Ups, sorki, wyrwałem się.

Jajko!
A prosiłem, żebyś się nie powoływał na pseudo-katolickiego biznesmena w sutannie, który bawi się w radiowca... No i jak tu poważnie z tobą dyskutować?

Więc ile procent Polaków i katolików jest w Polsce zdaniem wykładowcy?

Czyje wypowiedzi cytujesz? Prywatne wystąpienia osób - jak rozumiem: duchownych, czy oficjalne wystąpienia w imieniu Kościoła Katolickiego?

Poza tym, jakie to ma w ogóle znaczenie?

Ile osób w Polsce obecnie określa się katolikami? 60%? 70%? Obawiam się, że jeszcze więcej...
Zrozumcie, że tak długo, jak długo ten odsetek ludzi nazywających się katolikami będzie większy od 50%, Kościół ma święte prawo upominać się o swoje przypominając, że większość ludzi w tym kraju to katolicy - bo to jest po prostu prawda.

I wasze apostazje kompletnie nic nie zmienią. Nie mają kompletnie żadnego znaczenia.

Apostazji dokonują osoby, które i tak nigdy nie nazwałyby się katolikami.

Jedyny "efekt" apostazji jest taki, że dajecie się na własne życzenie poniżać Kościołowi upokarzającą procedurą, która zmusza was niemal do padnięcia na kolana przez księdzem (i to najczęściej w obecności dwóch świadków) żeby dokonał formalnie nic dla was nie znaczącej adnotacji w księdze parafialnej. Naprawdę żal patrzeć. Aż wierzyć się nie chce, że niby rozsądni, racjonalnie myślący ludzie pozwalają sobą tak poniewierać na własne życzenie.

Ha! Nawet nie zauważyłeś, że jeden z cytatów wcale nie jest autorstwa Rydzyka!
Ciekawe czy już wiesz który. Chyba można go utożsamiać ze stanowiskiem Kościoła, nie sądzisz?

Zaraz... Ja mam sobie szukać po internecie źródła cytatu? Od kiedy?
Kultura dyskusji nakazywałaby podać dokładne źródło (w tym przypadku adres strony internetowej), z którego się cytat zaczerpnęło, prawda?

Hehe, umyślnie nie podałem źródła, bo chciałem Cię zrobić w balona, co się niniejszym udało.
Teraz już mogę.
http://pl.wikiquote.org/wiki/J%C3%B3zef_Glemp

Fakt, jest to przykład nieuzasadnionego powoływania się, wciąż jednak brak przykładów na faktyczne uzależnianie przyznawanych KK świadczeń od liczby wiernych...

Przecież takich oficjalnych dokumentów nie będzie. Czego byś chciał? Skoro w roku pańskim 2010 wg Kościoła kat. jest 94% katolików, to Państwo wypłaci mu 94% całej kasy na wszystkie Kościoły czy jak?
Tu raczej chodzi o wszelkie działania oddolne (radni, burmistrzowie, prezydenci miast, tudzież inne instytucje rządowe), które to działania wspierają finansowo Kościół. Oczywiście trudno tu mieć formalnie zarzut do Kościoła. No bo to nie Kościół sobie przyznaje kasiorę przecież. To rządzący. No a oni często mają wyprane mózgi owymi 95 procentami.

Źródło poproszę.

To był tylko przykład. Dane wymyśliłem. Ale są zbliżone.

Ok. Czyli kręcisz i nie potrafisz podać żadnego przykładu powoływania się Kościoła (nie mylić z kard. Glempem) na "95% katolików". Zresztą wcale mnie to nie dziwi, bo Kościół tego po prostu nie robi... A że czasem jakiś biskup albo kardynał coś bezmyślnie "chlapnie" to już zupełnie inna sprawa...
Zresztą, tak jak pisałem, dopóki odsetek ludzi, którzy sami nazywają się katolikami, będzie w tym kraju mocno powyżej 50%, czyli tak jak obecnie, to wszyscy ci duchowni mają prawo mówić o większości katolików, która może oczekiwać różnych profitów w związku z tym, że jest większością. I musisz się z tym pogodzić.

Dodaj do tego trzodę przy korycie, która chce się przypodobać tym, którzy ją wybierają, i masz to, co masz. A twoja apostazja znaczy mniej więcej tyle, co oświadczenie, że od dzisiaj mieszasz herbatę w szklance tylko w lewo, bo nie jesteś już katolikiem...

Jajko, odpuść sobie. W tym wypadku naprawdę nie warto. No chyba że odpowiada Ci iż dyskusja będzie prowadzona wyłącznie na zasadzie atakowania Twojego wystąpienia z Kościoła. Facet ma ewidentny problem z czymś, co go w ogóle nie dotyczy, i nie powinno obchodzić. A problem ma, co widać po słownictwie jakiego używa, oraz po tym, że zamęcza ludzi swoimi komentarzami, chociaż ci ludzie go totalnie ignorują (żeby nie powiedzieć inaczej ) Niech się męczy z tym sam, bo cokolwiek nie napiszesz, nie wpłynie to zmianę postawy, tylko naczytasz się o przeczołgiwaniu, skomleniu, lub że jesteś pieskiem bez własnego zdania... Po co to? Ignor naprawdę sprawdza się lepiej

No proszę - nie jestem apostatą a Nycz o mnie i tak pisze...
A nie jesteś? Przecież zrobiłaś dokładnie to, co ci księża kazali zrobić - dokładnie jak tresowany piesek, który robi "stójkę" żeby dostać kawał kiełbasy...

Ująłeś to bardzo brutalnie, ale coś w tym jest. Dlaczego mamy sie podporządkowywać udziwnionym procedurom wymyślonym przez kościół? Dlatego podoba mi się idea wystąpienia na drodze żądania usunięcia z rejestru, którą zresztą podsunąła mi Vi. Muszę tylko ustalić jeszcze, która własciwie dla mnie parafia jest zasadna - zameldowania, zamieszkania, chrztu? Zrobię to tylko z dwóch powodów: raz, na złość klerowi, który na siłę mnie trzyma, dwa - żeby mieć pewność ze po śmierci odpuszczą mi magiczne rytuały. I że nie będą marudzić - eee, na pewno na łożu śmierci się "pogodził z Bogiem". Znaczy się, pewno będą i tak to ludziom wmawiać, ale będzie to już mniej przekonujące.

Tyle że możesz im "nagwizdać". Kościół niczego nie usuwa ze swoich rejestrów i nawet GIODO jest bezradny.
Zacznie to się zmieniać, jeśli liczba osób deklarujących się jako katolicy spadnie mocno poniżej 50%.
Czyli za jakieś 2-3 pokolenia średnio licząc.

Póki co jedyne co można zrobić to "olać" KK tzw. "ciepłym moczem" i czekać.
A przede wszystkim nie chrzcić dzieci - o ile tylko odwagi cywilnej starczy oczywiście...