Jesteś widzę sceptycznie nastawiony do chrześcijaństwa - nikt Cię do życia w/g jego zasad nie zmusza i ani nie musisz się zgadzać z moimi stwierdzeniami. Tylko czy jest to dobry wybór?

Ja to tak widzę i tym się dzielę z innymi... Życzę Ci refleksji nad tym co napisałem...Powyższa, w/g mnie właściwa interpretacja chrztu i wiary, nie przynosi nikomu szkody a może pomóc!

Porównywanie chrztu do gwałtu jest bardzo nie na miejscu i świadczy negatywnie o autorze !

Pozdrawiam!
zsoborniki

Tomek - otrzymując chrzest otrzymujesz łaskę wiary. Możesz ją odrzucić, czemu nie. Masz prawo, Twój wybór. Rzecz w tym, że nie ma wiary bez łaski (niekoniecznie udzielonej w formie chrztu)...

I [już zupełnie na marginesie] wiara ojców dla mnie osobiście nie ma żadnego znaczenia. Ważna jest moja decyzja...

Owszem tak. Religia ta jest narzucana już od narodzin dziecka, przez długo okres jego życia. W szkole, w domu. Jaki niby wybór ma to dziecko? Przecierz Jezus sam powiedział, żeby człowiek podją decyzje czy chce w niego wierzyc jak dorosnie i sam bedzie mogl podejmowac decyzje, jak bedzie mogl zrozumiec jego nauki.


Pomóc może tylko według chrześcijanina, nie według nieświadomego dziecka. A krzywde przynosi, naruszenie wolnosci, kazdy sam ma prawo wybrac w co chce wierzyc.


Jakiej wiary, w co może wierzyć niemowlę? Więc ofiara gwałtu otrzymuje łaskę orgazmu?

Oczywiścię że możesz, czemu nie, lecz większość rodzin w Polsce jest katolickich oraz trudno w takiej rodzinie przyznac sie do zmiany lub porzucenia wiary. Moj ojciec na przyklad utrudnia mi teraz praktykowanie mojej tylko dlatego ze uznaje ze to zla droga. Mozna zmienic, lecz jesli dziecku od poczatku bedzie sie wpajac ze to jest dobre, a to zle, ze ten Bog jest dobry, a reszta jest zla, zwlaszcza jak im rodzice to beda mowic, ktorym ufa, to potem juz tak latwo wiary nie zmieni.


Moim zdaniem powinno przestać się chrzcić niemowlęta, lecz dorosłe osoby. W wieku 16 może 18 lat, jeśli sami zdecydują. Lekcje religii nie powinny być lekcją katechizmu, lecz prawdziwą lekcją religii. Gdzie nauczyciel będzię uczył o wszelakich wyznaniach, ich doktrynach i dogmatach, po czym człowiek sam będzię mógł wybrać w co tak naprawdę wierzy.


Za to akurat amsz u mnie bardzo duzego plusa.

To ja rozumiem, ze twoje dzieci beda robic co chca, same decydowac od malego kiedy ida spac, co masz im dawac do jedzenia, czy chca sie uczyc czy nie?
A moze jednak sprobujesz je wychowac tak jak ty uwazasz za dla nich najlepsze, a jesli potem beda z lenistwa zebrac, albo krasc i zabijac, to bedzie jednak ich wybor a nie tylko twoje zaniedbanie? Co ci sie bardziej podoba?



No wlasnie. Nie skrzywdz dziecka i nie przyzwyczajaj do pracy, systematycznosci, spelniania obowiazkow. Jeszcze mu psychike skrzywisz i zaskarzy ciebie kiedys, ze jego wolnosc ograniczales, bo kazales mu zupki jesc.


No to ja jestem za obowiazkiem szkolnym od lat 18-tu. Wczesniej niech babki z piasku buduja. Bo jeszcze ci beda wypominac, ze chcialy sie uczyc francuskiego, a ty im zycie zmarnowales, bo w szkole byl tylko angielski.

tomek92pl

Wychowanie człowieka (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) zaczyna się od dziecka. Ale jeśli rodzice nie zostali wychowani lub nie dorośli samodzielnie od odpowiedzialności w wierze, nie dają swoim życiem świadectwa życia chrześcijańskiego, to po co idą do Kościoła prosić o chrzest dla dziecka skazując go np. jak Ciebie na rozterki duchowe...? I jeszcze wciągać w ten sakrament niewierzących chrzestnych. Faktycznie lepiej nie chrzcić w takiej sytuacji i poczekać...

Myślę, że ty błędu rodziców nie powielisz, chyba, że dojrzejesz do wiary prawdziwej i kiedyś świadomie przyjmiesz Jezusa Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela.

Pozdrawiam !
zsoborniki

Co oznacza "świadome przyjęcie Jezusa Chrystusa jako swego Pana i Zbawiciela"?
W jaki sposób się tego dokonuje?

arzachel

W Kościele Zmartwychwstały Jezus Chrystus obecny jest na wiele sposobów: jest obecny w Słowie Bożym, Wspólnocie, obecny jest podczas liturgii w osobie prezbitera oraz w Eucharystii, jest obecny w szczególnych znakach jakimi są sakramenty św.

Przyjęcie Jezusa Chrystusa to świadome i dobrowolne uwierzenie w Jego darmową (gratis) miłość do mnie i do Ciebie, i do każdego bez wyjątku człowieka... Od tego uwierzenia zależy cała reszta (tj. jak będę traktował sakramenty i jego obecność w zgromadzeniu, Słowie Bożym itp.) i w końcu zbawienie człowieka. Ale jest jeden warunek: Jeśli chcesz...

Na potwierdzenie powyższego cytuję z Ewangelii św. Jana:

J3,16 Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. 17 Albowiem Bóg nie posłał* swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.

Pozdrawiam Ciebie serdecznie!
zsoborniki

Im bardziej wchodzę w wiarę, tym bardziej gdzieś czuję, że to może miałoby sens. Ktoś kiedyś mi powiedział, że tą decyzją zrobiono chrześcijaństwu największą krzywdę. Tak czy siak, abyśmy sobie nie zrobili krzywdy opierając szukanie prawdy w życiu na negacji tego, w czym byliśmy wychowani. Musimy później i tak wybrać, czego chcemy. Świadomie. Chrzest za nas tego nie załatwi. To widzimy na codzień.

Wyprowadź się i żyj samodzielnie. Wtedy nie będzie miał nic do powiedzenia. A w najgorszym wypadku możliwości przeszkadzania.

Zasadniczo jest tak, że dziecko jest zależne od rodziców. W wielu kwestiach. Także w kwestii praktykowania religii. To element wychowania. Oczywiście inna jest ta zależność we wczesnej podstawówce, inna później.

Też mogłabym powiedzieć, że w pewnym okresie życia "utrudniano mi" praktykowanie mojej wiary, tzn. dokładnie uczestnictwa w niedzielnej Mszy Świętej. Plan niedzieli w domu był taki, że pewność uczestnictwa mogłam mieć wyłącznie, gdy poszłam na 7 rano. Na wieczorną mogłabym nie zdążyć, w dzień nie wchodziło w grę. Od momentu, gdy mi zaczęło zależeć, od wiosny do jesieni przez kilka lat chodziłam na 7 i tyle. Normalne. Nie wszystko musi być łatwe, a jako nastolatka musiałam uwzględniać plany rodziców wobec mnie. I tyle.

Arzachel - może coś się rozjaśni - proponuję kazanie do 21 listopada 2010.
http://www.beczka.krakow.dominikanie.pl ... ziestki=yo