Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt lis 14, 2025 23:55



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2789 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93 ... 186  Następna strona
 BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ 
Autor Wiadomość
zbanowana na stałe

Dołączył(a): N sie 07, 2011 12:15
Posty: 100
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Andy72 napisał(a):
Skąd ten cytat?

Cytaty Juliany z Norwich przytaczam z ksiązki Johna Hick'a "Piaty wymiar".
W jezyku polskim dostępna jest ksiazka "Objawienia Bożej miłości" Juliany z Norwich


Wt sie 23, 2011 20:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 23, 2011 21:36
Posty: 25
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
rafalkol7 napisał(a):
Jeśli chodzi o moją wiarę, to mam tylko jedno zdanie o Bogu.

BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ!

Teraz wytłumaczę dlaczego mam takie zdanie o Bogu - Gdyby Bóg był Miłością to by pomagał człowiekowi w życiu. Gdyby Bóg był Miłością to by uzdrawiał człowieka w chorobie. Wtedy Świat, który Stworzył byłby inny - byłby lepszy. Bóg Stworzył Ziemię i człowieka tylko dlatego bo Mu się NUDZIŁO i dlatego, że Lubi patrzyć jak człowiek się MĘCZY na tej Ziemi. Najlepiej Bóg lubi jak człowiek umrze i wtedy go postawić przed Sądem Bożym i go POTĘPIĆ! To Bóg najlepiej lubi!
Ja 1 Sierpnia 2010 roku będę miał 25 lat i się poznałem na Bogu na tyle, że piszę to bo jestem przekonany na 100%, że tak jest, tak było zaplanowane od początku Stwarzania Ziemi i człowieka i tak będzie.
Ja się nie boję Potępienia. Może mnie Bóg potępić za to, że mam takie zdanie o Nim.
Sam Bóg na takie moje zdanie sobie zapracował i nie zmienię swojego zdania!


BARdzo chciałabym przekonac się, że jest inaczej...jednak wydarzenia z mojego życia dowodzą, iż w istocie tak właśnie jest. Czuję sie dosłownie tak, jakbym sama wypowiadała tekst wyżej tu cytowany...dlaczego tak piszę?
Od ponad 3 i poł roku jestem w nadzwyczajnym, stałym kontakcie z naszym Bogiem. Dopiero w tym roku, dokładnie w maju dał mi znać, że to co dziwnego mnie od 2008 roku spotyka, to właśnie kontakt Boga z człowiekiem (ze mną)...szukałam, diagnozowałam...od mend (larw) astralnych, po wampirow energetycznych, poprzez opiekunow duchowych, opętania przez złe duchy (co trwało ponad 3 lata) - wszystko to, po wielokroć na sobie odczułam...zapytałam więc, gdzie jest Bog? dlaczego pozwala na takie cierpienia? Dlaczego pozwala, by duch/menda/larwa dręczyły i kierowały życiem człowieka...dopiero wtedy uzyskałam odpowiedź (Z DOWODAMI!), że wszystko, co do tej pory mnie się przytrafiło (w nadzwyczajnych, niezrozumiałych dla mnie okolicznościach) to działania naszego WSZECHMOGĄCEGO!
Od kilku miesięcy modlę się (mimo cierpień, jakie mi zadawał), wnosząc prośby o szczęśliwe życie (nie licząc już tego, by naprawił, to co w nim zepsuł - o czym raczył mnie informować, pokazując mi to)...zamiast prosb uzyskiwałam odwrotnosc...gdy prosilam o cos, okazywalo sie, ze dal to, owszem, ale komus innemu (osobie, ktora kradnie, kłamie i usiluje wciagnac w swoje intrygi mnie - czlowieka, ktory klamac nie umie i nie chce, czlowieka, ktory pragnie zyc zgodnie z przykazaniami), co przeradzalo sie w niewyobrazalne cierpienia, takze i z powodu zrodzenia we mnie grzechu, jakim jest (nieunikniona) zazdrosc...tak, to wlasnie Stworca jest "produktorem" moich grzechow...
Kiedy zaczynam rodzic w sobie kolejny raz nadzieje i wiare, ze naprawde jest faktycznie dobrem...przekonuje mnie, ze tak nie jest...jak wiec ufac Bogu i Mu wierzyc? Bardzo bym chciala :(...bardzo bym chciala, by gloszone przez religie slowa o Nim to nie mydlący oczy mit!


