No nic, trudno. Nie będę się spierał z "wszystkowiedzącymi autorytetami". Pytanie tematyczne jest wyrażnie sformuławane . Jesli sadzisz Agniulko, ze posiada ono fałszywe założenie to napis, ze kłamię i daj mi juz spokój. Jesli chcesz coś jeszcze napisać to napisz i na tym skończmy tę jałową dyskusję :(

jezeli kazdy chrzescijanin nazywa nie wierzacego szmata to oby tak dalej bo coraz wiecej ludzi zostaje ateistami

Jezeli ludzie przestana sie rozmnazac, to tym szybciej przyjdzie Krolestwo Boze, jak mowil św. Augustyn.
Zawsze sie znajdzie jakis, za przeproszeniem, kretyn, ktory bedzie nazywal innych szmatami. Ale gdzie tu usprawiedliwienie slowa wszyscy?

Zreszta, to zdanie jest tautologia, wiec nie ma sensu o nim mowic.

Przypomne tylko, ze miales podac przyklady, a nie zrobiles tego. Uznawanie 'Nie' za chrzescijanska gazete jest tak smieszne, ze nie wymaga komentarza.

widze ze sie zemna zgadzasz chyba ze nie wiesz co to tautologia

O ile wiem kolego, implikacja jest falszywa tylko wtedy, gdy poprzednik jest prawdziwy, a nastepnik falszywy. A u Ciebie poprzednik zawsze bedzie falszywy. Choc nie o to Ci chyba chodzilo. Poza tym pomyliles tryby w tej wypowiedzi. Zaczales od przypuszczajacego, skoncyles na oznajmujacym w czasie terazniejszym. I ogolnie ta wypowiedz jest troche pozbawiona sensu. Ale bedzie lepiej .

"Ktoś, kto nie postępuje wg zasad, w które wierzy"... pytanie czy wierzy, czy tylko koniunktura tego wymaga, aby określić się jako wierzący.
Nie istnieją ludzie, który nie kierują się zasadami...można dyskutować o jakości, wartości, tych zasadach.
Bo nieprawda, że Hitler nie miał zasad - ależ miał, chore, antyludzkie, ale nimi się kierował: wizja narodu niemieckiego, religii narodowej, kszałtowała jego postępowanie i zasady.
"Człowiek jest tylko człowiekiem - i to z trudnością" - Jacek Wejroch.
Każdy z nas może upaść i często upada, więc lepiej wstrzymać się z radykalnymi ocenami innych.

Powtarzam: "Nie" nie jest gazetą chrześcijańską :)

Postawa - ja jestem lepszy, bo ja wierzę, a on nie - świadczy o powierzchownościi faryzeiźmie danej osoby. To nie jest wiara - to jest etykietka człowieka "wierzącego".

Dorzuce swoje trzy grosze
Pamietam,jak kilka lat temu,w mojej parafii,misjonarz powiedzial mniej wiecej takie slowa:Jesli sie nie nawrocicie i nie zaczniecie stosowac przykazania milosci w codziennym zyciu,mozecie sie bardzo zdziwic jesli po drugiej stronie zycia,czyli w niebie,zobaczycie tych ludzi i miedzy nimi ateistow,ktorymi pogardzaliscie.
Uplynelo juz wiele czasu,a te slowa nadal mi dzwiecza w uszach i dlatego podaje je tutaj pod rozwage.

Dziwny temat... domyslam sie, ze chodzi o wierzacych i niewierzacych. Dlaczego niektorzy pierwsi gardza drugimi?

Sam tego doswiadczylem, poniewaz jestem otwarty na dyskusje, a dla "nich" nie bylo o czym dyskutowac. Dlaczego tacy sa? Moze dlatego, ze popadli w skrajnosc. Moze wyniesli domu. Moze to jakis strach, albo brak chocby cienia tolerancji? Moze to jest to o czym pisalem wczesniej, duzo mowia, malo czynia. Wiara na pokaz.

Pogarda wobec człowieka nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem ani z jakąkolwiek inną religią. Nietolerancja i pogarda to zło, które czynią (niestety) zarówno ateiści, jak i teiści. To zło nie jest wynikiem tego, że ktoś jest wierzący, lub że ktoś jest niewierzący.
A chrześcijanin powinien szanować drugiego człowieka, choćby z tego powodu, że został on stworzony na obraz i podobieństwo Boże (aczkolwiek powodów do szanowania innych chrześcijaństwo dostarcza nam oczywiście więcej).
To tyle w tym temacie.

Pozdrawiam,
1KOR13

Św. Augustyn pisał:
"Kościół ma ludzi, którzy nie należą do Boga,
Bóg ma ludzi, którzy nie należą do Kościoła".
Ci którzy należą do Boga - niezależnie czy są członkami KK czy nie - nie gardzą nikim.
Pogarda jest grzechem ciężkim.

Ludzi takich jak ewangeliczny faryzeusz (w zestawieniu z celnikiem), cały czas jest wielu...

Jestem katolikiem, jednym z niewielu praktykujacych u mnie w pracy... i tak mysle ze jeszcze ani razu nie spotkalem sie osobiscie z jakims przykladem pogardy osob niewierzacych przez wierzacych... Oczywiscie zdaje sobie sprawe ze osoby wierzace to jednak spora grupa i pewnie ludzie w niej sa rozni... wiec pewnie ktos tam kiedys mogl cos powiedziec obrazliwego....

ale moj drogi z pogarda /choc to bardzo dosadne slowo/ w druga strone /tzn niewierzacy pogardzajacy wierzacymi/ to sie spotkalem, i to sporo tego bylo.

Czemu ludzie soba gardza - lepiej chyba tak mozna bylo sformulowac to pytanie... i tu powodow pewnie bylaby cala masa... bo czuja sie lepsi od kogos, bo sie boja, bo nie maja argumentow... pycha /straszny grzech/ i takie tam inne...

A ja się pytam - jakaż to wiara, gdy nie idzie za nią miłość? Wiecie, ja tak nieraz się zastanawiałem, jakże praktycznie w życiu próbować realizować przykazanie miłości Boga i bliźniego (bo czyż wolno mi na przykład potępiać drugiego człowieka) i znalazłem dobrą wskazówkę u wspominanego tu św. Augustyna - znajduje się ona na mym podpisie.

A tak nawiasem mówiąc, znam ludzi, którzy - jak mi twierdzili - nie mają w swoim otoczeniu żadnego katolika, który byłby dla nich jakimś hmmm przykładem postępowania. W chrześcijańskim od tysiąca lat kraju... I to jest smutne. Miast potępiać - próbujmy kochać.

pozdrawiam!