Czy płód to też człowiek?
Autor |
Wiadomość |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: czy płód to też człowiek?
Nie uczyniłem nic, gdyż w tej fazie rozwojowej nie posiadałem świadomości. Świadomość, jako stan zaawansowanej sieci neuronowej (patrz zjawiska kognitywne) jest wymagany do stwierdzenia o "uczynieniu czegoś" i do oceny tych czynów (wszak nie oceniamy negatywnie "woli" komara, który nas kąsa, traktujemy go jako bezwolny "żywioł"). Gdy tego stanu nie ma, można mówić wyłącznie o tym, co się z nami stało a nie o tym, co zrobiliśmy. Jestem klasycznym samcem-wzrokowcem, bardzo mi z tego powodu przykro (dosłownie).
Stan świadomości jest wymagany również (tu odejdę trochę od tematu, ale ostatnio ten aspekt bardzo mnie zaciekawił) do analizy zasięgu obszaru zastosowania systemu etycznego opartego na imperatywie kategorycznym. Nieprawdą jest, że zasady te mają zastosowanie wyłącznie do ludzi. Mają one zastosowanie do wszystkich istot posiadających świadomość. Czyli - jeśli jakakolwiek istota posiada świadomość (wykrytą dowolną techniką) oraz spełnia warunek możliwości kontaktu (na skali obcości jest maksymalnie ramenem), to we wzajemnych relacjach oraz ocenach postaw można zastosować zasadę imperatywu kategorycznego (z uwzględnieniem różnic kulturowych, biologicznych i gatunkowych).
Wyjaśnienie W językach nordyckich istnieją 4 poziomy obcości (swój to swój i nie będę tu omawiał oczywistości): 1. Utlanning (zapis uproszczony) - obcy, którego uznajemy za człowieka, ale z innego miasta lub kraju. 2. Framling (zapis uproszczony) - obcy, którego uznajemy za człowieka, ale z innego świata (mieszkaniec innego kontynentu, inna rasa itp). 3. Ramen - istota świadoma innego gatunku, z którą można dokonać wymiany intelektualnej (porozumieć się). 4. Varelse - świadoma bestia, istota, z którą nie można wykonać wymiany intelektualnej, ale wiadomo, że działa świadomie, a i to nie jest do końca pewne.
Myślenie religijne zatrzymuje się najwyżej na poziomie framlinga. Jeszcze jakieś 400 lat temu Katolicyzm zatrzymywał się nawet na poziomie utlanninga. Dopiero programowe odejście od religijności umożliwia rozszerzenie horyzontu do ramena. Gatunek Homo sapiens ma na Ziemi kontakt z kilkunastoma gatunkami ramenów. O uświadomienie sobie tego faktu walczy ateistyczny (z zasady i z analizy członków) Great Ape Project. Niedługo (Raymond Kurzweil twierdzi, że za 10 lat, ja zjawisku daję 20) dojdzie kolejny ramen - sztuczna świadomość. Kurzweil prowadzi wykłady na wydziale futurologii na Singularity University w Kaliforni. Celem tych wykładów jest sprawienie, że w momencie spontanicznego pojawienia się sztucznej świadomości będą już wykształcone osoby przygotowane do sprawnej komunikacji z nią po to, aby taka świadomość nie stała się dla dla nas varelse tylko ramenem (nie wolno dopuścić, aby tak potężna istota była dla nas wrogiem - to będzie realny problem, dziś wygląda jak dywagacja szaleńca). Wiem, że to trudne. Osoby ograniczone religijnością nie dochodzą do takich poziomów.
Na koniec cytat z książki Orsona Scotta Carda "Mówca Umarłych": Różnica pomiędzy "ramen" i "varelse" tkwi nie w stworzeniu poddanym osądowi, ale w tym, które ten osąd wydaje. Kiedy stwierdzamy, że obcy gatunek jest "ramen", nie oznacza to, że przekroczył on próg dojrzałości. Oznacza, że to my go przekroczyliśmy. Ludzkość powoli (na razie za pośrednictwem tzw. ateistów) przekracza ten próg - dojrzewamy moralnie jako gatunek.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
N lut 19, 2012 10:31 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: czy płód to też człowiek?
