Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N kwi 28, 2024 18:41



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 Kim jest Chrystus Wszechświata? 
Autor Wiadomość
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post Kim jest Chrystus Wszechświata?
Wielu ludzi, słysząc określenie "kosmiczny", bądź "wszechświat" odczuwa teoretyczny związek z astronomią, fizyką bądź - w odniesieniu do religii - z ruchem NEW AGE. Tymczasem kiedy piszę o Chrystusie Wszechświata - ani pierwsza, ani też druga opcja nie wyjaśnia wszystkiego w całości. Kim jest Chrystus, w Którego wierzę i jakie ma cechy?

Wyobrazić sobie należy całą kosmogenezę - od Wielkiego Wybuchu aż do powstania gatunku HOMO SAPIENS. Czas, w jakim zaszły konkretne zmiany (których całokształt nazywany jest przez uczonych ewolucją) musiał być ukierunkowany, a co za tym idzie - nieprzypadkowy. Cała ta "nieprzypadkowość" sprowadza się do ludzkiej świadomości, szczególnie w momencie, gdy odczuwamy "de ja vu" lub inne stany emocjonalne, w których doświadczamy tzw. koherencji jednostkowej. Zakłada ona, iż jako konkretne elementy kosmosu czujemy się umiejscowieni we właściwym miejscu, we właściwym czasie i we właściwej pozycji społecznej, politycznej czy majątkowej. Taka "psychiczna" koherencja jest domeną ludzi o wnikliwszych umysłach, umiejących widzieć i rozpoznawać podstawowe przedłużenia ewolucyjne, które na poziomie atomowym charakteryzują się entropią bądź syntezą, na poziomie struktur geologicznych rozpadem bądź krystalizacją, na poziomie biologicznym śmiercią lub życiem, w końcu na poziomie ludzkim - grzechem lub cnotą. Nie możemy w żaden sposób odrywać człowieka od procesu kosmicznej ewolucji, nie niszcząc tym samym jej podstawowego przesłania o wzroście współczynnika złożoności - świadomości, głoszonej nieustannie przez Teilharda de Chardin.

Co jest treścią tej kosmogenezy? Jaka jest odpowiedź na ludzkie pytania "po co?" i "dlaczego?" Właśnie tutaj wkroczyć powinno pojęcie Chrystusa Wszechświata, Który uwidacznia się w kosmosie poprzez nieustanny wzrost materii ku coraz większej wolności. I to się zgadza... dlaczego bowiem ewolucja nie mogła stanąć na rybach, gadach czy płazach? Ponieważ one same w procesie przetwarzania materii i informacji osiągały "mimowolnie" stany wyższej organizacji. Jednakże nie można zaprzeczyć, że na ich poziomie nie istniało żadne kwantum wolności... otóż zwierzęta obdarzone były chęcią życia. Ta chęć życia to w istocie "chęć coraz większego życia" a więc coraz lepszego przetwarzania energii i informacji w celach dominacyjnych. Tą chęcią życia jest właśnie Chrystus Wszechświata, Który na poziomie ludzkim uwidacznia się w sumieniu, dążącym do ostatecznego poznania Boga i do osiągnięcia maksymalnego uwolnienia się spod wpływów materii, nie poprzez "oderwanie" (jak czynili to niektórzy asceci), lecz poprzez "przyjmowanie" (tak jak zrobił to Chrystus w Jezusie dźwigającym krzyż)...

Nowe zadanie Kościoła brzmi: zdominować materię poprzez jej maksymalne poznanie w celu uwolnienia człowieka i osiągnięcia poziomu chrystycznego - poziomu przebóstwionego

Tak w skrócie wyglądałoby moje pojmowanie Chrystusa Wszechświata, jako Tego, Który od samego początku tkwił immanentnie w stworzeniu (kosmosie), podpowiadając mu (stworzeniu) cele i środki do wzrostu ku Bogu Ojcu.


Śr lip 23, 2008 11:28
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 05, 2007 18:09
Posty: 1227
Post 
Hmm... a o czym właściwie chciałbyś dyskutować?

_________________
"Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny." (Mt 25,13)


Śr lip 23, 2008 11:54
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post 
Jak do tego doszedłeś? Dlaczego uznałeś, że można zgodnie z prawdą wypowiedzieć się tak ogólne twierdzenia?

_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Śr lip 23, 2008 12:32
Zobacz profil
zbanowany na stałe

Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 7:05
Posty: 1600
Post 
Myślę że wyprowadził to logicznie z samego pojęcia Chrystusa jako Logosu . Jak dla mnie to wszystko jest o niebo bardziej logiczne wyjaśnienie niż te które proponują na ogól chrześcijanie.

