Histerię medialną inauguruje Robert Biedroń w "Kropce nad i":

[Andrzej Duda - przyp.] zapytany, czy homoseksualiści mogliby pracować w jego kancelarii, stwierdził zaś: "Chyba nie wyobraża pan sobie, że będę pytał ludzi, których chcę zatrudnić z kim i jak żyją? Choć oczywiście nie wyobrażam sobie, żeby mi ktoś półnagi paradował po kancelarii".

Robert Biedroń, komentując wypowiedź prezydenta elekta, powiedział w "Kropce nad i": - Jeżeli Andrzej Duda ma taki stereotyp geja, to proszę sobie wyobrazić, co on myśli o Żydach, Romach, Niemcach, Rosjanach.

Co zastanawiające, mnie nie przyszło na myśl, że Duda mówił w tym zdaniu konkretnie o homoseksualistach. Pomyślałem raczej, że przeszedł już do innego wątku. Kto tu zatem postrzega homoseksualistów przez pryzmat stereotypów?

Nie bardzo to drugie zdane Dudy rozumiem, w kontekscie pytania o homoseksualistow. Moze skojarzyli mu sie z wizerunkiem, jaki sami promuja np na paradach rownosci?

Uważam, że nie zrozumiałeś Biedronia. On nie polemizował z Dudą. On atakował człowieka o odmiennych poglądach.
Zwróć uwagę, że Biedroń nie atakował poglądów Dudy. On atakował Dudę. Atakował człowieka, którego nie toleruje.

Jeśli chodzi o sens wypowiedzi Dudy, to masz całkowita rację. Zawarł w niej tolerację ludzi i rygoryzm oficjalnych zachowań. Dobrze, że zwróciłeś na to uwagę.

Retoryczne pytania:
Jaki procent naszej populacji odróżnie atak na człowieka, od polemiki z jego poglądami?
Jak wiele osób nie odróżnia oceniania człowieka, od oceniania jego czynów?

To jest, chyba największą przyczyną, agresji międzyludzkiej.

W którym miejscu pluję na PiS? Potrafisz wskazać czy palnąłeś sobie tak bez sensu?



Napisałem jeśli, rozumiesz co znaczy wyraz jeśli?

Zgadza się, umknęła ci umiejętność czytania ze zrozumieniem.

Dlaczego? Chodzi o to, że wywieranie wpływu na osoby sprawujące najwyższe urzędy jest fizycznie niemożliwe czy coś w tym stylu?

To bez znaczenia. Proponuję pewien eksperyment myślowy. Duda wspomagany przez Szydło startuje w tegorocznych wyborach jako kandydat niezależny bez poparcia ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Czy Twoim zdaniem w takiej sytuacji wygrałby te wybory?

Sam Kaczyński też o tym wie, co nie znaczy wcale, że traci wpływy w partii.

Znowu ten Nadczłowiek. Wystarczy zakwestionować lansowaną w ostatnim czasie przez środowiska pisowkie teorię o tym, że Duda to całkowicie niezależny mąż stanu, od razu człowiek staje się „piewcą wielkości pana prezesa” albo zwolennikiem tezy o nadczłowieczeństwie Kaczyńskiego. Skąd takie histeryczne reakcje? Czy kontrolowanie sytuacji we własnej partii to Twoim zdaniem atrybut Nadczłowieka?

No tak grunt pali się Kaczyńskiemu pod nogami, usuwają go na boczny tor, a on się jeszcze z tego śmieje w zaprzyjaźnionej gazecie. Ten wywiad prawie mnie przekonał, że w PiS-em trzęsie już Duda do spółki z Beatą Szydło .

Gdyby rzeczywiście rozgrywała się walka o władzę w partii pewnie wyszedłby od Kaczyńskiego taki komunikat. Moim zdaniem toczy się jednak inna walka, o to aby na fali popularności wykorzystać Dudę jako lidera, który pociągnie kampanię wyborczą do parlamentu.