Wt sie 23, 2011 21:59
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 23, 2011 21:36
Posty: 25
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Szymon24 napisał(a):
leon19 właśnie te dzieci,które są w patologii i nędzy ci których widzimy,że cierpią one szybciej dostąpią królestwa Bożego niż ci,którym życie jest poukładane i mają bogactwo mówię tu o rzeczach materialnych ja uważam,że te rzeczy nie są nam potrzebne ponieważ one nam zaślepiają prawdę jak czytałem pismo święte to były tam takie słowa "Jak trudno wejść bogatym do królestwa niebieskiego" niestesty ale na ziemii nie będzie tak łatwo ja tego też do końca nie rozumiem


to chyba nie słyszałeś o kimś takim, jak Akiane Kramarik. Wygoogluj sobie, poznaj troszkę jej historię, zwroc uwage na szczegoly jej zycia
(-jest zdrowa-nie ma np niemilosiernego bolu reki, ktory to nie pozwalałby czynic tego, co tak bardzo robic kocha,
- ma szczesliwa, zdrowa mame, ktora pomogla zrobic jej kariere rangii gwiazd hollywood >>powolujac sie na talent, ktory tak naprawde jest owocem dzialan Boga w jej ciele, w jej umysle, w jej podswiadomosci), sama mama planuje otworzyc teraz super-uczelnie na Litwie, Sanktuarium Bozego Milosierdzia, szkola "o wszystkim" tym, czego Bog uczyl samą mnie przez ostatnie trzy lata<< (nie musi sie martwic o jej zdrowie),
- ma warunki do tego, by spelniac Jego nakazy...co widac na filmikach (dom, wlasna pracownia, nawet wieza stereo w niej, nawet pedzli jej nie brakuje ani farb, ulubiony napoj w kubku :)) - to sa naprawde luksusy
- Bog podarował jej wizje Chrystusa
- Bog podarowal jej "podroze po wszechswiecie" prowadzac ją po nich swoim glosem - to, co zobaczyla w tych "podrozach" odzwierciedlilo sie w obrazach, ktore sa sprzedawane za setki tysiecy, a nawet miliony dolarow (zadna laska, ze czesc kasy oddaje "biednym dzieciom", jesli komus nie brakuje na podstawy, to z czesci luksusu zrezygnowac nie jest zadnym arcy-altruistycznym wyczynem, tak bardzo podziwianym przez wielu ludzi ... no po prostu WOW
- wyraza swoja wdziecznosc i pokorę - przeciez to naturalne, przy takim nasyceniu dobrem i nieskonczona miloscia...skoro od podszewki obdarowywana jest tym, co dobre i przyjemne (dar od Boga, arcytalent,, sława, zasrane "piniondze", mnostwo milosci i garniecia do jej osoby tak wielu jej fanow... nie ma w niej Od niego emocji złych (chocby namiastki tego, co przezywala w rzekomym opętaniu Anneliese Michel), ktore stanowilyby przeszkode do palania do Niego miloscia i wdziecznoscia ...ba, jest w niej tyle milosci, ktora ja pobdarowal, ze ta sie poprostu przelewa (stad Akiane pragnie dzielic sie nią z innymi ludzmi...a ludzie, wiadomo, garna do tego, co dobre, garna wiec do samej osoby Akiane)...ktozby tak nie chcial
- uczy sie tylko tych przedmiotow, ktore lubi, w dodatku w domu...mala ksiezniczka Akianka - Boze dzieciątko


