Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt sie 05, 2025 16:07



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 153 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 11  Następna strona
 Wiara w naukę 
Autor Wiadomość
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Wiara w naukę
grzmot napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Wiek XX w związku z rozwojem nauki, zatrzymał samodzielność myślenia ludzi i ich osobisty rozwój duchowy, umożliwiający zwracanie się do Boga o wsparcie w potrzebie.
Zamiast do Boga, chorzy zwracają się do medyków a modlić się o zdrowie zaczynają wraz z bliskimi w stanie terminalnym.
Bóg potrafi robić cuda, jednak nie lubi ich robić.


grzmot napisał(a):
1. Rozumiem, że masz na myśli ogół ludzi, bo przecież nie jednostki. A więc, jak definiujesz tą samodzielność myślenia i jakie masz dane wskazujące na to, że np. w XIX wieku było w społeczeństwie więcej % samodzielnie myślących?


Tak, to było uogólnienie. Istota tego, co napisałem jest w poczuciu wolności człowieka, wolności wobec krzyków mediów, nacisków Państwa, i rewelacjom nauki. W takim poczuciu wolności człowiek może samodzielnie myśleć, zamiast ulegać programom, wtłaczanym siłą, od przedszkola do starości. W XIX wieku a i w latach 60tych, jakie pamiętam, warunki do poszanowania wolności, wbrew pozorom, były znacznie większe niż dziś.
Zniewalanie następuje głównie przez media, które zamiast pełnić służebną dla społeczeństwa rolę informacyjną, są propagandową tubą polityków i biznesu.

grzmot napisał(a):
2. "Zamiast do Boga, chorzy zwracają się do medyków..." - gdybyś był księdzem, to pomyślałbym, że to narzekanie na utratę wpływów. Ale nie jesteś, więc zapytam: czy rozwój i dojrzewanie nie polega na usamodzielnianiu? Po co człowiekowi rozum i wolna wola? Jak człowiek ma się rozwijać, jeśli będzie tylko oczekiwał pomocy z nieba?


Rozumujesz w sposób zaprogramowany.
Dlatego usiłujesz znaleźć jakąś współczesną przyczynę dla której człowiek miałby robić coś więcej, niż być w harmonii z Bogiem. Rozum jest potrzebny człowiekowi do osiągnięcia świadomości istnienia Boga, a wolna wola do tego by z Bogiem stawać się zharmonizowanym.
Nie chodzi tu tyle o pomoc z Nieba, co wykorzystanie swoich wszystkich możliwości jako człowieka, by stopić się z Bogiem i osiągnąć szczęście. To oczywiście nie oznacza dla każdego przysiadu pod drzewem i medytowaniu. Każdy ma swoja ścieżkę do Boga. Jeden medytuje, drugi pracuje fizycznie, inny umysłowo, kobiety rodzą dzieci i spełniają się w tym. Każdy ma samodzielnie wybierać swoją drogę i na tej drodze się rozwijać.


grzmot napisał(a):
3. Łącząc punkty 1 i 2, czyżby samodzielne myślenie to miało być jedyne słuszne myślenie? Tak, jak jest jedyna słuszna samodzielna interpretacja Biblii?


Człowiek nie żyje samodzielnie tylko we wspólnocie ludzkiej. Wspólnota zapewnia, że ludzie mają swoje różne widzenia faktów jako prawdy o nich. Wspólnota Kościoła zapewnia interpretację Biblii, a także kształtuje zakres pism wchodzących w skład Pisma Świętego. Inni maja inne interpretacje. Samodzielnych interpretacji jest wiele.

Każdy ma swoje prawdy i nie powinny one być gwałcone. Oczywiście nie tylko prawdy co do interpretacji Biblii. Wolność człowieka jest większym darem niż życie. Uczył tego bł. ks. Jerzy Popiełuszko. I swoim życiem udowodnił, że tak jest.
Nie wolno gwałcić wolności ludzkiego ducha, jego myśli i poglądów.
One są wkładem w rozwój ludzkości ...


grzmot napisał(a):
4. Skąd, nie będąc Bogiem, wiesz, co on lubi a czego nie? To niedobry sposób myślenia, prowadzący do inkwizycji i procesów (a także kilku idiotycznych wyroków sądowych w naszych czasach).


