Autor |
Wiadomość |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
lisicki napisał(a): Inny przykład, dlaczego w piątki katolicy poszczą nie spożywając mięsa, gdy dla wielu nie jest to żadne wyrzeczenie (bo po prostu nie przepadają za mięsem), za to "wpakują" w siebie całe półmiski np. ryb? Tutaj dla mnie też nie ma logiki i też trudno mi to zaakceptować. Ja rozumiem, że to się wywodzi z dawnej tradycji, gdzie "ranga" potraw mięsnych była zupełnie inna aniżeli obecnie. Ale rozumiem, że masz wolę zrozumienia tego? Jeśli tak, to przesyłam Ci w wiadomości na priv dwa teksty, które dobrze to wyjaśniają. lisicki napisał(a): Ja powoli dochodzę do takiego przekonania, że KK trochę się zagalopował z negowaniem antykoncepcji w jedną stronę i teraz nie może (nie chce) się już z tego wycofać. Ja rozumiem negowanie antykoncepcji w stosunkach pozamałżeńskich, taktowanej jako "bezpieczny, wolny seks". Ok z tym się zgadzam. Ale nie potrafię pojąć dlaczego to ma być zakazane w małżeństwie, jeżeli w opinii małżonków jest to bezpieczniejsza (pewniejsza) metoda, niż NPR. Zresztą przecież w obu przypadkach cel jest ten sam (uniknięcie nie planowanej ciąży), a różnicą jedynie jest zastosowana metoda.... Ja przynajmniej na razie nie jestem w stanie zgodzić się we własnym sumieniu z takim stanowiskiem KK. (...) Wydaje mi się, że za jakiś czas KK może zmienić swoje stanowisko w sprawie antykoncepcji w małżeństwie (tak samo jak to już wielokrotnie czynił w historii zmieniając swoje stanowiska w różnych kwestiach). Myślę, że jest wprost przeciwnie. Gdy Kościół cokolwiek ogłasza, to podnoszą się głowy "jak to?! Kościół coś zmienia?! a ma być niezmienny!". Gdy natomiast nie zmienia to podnoszą się przeciwne głosy "ciemnogród", "średniowiecze", "Kościół nie dostosowuje się do nowych czasów". Zdanie Kościoła o antykoncepcji jest stałe od zawsze (patrz np. wypowiedzi Klemensa Aleksandryjskiego urodzonego około 150 roku) w przeciwieństwie do np. protestantów (o ile mi wiadomo wszyscy do roku 1930 byli przeciwko antykoncepcji). Szarotka napisał(a): Jumiku, czy już przemyślałeś temat? Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii. No to tak... temat jest o źle uformowanym sumieniu i widzę, że rozpatrujemy go na przykładzie antykoncepcji. Zanim przejdę do tematu, to trzeba rozwiać podstawową pomyłkę. Niektórzy tu pisali coś w stylu "nie będę tego żałować, bo to przyjemne i dobre". I tu jest kompletna pomyłka, bo Kościół nie mówi, aby żałować przyjemności czy dobra (o ile występuje), ale tego, że dążyło się do nich w sposób niemoralny, niegodziwy. To tak jak z in-vitro. Ludzie ciągle powtarzają: "nie mogę tego żałować, przecież urodził się mój synek - nowe życie jest dobre, kocham go" - tak jakby zupełnie nie rozumieli co Kościół mówi. Kościół nie mówi, że to życie jest złe, żeby żałować, że się urodziło dziecko. To jest dobre. Zły i niegodziwy jest natomiast sposób doprowadzenia do tego, zbyt dużym kosztem. Ale niektórzy i tak bezmyślnie będą powtarzali swoją mantrę, że nie mogą żałować nowego życia, mimo że Kościół nie wymaga tego od nich. Nieco podobnie jest w przypadku antykoncepcji - trzeba dostrzec o żałowaniu czego Kościół mówi. Ale mam nadzieję, że to jest oczywiste. Jeśli natomiast chodzi o nasz temat, to myślę, że trzeba zacząć dosłownie od początku i przedstawić pewną oczywistość. Tą oczywistością jest, że mówimy tutaj o błędnie uformowanym sumieniu, o którym jego posiadacz(ka) nie wie, że jest błędne, o którym jest święcie przekonana, że jest dobre. A co do początku... mam tu na myśli czas stosowania (lub moment rozpoczęcia stosowania) antykoncepcji. W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że grzesząc oślepiamy swoje sumienie i "(...) sumienie z nawyku do grzechu powoli ulega niemal zaślepieniu. W tych przypadkach osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia." (KKK 1791). Myślę, że jeśli w którymkolwiek momencie stosowania antykoncepcji (lub czegoś innego) osoba miała wątpliwości moralne czy to jest dobre czy złe, a więc stosowała antykoncepcję bez uprzedniego rozeznania (lub w momencie ponownego odezwania się sumienia po rozeznaniu), zdobycia pewności moralnej, to można tutaj mówić o grzechu. A jeśli tak, to istnieje obawa, ze dalszy taki stan może podpadać nie tylko pod grzech, ale także pod oślepianie swojego sumienia, a w konsekwencji i pod zawinioną niewiedzę. A w przypadku zawinionej niewiedzy "osoba jest odpowiedzialna za zło, które popełnia." (KKK 1791). Myślę, że pytanie z tego tematu jest trochę źle postawione, że nie od niego należy zacząć. Jest ono jak pytanie jednej osoby do drugiej "czy prezerwatywa jest zła?". Druga osoba odpowiada: nie (co jest prawdą, bo sama w sobie jest tylko rzeczą, która może być użyta do czegoś złego), po czym pierwsza uradowana decyduje się swobodnie bez ograniczeń korzystać z prezerwatywy, no bo przecież pierwsza osoba powiedziała, że nie jest zła. Myślę, że (poza spojrzeniem na dany zły czyn z szerszej perspektywy, a nie tylko z "teraz") należałoby spojrzeć na swoje serce. Czym żyję? Co zaprząta moje serce i umysł najbardziej? Ja? Moja miłość? Moje szczęście? Moje zadowolenie? Ktoś inny? Coś? Praca? Rodzina? Małżonek? Pieniądze? Bezpieczeństwo? Hobby? Pasje? Marzenia? ... A może Bóg? Czy moje życie jest nakierowane na Boga i bliźnich czy na mnie? Czy żyję Bogiem czy światem? Czy moje życie jest moje czy może Boga? Może się to wydawać mało związane z tematem, ale ma bardzo duże znaczenie. Przecież celem wszystkiego w moim życiu jest zbawienie - moje i innych. Jeżeli więc przykładowo użycie prezerwatywy (lub czegokolwiek innego) miałoby mieć negatywny wpływ na zbawienie, to powinno być natychmiast odrzucone. Czy mam wolę odrzucenia dowolnej rzeczy, dowolnego czynu, dowolnej relacji, dowolnego