- irytujace jest dla mnie to, ze nazywaja niektorzy jej bardzo wczesne wstawanie niemal ascezą...gdyby bylo asceza, nie mialaby przyjemnosci z tego, nie robila by wiec tego (jesli sa na tym forum artysci lub ludzie, ktorzy malują, powinni wiedziec, ze by namalowac obraz potrzebne sa do tego pewne warunki:chęć, wena, dogodne warunki, w tym materialne tez, brak zmartwień, ktore uniemozliwiaja skupienie sie na przecudnej pracy, jaką jest malowanie obrazow, zdrowie!! i szereg innych...ciekawe czy za to tez jest mu wdzieczna...nie tylko za to co dostala, ale tez za to, co zlego nie dostala
(ustawiony ma po prostu tak zegar biologiczny i tyle, wstaje o 4 ale kladzie sie spac o wczesnych porach, inaczej bylaby przemeczona, a to nie pozwalaloby na sukcesywne malowanie)


I powiedz teraz sam, czy Boga naprawde nie ma tam, gdzie jest pieniadz, slawa, milosc i dogodne zyciowe warunki?


Co naprawde mnie zastanawia to to, ze tam gdzie im wieksza wiara i poboznosc, tam dziala On złem...tam zaś, gdzie brak wiary i zło (matka Akianki była ateistka do czasu wizji corki), tam okazuje swoje milosierdzie.
Jak wiec postepowac sie pytam? Grzeszyc? to Bog mnie pokocha i obdarzy łaskami...zyc wg przykazan? pokaze swoje złe oblicze...no bo przeciez rownowaga musi być! Tego mnie uczy.


Śr sie 24, 2011 0:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 23, 2011 21:36
Posty: 25
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Przepraszam, ze śmiecę postami, jednak edycja mojego pierwszego postu nie udala mi sie, jesli istnieje taka mozliwosc, prosze moderatora o usuniecie mojej pierwszej odpowiedzi (2 powyżej) a pozostawienie tylko tej tu:

rafalkol7 napisał(a):
Jeśli chodzi o moją wiarę, to mam tylko jedno zdanie o Bogu.

BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ!

Teraz wytłumaczę dlaczego mam takie zdanie o Bogu - Gdyby Bóg był Miłością to by pomagał człowiekowi w życiu. Gdyby Bóg był Miłością to by uzdrawiał człowieka w chorobie. Wtedy Świat, który Stworzył byłby inny - byłby lepszy. Bóg Stworzył Ziemię i człowieka tylko dlatego bo Mu się NUDZIŁO i dlatego, że Lubi patrzyć jak człowiek się MĘCZY na tej Ziemi. Najlepiej Bóg lubi jak człowiek umrze i wtedy go postawić przed Sądem Bożym i go POTĘPIĆ! To Bóg najlepiej lubi!
Ja 1 Sierpnia 2010 roku będę miał 25 lat i się poznałem na Bogu na tyle, że piszę to bo jestem przekonany na 100%, że tak jest, tak było zaplanowane od początku Stwarzania Ziemi i człowieka i tak będzie.
Ja się nie boję Potępienia. Może mnie Bóg potępić za to, że mam takie zdanie o Nim.
Sam Bóg na takie moje zdanie sobie zapracował i nie zmienię swojego zdania!


BARdzo chciałabym przekonac się, że jest inaczej...jednak wydarzenia z mojego życia dowodzą, iż w istocie tak właśnie jest. Czuję sie dosłownie tak, jakbym sama wypowiadała tekst wyżej tu cytowany...dlaczego tak piszę?
Od ponad 3 i poł roku jestem w nadzwyczajnym, stałym kontakcie z naszym Bogiem. Dopiero w tym roku, dokładnie w maju dał mi znać, że to co dziwnego mnie od 2008 roku spotyka, to właśnie kontakt Boga z człowiekiem (ze mną)...szukałam, diagnozowałam...od mend (larw) astralnych, po wampirow energetycznych, poprzez opiekunow duchowych, opętania przez złe duchy (co trwało ponad 3 lata) - wszystko to, po wielokroć na sobie odczułam...zapytałam więc, gdzie jest Bog? dlaczego pozwala na takie cierpienia? Dlaczego pozwala, by duch/menda/larwa dręczyły i kierowały życiem człowieka...dopiero wtedy uzyskałam odpowiedź (Z DOWODAMI!), że wszystko, co do tej pory mnie się przytrafiło (w nadzwyczajnych, niezrozumiałych dla mnie okolicznościach) to działania naszego WSZECHMOGĄCEGO!
Od kilku miesięcy modlę się (mimo cierpień, jakie mi zadawał), wnosząc prośby o szczęśliwe życie (nie licząc już tego, by naprawił, to co w nim zepsuł - o czym raczył mnie informować, pokazując mi to)...zamiast prosb uzyskiwałam odwrotnosc...gdy prosilam o cos, okazywalo sie, ze dal to, owszem, ale komus innemu (osobie, ktora kradnie, kłamie i usiluje wciagnac w swoje intrygi mnie - czlowieka, ktory klamac nie umie i nie chce, czlowieka, ktory pragnie zyc zgodnie z przykazaniami), mnie zas "ułaskawiając" niewyobrazalną tesknota do nieosiagnietych zyciowych celow, o ktore Go proszę...I to wlasnie ta permanentna tesknota do tego, co dobre jest moim pieklem za zycia... przerodzilo sie to w niewyobrazalne cierpienia, takze i z powodu zrodzenia we mnie grzechu, jakim jest (nieunikniona) zazdrosc...tak, to wlasnie Stworca jest "produktorem" moich grzechow...grzechow i cierpien, mimo goracych modlitw
Zastanawia mnie teraz w jaki sposob bedzie rozliczal sie ze mna po smierci, z moimi grzechami, ktore, jak to mi wielokrotnie pokazał byly Jego działaniem we mnie.

slowa "i nie wodź nas na pokuszenie" okazuja sie zaraz w rzeczywistosci "wodzeniem na pokuszenie"...stracilam nadzieje nawet na slowa goracych modlitw
Kiedy zaczynam rodzic w sobie kolejny raz nadzieje i wiare, ze naprawde jest faktycznie dobrem...przekonuje mnie, ze tak nie jest...jak wiec ufac Bogu i Mu wierzyc? Wtedy pokazuje mi, ze cierpienia to tez dar i, ze za nie tez trzeba Mu dziekowac...
Kiedy plakalam nad Jego niesprawiedliwoscia - (Akiane Kramarik tak pieknie nakarmiona Jego dobrymi łaskami - nic dziwnego, ze wyraza pokore i wdzecznosc)...mnie w tym czasie nakazał cieszyc sie sloncem, cieszyc sie deszczem - bo to tez dary od Niego...a wczesniej nakazal cieszyc sie cierpieniami, ktore mi zadawał i dziekowac Mu za nie - bo to tez są dary od Boga.
Bardzo bym chciala, by gloszone przez religie slowa o Nim, mowiace o Jego milosci, dobru, sprawiedliwosci (a nie tylko o "rzekomej" wszechmocy i "rzekomej wszechobecnosci) to nie mydlący oczy mit!

Na dzien dzisiejszy moglabym napisac niezlą epopeję teologiczna na temat cierpien, jakie mi zadał. Nie wnoszac tu o Nim tylko zle, pragne nadmienic, ze duzo dobrego tez mnie nauczyl, pokazal mi wiele o zyciu, pokazal, jak radzic sobie z roznymi problemami...co z tego, skoro poszlo to w zapomnienie, a przerodzilo sie jedynie w tesknote, ze nie dane jest mi to osiagnac zyciowe cele (na ktore sam mnie nakierował) przez nasylane mi przez Niego przeszkody
A juz najgorsze jest to, ze usadzil mnie teraz w tych zlych doznaniach, w wielkim zyciowym "bajzlu", w bagnie, z ktorego sama nie potrafie wyjsc (ktorego ogarniecie ciagle mi burzy, mimo, ze nauczyl jak to "posprzatac"), jak dziecko we mgle sie czuje, nie wiedzac juz co robic ze swoim zyciem...i prosze Go o pomoc z wyjscia ze sytuacji, w ktorych mnie usadzil...to On na to "papa, radź sobie sama"...kiedy tak czuje sie przez Niego opuszczona, mam wrazenie, ze nie mam juz po co zyc, nie umiejac poradzis sobie samej z tym calym zlem, w ktorym obecnie tkwię...skoro zycie jest dązeniem do bycia z Bogiem...chce juz nie zyc...


Śr sie 24, 2011 1:00
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 07, 2011 18:17
Posty: 9126
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
rafalkol7 nie wie co pisze, ma 25 lat i "poznał się na Bogu" heh
Bóg nie jest władzą ludową która daje każdemu po równo. Akiane dostała talent i go rozwija. Chwała Bogu za to! Widzę że rozwija się w Tobie zazdrość, a zazdrość to najgłupsze uczucie, ponieważ Twoje życie jest najlepsze _dla_Ciebie_. Poza tym nie znasz całego życia Akiane, może przyjdzie jej jeszcze pić kielich goryczy.
"które stanowiłyby przeszkodę do pałania do Niego miłością i wdzięcznością" zwykle ci, co dostają dużo od życia łaska wcale nie pałają do Niego wdzięcznością i miłością
"Jak wiec postępować się pytam? Grzeszyć? to Bog mnie pokocha i obdarzy łaskami...zyc wg przykazan? pokaze swoje złe oblicze", uważasz że nie grzeszysz i jesteś poszkodowana przez Boga?
Jak żyć? Nie zadrośćić bo to grzech Lucyfera. Dlaczego uważasz że Bóg Cię nie kocha?

Pozdrawiam

_________________
Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa.Gal 6:14


Śr sie 24, 2011 9:07
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt sie 23, 2011 21:36
Posty: 25
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Andy72 napisał(a):
rafalkol7 nie wie co pisze, ma 25 lat i "poznał się na Bogu" heh

[/quote]
Rafał wie, co pisze; pisze o tym, co w danym okresie swojego życia odczuwa.
Zamykać usta tym, ktorzy chcą wyrzucac z siebie swoje bole i dotychczasowe przemyslenia, zgodne z doswiadczaniem?
To, że dziś pisze o Nim źle, nie znaczy wcale, że jest to jego życiowe motto i takie już pozostanie. Poniekąd poznał się na Bogu, nie poznał sie na Nim jednak w pełni.
Czy nie odczuwałeś Andy kiedykolwiek potrzeby powiedzenia komuś tego, co Cię w środku boli? Tak bardzo bardzo boli?

Andy72 napisał(a):
Bóg nie jest władzą ludową która daje każdemu po równo.


Po raz kolejny samoistnie nasuwa sie więc pytanie: gdzie Boża sprawiedliwość? "co dla jednych sufitem, dla innych podłogą"
...myślisz, że po śmierci nastąpi "odwrot akcji"?
(P.S. Używaj znakow interpunkcyjnych)

Andy72 napisał(a):
Akiane dostała talent i go rozwija. Chwała Bogu za to! Widzę że rozwija się w Tobie zazdrość, a zazdrość to najgłupsze uczucie


Zastanawiam sie, w jaki sposob opisać Ci, skad wziely sie u mnie takie odczucia...
po krotce? umotywował, nakierował moje zyciowe cele na to, co, jak sie okazuje, dał komus innemu...gdyby nie wpoił we mnie takich celow, ktore stanowily motywacje do działania na "Jego zlecenie", "pod Jego kierownictwem", nie bolałoby to mnie tak bardzo.
Od 2008 diametralnie zmienilo sie moje zycie, oddalił mnie od pracy etatowej w wyuczonym zawodzie, nakierowujac na sztukę. Slowa, ktore wypowiada Akiane: " Maluję na rozkaz Boga, On jest moim nauczycielem, daje mi pomył, a ja go realizuję" to słowa, ktore moglam powiedziec o samej sobie, opisujac doswiadczenia z ostatnich lat ( z tym, ze mnie nie zabiera w "podroze po wszechswiecie", warunki bytowe sa duzo gorsze...czesto, z powodu zaleznosci finansowej (ktora Mu "zawdzieczam") bardzo czesto nie stac mnie na farby, pedzle, nie wspominajac juz o wlasnej pracowni, ktora jak dotad jest tylko moim marzeniem, wg innych potrzebą, w dodatku dochodzą problemy na innych roznych zyciowych plaszczyznach, ktore rownie niekorzystnie wplywają na "wenę".
Tak wiec nie wiem, czy o sama zazdrosc sie w tej sytuacji rozchodzi.



Andy72 napisał(a):
ponieważ Twoje życie jest najlepsze _dla_Ciebie_.



no dokładnie...toteż ponownie (po raz chyba juz setny w tym roku) postawiłam na swoj bardzo osobisty, najwazniejszy, zyciowy, bardzo bardzo przyziemny cel...taki naprawde podstawowy (nie siakies tam sławy, kasa, bo o tym to nawet nigdy tak naprawde az w takim stopniu, w jakim spelnia sie to Akiance nie pomyslalam :) )
pracowalam nad tym osobistym celem rok, dwa temu, pracowalam i prawie go osiagnawszy postanowil mnie na nowo od niego oddalic...ciezka praca i brak satysfakcji, bo okazala sie syzyfowa...zostalo mi zabrane to, nad czym ciezko pracowalam przez dlugi czas. Gdyby nie Jego przeszkody, dzis cieszylabym sie tym chocby jednym osobistym sukcesem. To tez bardzo boli.
Wczoraj pokazał mi, ze to moje najwieksze, przyziemne pragnienie realizuje sie u innej osoby...osoby, ktora jest złodziejką, kłamczucha, intrygantką, ktora to w swoje intrygi usilowala wciagnac tydzien temu mnie (osobę, ktora nie umie i nie chce kłamać)

Chodzi mi o to, po co tak jawnie i bolesnie zadaje mi te cierpienia?? Moje zupelnie przyziemne pragnienia spelnia u innych osob, w dodatku tych, ktore grzeszą.


Andy72 napisał(a):
Poza tym nie znasz całego życia Akiane,


to fakt, jednak obserwujac radosc, ktora ciagle, po dziś dzień glosi wszem i wobec zdaję sobie sprawę, ze nie bierze sie ona znikąd

Andy72 napisał(a):
może przyjdzie jej jeszcze pić kielich goryczy.
<- jakos malo to dla mnie pocieszające tak naprawdę

Myslisz, ze czulabym satysfakcje z jej cierpien? Nie to jest moim celem. Celem jest naprawienie tego, co popsul we mnie. Kiedy po raz kolejny usiluje wstac, by naprawic Jego spsucie mojego zycia, dostaje zaraz klody pod nogi. Tak wiec sam widzisz, ze liczy sie dla mnie to, by robic porzadek u siebie, a nie patrzec na czyjes sukcesy. Co nie znaczy jednak, ze nie boli, gdy toniesz w samych porazkach, a ktos obok zgarnia obiecane Tobie dobra.

Andy72 napisał(a):
uważasz że nie grzeszysz i jesteś poszkodowana przez Boga?


staram sie nie grzeszyc, staram sie walczyc z pokusami, ktorymi mnie "obdarowuje", wiem, ze zyję w grzechu i marzeniem moim jest jego wyzbycie się...jednak zycie stawia mnie/nas w takich sytuacjach, ze jakkolwiek by sie nie postapilo, grzech tak czy inaczej czlowiek popelnia

Andy72 napisał(a):
Jak żyć? Nie zadrośćić bo to grzech Lucyfera. Dlaczego uważasz że Bóg Cię nie kocha?


Nie uwazam, ze Bog mnie nie kocha, uwazam jednak, ze (nie rozumiejac dlaczego) zadaje mi roznego rodzaju cierpienia, jawnie i boleśnie.




Andy, ja naprawde caly czas patrze na to, co zlego u mnie...w tym sensie, by to naprawiać...widze ta wade, tamta wade, to do naprawienia, tamto do naprawienia...caly czas widzac to, staralam zmieniac sie na lepsze, by samemu czuc sie ze soba dobrze (bo tak byc powinno) skupiona bylam na swojej osobie po to, by poprawic we mnie to, z czym samej mi źle..., jednak Bog "przeszkadzal mi w tym"...ilekroc staralam sie naprawiac cos w swoim zyciu, bo wiedzialam, ze naprawa tego czy czegos innego moze przyniesc osobista satysfakcję z osobistych sukcesow, postanowil zeslac mi "klody pod nogi" w osiaganiu osobistych sukcesow.
Pytanie: DLACZEGO?
Po co pokazal mi cala ta Akianke i jej sukcesy w momencie apogeum moich zyciowych porażek? Wtedy, kiedy (mimo wielokrotnego "poturbowania") bylam skupiona na chceniu naprawiania tego, co we mnie złe? Po co skierowal moja uwage na nią, pokazujac jednoczesnie, jaki dobry i wspanialy byc potrafi (dla kogos innego). Zastanow sie wiec, jakie w takim momencie rodza sie w naturze czlowieka emocje.



Dokladnie jest tak: kiedy pragne naprawiac siebie, przeszkadza mi w tym...kiedy zas przestaje bezsilna walczyc ze swoimi slabosciami, wtedy nakazuje mi to robic...jest taki...ODWROTNY, ROBIACY NA PRZEKOR. Chcę byc dobra - "BADZ ZŁA"...nie mam sil starac sie byc juz dobra - "BADZ DOBRA"
K...a! Jak to oslabia!! (tym bardziej, ze trwa to juz tak dlugo) to sobie sprawy nawet nie zdajesz. Pragne naprawiac siebie - zniechęca przeszkodami, zaczyna rodzic sie ogromna niechec - wtedy zmusza do pracy nad soba...nie mam juz sil na to. Czuje sie nieziemsko oslabiona tymi Jego dzialaniami.

P.S. Myslisz, ze zdarzenia z zycia Annelise Michel sa mi obce?

PO CO TAKI JEST? JAKI MA TO CEL? CZY W OGOLE JAKIKOLWIEK MA?

Andy72 napisał(a):
Pozdrawiam


Pozdrawiam


Śr sie 24, 2011 15:50
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 07, 2011 18:17
Posty: 9126
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Dzięki za długą wiadomość. Ja w wieku 30 lat też się "poznałem na Bogu" "jaki on jest zły", ale mi przeszło.
smera napisał(a):
"co dla jednych sufitem, dla innych podłogą"

wielu ludzi ma znacznie trudniejsze życie są np. niewidomi. Śmierć przychodzi sprawiedliwie na wszystkich.
smera napisał(a):
Andy, ja naprawde caly czas patrze na to, co zlego u mnie...w tym sensie, by to naprawiać...widze ta wade, tamta wade, to do naprawienia, tamto do naprawienia...caly czas widzac to, staralam zmieniac sie na lepsze, by samemu czuc sie ze soba dobrze (bo tak byc powinno) skupiona bylam na swojej osobie po to, by poprawic we mnie to, z czym samej mi źle..., jednak Bog "przeszkadzal mi w tym"...ilekroc staralam sie naprawiac cos w swoim zyciu, bo wiedzialam, ze naprawa tego czy czegos innego moze przyniesc osobista satysfakcję z osobistych sukcesow, postanowil zeslac mi "klody pod nogi" w osiaganiu osobistych sukcesow.
Pytanie: DLACZEGO?