Ej, wziąłeś poważnie to sformułowanie, którego celem było zobrazowanie zjawiska, że cuda się właściwie nie zdarzają, a jeżeli, to bardzo rzadko. :)
Czemu uważasz, że takie zobrazowanie miałoby kogoś zaprowadzić do więzienia? :o

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Wt sty 25, 2011 11:29
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Wiara w naukę
Geonides napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Wiek XX w związku z rozwojem nauki, zatrzymał samodzielność myślenia ludzi i ich osobisty rozwój duchowy, umożliwiający zwracanie się do Boga o wsparcie w potrzebie.
Przede wszystkim osobisty rozwój duchowy w wierze katolickiej nie idzie w parze z samodzielnością myślenia. Uzasadniam rzucając kilka pojęć: "Prawda Objawiona", "Dogmat", "Nieomylność", "Przyjęcie Objawienia".
Także nie wiem skąd taki zarzut wobec nauki? Jakąś drzazgę w oku cudzym widzisz a przęsła mostu we własnym nie dostrzegasz?
Druga rzecz: pada wyrażenie "Wsparcie Boga w potrzebie". Sęk w tym że w miarę rozwoju nauki coraz mniej tych potrzeb wymagających wsparcia bożego.


To nie jest zarzut wobec nauki. Tym bardziej nie zarzut wobec dogmatycznej nauki w Kościele. One maja być sobie autonomiczne, takie jakie są, dopóki służą jakiejkolwiek prawdzie.
Problem jest w sterowanej utracie przez poszczególnych ludzi samodzielności myślenia. Problem jest w sterowanym tworzeniu społeczeństw zniewolonych.
Nie wiem na czym polega przęsło mostu w mym oku?
Chyba na tym, że daję wolność Kościołowi, by budował swoją naukę według woli mądrych teologów? Myślisz, że jeśli w nauce teologii coś się nie będzie zgadzało, to zablokuje to drogę Jezusowi do Jego ponownego przyjścia?

Ja bardziej wierzę Bogu, niż teologii :)
Skądinąd wiem, że Papież Benedykt XVI uważa to samo, w tej sprawie, co maly_kwiatek :)


Geonides napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Zamiast do Boga, chorzy zwracają się do medyków a modlić się o zdrowie zaczynają wraz z bliskimi w stanie terminalnym.
Dziwisz się? W przypadkach tężca, kiły, gronkowca medycy są o niebo skuteczniejsi niż modlitwa. W przypadkach terminalnych przyszłemu denatowi nic już nie pomoże, także nie zaszkodzi pomodlić się.


Celowość działalności ludzkiej nie ma polegać na tym by nad grobem wykonywali jakieś czynności nie mogące zaszkodzić, tylko by byli świadomi swojego postępowania i by byli zdrowi.
Człowiek podejmujący rozliczne relacje seksualne z różnymi osobami powinien dla swego zdrowia zaniechać tego i związać się z jedną osobą, zdrową. A nie w stanie zaawansowanego AIDS zacząć się modlić o zdrowie.
Myślałem, że to jest oczywiste.


Geonides napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Bóg potrafi robić cuda, jednak nie lubi ich robić.
Dlatego nie należy Boga usiłować zmuszać do interwencji, tylko trzeba go prosić.
To jest różnica.
Po co prosić skoro można żądać darmowej opieki medycznej.


Służby medyczne nie robią cudów. To przegięcie jest w tym rozumowaniu.
Poza tym nie są darmowe, tylko płacone z podatków, a czasem płacone dwukrotnie.

Geonides napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
A mikroby są stworzone tak maleńkie, aby uświadomić ludziom jak bardzo są mali wobec wielkości Boga.
To zdanie mnie tak rozbawiło, że aż nie wiem co odpowiedzieć :)


O to mi chodziło :)

Geonides napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Cały problem z tym myśleniem, czy raczej zwracaniem się do Boga, nie uchybiając tzw. rozwojowi naukowemu polega na tym, że ludzie ulegają zniewoleniu wobec nauki zamiast korzystaniu z jej osiągnięć.
Mógłbyś podać jakiś przykład? Twoje twierdzenie jest dosyć abstrakcyjne a nie chciałbym nadinterperetować.


Podałem wyżej.
Z mojego doświadczenia wynika, że jabłka spadają w dół, anie lecą pod górę. I żadne eksperymenty i prawdziwe dowody naukowe mojego doświadczenia nie złamią i nie zmienią.
Relacja czlowiek - Bóg nie poddaje się badaniu naukowemu zresztą. I bardzo dobrze.

