To czy zagraża uzależnienie od czatu jest subiektywne. Jestem jedną chyba z najdłużej czatujących osób na na szym czacie- bo prawie od samego pocżtku istnienia czatu z księdzem, wtedy gdy był tylko jeden ksiądz , a czatujący księża ukrywali się pod rozmaitymi nickami i tylko sposób rozmowyczasem swiadczył że jest wybitnym znawcą tematu.
Prawie codziennie jestem na czacie. Mam mnóstwo swoich obowiązków również. Myslę ,że spełniam je sumiennie. Mam rodzinę. Gotuje obiady ,robię zakupy, sprzątam ,prasuję .. itd
Codziennie chodzę do pracy i pracuję 8 godzin, a czasem coś mądrego musze poczytac w domu , by się również dokształcać.
Pomagam w Duszp. Akademickim, opiekuję sie wolontariatem nauczycieli w Caritasie, piszę artykuły do gazetki parafialnej , uczestniczę w zebraniach Akcji Katolickiej w parafii, (choś nie tak bardzo się jeszcze z nimi utożsamiam.) Codziennie jestem równiez na Eucharystii,ale to rano ,bo faktycznie po południe jest dość krótkie.
Czasem podczas czatu coś gotuje ,ale jeszcze nigdy nie zdażyło się mi przypalić garnek
Myślę ,że się nie uzaleznię od czatu, i tu duże dzięki składam Celnikowi ,za rozmowę której słowa pozostały w moim sercu i o nich pamiętam ( Celniku-to zdanie o klawiaturze komputera
Nie ukrywam,że jest mi smutno jak muszę wyjezdzać i nie moge czatować, ale wtedy staram się spotykac w realu z czatownikami i jest jeszcze przyjemniej. Dobrze ,że ludzie z całej Polski siedzą sa na naszym czacie.
Nikogo nie chcę również uzalezniać od czatu dlatego piszę listy-bardzo lubie pisać- takie "z duszą " a nie maile- ale nie zawsze mam odpowiedzi na nie i jest mi przykro
Myslę ,że uzależnienie mi nie grozi ,choć zawsze lubie byc na czacie, jest to dla mnie relaks.