Część MARIEL! Gdzie byłaś, jak cię nie było?

Też Kościół.

Ale w tej sprawie ważniejsza od stanowiska Kościoła jest sytuacja. Niestety, przyćmieni przez ideolo "obrońcy życia", chcieliby zmusić zgwałconą przez ojczyma dziewczynkę do kontynuowania ciąży. Nie żadna "obrona życia", tylko fanatyzm. Modelowa postać fanatyzmu.

Drodzy rozmowcy Koziol, remek i inni. Jak to czesto (u mezczyzn, jadac dalej po tej linii) bywa, nie czytacie dokladnie i pomylil wam sie autor watku z moja osoba. To ze mam takie a nie inne zdanie o aborcji i nie uwazam, ze jest to sprawa i wybor tylko kobiety (zauwazcie, ze doceniam waznosc i obecnosc ojcow, niekoniecznie tylko negatywnie, jak to sobie Koziol dospiewal), nie oznacza, ze popieram projekt, o ktorym pisze autor watku.

No ale od kogo mam oczekiwac logiki w tym temacie, jezeli wedlug Koziola kobieta usuwa plod a rodzi dziecko. Naprawde nie wiem kiedy dla was plody staja sie waszymi dziecmi. Z wüisow Koziola wynika ze w momencie porodu.

@Kael
To, co zostawiłaś po sobie w tym wątku przeczy twojej ostatniej deklaracji. Przypomnę.

Wyskoczyłaś z wściekłym atakiem na kazdego, kto wyraził choćby swoją watpliwość co do idei zawartej w projekcie.
I oczywiście, jak to "często (u mezczyzn..) bywa" biednej @Kael nie zrozumieliśmy dlaczego tak z pazurami na każdego runęła. Przecież ona tak sobie, dla sportu na mężczyzn ruszyła, a tak w ogóle to męzczyzn lubi, szanuje jako ludzi i mezów, a projektu wcale nie popiera.

O prosze, Koziol zabiera sie teraz za manipulacje i odbijanie pileczki metoda wyrwanych cytatow.

Dalej nie powie, co SAM mysli o tym kiedy wedlug niego, jego dziecko to takze jego dziecko a nie "plod kobiety". Nie powie co mysli o roznicy w zabiciu dziecka w brzuchu kilka tygodni przed (podobno pewna, wedlug lekarzy) smiercia, a dziecka z (podobno rownie pewna) diagnoza nieuleczalnej choroby ale stwierdzonej po urodzeniu, ale bedzie bronil mezczyzn (podobno) przez mnie przesladowanych. W ciemno i dla zasady.

Widac mamy zupelnie inne spojrzenie na role meza i ojca w rodzinie i na oczekiwania kobiety i matki. Dobrze, ze kazde z nas w swojej rodzinie jest przez partnera/partnerke wlasciwie rozumiane.
A moze ... niekoniecznie?

@Kael
Dziecko po urodzeniu jest zdolne do samodzielnego zycia. Owszem, jest zależne od otaczającego świata ale nie jest zaprzężone z życiem matki. Stąd różnicowanie sytuacji.
Powiedzmy, ze bylibysmy w stanie (moze jesteśmy lecz nikt nie próbował, a może już to robiono) wydobyć bezmózgowie dziecko z łona matki, podłączyc do aparatury i podtrzymac zycie kilkadziesiąt lat. Czy dopuszczasz możliwość zarzucenia takiej uporczywej terapii ?

Nie wiem, czy to prawda, bo nie mam czasu szukac weryfikacji.
http://mindvictory.blogspot.de/2012/10/ ... u-tak.html
http://www.eioba.pl/a/1nur/czlowiek-bez ... we-francji

Nie ma ani jednego przypadku żywych urodzin z bezmózgowiem całkowitym.
Jest takze wiele innych wad, które powodują śmierć płodu jeszcze przed urodzeniem albo tuz po.
Uciekasz od pytania pokazując cokolwiek byleby miało "mózg" w nagłówku.

Nie ma tu sytuacji czarno-białej. Nie wiemy, nie mamy pewności. Zostawmy więc wybór zainteresowanym. Zbyt łatwo wybierac za innych, gdy nie ponosi się kosztów, konsekwencji wyborów.

Ja wybieram za innych? Koziol otrzasnij sie i zacznij czytac co ja pisze, a nie miedzy linijkami.

Ja pisze co mysle a ty na mnie napadasz, bo wiesz lepiej, ze kobieta, szczegolnie w ciazy, szczegolnie z taka diagnoza i "dobrymi" poradami lekarza i meza, ktorzy przeciez wiedza,ze "to" i tak nie przezyje i chca tylko jej dobra (ha, ha) i mowia, jej ze lepiej dla niej bedzie zabic dziecko pare tygodni wczesniej, bo po co ma rodzic martwe, albo patrzec jak umiera, wybierze trzezwo i przemysli wszystkie konsekwencje takiego wyboru.