Geonides napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Rozwój naukowy i rozwój osobisty (oparty na osobistych doświadczeniach) nie mogą się wzajemnie krępować. W razie takiego niebezpieczeństwa, ważniejsza jest Osoba ludzka i Jej wiara, a nie odkrycia naukowe, takie czy inne.
W razie takiego niebezpieczeństwa ważniejsza jest osoba ludzka i jej wiara, a nie odkrycia naukowe bo... no właśnie, bo co?


W obliczu katastrofy mniej lub bardziej globalnej, na przykład tsunami w Azji Południowo Wschodniej, czy trzęsienie ziemi na Haiti nie liczy się już nic, oprócz osobistego doświadczenia ludzkiego. I warto z pokorą traktować takie sytuacje.

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Wt sty 25, 2011 11:51
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34
Posty: 3243
Post Re: Wiara w naukę
To dzieki nauce rowniez wiara sie zmienia. Staje sie bardziej sensowna, bardziej zrozumiala.

_________________
Lecz początki, potem i leki nie pomogą. Owidiusz


Wt sty 25, 2011 12:13
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Wiara w naukę
Dural napisał(a):
To dzieki nauce rowniez wiara sie zmienia. Staje sie bardziej sensowna, bardziej zrozumiala.


Tak jest.
Pod warunkiem, ze uczeni nie ciskają w ludzi wierzących zgniłymi jajami i odwrotnie.
Podobnie niewierzący nie ciskają w wierzących i odwrotnie.

Wzajemny szacunek i miłość sprawia ze ludzkość jako całość zaczyna odbudowywać wieżę Babel...

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Wt sty 25, 2011 12:23
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt mar 26, 2010 11:38
Posty: 473
Lokalizacja: Rio de Świebodzineiro
Post Re: Wiara w naukę
maly_kwiatek napisał(a):
Problem jest w sterowanej utracie przez poszczególnych ludzi samodzielności myślenia. Problem jest w sterowanym tworzeniu społeczeństw zniewolonych.
Zwolennik teorii spiskowych... Przyjmijmy że masz rację i tworzone są centralnie sterowane społeczeństwa zniewolone. Tylko podaj imię i nazwisko sterującego i przykładowego zniewolonego członka społeczeństwa. Najlepiej też z imienia i nazwiska.

maly_kwiatek napisał(a):
Nie wiem na czym polega przęsło mostu w mym oku?
Przęsło w Twoim oku polega na tym że:
1) Zarzucasz nauce odbieranie ludziom samodzielnego myślenia,
2) Nie dostrzegasz, że narzucona doktryna wiary odbiera ludziom swobodę samodzielnego myślenia.

maly_kwiatek napisał(a):
Myślisz, że jeśli w nauce teologii coś się nie będzie zgadzało, to zablokuje to drogę Jezusowi do Jego ponownego przyjścia?
Nie formułuję przewidywań odnośnie pojawienia się, przyjazdu, przyjścia bądź przeteleportowania się Jezusa Chrystusa, bądź któregokolwiek innego członka Trójcy w kontekście zachodzących na Ziemii zjawisk społeczno-politycznych, bądź działań mądrych teologów.

maly_kwiatek napisał(a):
Geonides napisał(a):
Dziwisz się? W przypadkach tężca, kiły, gronkowca medycy są o niebo skuteczniejsi niż modlitwa. W przypadkach terminalnych przyszłemu denatowi nic już nie pomoże, także nie zaszkodzi pomodlić się.
Celowość działalności ludzkiej nie ma polegać na tym by nad grobem wykonywali jakieś czynności nie mogące zaszkodzić, tylko by byli świadomi swojego postępowania i by byli zdrowi.
Człowiek podejmujący rozliczne relacje seksualne z różnymi osobami powinien dla swego zdrowia zaniechać tego i związać się z jedną osobą, zdrową. A nie w stanie zaawansowanego AIDS zacząć się modlić o zdrowie.
Myślałem, że to jest oczywiste.
To co piszesz jest oczywiste, z tym że wg mnie nijak nie odnosi się do tematu skuteczności medycyna vs. cud

maly_kwiatek napisał(a):
Geonides napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Bóg potrafi robić cuda, jednak nie lubi ich robić.
Dlatego nie należy Boga usiłować zmuszać do interwencji, tylko trzeba go prosić.
To jest różnica.
Po co prosić skoro można żądać darmowej opieki medycznej.
Służby medyczne nie robią cudów. To przegięcie jest w tym rozumowaniu.
Poza tym nie są darmowe, tylko płacone z podatków, a czasem płacone dwukrotnie.
Skoro konfrontujesz naukę z wiarą, pozwól że ja pokonfrontuję efekty nauki (tu medycznej) z efektami wiary. Biorąc pod uwagę efekt w postaci liczby i pewności wyleczeń, cuda przegrywają z kretesem.