Sorry, przecież zawsze pronisz PiSu i zawsze wyrażasz się z szacunkiem (należnym każdemu człowiekowi) pisząc na temat tej partii i jej zwolenników.



Już się kajam. Rzeczywiście umknęło mi słowo "jeśli". I dziękuję za diagnozę. A może po prostu jestem debilem?

To jest identyczne podejście do wypowiedzi Dudy, jakie obowiązuje od lat w stosunku do Kaczyńskiego - nie ma znaczenia, co tak naprawdę powiedział, ważne, co z tego zrozumieli ci, którzy i tak doskonale wiedzą, co Kaczyński naprawdę myśli.



Dlatego, że ma mandat pochodzący z bezpośrednich wyborów i jest w praktyce nieodwoływalny.



Oczywiście, że by ich nie wygrał, ale co z tego?



Owszem, oznacza. Kaczyński może hołdować Dudzie nieszczerze, ale nie może odwrócić skutków tego hołdowania. W polityce słowa mają, wbrew pozorom, olbrzymie znaczenie. Rzucone na potrzeby kampanii zdanie: "nie będę premierem", którego podobno nigdy nikt nie brał na poważnie, ciągnie się za Kaczyńskim do dzisiaj.



Histeryczną nazwałbym raczej sugestię, że skoro tylko ktoś raz trafi pod wpływ Kaczyńskiego, to nie ma już żadnej możliwości, by się z tego wpływu wyzwolił, czy choćby tylko zechciał wyzwolić. Dla was to wszystko jest jasne jak słońce: wystartował Duda - to znaczy że Kaczyński go wyznaczył, Duda wygrał - to znaczy że Kaczyński mu pozwolił, Kaczyński zechce być premierem - Duda prędzej złoży urząd, niż mu to utrudni, PiS z Kaczyńskim ciągle przegrywa, a schowawszy go, wreszcie zwyciężył - ale mimo to 100% aparatu pisowskiego prędzej pójdzie na dno z Kaczyńskim, niż przejmie władzę, stołki i rady nadzorcze bez niego itp. Kaczyński to dla was coś w rodzaju wszechpotężnej ikony - tak, jak dla wyznawców PiS, tyle, że dla nich jest to ikona Dobra, a dla was - Zła. Dlatego właśnie w sytuacji, gdy pierwszy raz od lat pojawiły się okoliczności pozwalające na to, by frakcja antykaczystowska odebrała mu PiS, wy próbujecie za wszelką cenę dowieść, że jest to niewyobrażalne, nieomal fizycznie niewykonalne. Ba, pewnie w ogóle nie wierzycie, że jakakolwiek taka frakcja w PiS istnieje - to przecież jasne jak słońce, że Kaczyński jest jedynym politykiem w Polsce, a może i na świecie, który nie ma w swojej partii żadnej wewnętrznej opozycji. I kto tu histeryzuje?



On się wcale nie śmieje - on gra na utrzymanie jakiej takiej pozycji. Duda osiągnął sukces, więc teraz gorączkowo próbuje się pod niego podczepić: podkreśla, jak to osobiście go wymyślił, jak to właściwie sam jeden organizował mu kampanię itp.itd. Ale już samo to stawia go na podrzędnej pozycji - bo przecież to on musi się podczepiać. I już nic nie może na to poradzić, co chyba rozumie i stąd te wypowiedzi. Na pewno rozważa powtórzenie wariantu z Marcinkiewiczem - ale teraz będzie o wiele trudniej, bo wyznaczony premier z PiS będzie już drugim politykiem, który "wygrał" dzięki temu, że Kaczyński został odsunięty. Będzie więc starał się wybić na niezależność jeszcze bardziej, niż Marcinkiewicz (a przypominam, że Marcinkiewicz został wywalony, bo bez wiedzy Kaczyńskiego spotkał się potajemnie z Tuskiem - o którym to tajnym spotkaniu Tusk zresztą natychmiast powiadomił media, żeby wywołać kryzys rządowy), a jednocześnie nie będzie miał przeciwko sobie prezydenta, który od początku nie mógł się pogodzić z tym, że premierem nie jest jego brat bliźniak.

Moim zdaniem, Kaczyński ma tylko jedną szansę powrotu do dyktatu nad PiS: musiałby wyjść z cienia, wrócić do nawijania o Smoleńsku, rozliczaniu i nagradzaniu Macierewicza orderem orła białego, wicepremierem i ministrem obrony narodowej - i pomimo tego wygrać wybory, najlepiej zdobywając większość konstytucyjną. Wówczas istotnie Duda nie będzie w stanie mu przeszkodzić w zrobieniu tego, co mu się podoba, a PiS wróci pod jego bezwzględne władanie. Ale jak prawdopodobny wydaje ci się ten wariant?

Duda powiedział dzisiaj w Radiu Kraków, że jego zdaniem Beata Szydło "nadawałaby się doskonale do roli premiera"..

Marcinkiewicz był typową marionetką. Ostatecznie siłę charakteru najlepiej pokazał, gdy jakieś bardzo młode dziewczę okręciło go wokół palca.

Natomiast Duda robi wrażenie uczciwego, pracowitego i poważnego. Kaczyński miał na szukanie go wiele miesięcy. I może wybrał go z innych powodów, niż Marcinkiewicza, który miał być tylko listkiem figowym.

Tylko na początku. Ostatecznie gdyby był posłuszną marionetką cały czas, Kaczyński nie miałby powodu go wyrzucać. Polecam wywiad-rzekę z nim "Marcinkiewicz. Kulisy władzy", w której opowiada, jak budował swoją niezależność. To nie jest wcale takie proste zachowywać ciągłą nieformalną podległość komuś, mając realną i formalną władzę. Trzeba do tego m.in. nie mieć żadnych osobistych ambicji. A Duda je ma - inaczej nie wypowiadałby się tak, jak się wypowiada. Przecież nie mógł nie wiedzieć, co mówi, kiedy powiedział, że Szydło byłaby świetnym kandydatem na premiera. Z zadanego wprost pytania mógł się wymigać równie łatwo, jak Kaczyński: "to za wcześnie, zobaczymy, nie wszystko zależy ode mnie, poczekajmy do wyborów, w Polsce mamy tradycję, że premierem zostaje taki i owaki, a ja nie zamierzam zrywać z tradycjami" itp. itd. Ale tego nie zrobił.

Czyli jeżeli nie bronię PiS i nie piszę o nim z należytym szacunkiem to znaczy, że na niego pluję? To bardzo symptomatyczne co napisałeś. Poza tym, potrafisz wskazać gdzie wypowiadam się o kimś bez szacunku należnemu każdemu człowiekowi, czy po prostu po raz kolejny tak ci się napisało trochę bez pomyślunku?

I to wystarczy? Uważasz, że taki Komorowski był z tych samych powodu całkowicie niezależnym prezydentem? Tusk ani środowisko PO nie potrafiło wywierać na niego wpływu?

Ano to z tego, że Duda świetnie zdaje sobie sprawę komu zawdzięcza swój niespodziewany awans. Nie zawdzięcza go ani swojemu geniuszowi politycznemu, ani silnej pozycji w partii, ani mozolnie budowanemu zapleczu tylko decyzji prezesa. Myślisz, że Duda ma w sobie coś z Brutusa i przy pierwszej okazji wbije Kaczyńskiemu nóż w plecy? Można dużo zarzucać Dudzie, ale moim zdaniem przynajmniej sprawia wrażenie (być może mylne) człowieka, któremu nie obce są jakieś skrupuły i zasady.

A Kaczyński pewnie bardzo przeżywa jak mu to ktoś wypomina .

To jest przecież fakt.

PiS z Kaczyńskim na czele wygra w ostatnich wyborach samorządowych (na poziomie sejmików wojewódzkich), kandydat wystawiony i popierany przez Kaczyńskiego wygrywa z niemal murowanym faworytem w wyborach prezydenckich. Naprawdę pisowski aktyw ma powody martwić się o to, czy prezes wie jak poprowadzić ich do kolejnego zwycięstwa? Szczególnie teraz gdy główny rywal do władzy – PO leży na deskach po knockoucie i dopiero próbuje się pozbierać. Myślisz, że w PiS-ie dominuje przekonanie, że to wszystko wyłączna zasługa Dudy i Szydło i teraz jest najlepsza pora odsunąć Kaczyńskiego?

Skąd takie absurdalne przypuszczenie? Rany, znowu jakiś atak histerii .

W ogóle nie wydaje się prawdopodobny. Kaczyński chce wygrać, a nie przegrać. Smoleńsk był dobry, kiedy trzeba było zwierać własne szeregi bez bliskiej perspektywy sięgnięcia po władzę. Teraz już nie jest do niczego potrzebny. Obecnie Kaczyński chcąc rządzić musi liczyć się z aktualnymi nastrojami wśród wyborców. Najlepszym rozwiązaniem (i moim zdaniem na takie się chyba zdecydował) jest płyniecie na fali sukcesu Dudy. Kluczem będzie utrzymanie jak największej części elektoratu, który głosował na niego w drugiej turze. Trzeba więc zrobić z Dudy twarz tej kampanii, opowiadać nawet takie bzdury, że to on będzie wyznaczał premiera, po to, aby wśród ludzi wyrobić przekonanie, że oddając głos na PiS, głosuje się powtórnie na Dudę i zmiany. Moim zdaniem to może przynieść Kaczyńskiemu sukces.

Masz rację. Sprawdziłem kilka poprzednich wypowiedzi. Przepraszam. Rzeczywiście się zapędziłem. Dostrzegłem drzazgę, nie zauważając belki. Mea culpa. Obiecuję, że będę się starać nie popełniać podobnego błędu w przyszłości. Wybacz mi.

Ciekawe, ze w takim razie sam Kaczyński wystawiając Dudę do wyborów i pozwalając mu wygrać, jakoś wg J99 nie przewidział, że utraci możliwość sterowania nim. Johnny99 to przewidział, a Kaczyński nie przewidział

Chyba, że Kaczyński nie jest jednak głupszy od Johnnego99 i taką możliwość przewidział odpowiednio się przed nią zabezpieczając. Wystarczy że Kaczyński wie o Dudzie coś, czego nie wie opinia publiczna i może to coś ogłosić...



Hmm, aparat o tym wie, a Kaczyński o tym nie wie?



Hmm.. Nawet niektórym arcybiskupom wydawało się, że nie muszą "przyklaskiwać" PISowi i popatrz - jeden ustąpił ze względu na zły stan zdrowia, drugi nagle umarł w Rzymie...




Nawet gdyby to była prawda, to problemem nie jest i nigdy nie był Kaczyński personalnie. Problemem jest i pozostaje PIS i jego elektorat. Ktokolwiek zastąpi Kaczyńskiego na stanowisku Wielkiego Wodza, Duda, Szydło, Pipsztułkiewicz, czy Zwobździanowicz będzie prowadził dokładnie taką samą politykę i zachowywał się dokładnie tak samo jak Kaczyński bo tego właśnie oczekuje pisowski elektorat.



Abp Wielgus miał mandat pochodzący z nominacji papieskiej i też mu się wydawało, że jest w praktyce nieodwoływalny...

Bardzo interesujące są te doniesienia z najbliższego otoczenia Kaczyńskiego. Z zewnątrz wydaje się być człowiekiem, który wie czego chce i zna cel do którego dąży. A tu panowie wyjaśniają, że jest zgoła inaczej. A Kaczyński dopiero od internautów dowiaduje się, co myśli na różne tematy.

https://youtu.be/hAvd7kX1BfQ
śpiewająca odpowiedź na zadane w tytule tematu pytanie