Gdzie widzicie jakąś sprzeczność czy coś co by to dyskwalifikowało?

_________________
O ile Roland się orientował, religia krzyża jako kolejna nauczała, że miłość i morderstwo są ze sobą nierozerwalnie związane, a koniec końców Bóg i tak zawsze pije krew.


Śr lip 23, 2008 12:47
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3798
Post 
Majkel ze Stalowej napisał(a):
Czas, w jakim zaszły konkretne zmiany (których całokształt nazywany jest przez uczonych ewolucją) musiał być ukierunkowany, a co za tym idzie - nieprzypadkowy.
:hmmm: Może narazie wystarczy .Dlaczego "ukierunkowany ",czy dlatego ,że czas ma wektor ?


Śr lip 23, 2008 18:43
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
oczywiście... nie mam na myśli bynajmniej "wektora jednostajnego". Ewolucja to proces błędu, przypadku i rzadkiego, lecz raz na zawsze ustalonego sukcesu. Czas mógłby w ogóle nie istnieć, gdyby nie te wszystkie transformacje materii... bo to one są podstawą do określania czasu.

Zapraszam do obszernej dyskusji na temat kosmicznego misterium Chrystusa.
Piszę ten post m.in. po to, aby zdyskredytować tradycjonalnych katolików oraz tzw. integrystów, sądzących że poza Kościołem wszystko jest złe :diabel: :diabel: :diabel:


Cz lip 24, 2008 11:39
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
Parę spraw do wyjaśnienia:

Czy możliwy jest w samym założeniu kosmos "błędny" bądź "niecelowy"?
Człowiek powinien rozeznać, iż nie ma czegoś "w celu niczego", lecz wszystko ma swój cel. Ponadto - jeżeli celem kosmosu (bądź tajemniczej siły w nim tkwiącej, nazwanej przeze mnie Chrystusem) był człowiek, to przede wszystkim - człowiek jako człowiek, czyli raz na zawsze ustalona biologicznie i ontologicznie forma bytu kosmicznego.

Ponadto - nie jestem pewien, czy zdajceie sobie sprawę z bardzo prostej, choć być może nie dość wyraźnej kwestii - tej, że nie ma tak naprawdę "człowieka - bytu", lecz istnieje "człowiek - forma" lub (jak wolę) "człowiek - sposób ułożenia atomów".

Ta bardzo trywialna na pozór prawda niesie w sobie wyzwolenie i... usprawieliwienie. Jeżeli bowiem wszystko, cały wszechświat, jest zbudowany z identycznych atomów, to czy istotnie mamy prawo mówić o grzechu czy winie? Jeżeli mój "grzech" wynika z myśli, mózgu, substancji szarej, synapsy, komórki, genu, białka, węgla, atomu... coś tu nie gra, lub wręcz przeciwnie - wszystko gra! Otóż cały myk sprowadza się do zasady "wszystko ma na wszystko wpływ", a nasza własna działalność może mieć nieskończone przedłużenia na mocy identyczności podstawowych składników, z jakich zbudowane jest wszystko! A więc dlaczego podsatwowe cegiełki kosmosu mogły bez szkody dla swej identyczności stworzyć rzeczy tak różnorodne? To wynik działania Chrystusa Wszechświata, tkwiącego od samego początku jako wyobrażenie psychiczne i wyobrażenie różnorodności.

A więc nie ma grzechu... istnieje cena postępu. To tyle. Pierwsza prawda katolicyzmu jest według mojego systemu myślowego zgładzona. Zapraszam do polemiki.


Cz lip 24, 2008 13:18
Zobacz profil
Post 
Cytuj:
Czy możliwy jest w samym założeniu kosmos "błędny" bądź "niecelowy"?
Człowiek powinien rozeznać, iż nie ma czegoś "w celu niczego", lecz wszystko ma swój cel.

a może przed przejściem do dalszych rozważań jakieś małe uzasadnionko?
bona razie jedynym jakie dajesz jest to że "człowiek powinien rozeznać". pięknie! ale na gruncie jakich faktów?


Cz lip 24, 2008 15:45

Dołączył(a): Wt cze 17, 2008 19:59
Posty: 224
Post 
Majkel, pomijając fakt, że jestem niewierzący muszę ci przyznać, że co do tego grzechu to bardzo fajnie to ująłeś, sam kiedyś wymyśliłem coś podobnego, tylko bez tej całej otoczki o kosmosie. Jednakże wątpię byś znalazł tu zrozumienie gdyż na pewno wielu z forumowiczów nie wyobraża sobie życia bez istnienia grzechu.