uczucia i poczucia, słowem wszystkiego, jeśli taka będzie wola Boża? Jak to mądra osoba napisała: "Nie mając woli zrezygnowania ze wszystkiego, czego się od nas zażąda w imię spotkania (...) Boga, będziemy musieli stwierdzić, że nasze zrozumienie i doświadczenie Boga nie może i nie będzie wzrastać." ("Jak wielki jest twój Bóg. Rozmyślania" Paul Coutinho SJ) W rozważaniu danej sprawy i jej moralności nie chodzi tylko o ten świat, ale i o nasze zbawienie. Zdanie sobie z tego sprawy może być kluczowe dla decyzji. Kolejną sprawą jest (nieco już poruszona) kwestia otwartości na zmianę decyzji, jeśli tylko taka by była wola Boża oraz kwestia pokory. Lubię w takich momentach robić prosty eksperyment, który każdemu polecam - zadanie sobie pytania - czy jeśli ktoś pokazałby mi fragment Słowa Bożego (Pisma Świętego), który przeczy moim poglądom, to zmieniłbym natychmiast dany czyn? (np. porzucił stosowanie antykoncepcji) Czy z radością, że Pan ukazuje mi prawdę, choć nie bez trudności, definitywnie zakończyłbym to? Czy może kręciłbym głową i próbował jakoś to zignorować? Czy jestem gotowy do zmiany, jeśli Bóg tak chce? Polecam w tym momencie 2 bardzo krótkie modlitwy, do odmawiania których (teraz i codziennie) gorąco zachęcam: "Otwórz mi oczy na wszelkie moje zakłamanie, przeniknij mój ludzki spryt, zdemaskuj ukryty fałsz i uczyń mnie Twoim uczniem. Do końca Twoim" (modlitwa z książki "Po co bierzmowanie?" - ks. Piotr Pawlukiewicz - polecam) "Panie, pójdę gdziekolwiek mnie poślesz; zrobię, cokolwiek mi polecisz; powiem, cokolwiek zechcesz, i oddam wszystko to, co uważasz, że powinienem oddać" (modlitwa z książki "W domu najlepiej" - Scott i Kimberly Hahn - gorąco polecam - świetna książka) Kolejną kwestią w temacie jest problem autorytetu. Autorytet własny, autorytet Kościoła i autorytet Boga. "Sumienie moralne jest sądem rozumu, przez który osoba ludzka rozpoznaje jakość moralną konkretnego czynu" (KKK 1778). Jeżeli idziemy do lekarza lub jakiegokolwiek wysoce wykwalifikowanego specjalisty, który ma wiedzę o wiele większą niż nasza, to ufamy mu. Ufamy nawet wtedy, gdy mamy inne zdanie, gdy nie rozumiemy. Nasz rozum, choć sam czegoś nie pojmuje, podpowiada nam, że powinniśmy posłuchać tego specjalisty - właśnie dlatego, że jest specjalistą. Jest dla nas (i naszego rozumu) większym autorytetem w danej dziedzinie niż my sami. Ten autorytet, jest dla nas potężnym argumentem, argumentem o ogromnej wadze. Ten autorytet Kościoła jest dany przez Boga dla naszego dobra. Kościół jest "Kościołem Boga żywego, filarem i podporą prawdy" (1 Tym 3:15) Pamiętajmy o tym co jest napisane w Piśmie Świętym: Łk 10:16 Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi; lecz kto Mną gardzi, gardzi Tym, który Mnie posłał.Heb 13:17 Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego. Niech to czynią z radością, a nie ze smutkiem, bo to nie byłoby dla was korzystne. 1 Tes 5:12 Prosimy was, bracia, abyście uznawali tych, którzy wśród was pracują, którzy przewodzą wam i w Panu was napominają.1 P 5:5 Tak samo wy, młodzieńcy, bądźcie poddani starszym! (mowa o starszych jako o kapłanach, duszpasterzach „pasących stado Boże”) Mt 18:17 Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik!1 Tym 3:15 Gdybym zaś się opóźniał, [piszę], byś wiedział, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego, filarem i podporą prawdy.Encyklika "Humanae Vitae" Paweł VI jednoznacznie ocenia negatywnie antykoncepcję. A przecież, nawiązując do pierwszego zacytowanego fragmentu Pisma Świętego, w "Humani generis" Piusa XII czytamy: "Nie wolno też sądzić, że treści encyklik nie wymagają same przez się uległości (...). Uczą one bowiem na podstawie zwyczajnego posłannictwa Urzędu Nauczającego, do którego również odnoszą się słowa: " Kto was słucha, mnie słucha" ( Łk 10,16)." Czy wypełniamy te słowa Chrystusa? Zauważmy jak są niesamowite - Bóg daje człowiekowi boski autorytet - "Kto was słucha, mnie słucha" ( Łk 10,16). Czy słuchamy tych słów i je wypełniamy? Czy jesteśmy im posłuszni? Proponuje poświęcić na nie kwadrans i je modlitewnie, medytacyjnie przemyśleć, przemodlić, rozważyć. 15 minut w skali wieczności to naprawdę niewiele, to nic. Innym aspektem naszej życiowej postawy jest stosunek do potrzeb. Ogólnie postawa to nasz stosunek do potrzeb i wartości. Oczywiste jest (mam nadzieję), że to nie potrzeby powinny dostosowywać wartości, ale postawa powinna odzwierciedlać wartości i niesprzeczne z nimi potrzeby. Jeśli postawa odzwierciedla w pełni wartości, to i potrzeby by były (niejako automatycznie) zrealizowane, zaspokojone. Omawiana tutaj kwestia nie może (jeśli jest prawdziwa) być traktowana jako furtka. Jest to bardziej koło ratunkowe. Powinno się też zadać pytanie czy rzeczywiście robię wszystko, żeby szukać prawdy. Czy przeczytałem HV? Czy czytałem wypowiedzi KKK na ten temat? Czy rozmawiałem z niejednym mądrym księdzem na ten temat oraz na temat uczęszczania do spowiedzi/Komunii? Czy przeczytałem z dobrą wolą cały Nowy Testament, który wyraża nakaz posłuszeństwa Kościołowi? Jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby ktoś przeczytał Nowy Testament z dobrą wolą, komu zależy nie tyle na sobie, ile na posłuszeństwie Bogu, i jednocześnie nie zrozumiał nakazu posłuszeństwa Kościołowi (nie neguję, ale wyrażam swoje wrażenie). To jakie jest moje zdanie/odpowiedź na pytanie z wątku, a mianowicie czy można przyjmować Eucharystię oraz przystępować do spowiedzi nie wyznając antykoncepcji? Brzmi: nie wiem. Proszę poszukać mądrego kapłana i na ten temat porozmawiać (a w razie nie spotkania mądrego kapłana, mądrego - nie mylić z „liberalnego”, szukać do skutku), bo jeśli nie będzie się rozmawiało w tak niesamowicie ważnej sprawie jak to, to można tu pewnie będzie powiedzieć o zaniedbaniu.