maly_kwiatek napisał(a):
maly_kwiatek napisał(a):
Rozwój naukowy i rozwój osobisty (oparty na osobistych doświadczeniach) nie mogą się wzajemnie krępować. W razie takiego niebezpieczeństwa, ważniejsza jest Osoba ludzka i Jej wiara, a nie odkrycia naukowe, takie czy inne.
W obliczu katastrofy mniej lub bardziej globalnej, na przykład tsunami w Azji Południowo Wschodniej, czy trzęsienie ziemi na Haiti nie liczy się już nic, oprócz osobistego doświadczenia ludzkiego. I warto z pokorą traktować takie sytuacje.
W swoich wypowiedziach operujesz na zbyt wysokim poziomie abstrakcji jak dla mnie. Ja poprzez "takie niebezpieczeństwo" rozumiałem stan zagrożenia poprzez skrępowanie rozwoju osobistego rozwojem naukowym. A Tobie chodziło o niebezpieczeństwo kataklizmu...
No ale to mam w związku z tym rozumieć tak: ok, olewamy naukę bo w razie kataklizmu i tak jest nic nie warta?

_________________
Obrazek


Wt sty 25, 2011 12:25
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Wiara w naukę
Geonides,
a Ty w ogóle wierzysz w Boga?
Bo z Twego wywodu wynika mi, że łatwiej Ci uwierzyć w teorie spiskowe, czy przeświadczenie że "Nas katastrofa ominie" niż w realne istnienia prawdziwego żywego Boga.

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Wt sty 25, 2011 12:53
Zobacz profil
Post Re: Wiara w naukę
W 1856 roku, wybitny specjalista z dziedziny mechaniki nieba, Peter Andreas
Hansen, wysunął przypuszczenie, że środek ciężkości Księżyca nie pokrywa się
z jego środkiem geonetryczny, stąd półkula widoczna z Ziemi jest płaskowyżem
o wysokości ok 50 km. Byłoby zatem teoretycznie możliwe, że nad niewidoczną
stroną Księżyca istnieje atmosfera, a więc i być może życie. Pomysł ten -
mimo jego oczywistych słabości (zakałdał coś, czego nie można
zaobserwować) - został podchwycony przez wielu uczonych, gdyż wielkie było
wtedy (jak i teraz) pragnienie odkrycia istot rozumnych we wszechświecie. W
zasadzie tylko Friedrich Wilhelm Bessel był przeciwny wierze w życie na
Księżycu.

Dalsze badania - w tym Simona Newcomba opublikowane w 1868 - wykazały, że
hipotezy Hansena nie da się utrzymać. Dziś można o wspomnianej hipotezie
dowiedzieć się tylko z dzieł traktujących o historii astronomii.

W tym samym mniej więcej czasie (1854) papież Pius IX ogłosił, iż "mocą Pana
naszego Jezusa Chrystusa, błogosławionych apostołów Piotra i Pawła oraz
Naszą (...)" pewna kobieta, żyjąca - jak wierzył papież Pius IX i wielu mu
współczesnych z cywilizacji zachodniej - dwa tysiące lat wcześniej "...wolna
jest od wszelkiej skazy pierworodnej winy", i że ta prawda "jest od Boga
objawiona, a przeto od wszystkich wiernych mocno i stale ma być wierzona."
Wielu wyznawców tego samego Boga, miejszkających np. w Rosji czy Holandii,
wierzących nieco inaczej, uważało jednak że tak nie jest. Wszystkie jednak
strony sporu nie miały możliwości odwołania się do niezależnych od nich
źródeł informacji, gdyż kontakt z wspomnianą kobietą - być może - żyjącą dwa
tysiące lat temu był i pozostaje niemożliwy w sposób intersubiektywnie
komunikowalny. Trudno było także uzyskać niezależne potwierdzenie od Osoby,
która zainspirowała Piusa IX.

Jednakże, by zapobiec w przyszłości kontrowersjom wspomniany papież skłonił
swoich następców i współwyznawców, by ogłosili dogmat o nieomylności osób
zajmujących w przyszłości stanowisko papieża. Myśl stała się ciałem w roku
1870 na zjezdzie w Watykanie kapłanów i teologów, czyli osób (mężczyzn)
kierujących - obok papieża - wiarą katolicką. Jednak część wspomnianych
mężczyzn nie chciała zaakceptować tego dogmatu uważając go za nieuzasadniony
i niemożliwy do obrony nie tylko na gruncie nauki, czy zdrowego rozsądku,
ale i na gruncie historii organizacji, którą reprezentowali. Jeszcze w
trakcie trwania watykańskiego zjazdu grupa 14 profesorów (historyków i
teologów) należących do organizacji kierowanej przez papieża przedstawiła na
piśmie spis szeregu błędów w nauczaniu papieży (poprzednich i obecnego) i
wskazało, że celem dogmatu jest przywrócenie średniowiecznej organizacji
Europy i rozniesienie jej na cały świat. Nie było w tym nic nowego, od
dawien dawna kwestie papieskich zbrodni i błędów, podnosiło wielu ludzi -
płacąc za to często cenę życia. Papież zareagował natychmiast, jak
nakazywała mu nietolerancyjna i dogmatyczna natura kierowanej przezen
organizacji: ekskomunikował autorów, a choć miał ochotę wykorzenić zło przez
nich reprezentowane wraz z nimi na zawsze z Ziemi, nie zdołał - bo czasy
były niesprzyjające.

Także inni, mniej odważni kapłani i teolodzy, uczestnicy zjazdu
watykańskiego zaprotestowali: na znak protestu opuścili salę obrad, nie
chcąc uczestniczyć w uroczystym głosowaniu końcowym nad dogmatem (głosowanie
było czczym ukłonem składanym przez występek rzymski cnocie demokracji i
rozumu). Strach przed papieżem nie pozwolił im jednak sprzeciwić się
otwarcie i sementycznie.

I tak zakończyły się próby weryfkacji kolejnej cegiełki, wieńczącej mur
oddzielający wiarę od wiedzy, niewolę od wolności, dogmat od hipotezy.


Wt sty 25, 2011 21:46
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Wiara w naukę
cinekk napisał(a):
I tak zakończyły się próby weryfkacji kolejnej cegiełki, wieńczącej mur
oddzielający wiarę od wiedzy, niewolę od wolności, dogmat od hipotezy.


Cinekk,
szanuję Twoje poglądy, aczkolwiek się nie zgadzam z akcentami, jakie postawiłeś w decyzjach Papieża. Były one, moim zdaniem, bardziej złożone, a Twoja wypowiedź jedynie uzasadnia tezę, jaką chcesz czytelnikom przekazać.

Chciałbym, aby z tej dyskusji nie pozostało wrażenie, ze wiara = ciemnogród = zabobon = niewola = dogmat, bo tak nie jest.

Gdy odrzucisz emocje, okaże się że to rozumowanie prowadzi do nikąd, a na pewno nie prowadzi do uświadomienia sobie i udowodnienia naukowego, kim jest Bóg.

W dyskusji powyższej ustaliliśmy, że wiara i nauka są to dziedziny rozłączne.
Dyskutanci podnieśli, że nie sposób udowodnić, że Bóg istnieje i ma atrybuty przypisywane Mu przez religie, zwłaszcza, że religie różnią się między sobą. To czym zajmują się teologie, nie jest nauką racjonalną lecz filozoficznym rozważaniem, a to jest, zdaniem dyskutantów, różnica.
Jestem skłonny przyznać im rację, co nie zmniejsza mojej wiary :)

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Pn maja 09, 2011 10:10
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara w naukę
Cytuj:
niewolę od wolności,


Proszę mi wyjaśnić, dlaczego wiedza o tym, że na Księżycu nie ma 50km płaskowyżu gwarantuje wolność, zaś wiara w to, że pewna kobieta 2 tysiące lat temu jest wolna od grzechu pierworodnego oznacza zniewolenie.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn maja 09, 2011 12:39
Zobacz profil
Post Re: Wiara w naukę
Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
niewolę od wolności,


Proszę mi wyjaśnić, dlaczego wiedza o tym, że na Księżycu nie ma 50km płaskowyżu gwarantuje wolność, zaś wiara w to, że pewna kobieta 2 tysiące lat temu jest wolna od grzechu pierworodnego oznacza zniewolenie.


