Religia w szkole to dobry pomysł, skoro jest nieobowiązkowa. Tworzy platformę dialogu, ale przede wszystkim jest umożliwieniem realizacji nakazu Chrystusa: "Idźcie i nauczajcie". Jej obecność ma głęboki sens i wierzę, że jest częścią Bożego planu.
Moja praca, jako katechety, pozwoliła mi doświadczyć wewnętrznej przemiany, ale także obserwować przemianę moich uczniów. To, co Bóg robi z człowiekiem na katechezie, jest fascynujące. Człowiek wzrasta, rozwija się oraz znajduje głęboki fundament, punkt niezawodnego oparcia, dzięki któremu śmiało i z nadzieją patrzy na życie.
Zaczynając pracę w katechezie, podchodziłem do niej bardzo sceptycznie. Sądziłem, że powinna wrócić do salek katechetycznych. Dziś - doświadczając łaski Bożej udzielanej na katechezie - zmieniłem zdanie. Nie pytam już "czy katecheza powinna być obecna?" ale stawiam problem: "jaki powinna mieć kształt, by spełnić swój cel?".
Nawiązując do tego pytania chciałbym wrócić do pierwszego postu w temacie:
Gabriela32 napisał(a):
Jestem z wykształcenia katechetką, ukończyłam KUL i od jakiegos czasu poszukuję pracy w szkole. W związku z tym mam pytanie, czemu księża którzy mają tyle pracy w parafii uczą religii w szkole i zajmują miejsce świeckim katechetom. Nieraz taki ksiądz wcale nie potrafi sobie z młodzieżą poradzić i o wiele lepiej poradził by sobie katecheta świecki
Absolutnie się zgadzam. Do katechezy powinni trafiać ludzie kompetentni i nie przeciążeni obowiązkami. Powinni móc w pełni zaangażować się w daną im misję kanoniczną. Zarówno świeccy, jak i duchowni. Skoro pytam "jaki kształt?", to od razu nasuwa się ogólna odpowiedź: taki, aby wychowankowie katechetki/katechety byli realnie prowadzeni do Chrystusa. Chrystus i spotkanie z Nim jest centrum katechezy.
Niedopuszczalna moim zdaniem jest sytuacja, gdy jakiś ksiądz ma tak dużo obowiązków w parafii, że nie jest w stanie zrealizować celów katechetycznych, a mimo to podejmuje się tego i doprowadza do ruiny duchowe życie swoich uczniów. Nie tędy droga. Kształt szkolnej katechezy powinien być inny. Zarysy jego konturów powinni tworzyć i świeccy, i duchowni - ludzie, którzy naprawdę nieźle sobie w tym radzą. Po prostu trzeba mieć do tego powołanie, a nie tylko "odwalać swoją robotę"...