_________________ Piotr Milewski
|
Śr gru 30, 2009 14:34 |
|
|
|
 |
Żžz
Dołączył(a): Śr lip 29, 2009 17:59 Posty: 430
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
jumik napisał(a): Gdy Kościół cokolwiek ogłasza, to podnoszą się głowy "jak to?! Kościół coś zmienia?! a ma być niezmienny!". Gdy natomiast nie zmienia to podnoszą się przeciwne głosy "ciemnogród", "średniowiecze", "Kościół nie dostosowuje się do nowych czasów". Zdanie Kościoła o antykoncepcji jest stałe od zawsze. Zdanie Kościoła o pożyczaniu pieniędzy na procent było stałe od zawsze. Do czasu. jumik napisał(a): To jakie jest moje zdanie/odpowiedź na pytanie z wątku, a mianowicie czy można przyjmować Eucharystię oraz przystępować do spowiedzi nie wyznając antykoncepcji? Brzmi: nie wiem. A czy można przyjmować Eucharystię oraz przystępować do spowiedzi nie wyznając pobierania pieniędzy za używanie pieniędzy? Swoją drogą, to nie wykluczone, że te dwie sprawy się ze sobą łączą… Tzn. chodzi mi o to, że być może „należało […] tamtego nie opuszczać” (por. Mt 23, 23).
_________________ Homo iudicio certo conscientiae suae semper debet oboedire. Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swego sumienia. — Katechizm Kościoła Katolickiego, n. 1800
|
Śr gru 30, 2009 19:17 |
|
 |
lisicki
Dołączył(a): Pn lut 23, 2009 12:39 Posty: 35
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
Najpierw do jumika - pomimo Twojej prośby kontynuuję ten wątek tutaj (mając świadomość, iż odbiega on nieco od tytułowego topica), ale jeżeli uznasz za stosowne przenieść to w inne miejsce to nie ma sprawy Przeczytałem podaną przez jumika ENCYKLIKA HUMANAE VITAE (P. Pawła VI) i chcę tutaj wstawić do wybrane fragmenty, przedstawiające stanowisko KK w tej kwestii (do rozważenia i ew. dalszej dyskusji): "(...) Jeśli więc istnieją słuszne powody dla wprowadzenia przerw między kolejnymi urodzeniami dzieci, wynikające bądź z warunków fizycznych czy psychicznych małżonków, bądź z okoliczności zewnętrznych, Kościół naucza, że wolno wówczas małżonkom uwzględniać naturalną cykliczność właściwą funkcjom rozrodczym i podejmować stosunki małżeńskie tylko w okresach niepłodności, regulując w ten sposób ilość poczęć, bez łamania zasad moralnych, które dopiero co wyłożyliśmy. Kościół jest zgodny z samym sobą i ze swoją nauką zarówno wtedy, gdy uznaje za dozwolone uwzględnianie przez małżonków okresów niepłodności, jak i wtedy, gdy potępia, jako zawsze zabronione, stosowanie środków bezpośrednio zapobiegających poczęciu, choćby nawet ten ostatni sposób postępowania usprawiedliwiano racjami, które mogłyby się wydawać uczciwe i poważne. W rzeczywistości między tymi dwoma sposobami postępowania zachodzi istotna różnica. W pierwszym wypadku małżonkowie w sposób prawidłowy korzystają z pewnej właściwości danej im przez naturę. W drugim zaś, stawiają oni przeszkodę naturalnemu przebiegowi procesów związanych z przekazywaniem życia. Jest prawdą, że w obydwu wypadkach małżonkowie przy obopólnej i wyraźnej zgodzie chcą dla słusznych powodów uniknąć przekazywania życia i chcą mieć pewność, że dziecko nie zostanie poczęte. Jednakże trzeba równocześnie przyznać, że tylko w pierwszym wypadku małżonkowie umieją zrezygnować ze współżycia w okresach płodności (ilekroć ze słusznych powodów przekazywanie życia nie jest pożądane), podejmują zaś współżycie małżeńskie w okresach niepłodności po to, aby świadczyć sobie wzajemną miłość i dochować przyrzeczonej wzajemnej wierności. Postępując w ten sposób dają oni świadectwo prawdziwej i w pełni uczciwej miłości. Uczciwi ludzie mogą nabrać jeszcze mocniejszego przekonania o tym, jak bardzo uzasadniona jest nauka, którą Kościół w tej dziedzinie głosi, jeśli zwrócą uwagę na następstwa, do jakich prowadzi przyjęcie środków i metod sztucznego ograniczania urodzeń. Niech uprzytomnią sobie przede