Wiara w żadną bzdurę nie powoduje automatycznie zniewolenia. Wiara w bzdure, ktora rosci sobie prawa do bycia prawda, jedyna i niewzruszona, tudziez objawiona, ktora to bzdura (prawda) pretenduje do bycia regula regulujaca zycie spoleczne, kulturowe oraz polityczne - jest zniewoleniem.

Odsylam do lorda Russell'a:

"Wielu ludzi wierzących mówi tak, jakby to na sceptykach spoczywał obowiązek udowodnienia nieprawdziwości głoszonych przez nich dogmatów, a nie na wierzących ciężar dowodu. Oczywiście to pomyłka. Gdybym stwierdził, że gdzieś tam, pomiędzy Ziemią a Marsem, krąży wokół Słońca po eliptycznej orbicie porcelanowy czajniczek, nikt nie byłby w stanie zakwestionować prawdziwości tego stwierdzenia (oczywiście musiałbym być wystarczająco przewidujący, by dodać, że czajniczek jest zbyt mały, by dało się go dostrzec nawet za pomocą najpotężniejszych teleskopów). Gdybym jednak obwieścił, że skoro moich poglądów nie można zakwestionować, to jest przejawem absurdalnych i nieracjonalnych uprzedzeń odrzucanie ich przez innych ludzi, uznano by – skądinąd słusznie – że prawię nonsensy. Jednakże, jeśliby istnienie czajniczka potwierdzały starożytne księgi, które jako uświęconą prawdę odczytywano by nam co niedzielę, i których treść wkładano by w dziecięce główki w każdej szkole, odmowa wary w istnienie czajniczka uznana by została za przejaw podejrzanej ekscentryczności, osobnika weń wątpiącego wysłano by zaś do psychiatry w czasach bardziej oświeconych, a oddano inkwizycji w epokach wcześniejszych."


Pn maja 09, 2011 14:08
Post Re: Wiara w naukę
maly_kwiatek napisał(a):
Cinekk,
szanuję Twoje poglądy, aczkolwiek się nie zgadzam z akcentami, jakie postawiłeś w decyzjach Papieża. Były one, moim zdaniem, bardziej złożone, a Twoja wypowiedź jedynie uzasadnia tezę, jaką chcesz czytelnikom przekazać.

Chciałbym, aby z tej dyskusji nie pozostało wrażenie, ze wiara = ciemnogród = zabobon = niewola = dogmat, bo tak nie jest.

Gdy odrzucisz emocje, okaże się że to rozumowanie prowadzi do nikąd, a na pewno nie prowadzi do uświadomienia sobie i udowodnienia naukowego, kim jest Bóg.


Przykro mi, nie moge sie zrewanzowac: nie szanuje Twoich pogladow, choc jestem sklonny je tolerowac, jesli tylko nie beda agresywnie wtlaczane do glowek dzieci w wieku przedszkolnym i starszych.

"...udowodnienia naukowego kim jest [b]og." - na poczatek proponuje udowodnic ile dyjablow miesci sie na glowce szpilki do kapelusza Nelly Rokity. Takie rzeczy robiono w Wiekach Ciemnych, ale teraz mozna przeciez zastosowac narzedzia mechaniki kwantowej. Pomyslnych lowow!


Pn maja 09, 2011 14:20
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara w naukę
cinekk napisał(a):
Wiara w żadną bzdurę nie powoduje automatycznie zniewolenia.


Aha. A co z pierwszą częścią?

Cytuj:
Wiara w bzdure, ktora rosci sobie prawa do bycia prawda, jedyna i niewzruszona, tudziez objawiona, ktora to bzdura (prawda) pretenduje do bycia regula regulujaca zycie spoleczne, kulturowe oraz polityczne - jest zniewoleniem.


Czyli: wiara w bzdurę nie jest zniewoleniem, a staje się nim dopiero wtedy, gdy "rości sobie" określone prawa. To znaczy, że zniewolenie nie przychodzi wraz z "bzdurnością" czegoś, tylko wraz z tymi roszczeniami. Tak?

Wielu ludzi wierzących mówi tak, jakby to na sceptykach spoczywał obowiązek udowodnienia nieprawdziwości głoszonych przez nich dogmatów, a nie na wierzących ciężar dowodu. Oczywiście to pomyłka.

Oczywiście, nie ma w tym żadnej pomyłki. Żaden człowiek nie rodzi się ze znamieniem na czole "ciężar dowodu spoczywa na mnie", ani nikogo nie zwalnia z ciężaru dowodzenia to, że się nazwie "sceptykiem" (tak łatwo to nie ma). Co do zasady, ciężar dowodu spoczywa każdorazowo na tym, kto coś twierdzi. Zatem kiedy wierzący podchodzi do ateisty i twierdzi: "Bóg jest" - to w tym momencie ciężar dowodu spoczywa na wierzącym. Zaś kiedy ateista podchodzi do wierzącego i twierdzi: "Boga nie ma" - to w tym momencie ciężar dowodu spoczywa na ateiście. Proste i oczywiste.

Gdybym stwierdził, że gdzieś tam, pomiędzy Ziemią a Marsem, krąży wokół Słońca po eliptycznej orbicie porcelanowy czajniczek, nikt nie byłby w stanie zakwestionować prawdziwości tego stwierdzenia

W powyższym przypadku, rzecz jasna, ciężar dowodu spoczywałby na lordzie Russellu, jako coś twierdzącym.

Gdybym jednak obwieścił, że skoro moich poglądów nie można zakwestionować, to jest przejawem absurdalnych i nieracjonalnych uprzedzeń odrzucanie ich przez innych ludzi, uznano by – skądinąd słusznie – że prawię nonsensy.

Oczywiście. Ale kto coś takiego obwieszcza?

Jednakże, jeśliby istnienie czajniczka potwierdzały starożytne księgi

Lord Russell, niestety, nie rozumie, jaka jest różnica między czajniczkami czy potworami Spaghetti, a istotą problemów poruszanych w świętych księgach. Na to już mu rozumu nie starczyło. Przykre.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn maja 09, 2011 14:39
Zobacz profil
Post Re: Wiara w naukę
Johnny99 napisał(a):


A podobno czytania ze zrozumieniem ucza w szkole podstawowej...
Ale zapewne w Wyzszym Seminuarium Duchownym istnieje edukacja wsteczna... Nespa?


Pn maja 09, 2011 16:10
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post Re: Wiara w naukę
No nie kapituluj tak od razu cinekk, powiedz: czy wiara w bzdurę, która sobie nie rości, nie jest zniewoleniem? A wiara w prawdę, która sobie rości, jest?

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn maja 09, 2011 16:28
Zobacz profil
zbanowany na stałe
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 14, 2007 7:02
Posty: 3507
Post Re: Wiara w naukę
cinekk napisał(a):
Przykro mi, nie moge sie zrewanzowac: nie szanuje Twoich pogladow, choc jestem sklonny je tolerowac, jesli tylko nie beda agresywnie wtlaczane do glowek dzieci w wieku przedszkolnym i starszych.

"...udowodnienia naukowego kim jest og." - na poczatek proponuje udowodnic [b]ile dyjablow miesci sie na glowce szpilki do kapelusza Nelly Rokity. Takie rzeczy robiono w Wiekach Ciemnych, ale teraz mozna przeciez zastosowac narzedzia mechaniki kwantowej. Pomyslnych lowow!


Skąd wiesz, że Nelly Rokita żyła już w Wiekach Ciemnych ? :o
I że nosiła już wtedy, kapelusze ze szpilką :roll: :|
I że na jej szpilce siedziały dyjabły ??? :evil: :evil: :evil:

Jak to dobrze, że ja się nie zajmuję naukowo udowadnianiem istnienia Boga i tych dyjabłów na łebku od szpilki z kapelusza Nelly Rokity :lol:

Bóg chronił i pozwolił mi dać się odczuć i nadal pozwala mi tulić się do Niego, gdy potrzebuję ...

_________________
Mały kwiatek pod stopami Boga - św. Teresa od Dzieciątka Jezus
Zbrodnia państwowa to i państwowe morderstwo i terror demokracji.
Gdy działa Duch Święty, wzrasta wiara, nadzieja, miłość Boga i bliźniego, ginie kłamstwo, nienawiść, magia.


Pn maja 09, 2011 17:02
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 153 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8 ... 11  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL