No właśnie- jak w temacie...

Co robić?

To nie bezpośredni sąsiedzi...ale planuję nasłać na nich kogoś...tylko nie wiem kogo...

Awantury są głównie słowne- choć raz chyba słyszałam jakieś plask...

Cóż, gdyby to był inny dział, to doradziłbym po prostu zadzwonić na policję - mają obowiązek przyjechać i sprawdzić hałasujących sąsiadów (przynajmniej w czasie ciszy nocnej), a w ciągu dnia pewnie też, jeśli te awantury brzmią poważnie.

Ale, że pytasz w dziale "Żyć wiarą", to pewnie oczekujesz jakiegoś religijnego sposobu rozwiązania problemu?


Dział Żyć wiarą:
"Porozmawiajmy o codziennych trudnościach w duchu wiary katolickiej"
w duchu wiary katolickiej jest nie tylko modlitwa i "religijne sposoby"
Pozdrawiam
jumik

Wiesz- chodzi mi, żeby ktoś im pomógł a nie przyjeżdża policja- i ewentualnie mandacik...

Chyba zadzwonię na Niebieską Linię i zapytam...

Teresse, zależy co masz na celu. Czy awantury przeszkadzają Ci w Twoim spokoju czy może np. martwisz się o dziecko, które tam mieszka?
Możesz napisać do sądu rodzinnego o swoim podejrzeniu stosowania przemocy. Sąd ma wtedy obowiązek przysłać kogoś na wywiad. Policję też można wezwać i wcale nie wiąże się to z wlepieniem mandatu. Możesz też porozmawiać z sąsiadami lub z jednym z nich i zapytać czy nie potrzebują pomocy.

Chodzi o dziecko, które tam mieszka...

Już zdecydowałam, jeszcze jedna awantura i melduje ich do Centrum Interwencji Kryzysowej- przeprowadzają też interwencje w terenie...

wiesz policja to raczej do przemocy fizycznej przyjeżdża- a mnie się wydaje, że mężczyzna awanturujący się zniknął...teraz słychać tylko ryki kobiety na dziecko...

Policja przyjeżdża też w związku z zakłócaniem porządku.
Mam u siebie bardzo podobną sytuację - pijaństwo, przemoc i oczywiście biedne dziecko

Ale facet chyba się ulotnił...

więc teraz ta awantura mnie trochę zdziwiła...

ale ponieważ kłócą się przy otwartych oknach i balkonie czasem odbieram to jako rodzaj wołania o pomoc...
tzn. zobaczcie wszyscy, że się kłócimy i zróbcie coś...

halucynacje?