wszystkim, jak bardzo tego rodzaju postępowanie otwiera szeroką i łatwą drogę zarówno niewierności małżeńskiej, jak i ogólnemu upadkowi obyczajów. Nie trzeba też długiego doświadczenia, by zdać sobie sprawę ze słabości ludzkiej i zrozumieć, że ludzi - zwłaszcza młodych, tak bardzo podatnych na wpływy namiętności - potrzeba raczej pobudzać do zachowania prawa moralnego, a przeto wprost niegodziwością jest ułatwiać im samo naruszanie tego prawa. Należy również obawiać się i tego, że mężczyźni, przyzwyczaiwszy się do stosowania praktyk antykoncepcyjnych, zatracą szacunek dla kobiet i lekceważąc ich psychofizyczną równowagę, sprowadzą je do roli narzędzia, służącego zaspokajaniu swojej egoistycznej żądzy, a w konsekwencji przestaną je uważać za godne szacunku i miłości towarzyszki życia. Nauka Kościoła o należytej regulacji poczęć, będąca promulgacją samego prawa Bożego, wyda się niewątpliwie dla wielu trudna; więcej nawet zupełnie niemożliwa do zachowania. Bo rzeczy- wiście, jak wszystkie rzeczy szlachetne i pożyteczne, tak i to prawo wymaga mocnych decyzji i wielu wysiłków od poszczególnych ludzi, od rodzin i społeczności ludzkiej. Co więcej, zachować je można tylko z pomocą łaski Bożej, która wspiera i umacnia dobrą wolę ludzi. Kto jednak uważniej się nad tym zastanowi, dostrzeże, że owe wysiłki naprawdę podnoszą godność człowieka i przysparzają dobra całej ludzkości. Etycznie poprawna regulacja poczęć tego najpierw od małżonków wymaga, aby w pełni uznawali i doceniali prawdziwe wartości życia rodziny, oraz by nauczyli się doskonale panować nad sobą i nad swymi popędami. Nie ulega żadnej wątpliwości, że rozumne i wolne kierowanie popędami wymaga ascezy, ażeby znaki miłości, właściwe dla życia małżeńskiego, zgodne były z etycznym porządkiem, co konieczne jest zwłaszcza dla zachowania okresowej wstrzemięźliwości. Jednakże to opanowanie, w którym przejawia się czystość małżeńska, nie tylko nie przynosi szkody miłości małżeńskiej, lecz wyposaża ją w nowe ludzkie wartości. Wymaga ono wprawdzie stałego wysiłku, ale dzięki jego dobroczynnemu wpływowi małżonkowie rozwijają w sposób pełny swoją osobowość, wzbogacając się o wartości duchowe. Opanowanie to przynosi życiu rodzinnemu obfite owoce w postaci harmonii i pokoju oraz pomaga w przezwyciężaniu innych jeszcze trudności, sprzyja trosce o współmałżonka i budzi dla niego szacunek, pomaga także małżonkom wyzbyć się egoizmu, sprzeciwiającego się prawdziwej miłości oraz wzmacnia w nich poczucie odpowiedzialności. A wreszcie dzięki opanowaniu siebie rodzice uzyskują głębszy i skuteczniejszy wpływ wychowawczy na potomstwo; wtedy dzieci i młodzież dorastając właściwie oceniają prawdziwe, ludzkie wartości i spokojnie oraz prawidłowo rozwijają swoje duchowe i fizyczne siły.(...)" http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP ... umane.html
|
Pn sty 04, 2010 11:23 |
|
|
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
Rozmawiałam wczoraj z pewnym zakonnikiem o moim być lub nie być w KK. Rozmowa była bardzo długa... I dowiedziałam się, że człowiek ma obowiązek słuchać swojego sumienia - bez względu na to, czy jest ono spaczone czy nie, bez względu na to, czy jest ono zgodne z przepisami KKK czy nie. Wbrew swojemu sumieniu postępować nie wolno pod żadnym pozorem, nawet gdyby stał nad nami papież i kazał robić inaczej.
Dowiedziałam się, że być może jest dla mnie lepiej brać jedynie ślub cywilny, jeśli w moim sumieniu nie zgadzam się z nauką KK. A wybranie takiej drogi wcale nie musi mnie oddalać od Boga, skoro wewnętrznie sama z sobą czuję się z tym dobrze, to tak powinnam zrobić... a Bóg nie jest w jednym z moich wyborów, On jest ze mną bez względu na wybór. Jeśli kiedyś dojrzeję do akceptacji KK, to wówczas mogę wziąć ślub kościelny. Tak mi sugerował ów zakonnik... Ja sama jeszcze nie wiem, co o tym myśleć..
|
Wt lut 16, 2010 10:22 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
_________________ Piotr Milewski
|
Cz mar 11, 2010 19:12 |
|
|
|
 |
oredaktor
Dołączył(a): Cz kwi 09, 2009 14:43 Posty: 184
|
 Re: Bycie praktykującym lub gorliwym = należenie do mniejszo
Posty przeniesione z innego miejsca. jumikStaram się być co niedziela w kościele, ale zdarza mi się nie być. Imprezuje w piątki bo to najlepszy dzień tygodnia na to. Wstrzemięźliwość seksualna nie ma dla mnie racji bytu. Czy jestem zły? Być może... Jednak sam bym siebie nie wrzucił do wora wierzący niepraktykujący. Mimo wszystko Kościół jest dla mnie autorytetem, ale nie jest jedynym. Nie rozumiem definiowania siebie jako wierzącego przez pryzmat czysto rytualnych spraw, takich jak nie zjedzenie mięcha w piątek, czy też odmówienie fajnego seksu "bo po ślubie". Rodząc się dostałem w pakiecie rozum i wolną wolę. Zamierzam z tego korzystać na maksa bo to fajne narzędzia są. W Biblii jest napisane, ze Chrystus jest pasterzem, a my jego owcami. Ok, dla Jezusa mogę być owieczką, ale jeśli inny człowiek chce ze mnie zrobić sobie baranka to w najlepszym wypadku może liczyć na niegrzeczną odmowę. Ślepe i bezmyślne posłuszeństwo nawet tak światłym instytucjom jak Kościół to świadoma rezygnacja z takich darów jak wolna wola i rozum. Zasadniczo gardzenie takimi darami można by pod grzech podciągnąć Post Aurory: jumikAurora napisał(a): oredaktor napisał(a): Staram się być co niedziela w kościele, ale zdarza mi się nie być. Imprezuje w piątki bo to najlepszy dzień tygodnia na to. Wstrzemięźliwość seksualna nie ma dla mnie racji bytu. Czy jestem zły? Być może... Nie rozumiem definiowania siebie jako wierzącego przez pryzmat czysto rytualnych spraw, takich jak nie zjedzenie mięcha w piątek, czy też odmówienie fajnego seksu "bo po ślubie". Ślepe i bezmyślne posłuszeństwo nawet tak światłym instytucjom jak Kościół to świadoma rezygnacja z takich darów jak wolna wola i rozum. Zasadniczo gardzenie takimi darami można by pod grzech podciągnąć  Nie imprezuję w piątki, bo piątek to ważny dla mnie dzień z wiadomych racji. Nie koniecznie spędzam go w kościele, ale zamiast imprezy mogę wyskoczyć na zwykłe towarzyskie pogaduchy przy dobrym ciastku i herbacie ( w końcu i tak rzadko piję), na filmie, w teatrze, na kółku plastycznym. A jak chcę się wyszumieć to robię to w sobotę Wstrzemięźliwość ma dla mnie rację bytu, chociażby nie tylko z tego powodu, "bo Kościół radzi", ale również z tego, że jestem kobietą i mam inne wymagania niż mężczyzna, inaczej na to patrzę, być może czegoś innego szukam  Też nie rozumiem definiowania siebie jako wierzącej przez pryzmat rytuałów, bo sama nie uważam ich wszystkich za konieczne.  Jednak to, że jestem posłuszna w pewnych kwestiach Kościołowi nie uważam za ślepotę i bezmyślność - jestem świadoma swoich wyrzeczeń, nikt mnie do tego nie zmuszał, po prostu odpowiada mi to, nie wyrządza mi to żadnej krzywdy, nie odbiera mi to szczęścia. Zachowałam wolną wolę i rozum - istnieją takie ścieżki, na których podążam za Kościołem, ale i są takie, na których skręcam we własną,indywidualną,samotną stronę, dlatego też nie uważam, aby Twoje postępowanie, Twoje racje czy poglądy były czymś złym  Chodzi mi po prostu o zrozumienie i tolerowanie siebie nawzajem  nie razi mnie i nie odstrasza od ludzi gdy ktoś imprezuje w piątki, je mięso w post, nie odmawia dobrego seksu - nie moje to życie  Podobnie jak nie jest życiem kogoś innego to, że nie imprezuję w piątek, poszczę, i odmawiam sobie dobrego seksu  Pozdrawiam !
|
N maja 02, 2010 20:00 |
|
 |
oredaktor
Dołączył(a): Cz kwi 09, 2009 14:43 Posty: 184
|
 Re: Bycie praktykującym lub gorliwym = należenie do mniejszo
@Aurora dzięki za post, jest naprawdę wyczerpujący  Jedynie co mogę dodać to małe sprostowanie dotyczące "ślepego posłuszeństwa". Ja postrzegam to tak Jeśli jest jakaś kwestia (np. wstrzemięźliwość) i mam takie samo zdanie jak KKK to normalne, że to akceptuje. Jeśli nie wiem co myśleć w tej kwestii, także moim zdaniem warto zaufać KKK. Natomiast gdy mamy pewność i wyrobioną opinię która jest z katechizmem sprzeczna to moim zdaniem należy się słuchać własnego sumienia niż akceptować nauki KK wbrew sobie.
|
Pn maja 03, 2010 9:23 |
|
 |
Aurora
Dołączył(a): Śr kwi 28, 2010 14:46 Posty: 22
|
 Re: Bycie praktykującym lub gorliwym = należenie do mniejszo
oredaktor napisał(a): @Aurora dzięki za post, jest naprawdę wyczerpujący  Jedynie co mogę dodać to małe sprostowanie dotyczące "ślepego posłuszeństwa". Ja postrzegam to tak Jeśli jest jakaś kwestia (np. wstrzemięźliwość) i mam takie samo zdanie jak KKK to normalne, że to akceptuje. Jeśli nie wiem co myśleć w tej kwestii, także moim zdaniem warto zaufać KKK. Natomiast gdy mamy pewność i wyrobioną opinię która jest z katechizmem sprzeczna to moim zdaniem należy się słuchać własnego sumienia niż akceptować nauki KK wbrew sobie. Rozumiem  W moim przypadku darowanie sobie pewnych w/w przyjemności nie jest czymś, co czynię wbrew sobie :] Całkiem dobrze żyje mi się w ten sposób 
|
Pn maja 03, 2010 21:20 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
To zatem mówię i zaklinam [was] w Panu, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie, z ich próżnym myśleniem, umysłem pogrążeni w mroku, obcy dla życia Bożego, na skutek tkwiącej w nich niewiedzy, na skutek zatwardziałości serca. Oni to doprowadziwszy siebie do nieczułości [sumienia], oddali się rozpuście, popełniając zachłannie wszelkiego rodzaju grzechy nieczyste. Wy zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa. Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim - zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, że - co się tyczy poprzedniego sposobu życia - trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, odnawiać się duchem w waszym myśleniu i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości. Dlatego odrzuciwszy kłamstwo: niech każdy z was mówi prawdę do bliźniego, bo jesteście nawzajem dla siebie członkami. (Efezjan 4:17-23) Duch zaś otwarcie mówi, że w czasach ostatnich niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów. [Stanie się to] przez takich, którzy obłudnie kłamią, mają własne sumienie napiętnowane. (1 Tym 4:1-2) Powiedział jeden z nich, ich własny wieszcz: Kreteńczycy zawsze kłamcy, złe bestie, brzuchy leniwe. Świadectwo to jest zgodne z prawdą. Dlatego też karać ich surowo, aby wytrwali w zdrowej wierze, nie zważając na żydowskie baśnie czy nakazy ludzi odwracających się od prawdy. Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych nie ma nic czystego, lecz duch ich i sumienie są zbrukane. Twierdzą, że znają Boga, uczynkami zaś temu przeczą, będąc ludźmi obrzydliwymi, zbuntowanymi i niezdolnymi do żadnego dobrego czynu. (Tytusa 1:12-16) Nie masz żadnego udziału w tym dziele, bo serce twoje nie jest prawe wobec Boga. Odwróć się więc od swego grzechu i proś Pana, a może ci odpuści twój zamiar. Bo widzę, że jesteś żółcią gorzką i wiązką nieprawości. (Dz 8:21-23) Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, ponieważ oni czuwają nad duszami waszymi i muszą zdać sprawę z tego. Niech to czynią z radością, a nie ze smutkiem, bo to nie byłoby dla was korzystne. Módlcie się za nas, jesteśmy bowiem przekonani, że mamy czyste sumienie, starając się we wszystkim dobrze postępować. (Hebr 13:17-18) Znaleźli się jednak fałszywi prorocy wśród ludu tak samo, jak wśród was będą fałszywi nauczyciele, którzy wprowadzą wśród was zgubne herezje. Wyprą się oni Władcy, który ich nabył, a sprowadzą na siebie rychłą zgubę. A wielu pójdzie za ich rozpustą, przez nich zaś droga prawdy będzie obrzucona bluźnierstwami; dla zaspokojenia swej chciwości obłudnymi słowami was sprzedadzą ci, na których wyrok potępienia od dawna jest w mocy, a zguba ich nie śpi. Jeżeli bowiem Bóg aniołom, którzy zgrzeszyli, nie odpuścił, ale wydał ich do ciemnych lochów Tartaru, aby byli zachowani na sąd; jeżeli staremu światu nie odpuścił, ale jako ósmego Noego, który o głaszał sprawiedliwość, ustrzegł, gdy zesłał potop na świat bezbożnych; także miasta Sodomę i Gomorę obróciwszy w popiół skazał na zagładę dając przykład /kary/ tym, którzy będą żyli bezbożnie, ale wyrwał sprawiedliwego Lota, który uginał się pod ciężarem rozpustnego postępowania ludzi nie liczących się z Bożym prawem - sprawiedliwy bowiem mieszkając wśród nich z dnia na dzień duszę swą sprawiedliwą miał umęczoną przeciwnymi Prawu czynami, które widział i o których słyszał - to wie Pan, jak pobożnych wyrwać z doświadczenia, niesprawiedliwych zaś jak zachować na ukaranie w dzień sądu, przede wszystkim zaś tych, którzy idą za ciałem w nieczystej żądzy i pogardę okazują Władzy, zuchwalcy, zarozumialcy, którzy nie wahają się przed wypowiadaniem bluźnierstw na "Chwały". Tymczasem aniołowie, których siła i potęga jest większa, nie wnoszą przeciwko nim przed Pana przeklinającego wyroku potępienia. Ci zaś, jak nierozumne zwierzęta, przeznaczone z natury na schwytanie i zagładę, wypowiadając bluźnierstwa na to, czego nie znają, podlegną właśnie takiej zagładzie jak one, otrzymując karę jako zapłatę za niesprawiedliwość. Za przyjemność uważają rozpustę uprawianą za dnia, jako zakały i plugawcy pławią się w swych uciechach, gdy z wami są przy stole. Oczy mają pełne kobiety cudzołożnej, oczy nie przestające grzeszyć, uwodzą oni dusze nieutwierdzone. Mają serca wyćwiczone w chciwości, synowie przekleństwa. Opuszczając prawą drogę zbłądzili, a poszli drogą Balaama, syna Bosora, który umiłował zapłatę niesprawiedliwości, ale został skarcony za swoje przestępstwo; juczne bydlę, pozbawione mowy, przemówiwszy ludzkim głosem powstrzymało głupotę proroka. Ci są źródłami bez wody i obłokami wichrem pędzonymi, których czeka mrok ciemności. Wypowiadając bowiem słowa wyniosłe a próżne, uwodzą żądzami cielesnymi i rozpustą tych, którzy zbyt mało odsuwają się od postępujących w błędzie. Wolność im głoszą, a sami są niewolnikami zepsucia. Komu bowiem kto uległ, temu też służy jako niewolnik. Jeżeli bowiem uciekają od zgnilizny świata przez poznanie Pana i Zbawcy, Jezusa Chrystusa, a potem oddając się jej ponownie zostają pokonani, to koniec ich jest gorszy od początków. Lepiej bowiem byłoby im nie znać drogi sprawiedliwości, aniżeli poznawszy ją odwrócić się od podanego im świętego przykazania. Spełniło się na nich to, o czym słusznie mówi przysłowie: Pies powrócił do tego, co sam zwymiotował, a świnia umyta - do kałuży błota. (2 Piotra 2:1-22) A i to uczynimy, jeśli Bóg pozwoli. Niemożliwe jest bowiem tych - którzy raz zostali oświeceni, a nawet zakosztowali daru niebieskiego i stali się uczestnikami Ducha Świętego, zakosztowali również wspaniałości słowa Bożego i mocy przyszłego wieku, a /jednak/ odpadli - odnowić ku nawróceniu. Krzyżują bowiem w sobie Syna Bożego i wystawiają Go na pośmiewisko. (Hebr 6:3-6) Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pełnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników. Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie [zeznania] dwóch albo trzech świadków. Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza, przez którą został uświęcony, i obelżywie zachował się wobec Ducha łaski. Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego. (...) My zaś nie należymy do odstępców, którzy idą na zatracenie, ale do wiernych, którzy zbawiają swą duszę. (Hebr 10:26-31, 39) Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. (1Kor 4:3-5) Skąd się zatem wzięło to: Cytuj: KKK 1793 Jeśli - przeciwnie - ignorancja jest niepokonalna lub sąd błędny bez odpowiedzialności podmiotu moralnego, to zło popełnione przez osobę nie może być jej przypisane. Mimo to pozostaje ono złem, brakiem, nieporządkiem. Konieczna jest więc praca nad poprawianiem błędów sumienia. Kiedy ignorancja jest niepokonalna, a kiedy pokonalna? Jaki grzech może być "zignorancjowany", a jaki jest grzechem zawsze? Jak człowiek ma pracować nad "poprawianiem błędów sumienia", skoro poznał już pełnię prawdy i uzasadnienia danej nauki, ale ją całkowicie odrzucił?
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Cz cze 17, 2010 10:07 |
|
 |
czytelniczka2010
zbanowana na stałe
Dołączył(a): Cz kwi 01, 2010 20:21 Posty: 16
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
Witam, w moim poście postanowiłam wrócić do pierwszego posta w tym wątku, który przypominam: Cytuj: Złe uformowanie sumienia jest jednym ze sposobów na winienie ludzi, którzy mimo, że postępują zgodnie z własnym sumieniem, postępują źle (np. ateiści, ale również osoby innej wiary, czy wręcz Katolicy (szczególnie antykoncepcja, ale też inne sytuacje życiowe)). Ponieważ człowiek jest nie tylko odpowiedzialny za to, co robi, ale też w zasadzie za to co czuje i myśli. Na przykład ateistę można ocenić negatywnie dlatego, że nie ukształtował swojego sumienia właściwie, co uniemożliwia mu przyjęcie łaski wiary. Na tej zasadzie można oskarżyć każdego i za każdy grzech jesteśmy tak samo odpowiedzialni bez względu na nasze przekonania i poglądy.
Ja się zastanawiam, w jakim stopniu można być odpowiedzialnym za złe ukształtowanie własnego sumienia i wydaje mi się, że w żadnym. Bo jak można świadomie ukształtować własne sumienie? Jeżeli mamy świadomość, to wiemy, że robimy źle. Nie da się świadomie przyjąć że coś złego jest dobre. Czy potrafilibyście świadomie zmienić nastawienie do pewnych kwestii wiedząc, że tak naprawdę jest inaczej? Aby ukształtować źle sumienie trzeba by było działać wbrew własnym przekonaniom, myślom i uczuciom, trzeba by się oszukać, a nie wiem, czy ktokolwiek jest w stanie oszukać samego siebie. Jak więc można oskarżać kogokolwiek o to, że źle ukształtował własne sumienie? Sumienie dobrze i źle ukształtowane to bardzo ważny temat, który mnie od pewnego czasu interesuje bo dopiero jakiś czas temu - niedawno - zrozumiałam , że moje sumienie było źle ukształtowane czego w ogóle w życiu nie rozumiałam i popełniłam wiele błędów w związku z tym (czy grzechów to nie wiem - błędów jak dla mnie w postępowaniu z ludźmi bo chciałam w jakiś sposób uniknąć ich złego wpływu na moją osobę i nie widziałam racjonalnie innych rozwiązań niż moje. No ktoś powie - mogłam się modlić ALE JAK? ja na to bo wyraźnie czułam, że moje modlitwu sensy nie mają żadnego, a nawet byłam w stanie wymyślić spryskanie towarzystwa wodą święconą, ale i tak nie o to chodziło, za mało. W związku z tym zostawała mi jak dla mnie czysta chytrość życiowa I NIC POZA TYM  ) No ale też być może bym sobie siebie przemyślała lepiej gdybym o tym żle ukształtowanym sumieniu wiedziała. Nie wiedziałam , że w ogóle taki problem jest. Dlatego tu piszę bo ostatnio przeczytałam, że większość ludzi obecnie ma źle ukształtowane sumienie - no to ja też i tyle. A czemu zdecydowałam się napisać w tym wątku, który jest bardzo chaotyczny dla mnie i sprowadza się do jednego przykazania - nie cudzołóż - a także do posłuszeństwa Kościołowi, które ma być bezmózgie, na co mysliciele w tym wątku przystać nie chcą. No przede wszystkim chcę zwrócić uwagę, że wszystkie nasze grzechy są dziedziczne. I wywodzą sie według Biblii z grzechu pierworodnego. A jaki był ten grzech? Był to grzech nieposłuszeństwa. I w tym momencie jak myślę gro myślicieli tego wątku może podjąć na nowo dyskusję - dlaczego ten grzech był taki straszny jak w sumie... nic się nie stało...? Jakiś owocek zjedli i to W PRZENOŚNI bo wątpię, że tu ma ktoś taką wiarę by wierzyć, że to było dokładnie jak napisano w Biblii. No to ja już uważam, że taka osoba nie jest wierząca tylko wątpiąca i ma już w tym momencie - kwestionując doniosłość grzechu pierworodnego jako pierwszego śmiertelnego w formie opisanej w Biblii - zaburzone sumienie i nie należy z taką osobą prowadzić żadnych dalszych dyskusji. Żadnych. Bo już nie wierzy w Słowo Boże na przykład. Do czego zmierzam? Reszta dyskusji tutaj to jest 6 przykazanie. A po drodze jest - pierwsze (też kwestionuję je wielu osobom w tym wątku) drugie, trzecie (po co chodzić do kościoła? - nikt tu nie zapytał) , czwarte, piąte - jak najbardziej. A dla mnie z mojego życia wynika, że szóste jest najbardziej zaburzone przez piąte. Jak w piątym jest coś źle to zaraz jest szóste przykazanie. A dalej? Dalej jest siódme, ósme, dziewiąte i dziesiąte, których tu już nie ma wcale. Jest tylko Kościół jako instytucja i szóste przykazanie. No cóz... odmawiam egzorcyzm do Trójcy Przenajświętszej i to tyle chyba na podsumowanie tego wątku. Bo czy Adam z Ewą w ogóle zgrzeszyli? Oto jest pytanie na następny wątek na forum wiara.pl - wierzyć nie wierzyć? Dosłownie  czytelniczka 2010 ps. jeśli ktoś jest mądry to przyzna mi rację - to forum istnieje po to , żeby stracić tu wiarę. Kto jeszcze trochę jej ma po takiej dyskusji niech sobie zmówi egzrocyzm do Trójcy Świętej i odejdzie w pokoju. Polecam. Przemyśliwając głeboko nad tym czego się tu dowiedział i jak intelektualnie bardzo na pisaniu na tym forum skorzystał.
|
N cze 20, 2010 10:57 |
|
 |
amadeus35
Dołączył(a): So kwi 03, 2010 15:13 Posty: 1226
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
Szarotka 12.Luty 2010 Dowiedziałam się, że być może jest dla mnie lepiej brać jedynie ślub cywilny, jeśli w moim sumieniu nie zgadzam się z nauką KK. A wybranie takiej drogi wcale nie musi mnie oddalać od Boga, skoro wewnętrznie sama z sobą czuję się z tym dobrze, to tak powinnam zrobić... a Bóg nie jest w jednym z moich wyborów, On jest ze mną bez względu na wybór. Jeśli kiedyś dojrzeję do akceptacji KK, to wówczas mogę wziąć ślub kościelny. Tak mi sugerował ów zakonnik... Ja sama jeszcze nie wiem, co o tym myśleć.. ................................................................................................................
Przyznam szczerze ze zakonnik ma duzo racji w tym co ci powiedzial ..chociaz w wierze chrzescijanskiej ( nie mylic prosze z katolicka) pod uwage jest brany slub skladany przed Bogiem i jesli do takiej decyzji jeszcze nie doszlas to odluz ja na pozniej ...ale niestety wg. Bibli nie mozesz z partnerem zyc przed slubem. Bog jest i bedzie zawsze przy tobie ale jedynie bedzie sluchal twoich modlitw kiedy zaprosisz go do siebie do swego serca kiedy swoj los i swoje zycie oddasz mu w jego rece wteczas poczujesz w sobie laske Boza poczujesz ze nagle twoje mysli sa inne i to zamierzasz sprawdza sie i realizuje tylko z Bogiem bedziesz w stanie realizowac to o czym marzsz.....tylko z nim a nie z Kosciolem .....
_________________ Bog jest Miloscia :)
|
N cze 20, 2010 11:37 |
|
 |
Elbrus
Dołączył(a): Pt lis 27, 2009 14:07 Posty: 8229
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
Kamala napisał(a): Jezeli sie niepokoisz, to znaczy, ze sumienie juz cos ci wyrzuca. A jak się nie niepokoję, to wtedy sumienie mi nic nie wyrzuca, i mam być nadal spokojny? Coś tu nie gra. Jak popełniam jakiś grzech, ale z uwagi na skrzywione sumienie nie uznaję go za grzech, to wychodzi na to, że grzechu ciężkiego nie ma (prawdopodobnie jest lekki, bo zło zostało wyrządzone). Jeśli nie ma winy, to czy nie będzie za to kary, a jeśli będzie kara, to czy będzie to sprawiedliwe? A jeśli będzie wymierzona kara za czyn popełniony nieświadomie, to jak skrzywione sumienie może być wymówką (patrz KKK 1793)?
_________________ The first to plead is adjudged to be upright, until the next comes and cross-examines him. (Proverbs 18:17)
Słuszna decyzja podjęta z niesłusznych powodów może nie być słuszna. (Weatherby Swann)
Ciemny lut to skupi. (Bardzo Wielki Elektronik)
|
Cz paź 21, 2010 13:06 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Złe uformowanie sumienia
Elbrus, nie wiem dlaczego ciebie to tak strasznie meczy, ale sprobuje cos napisac. Cytuj: Mnie zaś najmniej zależy na tym, czy będąc osądzony przez was, czy przez jakikolwiek trybunał ludzki Co więcej, nawet sam siebie nie sądzę. Sumienie nie wyrzuca mi wprawdzie niczego, ale to mnie jeszcze nie usprawiedliwia. Pan jest moim sędzią. Przeto nie sądźcie przedwcześnie, dopóki nie przyjdzie Pan, który rozjaśni to, co w ciemnościach ukryte, i ujawni zamiary serc. Wtedy każdy otrzyma od Boga pochwałę. 1Kor 4,3-5 Moim skromnym zdaniem, za bardzo sie przejmujesz (a i wielu innych ludzi tez) problemem kary. Nic to, ze Jezus powiedzial, ze nie przyszedl na swiat po to, zeby go osadzic, ale zeby go zbawic, ze chce, by kazdy mial zycie wieczne. My sie zamartwiamy czy Pan Bog da nam 100 lat czyscca, czy 2, a moze od razu "dozywocie"? Zamiast uczepic sie obietnic, ktorych w Ewangeliach jest bez liku, o przejsciu ze smierci do zycia, dla wierzacych Chrystusowi, o denarze dla kazdego, kto zgodzil sie najac do pracy w winnicy, wielu liczy swoje zaslugi i winy i probuje przechytrzyc Pana Boga i wymeczyc dla siebie mniejsza "kare", bo nieswiadomie, bo skrzywione sumienie, bo to, bo tamto. Sad po niemiecku to das Gericht, a pochodzi to od richten, co oznacza min prostowac. I moze tak nalezy spojrzec na Sad Ostateczny: ze Bog wyprostuje wszystko to, co my pokrzywilismy, i co nas pokrzywilo. a nie ze bedzie wazyl, mierzyl i ocenial. Bog zna nas lepiej niz my sami siebie. I kocha kazdego z nas. Czy twoi rodzice zesla ciebie na Sybir wiedzac, ze starales sie, ale ciagle cos ci nie wychodzilo? Ja wole stosowac sie do rady sw. Piotra: Cytuj: Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was. 1P 5,7 takze ta o zbawienie.
|
Cz paź 21, 2010 16:06 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|