Ja nikomu nie kaze dziecka rodzic. Ale wiem, ze kobieta potrzebuje, szczegolnie w ciazy i szczegolnie w takiej sytuacji mezczyzny przy jej boku, ktory jej powie: to nasze dziecko, co zdecydujesz ja bede przy tobie i przejdziemy to razem. Jezeli dziecko urodzi sie chore, to nie zwine ogona i nie uciekne, ale zostane przy was. Ta ja je splodzilem! Ktory jej otworzy oczy, ze zabicie dziecka niczego nie rozwiazuje. Jezeli ma umrzec, to umrze, jezeli Bog (drogi metodysto!) przeznaczyl mu zycie w naszej rodzinie, to widac taki byl Jego plan i sprobujmy go zrozumiec.

Zapewniam ciebie, ze w sytuacji bezpieczenstwa, kobieta w wiekszosci wypadku wybierze wlasciwie. A jak? No coz, moze warto jej zaufac?


Jezeli wolno zabijac dzieci calkowicie zalezne od matki i bezbronne za przyzwoleniem ich ojcow i dla ICH wygody, to wolno zabijac kazdego. Bez zadnego powodu.

Ach, "przeznaczenie", że niby "Bóg tak chciał"! A zasypanych podczas trzęsienia ziemi wolno odkopywać z gruzów, czy zostawić, bo przecie trzęsienie z woli Bożej i nie lza się wtrącać w wyroki boskie? A psa z ciężką nosówką uśpić wolno czy niech się męczy, jako mu z woli Bożej przypadło? Może lepiej siądź i nic nie rób, a na wszelki wypadek nawet nic nie gadaj, to się nie będziesz wtrącał w to, co Bóg czemu i komu przeznaczył.

A to ty wiesz, który wybór zawsze będzie właściwy, ze chcesz oceniać?

Cokolwiek przeżyłaś, bardzo ci współczuję. Sam niedawno przeżyłem traumę i wiem, jak to zmienia wszystko.

W myśl Twoich wcześniejszych i kolejnych propozycji (A psa z ciężką nosówką uśpić wolno czy niech się męczy, jako mu z woli Bożej przypadło?) to nie należy ich odkopywać tylko szybko jeszcze parę ton gruzu cichaczem na nich dosypać, albo ładunki wybuchowe podłożyć, coby się nie męczyli.

Traume? Kolejne czytanie miedzy wierszami?

Wlasciwa bedzie ta, z ktora kobieta bedzie mogla zyc dalej. I mezczyzna tez. Proste.


Wracam do twojego emocjonalnego postu, bo tu wczuwasz sie tak pieknie w sytuacje kobiety z mezem w wiezieniu za samo pomyslenie o aborcji... Powinienes pisac ksiazki.
Nikt zle mysli nikogo do wiezien jeszcze nie wsadza i raczej wsadzac nie bedzie. Nawet powiedziane zonie.

Owszem. Bylam w ciazy dwaz razy i mialam to szczescie urodzic zywe i zdrowe dzieci. I dlatego wiem, ze od samego poczatku, od momentu pozytywnego testu byly dla mnie osobami. Nie moja czescia. Owszem, zyly dzieki polaczeniu ze mna, ale nie byly moaja wlasnoscia, raczej depozytem. Moze dlatego, ze dluga na nie czekalam. Moze dlatego, ze kobiety tak maja.

Wiem tez jak hormony w ciazy szaleja, jak czeka sie na badania, jak patrzy lekarzowi na rece i zastanawia czy mowi na pewno wszystko.,.. Mialam szczescie do spokojnych, rozwaznych lekarzy, ktorzy uspakajali mnie, a nie doadawali stresu. W pewnym momencie bylo podejrzeni, ze nerki sie nie rozwijaja prawidlowo i wiem, jaki to byl stres.
Ale znam matki, ktore dzieci stracily, takze we wczesnej ciazy i jaki to byl dla nich bol. Bo to nigdy nie byl "plod", czy "zlepek komorek". To sa zawsze nasze dzieci.

Znam matki, ktore rodzily chore dzieci, z uposledzeniem, wadami przelyku, nerek i inne. Moze w moim otoczeniu tak jest, ze maja dobre wsparcie u swoich mezow i rodzin i te dzieci dostawaly maksymalne wsparcie medyczne, a rodzice - socjalne.
Znam kobiety, ktore urodzily dzieci martwe i kobiety po aborcji, ktora zniszczyla im zycie na zawsze. Mimo, ze w czasach, kiedy ja przeprowadzily, byl to "zabieg".

Dlatego tez uwazam, ze wiem jako kobieta, czego oczekuje od mezczyzny przy moim boku.
I wspolczuje wszystkim kobietom gleboko, jezeli ich mezczyzni wiedza( po mesku) lepiej, czego ich zony od nich oczekuja i probuja (po mesku) "rozwiazac problem" szybko i (dla nich) mozliwie bezbolesnie.
Owszem, ciaza z dzieckiem skazanym (przez medycyne, ktora popelnia i dzis pomylki) na smierc to trauma. Zycie z dzieckiem, ktore juz sie poznalo na tym swiecie z wyrokiem nieuleczalnej choroby - tym bardziej. A przeciez nie zabil bys dziecka, ktore ma 2 miesiace i okazuje sie, ze zostalo mu moze kolejne 2.
Mam nadzieje.


@akruk - manipulantom nie odpowiadam. Jezeli tyle wyczytales z mojego wpisu, to szkoda mojego czasu.

Słaby troll jest słaby. Poćwicz jeszcze, bo manipulacje ci nie wychodzą.

Brzydzę się retoryką "rycerzy" antyaborcyjnych.

Przechodziłem niedawno nieopodal dworca w KRK i natknąłem na... stragan(?) Oczywiście na pierwszy plan wysuwał się oczojebny transparent z poćwiartowanymi płodami a na jego tle młodzi ludzie z megafonami rzucali jakieś swoje hasełka.

Czemu się brzydzę? Bo stosujecie manipulację psychologiczną. Poprzez takie plakaty implikujecie przechodniom współwinę. Nieświadomy osobnik przechodząc obok tego czegoś i spoglądając na obrazek zaczyna odczuwać niepokój, obrzydzenie. Chwilę po tym dowiaduje się, że

TO SIĘ DZIEJE CIĄGLE CZŁOWIEKU CZY TY TO ROZUMIESZ!!!!111onejedensin(90)

a następnie podsuwa się mu do podpisania listę i wmawia, że można proceder zatrzymać ale potrzebny jest m.in. jego podpis. Oczywiście brak tego podpisu będzie oznaczał - w domyśle - utrudnioną walkę z aborcją i większą liczbę poćwiartowanych płodów. Winowajcą takiego stanu rzeczy będzie rzecz jasna zdemoralizowany przechodzień. Tym sposobem rodzi się poczucie winy, które zmusza co bardziej empatyczne jednostki do posłusznego podpisania świstka.

Takie praktyki niczym nie odbiegają od starego jak świat zwyczaju wklejania roznegliżowanych panienek do reklam przeróżnych artykułów. I jedno i drugie opiera się na tym samym - na bazowaniu na najniższych instynktach. Antyaborcjoniści żerują na lęku, amatorzy marketingu na popędzie seksualnym. Jedno i drugie prymitywne i siebie warte.

Ja się osobiście czuję obrażony przez taką retorykę. Mam poczucie, że nie jestem traktowany jak rozumny człowiek, który potrafi przeanalizować argumenty i podjąć decyzję rozumową ale jak bezmózgie zwierzę, które smaga się elektrycznym pastuchem, aby wymusić ruch w żądanym kierunku. Zatem tak jak Wy nie szanujecie mnie - tak i ja mam Was w głębokim poważaniu. Mam nadzieję, że ta inicjatywa zaliczy twarde lądowanie na śmietniku historii.

Bądź co bądź - fanem aborcji nie jestem, nie w każdym przypadku przynajmniej. Czasem to smutna konieczność.

P.S Dostrzegam pewną niekonsekwencję. W przypadku dzieci z ciężkimi wadami wrodzonymi argumentem przeciw aborcji są potencjalne uczucia matki (bo przecież Wy najlepiej wiecie jak się ona będzie czuła) po zabiciu płodu. Niemniej w przypadku ciąży, która jest wynikiem gwałtu uczucia matki już nie są ważne, ma urodzić i koniec. Nikogo nie obchodzi jej trauma. Niechże mi to ktoś wytłumaczy.

Wytlumaczyc? Nie jestes kobieta .

Widze jak Koziol uwaza, ze doskonale kobiety rozumie i dopisuje np mi jakies traumy. Mam nadzieje, ze z zona jednak rozmawia, a nie zgaduje i wymysla jej stany psychiczne i czego ona od niego oczekuje.



Uczucia raczej sa zlym doradca. Ale zeby podjac decyzje w miare racjonalna, ktora przynajmniej dla kobiety, bedzie miala skutki dlugoterminowe (ani aborcja nie jest "zabiegiem kosmetycznym", ani skutki psychiczne aborcji nie sa marginalne), trzeba miec czas i mozliwie spokojne otoczenie. Decyzji pod wplywem emocji i chwili raczej sie zaluje.