Kozioł, Mariel:

A dlaczego wierzycie akurat w tego boga a nie innego? Zastanawialiście się kiedyś nad tym?

Tak zostało napisane w piśmie, że Bóg jest jeden i tylko jego mają czcić, wynika to z faktu, że Izraelici naokoło mieli mnóstwo innych bogów i żeby nie zatracili swojej kulturowej spójności zostało sformułowane takie prawo w formie dekalogu.Później kiedy Izraelici chcieli sobie czcić np Baala opisane jest jak udowadniał Bóg swoje istnienie, paląc ołtarze razem z kamieniami i wodą, i tym podobne zjawiska. Zwykle bujdy na resorach lub najwyżej sztuczki prestidigitatorskie, przy dobrych wiatrach stronnicza interpretacja zdarzeń losowych.

nie w sensie dosłownym-oczywiście.
rozumiesz,tylko sie zwyczajnie czepiasz


nie mam na to specjalnie wpływu,że akurat Jemu(w Niego) uwierzyłam.Nie mają też na to wpływu inni ludzie.Moje odejście od KK nastąpiło w szkole średniej,ale nigdy nie było to odejście od Boga,raczej taki bunt nastolatki,troche związany z postawą duchownych z otoczenia .Przez 12 lat były mniejsze lub większe fascynacje innymi religiami(raczej zainteresowanie,fascynacja to za dużo powiedziane) i po tym okresie powrót do domu,czyli wiary w której wyrosłam(ale bardzo chciałam odrzucić,bo wszystko w czym wyrosłam było przeze mnie kwestionowane,odrzucane).Coś jeszcze panie doktorze?

A czepiam się, bo wyrażasz się bardzo nieprecyzyjnie i Twoje wypowiedzi wprowadzają w błąd. Jezus swoją śmiercią niczego nie udokumentował, niczego nie udowodnił, niczego nie potwierdził. "Niczego" w sensie życia przyszłego, zbawienia itd itp. Udowodnił co najwyżej, że sam bardzo wierzył w to co mówił, bo dał się za to zabić. Niewątpliwie musiał być przekonany o słuszności swojej misji. Ale to za mało, by mówić, że to wszystko to PRAWDA. Co najwyżej, można powiedzieć, że się WIERZY, że to prawda. Gdybyś tak mówiła, to bym się nie czepiał. Wierzący mają jednak tę manierę, że o wierze mówią jak o faktach. A wiara i fakty niewiele mają ze sobą wspólnego.



nie mam na to specjalnie wpływu,że akurat Jemu(w Niego) uwierzyłam. [...] po tym okresie powrót do domu,czyli wiary w której wyrosłam
[/quote]

No to teraz wszystko jasna. Wróciłaś do wiary wbitej Ci w dzieciństwie do głowy. Nie sądzisz, że gdybyś urodziła się w innym miejscu i/lub czasie, to wbito by Ci do głowy inną wiare i innego boga i że tak samo jak dziś Jahwe i katolicyzm, wówczas tamtego boga i tamtą religię uważałabyś za najlepsiejszą?

Wolałabym żebyś nie przykładał do mnie swojej miary.Być może Tobie coś wbijano do głowy.Mnie nie.Pisząc o powrocie do wiary ,w której wyrosłam miałam na myśli katolicki naród,nie dom.Poza tym mówiąc o mojej wierze posługujesz sie zwrotami o pejoratywnym wydzwięku,wogóle to nie przystaje do rzeczowej,obiektywnej dyskusji.Gdybyś uważnie czytal posty osób z którymi rozmawiasz,doczytałbyś,że moje poszukiwania trwały 12lat,miałam dostatecznie dużo czasu aby odrzucić wiare Krk i niczym nie byłam zmuszona,aby trwać w tej wierze.Moje życiowe wybory są raczej wbrew ogólnym prądom,modom,obyczajom.Gdybym się urodziła w protestanckich Niemczech, laickiej obecnie Francji,lub dajmy na to w Indiach,dotarłabym do mojego,chrześcijańskiego Boga tak czy inaczej,jestem tego pewna.

Zdecydowana większość wierzących rodziców przekazuje swym dzieciom "prawdy" religijne jak wiedzę obiektywną. I to właśnie nazwałem wbijaniem do głowy. Umysł małego dziecka jest kształtowany przez owe "prawdy", bo dziecko ufa rodzicom i nie podważa ich słów. Jest przekonane, że skoro mama mówi, że jest jakiś tam bóg, to że TAK JEST, a nie że mama TAK WIERZY. Zresztą jak widać nawet po naszej dyskusji, w codziennych rozmowach wierzący wypoiwadają się o swojej wierze i bogu, jak O FAKTACH, a nie jak o sprawach nieznanych i wynikających li tylko z niesprawdzonej i niesprawdzalnej wiary. Dziecko nie jest w stanie tego pojąć. Sądzi, że istnienie danego boga czy bogów, w zależności w co wierzą rodzice, jest tak samo prawdziwe jak istnienie bakterii na rękach, które to ręce należy przed jedzeniem umyć. Przecież ani bogów, ani bakterii ne widać. I dziecko WIERZY, że są bakterie i że zrobią kuku, i że sa bogowie, którzy zrobią dobrze. No bo dlaczego ma nie wierzyć? Nie ma żadnych podstaw by kwestionować przekaz rodziców. W tym czasie następuje formowanie podstawowych struktur mózgowych. Wielokrotnie powtarzane "prawdy" i prawdy zostają tak głęboko zakodowane w umyśle, że niezwykle trudno je potem wykorzenić. To dlatego Kościołowi tak bardzo zależy na masowej indoktrynacji dzieci w szkołach na lekcjach religii. Im wcześniej tym lepiej. W Twoim przypadku doskonale to się sprawdziło, choć nie jesteś tego świadoma, a nawet zaprzeczasz! Tym bardziej dowodzi to skuteczności tego rodzaju działań! Z ogromnym przekonaniem mówisz, że nawet gdybyś urodziła się w innej kulturze, to i tak stałabyś się chrześcijanką. To tylko pokazuje, jak głęboko te wartości zostały w Tobie zaszczepione.



Tak? Jakimi? Staram się pisać obiektywnie.

tak Jajko,wszystkim wokół coś zostało wpojone,zaszczepione,wbite,a Tobie jako jedynemu udało się wzrastać bez jakichkolwiek wpływów,zasad i idei.Z tego też powodu masz moralne prawo wmawiać wszystkim o odmiennych poglądach że są nieświadomi indoktrynacji.Na szczęście jest taki ktoś jak Ty,jedyna osoba na świecie mająca obiektywne,niezależne od jakiegokolwiek wplywu poglądy,wyrosła w jakimś hermetycznym światku-utopii i możesz wyprowadzić mnie z błędu. uff...ale ulga.

Ależ ja wzrastałem w podobnym duchu, tylko może mniej intensywnym. Ale udało mi się wyrwać - nie bez dumy powiem. POza tym jak niczego nikomu nie wmawiam, tylko prezentuję swoją opinię.

Jajko
No to gratuluję Ci tego wyrwania się, no i dumy z tego wydarzenia!

Zastanów się przez chwilę: na czym budujesz swoje życie? Na "miałkim piasku"?

Trafnie to określa "świadek prawdomówny i wierny" w Apokalipsie św.Jana 3,15-18
15 Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś.
Obyś był zimny albo gorący!
16 A tak, skoro jesteś letni
i ani gorący, ani zimny,
chcę cię wyrzucić z mych ust.
17 Ty bowiem mówisz: "Jestem bogaty", i "wzbogaciłem się", i "niczego mi nie potrzeba",
a nie wiesz, że to ty jesteś nieszczęsny i godzien litości,
i biedny i ślepy, i nagi.
18 Radzę ci kupić u mnie
złota w ogniu oczyszczonego,
abyś się wzbogacił,
i białe szaty,
abyś się oblókł,
a nie ujawniła się haniebna twa nagość,
i balsamu do namaszczenia twych oczu,
byś widział.

Zauważ, że ci, którzy nie budują na wartościach zachowują się jak np. ten co strzelał w Norwegii Anders Behring Breivik i jemu podobni w USA. Jak rozwydrzeni kibole na stadionach i poza nimi! Jak gwałciciele nieletnich! Jak narastający problem tzw. "galerianek"!

Ja dostrzegam bardzo poważny związek pomiędzy tym, co nazywam "wychowaniem wiary" po chrzcie św. a tym czym nas raczą gazety stawiając np. mnie w rzeczywistości przed smutnymi faktami, o których z lubością rozpisują się gazety polskojęzyczne (nie polskie).

Warto jednak się zastanowić, czy posyłanie dzieci do sakramentu pojednania, Komunii lub do sakramentu bierzmowania jest potrzebne i czy sam sposób przygotowania dzieci najpierw w rodzinie, Kościele i szkole nie musi być dzisiaj zweryfikowany. I następne pytanie: czy państwo nie powinno popierać czegoś, co jest dobre, wartościowe...?

Ale przecież oni wszyscy budują na wartościach, tylko na innych niż twoje.

Dziwne masz pojęcie wartości - idziesz za tym czym Cię karmi świat - zaczynasz relatywizować lub próbujesz nazywać antywartości wartościami (podobnie jak wiele innych rzeczy dzisiaj nazywa się z dodaniem słówka "inaczej").
Jest to niestety dzisiaj bardzo popularne zjawisko wśród ludzi przeważnie jeszcze młodych (myślę podobnych do Ciebie) a prezentujących swoje poglądy niestety już nie tylko na forum ale i w codziennym życiu.

Siła, poświęcenie, honor i męczeństwo, akurat takie wartości Breivik hołubił. Niemieckim żołnierzom wpajano te same wartości, zresztą nie tylko im, kojarzone sa z walecznością, więc są uniwersalnie wpajane żołnierzom. To nie przypadek, że Breivik uważał je za podstawowe, bo wpojono mu je w wojsku jako żołnierzowi.

To co robisz na tym forum? Apodobno to my katolicy jesteśmy żli, nietolerancyjni, nie szanujemy innych (wstawić dowolnie ....) A co tu robią rzekomo niewierzący ,i to od kilu lat? Bez urazy

Dyskutuję, gdyż fascynuje mnie katolickie postrzeganie świata, jeśli mogę tak powiedzieć. Lubię podać logiczne argumenty przeciwko jakiejś tezie katolików i obserwować bezradność jej obrońców.

Gdyby tak rzeczywiście było, wówczas kontynuowałbyś życie, po otrzymanym chrzcie św. w dzieciństwie, jako chrześcijanin. Bo zafascynowanie "katolickim postrzeganiem świata" winno się tym objawić. Ja tak to rozumiem, że fascynacja nie pozwala mi odwracać się od podstaw fascynującej mnie wiary chrześcijan.

Chrześcijanin jest człowiekiem bezwarunkowego zawierzenia swojemu Mistrzowi Jezusowi Chrystusowi - BOGU i chrześcijanin swoje życie zawsze budować będzie na Słowie Bożym, Liturgii i we Wspólnocie (Kościele). Wspólnocie, która jest Jego Ciałem mistycznym.