_________________
Szansa, że wierzący ma racje 1/nieskończoność
Więcej w viewtopic.php?t=16963


Cz lip 24, 2008 17:48
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post 
Ależ wszyscy wierzący wyobrażamy sobie życie bez grzechu, przecież to element naszej nadziei...


Cz lip 24, 2008 18:47
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 25, 2007 18:09
Posty: 3798
Post 
Majkel ze Stalowej napisał(a):
oczywiście... nie mam na myśli bynajmniej "wektora jednostajnego". Ewolucja to proces błędu, przypadku i rzadkiego, lecz raz na zawsze ustalonego sukcesu.
Zanim zacznę zastanawiać się nad Chrystusem Wszechświata chiałbym zrozumieć te prostsze rzeczy .Zastanawiam się co masz na myśli pisząc " ustalony sukces"? Czy mógłbyś to wyjaśnić -przez kogo ustalony i dlaczego sukces ?


Cz lip 24, 2008 20:23
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 03, 2008 0:23
Posty: 246
Post 
Jeżeli myślimy, że Bóg zapragnął istnienia człowieka, roślinki lub kamyczka... to jesteśmy w błędzie. To jest cały błąd kreacjonizmu. Bóg nigdy nie pragnął istnienia człowieka. Gdyby tego pragnął, jako gatunek bylibyśmy szczęśliwi na mocy zgodności żądań absolutu z formą materialną. Tymczasem nawet jako ludzie jesteśmy wciąż nieszczęśliwi. Dlaczego?

Ponieważ Bóg zapragnął Chrystusa... a nie człowieka. Dlatego wszystko, co nas otacza, jest mozolnym dojrzewaniem do tegoż Chrystusa, Który objawić ma się w pełni jako harmonia pomiędzy Duchem a Materią. To mozolne przetwarzanie się materii jest czasem naprawdę nieznośne. Ile jeszcze krwi, ile potu, ile łez przed nami? Tego nikt nie wie. Jednakże... pewna sprawa, o ile dobrze zrozumiana, może być wspaniałą motywacją dla wierzących chrześcijan. Chodzi tu o bezpośrednie, rzekłbym, "fizyczne" oddziaływanie Chrystusa we wszystkim, co nas otacza. Otóż Chrystus, w Którego wierzę, jest jednocześnie zmartwychwstałym (czyli w pełni wyzwolonym spod materii) i samoistnym biegunem, ku któremu zdążamy tus ensemble (wszyscy razem) poprzez udział w ewolucyjnym dziele Boga. Ta perspektywa wymaga rozwinięcia.

Bóg zapragnął Chrystusa, czyli zapragnął Kogoś, kto stanowi w swej istocie Pełnię. Ten Chrystus istniał już przed Wielkim Wybuchem jako swoiste założenie lub jako sposób jednoczenia pierwotnej mnogości elementów (czyli, m.in. sposób łączenia się atomów). Ten Chrystus właśnie jako Słowo był "teoretycznym" narzędziem Boga w tworzeniu gatunków i w całokształcie ewolucji. To wszystko, co napisałem, stanowi swoisty "punkt alfa" Chrystusa.

Kiedy ludzkość się rozwinęła, kiedy wszystkie potrzebne elementy "chrystogenetyczne" zostały zrealizowane (mam na myśli starożytny Egipt, Aleksandra Wielkiego, kulturę wschodu, cesarstwo rzymskie... proszę się nie śmiać - to były autentyczne elementy chrystogenezy), Chrystus osiągnął pewną dojrzałość w materii - objawił się zatem w całej okazałości pod postacią Jezusa z Nazaretu. To jest Chrystus uczłowieczony... tylko taki Chrystus mógł po zmartwychwstaniu, a więc po przezwyciężeniu materii pod symbolem śmierci, zainicjować nowy etap w dziejach ewolucji - etap jednoczenia się elementów refleksyjnych pod jednym sztandarem przebóstwionego kosmosu. To dzieło odbywa się nie indziej jak w Kościele Chrystusowym. To wszystko stanowi punkt, powiedzmy, "beta" chrystogenezy.

Po wniebowstąpieniu Chrystus "stanął po prawicy Boga", co oznacza, iż jako ten, Który maksymalnie doświadczył i przezwyciężył życie człowieka, jest Jedynym i Prawdziwym Królem Wszechświata - i jednocześnie biegunem, ku któremu zmierzamy jako ludzkość.
To jest już obietnica, a więc "punkt Omega" chrystogenezy. Pełna definicja Omegi brzmi:
"Chrystus wszystkim we wszystkich"...

Jak wyglądałaby więc etyka podporządkowana takiemu systemowi myślowemu? Brzmi ona: w każdej, najmniejszej i największej rzeczy, doznaniu i czynie objawia nam się jednocząca moc Chrystusa Pana, Który pragnie doprowadzić dzieło stworzenia poprzez jego przebóstwienie w ludzkiej świadomości. Robi to, ponieważ w ten sposób sam osiągnie Pełnię we wszystkich ludziach, w każdym stworzeniu i w każdej rzeczy. Zatem jesteśmy wszyscy cząstkami chcianymi i miłowanymi przez Chrystusa - razem stanowimy Jego ciało, które przestałoby funkcjonować, gdyby kogokolwiek z nas nie było. Taka jest również mistyka czynu - każda najmniejsza praca wykonana przez nas z miłością jest jak pokarm dla tworzącego się Ciała Chrystusa - wszyscy pracujemy dla tego ciała, poprzez nasz wygląd, myśli i uczucia, słowa i czyny.

Moja wizja daje mi naprawdę wiele siły... myślę, że każdy kto to zrozumie, osiągnie podobny stan euforii, jak ja :)


Pt lip 25, 2008 12:23
Zobacz profil
zbanowany na stałe

Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 7:05
Posty: 1600
Post 
Racja. Jak przyuważył sam święty Rafał Wojaczek:

Cytuj:
Po czterdzieste trzecie:
Chrystus jedyna gwiazda orientująca bieguny
Po czterdzieste czwarte:
Szukam go od dawna przecież musieliście
go widzieć on taki duży



Majkel, czytałeś Philipa Dicka ?

_________________
O ile Roland się orientował, religia krzyża jako kolejna nauczała, że miłość i morderstwo są ze sobą nierozerwalnie związane, a koniec końców Bóg i tak zawsze pije krew.


Pt lip 25, 2008 12:33
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 05, 2004 17:05
Posty: 1914
Post 
Majkel pozwolę sobie nie zgodzić się z Twoimi tezami. Po pierwsze nie widzę uzasadnienia dla głównej tezy, że Bóg nie chciał stworzyć człowieka, ale tylko Chrystusa. Bóg chciał stworzyć człowieka i go stworzył zgodnie ze swą wolą.

Cytuj:
Jeżeli myślimy, że Bóg zapragnął istnienia człowieka, roślinki lub kamyczka... to jesteśmy w błędzie. To jest cały błąd kreacjonizmu.

To nie jest błąd kreacjonizmu, to jest fakt wynikający z Objawienia. Świat jest stworzony przez Boga, bo On świat chciał stworzyć. Stwarzać też mógł poprzez proces ewolucji - dla mnie nie ma sprzeczności miedzy faktem kreacji a ewolucją.

Sądzę, że moglibyśmy znaleźć wspólną płaszczyznę poglądów, bo owszem teologowie jasno twierdzą, że Bóg stwarzając człowieka myślał o wcieleniu Syna Bożego. Ale to przecież Chrystus - wcielony Bóg stwarzał wraz z Ojcem, to przez Niego i dla Niego wszystko zostało stworzone. I wszystko co stworzył jest przez Niego chciane i kochane.

Cytuj:
etap jednoczenia się elementów refleksyjnych pod jednym sztandarem przebóstwionego kosmosu

Możesz wyjaśnić co masz na myśli dokładniej?


Pt lip 25, 2008 14:12
Zobacz profil
zbanowany na stałe

Dołączył(a): Pt sie 24, 2007 7:05
Posty: 1600
Post 
meritus napisał(a):
dla mnie nie ma sprzeczności miedzy faktem kreacji a ewolucją.


Ale Ty i większosć chrześcijan tak naprawdę nie spodziewacie się po ewolucji wiele - jest ona tylko narzędziem,czymś co równie dobrze mogłoby zostać zastąpione czyms innym i ma ona zostać przerwana w momencie końca świata, zaś ludzie mają być zbawieni lub potępieni mocą wobec nich i wszechświata zewnętrzną. Majkel mówi zaś o ewolucji zwieńczonej osiągnięciem wszystkiego - 'przebóstwieniem kosmosu'.

Wy chyba czytając Biblię tak naprawde nie zwracacie uwagi na takie sformułowania jak "Na początku było Słowo..." czy "Słowo Ciałem się stało..."

Chrystus jako Logos jest zasadą wszechświata, informacją,którą należy odczytać,zaś powołaną do jej odczytania maszyną jest cały wszechświat.

Ot, taka tam refleksja nad talerzem z papuchami.

_________________
O ile Roland się orientował, religia krzyża jako kolejna nauczała, że miłość i morderstwo są ze sobą nierozerwalnie związane, a koniec końców Bóg i tak zawsze pije krew.


Pt lip 25, 2008 15:34
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 51 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL