Autor |
Wiadomość |
Mojżesz Wawrzinek
Dołączył(a): Pt lis 07, 2003 17:17 Posty: 12
|
Napewno wiara nie jest prostą sprawą, mamy nprzykład Tomasza Apostoła, który potrzebował potwierdzenia tego, że Jezus to ten sam Jezus. Amy musimy tylko zawierzyć temu ktory jest naszym panem, choć dzisiaj tez mozna znalęść wiele dowodów, bo przecież to jest tylko kwestia istnienia Boga, czemu zaprzeczyć nie można. Poprostu Bóg jest.
_________________ Mosiekofm
|
Wt lis 18, 2003 18:51 |
|
|
|
|
Salmia
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2003 17:17 Posty: 60
|
Mojżesz, masz rację.
Tacy "niewierni Tomasze" byli, są i będą wśród nas. Niestety...
Dowody na istnienie Boga są. Bezpośrednio odczuwam Jego obecność w moim życiu. Za to ateiści po prostu stwierdzili, że to Boża Łaska to przypadek i zbieg okoliczności.
Pozdrawiam!
_________________ Ale ci, którzy innych nauczają, świecić się będą jako światłość na niebie, a którzy wielu ku sprawiedliwości przywodzą, jako gwiazdy na wieki wieczne.
Dan. 12:3
|
Wt lis 18, 2003 18:58 |
|
|
Gość
|
skonczonosc czasowa materii
W sposob teoretyczny, rozumowy, skonczonosc w czasie materii da sie udowodnic przy pomocy prostego rachunku. Ludzie bowiem wymyslili dla oceny procesow przemian energii, tzw. entropie. Można w sposób hipotetyczny zalozyc iz mozliwe jest wyznaczenie calkowitej entropii wszechswiata oraz jej roczny przyrost. Dzielac zatem calkowitą entropie wszechswiata przez jej roczny przyrost otrzymujemy wiek materii wszechswiata liczony w latach. Ale to spekulacja nie możliwa do praktycznej realizacji. Ale twierdzenie, ze materia jest wiecznotrwala zostaje obalone.
Pokój i dobro!
|
Wt lis 18, 2003 19:58 |
|
|
|
|
s.Elżbieta
Dołączył(a): Śr paź 29, 2003 17:11 Posty: 32
|
Ewangelizuj życiem.To jest skuteczne.
_________________ s. Elżbieta Jarmuszkiewicz - Misjonarka Klaretynka
|
Wt gru 16, 2003 0:15 |
|
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Najlepsza rada?
Przyjaźń z Duchem Świętym.
warunek: my nie stawiamy mu warunków
Fiat Voluntas Tua - Niech będzie Wola Twoja
Jak jest napisane :
"w owej godzinie,nie wy będziecie mówić,ale Duch Święty"
Ja Ewangelizuję Świadectwem:CO BÓG UCZYNIŁ DLA MNIE W ŻYCIU?
Zapraszam na :
http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?t=601
W zależności od okoliczności to robię.Niektórym wystarczy tylko postawa wobec tego człowieka(sprawdzian Miłości)-czy podejdziemy do niego z miłością,czy krytyką. Pamiętajmy,że JEZUS podchodził z Miłością.
Więcej zbawiał,niż sądził.Głosił DOBRĄ nowinę.
Nie każdy człowiek może usłyszeć to,co mu chciałbym przekazać.
Jest napisane
w Mt7,1...nie rzucajcie pereł przed świnie,by ich nie podeptały.
Jedyną rzeczą,którą mógłbym ukierunkować jest to,co mi powiedział pewien ateista: "najbardziej w życiu podziałał na mnie Dzienniczek Siostry Faustyny".
.......................................................................................... Mówisz: Nie wierzę w Boga Ojciec Pio: Ale Bóg wierzy w Ciebie ..........................................................................................
cieplutki@poczta.wiara.pl
www.odnowa-ostroleka.prv.pl
|
N lut 15, 2004 13:40 |
|
|
|
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4102
|
SzB
Ewangelizować można w różny sposób.Z moją wspólnotą"robimy"to w taki sposób:pokazujemy,głównie młodzieży,to,że chrześcijaństwo nie jest nudne.Mamy warsztaty kabaretowe,muzyczne,pantomimiczne,taneczne,plastyczne,grupke survivalową...Jadąc na ewangelizacje,chcemy młodym ludziom uzmysłowic,to że,Boga można chwalić na różne sposoby.Mówimy świadectwa,o tym co On dla nas zrobil,jak zmienił nasze życie.Czasem jest tak,że ktoś przychodzi tylko na warsztaty, po jakimś czasie zaczyna przychodzic na nasze spotkania wspólnotowe i juz zostaje z nami
Chciałabym opowiedzieć wam pewną historie,jest ona autentyczna
Miało to miejsce w Poznaniu,jedna ze wspólnot prowadziła kurs Alfa(taki dla.."poczatkujących chrześcijan").Zaczęła się tam pojawiać pewna rodzina,ateistów,byli znajomymi jednego z prowadzacych ten kurs.
Kiedy kurs miał sie ku końcowi,byl planowany wyjazd 3 dniowy,jak zwykle po tym kursie.Ta rodzina miala...kota,ów kot miał padaczke,i właśnie w dzien wyjazdu dostal potwornych ataków.Ludzie ci chcieli nawet zrezygnować z tego wyjazdu,juz zadzwonili z ta wiadomościa do organizatorow wyjazdu.Jednak dali sie namowić ,aby jechac...Zapakowali kota do jakiegos koszyka i pojechali.Jednak kot wciaż mial ataki.Podczas wyjazdu one się bardzo nasiliły,wiec ta rodzina podjęła decyzje o wyjeździe.Ich przyjaciel,lider,nie wiedząc jak ich zatrzymać,wymyslil,ze sie wszyscy pomodla nad tym kotem,zeby te ataki mu przeszly
I tak też zrobili...Ataki ustały,to bylo kilka lat temu,kot do tej pory nie mial ani jednego ataku.A ta rodzinka...nawrocila sie i teraz sama "dziala" w tej wspólnocie dając swoim zyciem wspaniałe świadectwo
"Człowiek,ktory zaczyna szukać Boga ,juz Go znalazł"
Pokój z Wami
|
N lut 15, 2004 16:38 |
|
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Świetna historia z tym "kotem" powyżej na forum.
Zabawne i interesujące.
Ciekawe założenie:
Cytuj: Człowiek,ktory zaczyna szukać Boga ,juz Go znalazł" Skąd to posiadasz?Czyja to myśl?Twoja Asiennka refleksja? Z Bogiem[/quote]
|
Pn lut 16, 2004 13:19 |
|
|
Asienkka
Dołączył(a): Wt gru 23, 2003 0:41 Posty: 4102
|
SzB
Niestety,nie moja to myśl ,ale bardzo mi sie spodobała.Kiedyś,gdzieś ją uslyszalam...Moge opowiedzieć jeszcze jedna historie .
Też miała ona miejsce w Poznaniu i to w tej samej wspólnocie
Ludzie,należący do niej,pomagaja bezdomnym.Kiedyś,dzieki nim nawrocił sie pewien ,wlasnie bezdomny mezczyzna.Pomogli mu znalezc prace,byl to jakis"super-market".Czlowiek ten zaufal Bogu,sam zaczal pomagac innym bezdomnym,przez"przypadek"dostał za friko mieszkanie,nowe
W jego pracy zostal zorganizowany konkurs na pracownika roku,a że on mial najmniejsze"manko"wygral ten konkurs,m.in.dostal wycieczke,2 tygodniowy wyjazd do jakiegos z"cieplych krajow" To wszystko mialo miejsce tuz po jego nawroceniu,a przed nim byl na skraju zalamania...
Jezeli zdecydujemy sie na to,aby zaufac Panu,nasze zycie nabierze"nowych kolorow",odnajdziemy prawdziwy sens istnienia,bedziemy po prostu bardzo szczesliwi.To szczescie wypelni cale nasze zycie
Pokój z Wami
|
Pn lut 16, 2004 15:29 |
|
|
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Słowa ZAUFAJ PANU JUŻ DZIŚ towarzyszyły mojemu nawróceniu.
viewtopic.php?t=553
Bóg pomoga ludziom,nawet,gdy w to watpia.
Z Bogiem
|
Wt lut 17, 2004 10:57 |
|
|
comrade
Dołączył(a): Pn lut 16, 2004 23:02 Posty: 23
|
Zeby sie nawrócić - trzeba mieć jakiś problem ze sobą. Jesli ktos doszedl do ateizmu swiadomie, nie majac problemow ze swoim sumieniem ani z osobowoscia - wowczas zadne zabiegi i starania o jego nawrocenie nie pomogą.
|
Wt lut 17, 2004 11:39 |
|
|
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Comrade - żeby się nawrócić - trzeba po prostu chcieć.
Otworzyć furtkę.
Jeszcze nikt nigdy nie zmienił człowieka wbrew jego woli. Zresztą - nawet gdyby - to przecież nie ma to cienia sensu.
Ale to nie powód by nie mówić "Słuchajcie, ja na tej drodze odnalazłem szczęście i pokój"
Bo przecież mówiąc o swoim ateizmie mówisz poniekąd to samo - tylko droga którą wskazujesz jest inna
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Wt lut 17, 2004 11:52 |
|
|
comrade
Dołączył(a): Pn lut 16, 2004 23:02 Posty: 23
|
jo_tka napisał(a): Comrade - żeby się nawrócić - trzeba po prostu chcieć. Otworzyć furtkę.
Na jedno wychodzi: jesli ateista chce się nawrocic, znaczy ze ma jakis problem ze sobą: swoim sumieniem, swoimi potrzebami itd. Cytuj: Jeszcze nikt nigdy nie zmienił człowieka wbrew jego woli. Zresztą - nawet gdyby - to przecież nie ma to cienia sensu. Ale to nie powód by nie mówić "Słuchajcie, ja na tej drodze odnalazłem szczęście i pokój" Bo przecież mówiąc o swoim ateizmie mówisz poniekąd to samo - tylko droga którą wskazujesz jest inna
Oczywiscie.
|
Wt lut 17, 2004 12:06 |
|
|
comrade
Dołączył(a): Pn lut 16, 2004 23:02 Posty: 23
|
Przy okazji chcialbym zwrocic uwage na ciekawa rzecz: skoro z pkt widzenia osoby wierzacej do nawrocenia osoby niewierzącej potrzebna jest jej chęć i wola - to dlaczego mowi sie o "ewangelizacji" (pomaganiu w nawroceniu)? Przeciez jesli chce, to sie sam nawroci, POMAGANIE takiej osobie to tak jakby wzmacnianie tej chęci czyli doslownie mowiac: proba manipulacji. Ktos sie waha, wątpi, miota miedzy wiarą a niewiarą... Wystarczy go popchnąć w daną stronę a wybierze. Tylko dlaczego jest tak, ze popychać w "odpowiednią" stronę chcą jedynie osoby wierzące, a ateistom jest wszystko jedno i takiego czlowieka nie będą przeciągać na swą stronę (nie będą więc ingerować w jego wolność wyboru). Zostawienie czlowieka samego w sensie pozostawienia mu wyboru swiatopogladu to nie jest zadne okrucienstwo, czy brak troskliwosci... Najlepszy i NAJMOCNIEJSZY swiatopogląd to taki, ktory człowiek wybrał samodzielnie, a nie pod czyimś wpływem.
|
Wt lut 17, 2004 12:14 |
|
|
elka
Dołączył(a): N cze 22, 2003 8:58 Posty: 3890
|
comrade - z tym, ze ateisci pozostawiaja w spokoju ludzi wierzacych, tobym nie przesadzała najczęściej próbują podważac ich wiare - ale nie o tym chcialam
jesli ktos szuka, to nie jest maniupolowaniem tym czlowiekiem, gdy mowi mu sie o swojej wierze, przeciez i tak decyzje podejmie on sam...
bo jezeli sie przeslodzi, jezeli bedzie sie manipulowalo wiarą by kogos przyciągnąc dajmy na to do Kosciola Katolickiego, to ptrzeciez po kazdej euforii przychodzi codziennosc - i czy myslisz ze taki zmanipulowany czlowiek wytrwa w swej wierze? poznając Kosciol od wewnątrz, spotykając sie z różnymi wiernymi, z róznymi kapłanami?
jesli on nie uwierzy w Jezusa Obecnego w tym Kosciele, to jego wiara bedzie jak pył
a czy mozna wiare w Jezusa zmanipulowac? gdy mozna czytac Pismo sw i samemu konfrontowac slowa Jezusa z tym, co mowia/czynia Jego wyznawcy?
|
Wt lut 17, 2004 12:19 |
|
|
comrade
Dołączył(a): Pn lut 16, 2004 23:02 Posty: 23
|
Wiara jest jak kadze "nieracjonalne" uczucie, np. jak milosc. Zaślepia. Zamyka oczy. Oraz oczywiscie jest niezwykle przyjemna i powoduje stan blogosci, poczucia bezpieczenstwa itd. Jesli ktos jest słaby i naopowiada sie mu o religii w odpowiedni sposob, to "wejdzie" w nią i bedzie jej bronił chocby golym okiem widac bylo rozne sprzecznosci czy jawne rozbieznosci widoczne w "codziennosci". Sam znam takich ludzi osobiscie - mniemajac sie katolikami wygadują takie rzeczy, ktorych powstydzilby sie kazdy inteligentnieszy teolog ich wlasnej religii. Ale to tylko moja prywatna obserwacja.
|
Wt lut 17, 2004 12:37 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|