U mnie też pojawiło się to pytanie, mogę pokrótce opowiedzieć o sobie na PW(priv).
smera napisał(a):
P.S. Myslisz, ze zdarzenia z zycia Annelise Michel sa mi obce?

Miałaś jakies symptomy opętania?
smera napisał(a):
PO CO TAKI JEST? JAKI MA TO CEL? CZY W OGOLE JAKIKOLWIEK MA?

Ma cel, może w ten sposób Cię "pierze".

_________________
Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa.Gal 6:14


Śr sie 24, 2011 16:18
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02
Posty: 205
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Smera,widze ze jestes nastepna osoba ktora poznala sie na tym "Bozym Milosierdziu" ktorego nie zaznasz od boga,chociaz modlilabys sie i blagala codziennie, nic z tego nie bedzie,niestety taka jest prawda.Wedlug Boga jezeli cierpisz to doznajesz milosci od niego takze zrezygnuj szybko z takiego chorego Milosierdzia.Jedyna pomoc ktora mozesz dostac to od najblizszych,znajomych oni szybciej pomoga niz bog.Staraj sie odwzajemnic ta pomoc lub molosc okazywana przez innych poprostu nie badz taka jak bog bo na tym dobrze nie wyjdziesz.Wiesz o tym bardzo dobrze ze taka pomoca i miloscia jaka zaznalas od boga nie zajdziesz daleko.Kochaj ipomagaj po ludzku.

_________________
Rowniez zdrowego rozsadku i odemnie


Śr sie 24, 2011 16:42
Zobacz profil

Dołączył(a): N sie 07, 2011 18:17
Posty: 9126
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Bóg jest Bogiem bliskim. Jeżeli jakieś Jego działania są dla nas niewygodne, oznaczają że chcę on nas przybliżyć do Siebie. Nawet jeśli te działania są niezrozumiałe, to dlatego że nas przekraczają.

_________________
Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa.Gal 6:14


Śr sie 24, 2011 16:53
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02
Posty: 205
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Andy,zycze Ci jak najmniej tych bozych dzialan,a zblizyc sie do swoich poddanych mozna tez inaczej.

_________________
Rowniez zdrowego rozsadku i odemnie


Śr sie 24, 2011 17:05
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt cze 28, 2011 21:01
Posty: 25
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Andy masz rację i życzę Ci bliskości Boga i zaufania Jemu , tym bardziej życzę tego Tobie Red:D


Śr sie 24, 2011 17:56
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02
Posty: 205
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Magda,chetnie bym Ci oddal ta bliskosc jaka otrzymalem od Boga.

_________________
Rowniez zdrowego rozsadku i odemnie


Śr sie 24, 2011 18:03
Zobacz profil
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Jeśli Bóg darowuje bliskość to nigdy nie czyni tego bez powodu. Zwykle przygotowujew człowieka do trudnego zadania. Jeśli człowiek sądzi, że powód jest inny, myli się. Pocieszenie od Boga dane dla samej radości człowieka nie pochodzi od Boga.


Śr sie 24, 2011 18:17

Dołączył(a): N sie 07, 2011 18:17
Posty: 9126
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Liza napisał(a):
Pocieszenie od Boga dane dla samej radości człowieka nie pochodzi od Boga.

Czyżby Bóg nie mógł pocieszyć człowieka dla samej radości?

_________________
Co do mnie, nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z Krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa.Gal 6:14


Śr sie 24, 2011 18:20
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt maja 24, 2011 16:02
Posty: 205
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Andy napisal:Czyżby Bóg nie mógł pocieszyć człowieka dla samej radości?

Nie moze nikogo pocieszyc,poniewaz "BOG NIE JEST MILOSCIA" a jego milosc to nasze cierpienie,a jezeli ktos jest szczesliwy to nie doznal jeszcze "Milosci Bozej".

_________________
Rowniez zdrowego rozsadku i odemnie


Śr sie 24, 2011 18:30
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2789 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93 ... 186  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL