Oczywiście mnie można wszystko nawet wpierać mi słowa których nie powiedziałam i mam siedzieć cicho bo tylko wam święty wszystko wolno. Dobrze wiedzieć - ja nam się z wami liczyć, uważać by was świętych nie urazić ale wy nie musicie nic, możeci mnie ignorować.Dobreee, takie sprawiedliwe.

Poszukujaca rozróżniasz takie coś że można z czymś się zgadzać ale zastanawiać się, mieć wątpliwości czy dana postawa jest prawidłowa czy też jak reszta uważasz że wiara to ślepe posłuszeństwo u albo się uznaje albo nie?

Właśnie Piotrze - przeczytaj jeszcze raz słowa Papieża a potem skonfrontuj ze swoimi. Tyle jeszcze ode mnie w tym temacie.

To ja, oczywiscie ze mozna sie zgadzac , ale miec watpliwosci, co wiecej mozna sie nawet NIE ZGADZAC, ale chodzi o forme w jakiej sie argumentuje swoje poglady. Zasada jest taka, ze powinno sie dazyc do prawdy i dialog ma na celu merytoryczne argumenty, a nie osobiste wycieczki, tak uwazam. Teraz nie mam akurat za wiele czasu, ale wieczorem moze sie jeszcze do tego odniose i rozwine. Ja np tez nie do konca rozumiem radykalne wg mnie stanowisko Kosciola w sprawie niektorych kwestii, ale coz....moze kiedys zrozumiem. Albo i nie zrozumiem:-)

A co mam konfrontować że mam ciebie jeszcze pochwalać za to że po chamsku mnie personalnie atakujesz. A za to że podjąłem próbę obrony każdego życia. Za to że jestem posłuszny swojemu Kościołowi, który jasno się wypowiedział co do in vitro. Radzę właśnie Tobie To ja przemyśleć czy krzykiem i tupaniem nóżkami ze złości spowodujesz to że wszyscy tobie przyznają rację.
To ja napisała.


Padłem i nie mogę się podnieść ze śmiechu



O widzę nowy moderator tego forum nam rośnie Te zdanie jest tak absurdalne że aż śmieszne.



Kto tu atakuje to widać po ataku na moje życie prywatne bo próbowałem tobie po ludzki wykazać błąd.

W raju Bóg skierował do człowieka dwa nakazy. Pierwszy: czyńcie sobie ziemię poddaną, czyli np. rozwijajcie medycynę – wolno wam tworzyć sztuczne serce, respirator, który wspomaga oddychanie, inkubator, który wspiera rozwój życia wcześniaka. Techniki te są imitowaniem natury. I w tym kontekście niektórzy pytają: jeżeli tak wiele nam wolno, to dlaczego nie możemy skorzystać jeszcze z tej jednej techniki – in vitro? Ale człowiek w raju otrzymuje też drugie polecenie od Boga – ze wszystkich drzew wolno wam zrywać, ale nie z drzewa poznania dobra i zła. Po czym szatan formułuje pokusę i szepce: zerwijcie z tego drzewa, a będziecie jak Bóg. Drzewo poznania symbolizuje granicę między stworzeniem a Stwórcą. Wszelka próba jej przekroczenia jest uderzeniem w samego Boga, próbą postawienia siebie w Jego miejsce. In vitro jest radykalną próbą przekroczenia tej granicy. A co dzieje się, kiedy człowiek stawia się w miejscu Boga? Staje się bożkiem sam dla siebie, stwórcą siebie. Przyszła do mnie kiedyś para małżeńska prosić o poradę duchową. Borykali się z bezpłodnością. Powiedzieli, że akceptują naukę Kościoła i nie zgadzają się na in vitro. Ale boją się, że za kilka lat nauczanie Kościoła się zmieni i zostaną na lodzie. Będzie za późno na dzieci. Otóż nauka Kościoła o in vitro nie ulegnie zmianie. Powtórzę raz jeszcze – istotą zła moralnego in vitro nie jest tylko śmierć ludzkich istnień, ale łamanie pierwszego przykazania Bożego! Na to przyzwolenia nigdy nie będzie. ks. dr hab. Antoni Bartoszek, teolog moralista.

To ja Skoro już jesteśmy przy porównywaniu samochodów do in-vitro.

Normalne:

Samochód - Mam go gdyż mam prawo jazdy, stać mnie była na jego kupno, chciałem go mieć. Wynik - kupiłem i mam.
Dziecko - założyłem z żoną rodzinę, jesteśmy zdrowi, stać nas na dziecko, chcieliśmy je mieć. Wynik - mamy dziecko.

NIE normalne:

Samochód - nie mam prawa jazdy, nie stać mnie na samochód ale tak bardzo go chce, że kradnę komuś auto. Wynik - krzywdząc kogoś osiągnąłem swój cel i mam samochód.

Dziecko - założyliśmy rodzinę, stać nas na dziecko, chcemy je jednak jesteśmy chorzy, decydujemy się na in-vitro. Wynik - krzywdząc kogoś osiągamy swój cel i mamy dziecko.

Chyba w bardzo obrazowy sposób przedstawiłem o co mi chodzi.

A tak już zupełnie pomijając wszystko to cała ta rozmowa trochę mi się nie podoba. W końcu jesteśmy przyjaciółmi i nasza dyskusja powinna wyglądać trochę inaczej.

Nie lubię prawić komplementów, ale w Twoim przypadku Edyta to zrobię
W Twoich słowach które odznaczyłam, widzę dojrzałą postawę zaufania Kościołowi. Wielu nawet starszych katolików tak sobie wybiórczo traktuje kościelne nauczanie na zasadzie, to mi pasi to jest ok, a tamto nie, więc jest be.. Ty jednak nie rozumiejąc wszystkiego co Kościół naucza, nie odrzucasz tego, ale starasz się mimo wszystko temu być posłuszna. Takie odnoszę wrażenie.
I powiem jeszcze, że ja tez nie zgadzałam się i nie rozumiałam kwestii np. celibatu, a teraz trochę obserwując moje życie widzę, że myliłam się i że Kościół słusznie celibat podtrzymuje. To taki przykład. Teraz gdy jakieś nauczanie Kościoła wydaje mi się niezrozumiałe (nie mam tu na myśli invitro), to nie odrzucam go, ale staram się z dystansem podejść także do mojej tymczasowej opinii. Kościół to ponad 2 tys lat doświadczeń, więc jeśli coś potwierdza lub odrzuca, to znaczy, że ma ku temu powód.

O to chyba właśnie chodzi. Ja powiem wprost. W ogóle nie rozumiem dlaczego jeśli mam już trójkę dzieci i nie chce mieć kolejnego to stosowanie "gumki" czy stosunku przerywanego jest grzechem i to w dodatku ciężkim. Nie kumam tego ni w ząb. No bo gdzie, w którym momencie, grzeszę przeciw któremuś z 10 przykazań czy też przeciw Przykazaniu Miłości? Gadanie, że takie postępowanie to przedmiotowe traktowanie partnera czy coś takiego to jakieś brednie. Jeżeli oboje chcemy się cieszyć sobą, w końcu jesteśmy małżeństwem a tu nieeeee, nie wolno. Jedyne co można to naturalne metody co równa się niewyobrażalny stres co miesiąc a w przypadku wpadki... boje się nawet myśleć. Tym sposobem nie jestem szczęśliwy i coś co miało być dla nas jako małżeństwa przywilejem stało się czymś co mnie dobija ponieważ wiadomo, krew nie woda a za każdym razem grzech ciężki. Masakra. No ale cóż, jeśli chcę być w Kościele Katolickim to muszę się podporządkować. Czy kiedyś to zrozumiem? Raczej nie.

Patryku akurat o Ciebie jestem spokojna -z rozumiesz ! Tylko bądź taki szczery przed Bogiem jak tutaj na forum A może dobra lektura,rozmowa z o.Ksawerym Knotzem? Wrócisz odmieniony jeżeli dasz szansę- rusz się rób coś, szukaj a nie żałuj tylko że czas mija polecam www.szansaspotkania.pl i tylko rozmawiaj , pytaj , dociekaj i chcesz prostych szczerych odpowiedzi - stawiaj proste szczere pytania. Bez sensu powtarzać zasłyszane opinie-a może zaczerpnąć u źródeł od początku- "teologia ciała dla początkujących" cieniutka książeczka... Powodzenia. Zresztą nie ma co tego wątku tu zaczynać bo...dopiero się zacznie ale na priv zapraszam.

Dlaczego stres? Nowoczesne metody naturalne są skuteczniejsze niż prezerwatywa, o stosunku przerywanym nawet nie wspominając. Kiedyś było na ten temat sporo dyskusji na forum. Dziś już nawet Wikipedia o tym wie ("Symptoms-based fertility awareness").

Właśnie dlaczego stres??? zapytam po 22 latach małżeństwa bogatsza o doświadczenia różnych etapów i tego o którym wspominasz Patryku również, i ten przećwiczyliśmy na własnej skórze. Potem przechodzisz przez doświadczenie błogosławieństwa metod naturalnych tych z najwyższej półki nauki by w efekcie dojrzeć i doświadczyć, że ..."nie ma już przejścia od namiętności do wstrzemięźliwości, od grzechu do łaski, lecz przechodzi się już tylko od lęku do miłości" Życzę Wam tego doświadczenia!

Soul, u mnie np jest stres. Jestem kilka miesiecy po urodzeniu drugiego dziecka, a raczej po cieciuncesarskim, lekarz zalecil nie zachodzenie w ciaze przez jakis czas, bo jest to zwyczajnie grozne dla mojego zdrowia. Metody naturalne tez do konca nie budza mojego zaufania, bo mam nieunormowany tryb dnia, wstaje w nocy do dzieci, nie wrocil mimjeszcze normalny cykl po porodzie. I tez uzywamy gumek, bomzwyczajnie boje sie o siebie, swoje zdrowie. Niemwykluczam kolejnych dzieci, ale jeszcze nie 5eraz. Owszem, mozna w ogole zrezygnowac z seksu, ale czy to bedzie dobre dla zwiazku? Watpie. W efekcie nie przystepuje do spowiedzi ani Komunii no bo jak? Jak wiem, ze i tak zgrzesze. Takze Patryku b dobrze Cie rozuniem.

Aha, magdo dziekuje za dobre slowo, ale chyba nie zasluzylam na nie, o czym swiadczy moj powyzszy wpis....

Dlaczego stres? Ponieważ ciężko jest się przekonać do metody gdzie aby można było ją brać pod uwagę kobieta musi być w 100% zdrowa, nie mieć jakiś nagłych stresów itp. W naszym przypadku nie realne. Czy siedzę i nic nie robię? Kiedyś usiadłem i tak jak tutaj tak samo szczerze napisałem list. Potem włożyłem go w kopertę i poszedłem na pocztę. Kopera zaadresowana "Papież Franciszek". Po jakiś dwóch miesiącach przyszła odpowiedz. I hmmm jak to powiedzieć... nie była... hmmm nie tego się spodziewałem. No ale cóż.
W odróżnieniu od Edyty ja staram się chodzić do spowiedzi przynajmniej raz w miesiącu i cóż, troszeczkę czuję się zbywany przez Księży i tak naprawdę pozostawiony sam sobie z problemem. Nie jest to fajnie. Ale z drugiej strony co taki ksiądz ma powiedzieć, nauka Kościoła w końcu jest jasna.

Patryk.

Tu chodzi o to, że akt małżeński ze swej natury ma być także związany z przekazaniem życia, a "gumka" z mety blokuje to. Dlatego używanie jej jest grzeszne. Wiem, łatwo się mówi, ale cóż nie ja ustanawiam zasady, Bóg je nam daje.
Co innego powstrzymanie się od "aktu" wg rytmu płodności kobiety. To Bóg stworzył ją taką, dlatego jest to godziwy sposób, zgodny z Jego planem.
Jest łatwy do rozpoznania u kobiety moment "owulacji" czy symptomy zbliżającej się, oczywiście mam na myśli zdrową kobietę. Potem trzeba się wzajemnie siebie "nauczyć", także wzajemnego szacunku w te dni wstrzemięźliwości, aby nie popadać w stres. przecież nie o to chodzi.