MARIEL napisał(a): Nie zakładaj się, bo przegrasz. Miałam na myśli oficjalne dokumenty Kościoła, użyłam skrótu, który tu rzeczywiście nie ma zastosowania. Kiepsko, kiepsko. Próbowałaś wcześniej przekonywać, że "Kościół od początku..." i wyrażałaś zdziwienie, że Tomasza nie potępiono. Więc razem ze Świętym Oficjum to wszystko nie była niewiedza, tylko kolejne żałosne, prymitywne próby manipulacji? Bo może ktoś się nabierze na plewy? "Oficjalne dokumenty Kościoła" to są w szczególności stosowane penitencjarze, rozstrzygnięcia papieskie, czy powszechnie stosowany kodeks prawa kanonicznego, dziecko drogie. Stopień ich oficjalności nie jest jednakowy, ale z pewnością nie są tylko prywatnymi opiniami autorów. MARIEL napisał(a): Więc jak, przedstawisz jakiś dokument potwierdzający Twoją opinię, czy będziesz się dalej migał?  Przedstawiłem ci kilka takich dokumentów. Może pora nauczyć się czytać ze zrozumieniem? viewtopic.php?f=47&t=25299&start=300viewtopic.php?f=47&t=25299&start=330MARIEL napisał(a): Ja myślę, że Kościół w czasach, o których mówimy nie sprecyzował jeszcze swojego oficjalnego stanowiska w tej sprawie, jednak mój rozmówca twierdzi, że takie stanowisko istniało i ja chciałabym je poznać. No i mamy następną próbę manipulacji. Zamianę "Kościół głosił" oraz "stanowisko Kościoła" na " oficjalne stanowisko Kościoła, poparte oficjalnymi dokumentami, według tego, jaki rodzaj współcześnie powstających dokumentów kościelnych MARIEL uważa za wystarczająco oficjalne". Powtarzam i podtrzymuję, że Przez ponad tysiąc lat KOŚCIÓŁ głosił, że dusza pojawia się dopiero po pewnym czasie, wcale nie od początku.Ten fakt udowadnia wystarczająco wiele dokumentów. Twojej ignorancji/prób manipulacji mam już dosyć.
|
N lut 19, 2012 20:32 |
|
 |
Rutus
Dołączył(a): Śr gru 09, 2009 6:03 Posty: 1341
|
 Re: czy płód to też człowiek?
akruk napisał(a): Przez ponad tysiąc lat KOŚCIÓŁ głosił, że dusza pojawia się dopiero po pewnym czasie, wcale nie od początku. To pozostaje uzyskać odpowiedź na proste pytania: 1. Kościół miał rację wtedy czy ma obecnie? 2. Jakimi metodami i na jakiej podstawie podjęto te decyzje? 3. Skąd pewność, że wcześniejsze ustalenia jednak nie są właściwe? Liczę na precyzyjne odpowiedzi.
_________________ Niektórym ludziom należałoby wytoczyć proces myślenia. Stanisław Jerzy Lec
|
N lut 19, 2012 20:47 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: czy płód to też człowiek?
akruk napisał(a): Twojej ignorancji/prób manipulacji mam już dosyć. Musisz się na coś zdecydować. Jeśli byłabym ignorantką, to nie potrafiłabym manipulować, jeśli zaś manipulowałabym to wykluczałoby to moją ignorancję. Nie denerwuj się na mnie, wystarczy tylko mały stresik, by rozmowa była ciekawa. akruk napisał(a): Przedstawiłem ci kilka takich dokumentów. Może pora nauczyć się czytać ze zrozumieniem? viewtopic.php?f=47&t=25299&start=300 viewtopic.php?f=47&t=25299&start=330 Przedstawiłeś mi Penitencjał irlandzki VIII/IXw. oraz fragment Dekretu Gracjana. Jeśli chodzi o ten pierwszy - to przypomnę, że Ty zlekceważyłeś przedstawiony przeze mnie przykład ustaleń Synodu w Moguncji, poniewaz [Twoje słowa] > nie był soborem czyli powszechnym zgromadzeniem biskupów. Kto jest autorem Penitencjału irlandzkiego, że jego ranga miałaby być większa od ustaleń wymienionego synodu? Dekret Gracjana: "Dekret powstał jako zbiór prywatny. Nie został nigdy zatwierdzony jako zbiór urzędowy i autentyczny przez ustawodawcę kościelnego, ani nie stał się takim na mocy zwyczaju. Wartość prawna poszczególnych przepisów włączonych do zbioru była taka sama, jak przed ich włączeniem. Wprawdzie niektóre przepisy partykularne z czasem stały się prawem powszechnym, a inne nie posiadające wartości prawnej jak, np. teksty sfałszowane stały się przepisami prawnie obowiązującymi, to nie odnosiło się to do Dekretu jako całości. Jakiekolwiek urzędowe odwołania do jego treści były odniesieniem się do konkretnego tekstu. Nie posiadały wartości prawnej teksty nie pochodzące od ustawodawcy kościelnego. Treść pochodząca od Gracjana (dicta) miała jedynie znaczenie wyjaśniające i interpretujące. Wartość prawną mogła uzyskać tylko na mocy zwyczaju." Tyle o Dekrecie Wiki. Nie wiem jak mam to rozumieć. Słowa z dekretu przytoczone przez Ciebie są słowami wyjaśniającymi i interpretującymi pochodzącymi od Gracjana, czy należą do ustawodawcy kościelnego? akruk napisał(a): Przez ponad tysiąc lat KOŚCIÓŁ głosił, że dusza pojawia się dopiero po pewnym czasie, wcale nie od początku. Przydałaby się jakaś bulla albo encyklika, jak to ktoś zauważył, aby można było stwierdzić, że głosił to Kościół Katolicki. Za 100 lat ktoś może powie, że Kościół na początku XXI w. głosił powszechną apokatastazę, bo przeczyta, że taki pogląd rzeczywiście przez niektórych duchownych był głoszony.
|
N lut 19, 2012 23:28 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: czy płód to też człowiek?
Znalazłam na 2 stronach w sieci opinie, że Grzegorz IX w Decretum oraz Innocenty III w swoich listach mieli twierdzić o wstąpieniu duszy w ciało dopiero po jakimś czasie od poczęcia. Te listy Innocentego, do których mam dostęp o tym nie mówią, a Decretum na razie nie mogę znaleźć. Jeśliby się te opinie potwierdziły - byłyby to w końcu dokumenty mające odpowiednią rangę, na podstwie których możnaby stwierdzić KOŚCIÓŁ TAK NAUCZAŁ. Docenisz moją chęć dotarcia do prawdy?
|
Pn lut 20, 2012 0:34 |
|
|
|
 |
Acro
Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07 Posty: 4195
|
 Re: czy płód to też człowiek?
MARIEL napisał(a): Znalazłam na 2 stronach w sieci opinie, że Grzegorz IX w Decretum oraz Innocenty III w swoich listach mieli twierdzić o wstąpieniu duszy w ciało dopiero po jakimś czasie od poczęcia. Te listy Innocentego, do których mam dostęp o tym nie mówią, a Decretum na razie nie mogę znaleźć. Jeśliby się te opinie potwierdziły - byłyby to w końcu dokumenty mające odpowiednią rangę, na podstwie których możnaby stwierdzić KOŚCIÓŁ TAK NAUCZAŁ. Docenisz moją chęć dotarcia do prawdy? Ja doceniam. 
_________________ Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)
|
Pn lut 20, 2012 10:58 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: czy płód to też człowiek?
MARIEL napisał(a): Znalazłam na 2 stronach w sieci opinie, że Grzegorz IX w Decretum oraz Innocenty III w swoich listach mieli twierdzić o wstąpieniu duszy w ciało dopiero po jakimś czasie od poczęcia. Te listy Innocentego, do których mam dostęp o tym nie mówią, a Decretum na razie nie mogę znaleźć. Jeśliby się te opinie potwierdziły - byłyby to w końcu dokumenty mające odpowiednią rangę, na podstwie których możnaby stwierdzić KOŚCIÓŁ TAK NAUCZAŁ. Docenisz moją chęć dotarcia do prawdy? Doceniam. Ale robisz błąd uważając, że "poglądy Kościoła", "poglądy głoszone przez Kościół" MUSZĄ pochodzić od papieży lub co najmniej zostać przez nich "zatwierdzone". Wystarczy powszechność jakiegoś stanowiska w Kościele. MARIEL napisał(a): Przedstawiłeś mi Penitencjał irlandzki VIII/IXw. oraz fragment Dekretu Gracjana. Przedstawiłem Ci fragmenty dwóch penitencjałów (datowanych na ok.675 oraz 800 rok), opinię Iwo z Chartres, fragment z Dekretu Gracjana oraz streszczenie rozstrzygnięcia z listu Innocentego III. Rozumiem, że oczekujesz jeszcze na opinię Grzegorza IX, czy tak? MARIEL napisał(a): Jeśli chodzi o ten pierwszy - to przypomnę, że Ty zlekceważyłeś przedstawiony przeze mnie przykład ustaleń Synodu w Moguncji, poniewaz [Twoje słowa] > nie był soborem czyli powszechnym zgromadzeniem biskupów. Kto jest autorem Penitencjału irlandzkiego, że jego ranga miałaby być większa od ustaleń wymienionego synodu? Objaśniałem, a dalej nie rozumiesz. Po pierwsze, uchwały pojedynczego synodu reprezentują lokalne stanowisko, które być może (a być może nie!) pokrywają się ze stanowiskiem panującym powszechnie w Kościele. Żeby to stwierdzić, trzeba przeanalizować inne źródła. Tak samo jest z pojedynczym penitencjałem. Po drugie, powtórzę: Cytuj: Po drugie, przyjrzyjmy się, co FAKTYCZNIE kryje się za określeniem, że w Kościele ustosunkowywano się "bardzo negatywnie" do ABORCJI (a nie do koncepcji, że embrion staje się człowiekiem dopiero po pewnym czasie) Samo tylko potępienie aborcji nie oznacza tego samego, co przyjmowanie, że płód od samego początku jest człowiekiem. Ani nawet odwrotnie - z założenia, że od początku jest to człowiek, nie wynika koniecznie bezwzględny zakaz aborcji. Przykład:Tertulian, na którego się powoływałaś, był niewątpliwie zwolennikiem tezy, że dusza ludzka powstaje od momentu zapłodnienia (swoją drogą, jego koncepcja, "traducjanizm", została potępiona). Bez wątpienia też był przeciwnikiem aborcji bez względu na termin. Mimo to uważał, że czasami jest usprawiedliwiona: "niekiedy z okrutnej konieczności dziecko w łonie matki skazujemy na śmierć, gdy poprzeczne położenie uniemożliwia poród; zabiłoby matkę, gdyby nie pozbawiono go życia." ( O duszy,25). Dlatego przy przywoływaniu źródeł trzeba zwrócić uwagę, czy odnoszą się bezpośrednio lub pośrednio do problemu "od kiedy powstaje człowiek (lub: 'dusza ludzka')", czy też są jedynie ogólnym potępieniem aborcji, a jeśli tak - to z jakich przyczyn. Oba przykłady penitencjałów irlandzkich bez wątpliwości bazują na doktrynie "opóźnionego uczłowieczenia"; synod moguncki potępia aborcję, nawiązując do decyzji innych, starszych synodów, ale w jakim kontekście? Synod w hiszpańskiej Elwirze, na Zachodzie, (początek IV wieku) potępia aborcję, ale... w bardzo szczególnym kontekście. Jeżeli kobieta pod nieobecność męża popełni cudzołóstwo, zajdzie w ciążę, a po dokonaniu tego zabije płód, nie może do końca życia przyjmować komunii, dlatego że podwoiła przewinę (kanon 63). Podobnie, jako skutek cudzołóstwa, penalizowana jest aborcja w kanonie 68: katechumenka, która popełniła cudzołóstwo i udusiła dziecko, może zostać ochrzczona dopiero tuż przed śmiercią. Zwróć uwagę, że w ogóle nie wspomina się o aborcji dziecka małżeńskiego. Taki sam kontekst towarzyszy uchwałom nieco późniejszego synodu na Wschodzie, w Ancyrze (Ankarze): "Kobietom, które cudzołożąc poczęły w łonie i płód spędziły, oraz trudniącym się preparowaniem jadów uśmiercających dzieci, dawne postanowienie zabraniało przyjmowania komunii aż do końca życia; więc zgodnie z tym się postępuje. W poszukiwaniu zaś środków bardziej łagodnych, postanowiliśmy, aby takowe odbywały dziesięcioletnią pokutę, na zasadzie ustalonych stopni" (kanon 21). Starożytne streszczenie (epitome) tego kanonu brzmi: "Jawnogrzesznice biorące zjadliwe specyfiki mają być poddane pokucie przez dziesięć lat". 250 lat później, w połowie VI wieku obradował synod w hiszpańskiej Leridzie. Co interesujące, wcale nie powoływał się na wcześniejsze ustalenia z Elwiry, być może nawet ich nie znał, jednak oceniał w niemal tym samym kontekście cudzołóstwo-aborcja: "Ci, którzy dzieci w cudzołóstwie poczęte albo już urodzone usiłują zniszczyć albo zabijają jakimś napojem w łonie matek; takim cudzołożnikom obojga płci można udzielić wspólnoty dopiero po siedmiu latach" (kanon 2). Te trzy powyższe jeszcze do okresu, kiedy trudno jeszcze mówić o stanowisku Kościoła (pisałem o tym wcześniej). Wracając do synodu prowincjonalnego w Moguncji: jego kanony dotyczące aborcji zostały wzięte... wiesz skąd? Synod zwołał i jego obradom przewodniczył biskup Moguncji, Hraban Maur, następca biskupa Otgara. Pięć lat wcześniej Hraban na prośbę Otgara napisał... penitencjał, zawierający m.in. reguły dotyczące aborcji ( P. ad Otgarum). A powoływał się w nim na... ustalenia soborów w Ancyrze, Elwirze i Leridzie. Uchwały mogunckie są żywcem wzięte z tego penitencjału. Zaś podwładni biskupa uchwalili to, co im przełożony wskazał. Osobną sprawą jest to, z czego i w jaki sposób utworzył wcześniej swój penitencjał (zdarzało mu się zwyczajnie zmyślać coś, co podawał jako kanon historycznego soboru).
|
Pn lut 20, 2012 14:49 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: czy płód to też człowiek?
akruk napisał(a): Doceniam. Ale robisz błąd uważając, że "poglądy Kościoła", "poglądy głoszone przez Kościół" MUSZĄ pochodzić od papieży lub co najmniej zostać przez nich "zatwierdzone". Wystarczy powszechność jakiegoś stanowiska w Kościele.
Właśnie nie jestem przekonana czy jest to błąd, ale nie chcę na razie tego roztrząsać, chyba, że będziesz bardzo chciał. akruk napisał(a): Przedstawiłem Ci fragmenty dwóch penitencjałów (datowanych na ok.675 oraz 800 rok), opinię Iwo z Chartres, fragment z Dekretu Gracjana oraz streszczenie rozstrzygnięcia z listu Innocentego III. Rozumiem, że oczekujesz jeszcze na opinię Grzegorza IX, czy tak? A skąd, sama już będę szukać. Temat mnie na tyle zainteresował, że dodaję go do mojego grafika na najbliższy miesiąc  . Dostałam link do Dekretałów Grzegorza IX, niestety są po łacinie i dużo tego jest więc przeanalizowanie mi trochę zajmie. Fragment z Dekretu Gracjana jest bardzo lakoniczny, wygląda na wyrwany z kontekstu, też chciałabym dotrzeć do oryginału lub tłumaczenia. Z tego co zdążyłam się zorientować na KUL-u zajmują się badaniami nad nim, może mają dostępne jakieś tłumaczenia, lub obszerniejsze opracowania. Wolałabym przeczytać te dokumenty-nie polegam na samych cytatach- jeśli tylko będę mieć tę możliwość. akruk napisał(a): Samo tylko potępienie aborcji nie oznacza tego samego, co przyjmowanie, że płód od samego początku jest człowiekiem. Ani nawet odwrotnie - z założenia, że od początku jest to człowiek, nie wynika koniecznie bezwzględny zakaz aborcji Nie musisz do tego wracać, rozumiem. Co do reszty znam, dotarłam do tych informacji, jednak wg mnie jako ustalenia 'lokalnych' kościołów nie są w pełni miarodajne, nie na tyle by mówić o stanowisku Kościoła. Jeszcze list Innocentego III, też szukałam, na razie bezowocnie. Trochę jego listów jest dostępnych, ale nie ten, o którym mowa.
|
Pn lut 20, 2012 15:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: czy płód to też człowiek?
MARIEL napisał(a): akruk napisał(a): Doceniam. Ale robisz błąd uważając, że "poglądy Kościoła", "poglądy głoszone przez Kościół" MUSZĄ pochodzić od papieży lub co najmniej zostać przez nich "zatwierdzone". Wystarczy powszechność jakiegoś stanowiska w Kościele. Właśnie nie jestem przekonana czy jest to błąd Bo pewnie nie słyszałaś o niesławnym Honoriuszu I, papieżu, który poparł ustanawianą odgórnie nową doktrynę. Okazała się nie do zaakceptowania zarówno przez chaldedończyków, jak i monofizytów. Odrzuciły ją oba spierające się ze sobą odłamy ówczesnego Kościoła. Papież wcale nie wyrażał poglądów Kościoła i został koniec końców uznany za heretyka. Co prawda, to inna epoka, ale dobitnie pokazuje, że papież jest tylko papieżem, a nie Kościołem.
|
Pn lut 20, 2012 16:23 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: czy płód to też człowiek?
akruk napisał(a): Obiektywnymi kryteriami są kryteria biologiczne. Istoty ludzkie są zarówno podobne do innych istot żywych, jak i zasadniczo odmienne. W takim razie kryterium powinno wskazywać na taką cechę, która znacząco odróżnia nas od innych organizmów. Słusznie.. Cytuj: Fakt, że zygota jest żywa nie wyróżnia jej niczym wśród bakterii, mchów, dębów czy zygot rozgwiazdy. ..ale w tym momencie zaczynasz mówić o subiektywnym wrażeniu - mianowicie, że "jak się spojrzy, to nie widać jakichś szczególnych różnic między ludzką zygotą a zygotami "bakteriami, mchami, dębami czy zygotami rozgwiazdy". Ok, ale co z tego? Cytuj: Jest komórką i ma DNA, ale to się tyczy wszystkich organizmów żywych. Ponownie: i co z tego? Człowiek niewątpliwie jest organizmem żywym. Czy tu jest jakiś spór? Cytuj: Ma DNA specyficzne dla Homo S., ale każdy gatunek ma specyficzne DNA, więc nic z tego nie wynika. Jak to: nic? Wynika z tego sprawa kluczowa - na podstawie tego, że "każdy gatunek ma specyficzne DNA" odróżnia się je między sobą. Skoro zatem gatunek ludzki ma specyficzne DNA, odróżniające go od innych gatunków, to to właśnie jest podstawowe kryterium, wedle którego należy rozstrzygać o tym, co jest człowiekiem, a co nim nie jest. Cytuj: Tym, co decyduje o naszej specyficzności, naszej człowieczości Tym, co decyduje o naszej specyficzności, jest specyficzny kod DNA - co sam wcześniej napisałeś. Nie ma potrzeby wymyślać żadnego dalszego kryterium, w szczególności wprowadzać jakieś mętne pojęcie "człowieczości", o tyle kłopotliwe, że właśnie stwarzające ryzyko pojawienia się w rozważaniach subiektywnych, filozoficznych czy ideologicznych ocen tego, czym jest "człowieczość". A jeśli uważasz, że istnieje potrzeba wprowadzenia kryterium "człowieczości", to musisz ją dodatkowo uzasadnić. I niezależnie od tego, czy to zrobisz, tak czy inaczej problem skomplikujesz - i samą potrzebę jego skomplikowania też powinieneś uzasadnić, bo ja jej np. nie widzę. Nie widzę żadnej wady w kryterium "specyficznego DNA", nie widzę w nim żadnej ułomności ani niejednoznaczności. Przeciwnie, jest ono proste i w pełni wystarczające, jednocześnie wyklucza wszelkie ideologiczno-filozoficzno-religijne kontrowersje. Cytuj: Druga zaleta tego kryterium, praktyczna, jest następująca: tylko sporadycznie udaje się utrzymać przy życiu płody mające mniej niż 24 tygodnie. To jest silna przesłanka, powiązanie z innym znanym kryterium: zdolny do (samodzielnego) utrzymania się przy życiu. To kryterium jest całkowicie niezrozumiałe. Nie widzę żadnej racji, by za kryterium "człowieczeństwa" uznać "zdolność do samodzielnego utrzymania się przy życiu". W żaden sposób nie odróżnia to człowieka od innych gatunków - każdy osobnik każdego gatunku przechodzi przez etap, w którym nie jest w stanie samodzielnie utrzymać się przy życiu. Nie rozumiem, na jakiej zasadzie miałoby to być kryterium pozwalające czy choćby pomagające w sformułowaniu definicji człowieka. Cytuj: Trzecią zaletą jest zgodność tego kryterium z konsekwencjami całkowitego zaniku funkcji kory mózgowej w przypadku chorych, ofiar wypadków itp. Nie rozumiem ani powiązania, ani potrzeby jego wprowadzania. SweetChild napisał(a): A czy zgadzasz się, że gdyby Twoi matka i ojciec nie zdecydowali się na stosunek, to Ciebie by nie było? Albo gdyby matka odrzuciła zaloty ojca ewentualnie ojciec zalety matki? Albo babcia i dziadek nie zdecydowali się na stosunek? Itp. itd. W każdym razie ja nie czuję się specjalnie związany z momentem poczęcia. Rozmawiamy nie o wszystkich wydarzeniach, które są konieczne do powstania człowieka, tylko o tym, kiedy człowiek powstaje. Zamiast więc próbować "wybrnąć" z postawionych pytań, lepiej po prostu na nie odpowiedzieć. Jeśli nie jesteś związany z momentem swojego (właśnie: swojego? a jeśli nie swojego, to czyjego? a może czego?) poczęcia, to z czym? Z czym utożsamiasz moment, w którym zacząłeś istnieć? Czy zacząłeś istnieć wtedy, kiedy twoja matka pierwszy raz przyjęła zaloty twojego ojca? A może zacząłeś istnieć dopiero wtedy, kiedy zostałeś urodzony? A może wręcz wtedy dopiero, kiedy pierwszy raz powiedziałeś o sobie: "ja"? Pamiętasz ten moment? "Utożsamiasz" się z nim? Bo ja go nie pamiętam, tak samo, jak nie pamiętam momentu mojego poczęcia. Jak uważasz?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn lut 20, 2012 16:33 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: czy płód to też człowiek?
Johnny99 napisał(a): Jeśli nie jesteś związany z momentem swojego (właśnie: swojego? a jeśli nie swojego, to czyjego? a może czego?) poczęcia, to z czym? Z czym utożsamiasz moment, w którym zacząłeś istnieć? Czy zacząłeś istnieć wtedy, kiedy twoja matka pierwszy raz przyjęła zaloty twojego ojca? A może zacząłeś istnieć dopiero wtedy, kiedy zostałeś urodzony? A może wręcz wtedy dopiero, kiedy pierwszy raz powiedziałeś o sobie: "ja"? Pamiętasz ten moment? "Utożsamiasz" się z nim? Bo ja go nie pamiętam, tak samo, jak nie pamiętam momentu mojego poczęcia. Jak uważasz? Dla tego uważam za sensowne wprowadzenie terminu "człowieka jako osoby". Na poziomie biologicznym zgadzam się z Tobą, że mamy do czynienia człowiekiem od chwili poczęcia. Ale ten człowiek to nie "ja", ja to dopiero osoba, która pojawiła się duuużo później. Kiedy dokładnie, nie wiem, ale wiem, że gdybym nie przeżył kilka godzin/ dni po poczęciu to byłoby mi to tak samo obojętne jak brak zaistnienia w ogóle. Nie utożsamiam się z fazą embrionalną tak samo, jak nie utożsamiam się z plemnikiem i komórką jajową, z których powstałem.
|
Pn lut 20, 2012 22:38 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: czy płód to też człowiek?
Do jakich celów wykorzystasz definicję osoby? Wszystko możemy przedefiniować, wystarczy zmienić kryterium. Definicja osoby istnieje. Najogólniej to tyle, co człowiek. Zakładam, że nie pomieszasz wówczas terminu nie- biologicznego do działań związanych z biologią? Płód należy do określeń biologicznych (bios=życie).
|
Pn lut 20, 2012 23:52 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
 Re: czy płód to też człowiek?
SweetChild napisał(a): Dla tego uważam za sensowne wprowadzenie terminu "człowieka jako osoby". Oczywiście, to ma określony sens. Problem z tym jest jednak taki, że wkraczamy w tym momencie w filozofię. Czyli, co najmniej, w spór, który nie ma końca. A tymczasem musimy przecież rzecz uregulować prawnie. I ja nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy tę kwestię komplikować w tym kontekście, skoro można ją rozstrzygnąć dość łatwo na gruncie biologicznym. Cytuj: ja to dopiero osoba, która pojawiła się duuużo później. Kiedy dokładnie, nie wiem No i w tym właśnie problem, bo na poziomie dyskursu filozoficznego nie musimy tego wiedzieć, natomiast na gruncie prawa jednak należałoby to jakoś rozstrzygnąć, zwłaszcza, że rzecz dotyczy jednej z najistotniejszych kwestii (życia ludzkiego). A tak się składa, że da się to rozstrzygnąć, korzystając z osiągnięć nauki (do których nie mieli dostępu filozofowie w dawnych wiekach). Dlaczego więc tego po prostu nie zrobić? Cytuj: ale wiem, że gdybym nie przeżył kilka godzin/ dni po poczęciu to byłoby mi to tak samo obojętne jak brak zaistnienia w ogóle. Wg tego, co właśnie znalazłem, świadomość "ja" wykształca się w dziecku ok. 18 miesiąca po narodzeniu. Można więc powiedzieć, że dzieciom, które do tego czasu umrą, też jest to "obojętne", tak samo, jak gdyby przestały istnieć kilka godzin po poczęciu. Za czym więc miałby to być argument? Czy utożsamiasz się z sobą np. pięciomiesięcznym? Ja wśród zdjęć rodzinnych mam takie pod tytułem "Mam 2 dni". Jakoś nigdy nie miałem wątpliwości, że ono przedstawia "mnie", choć, rzecz jasna, nie miałem wtedy w ogóle świadomości, że ja to ja, ani że ja w ogóle istnieję. Jakoś nie mam wątpliwości, że wtedy istniałem i to mnie zrobiono to zdjęcie (inaczej: odczuwam nierozerwaną w żadnym momencie ciągłość między tym organizmem, który powstał w wyniku poczęcia, a tym, którym jestem teraz, nie tylko zresztą odczuwam, ale także wiem o jej istnieniu i wiedziałbym o niej nawet, gdybym jej nie odczuwał; mam poczucie i wiem, że 9 miesięcy przed moim narodzeniem moi rodzice poczęli "mnie"; mam poczucie i wiem, że moja mama była wtedy w ciąży "ze mną"; mam poczucie i wiem, że to "ja" się następnie urodziłem, to "ja" jestem na zdjęciu pt. "Mam dwa dni" i to "ja" ok. 18 miesiąca życia zorientowałem się co do tego, że jestem mną. BTW nie znam nikogo, kto miałby w tym względzie inne odczucia) - a nie, że "pojawiłem" się na świecie dopiero ok. drugich urodzin, a wcześniej "to" coś, co rodzice fotografowali, to było jakieś niewiadomoco. I przede wszystkim, PO CO w ogóle wprowadzać takie problemy? W filozofii, owszem, są zasadne, bo filozofia ma obowiązek pytać o wszystko i wszystko kwestionować. Ale na co dzień, w prawie?
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Wt lut 21, 2012 8:37 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
 Re: czy płód to też człowiek?
Liza napisał(a): Do jakich celów wykorzystasz definicję osoby? Wszystko możemy przedefiniować, wystarczy zmienić kryterium. Definicja osoby istnieje. Najogólniej to tyle, co człowiek. Zakładam, że nie pomieszasz wówczas terminu nie- biologicznego do działań związanych z biologią? Płód należy do określeń biologicznych (bios=życie). Definicja osoby jest potrzebna właśnie po to, aby nie mieszać terminów nie-biologicznych do działań związanych z biologią. Pojęcie "człowiek" jest takim pomieszaniem. Johnny99 napisał(a): Oczywiście, to ma określony sens. Problem z tym jest jednak taki, że wkraczamy w tym momencie w filozofię. Czyli, co najmniej, w spór, który nie ma końca. A tymczasem musimy przecież rzecz uregulować prawnie. I ja nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy tę kwestię komplikować w tym kontekście, skoro można ją rozstrzygnąć dość łatwo na gruncie biologicznym. Dlatego, że proste rozstrzygnięcia na gruncie biologicznym prowadzą do absurdów. Johnny99 napisał(a): No i w tym właśnie problem, bo na poziomie dyskursu filozoficznego nie musimy tego wiedzieć, natomiast na gruncie prawa jednak należałoby to jakoś rozstrzygnąć, zwłaszcza, że rzecz dotyczy jednej z najistotniejszych kwestii (życia ludzkiego). A tak się składa, że da się to rozstrzygnąć, korzystając z osiągnięć nauki (do których nie mieli dostępu filozofowie w dawnych wiekach). Dlaczego więc tego po prostu nie zrobić? Dlatego, że tak jak fizyka klasyczna, w pewnych warunkach teoria "osoby od momentu poczęcia" się nie sprawdza. Johnny99 napisał(a): Wg tego, co właśnie znalazłem, świadomość "ja" wykształca się w dziecku ok. 18 miesiąca po narodzeniu. Można więc powiedzieć, że dzieciom, które do tego czasu umrą, też jest to "obojętne", tak samo, jak gdyby przestały istnieć kilka godzin po poczęciu. Za czym więc miałby to być argument? To argument bardziej "przeciw czemuś" niż "za czymś". Przeciw poglądowi, że z chwilą poczęcia skokowo powstaje organizm, z którym człowiek nagle się utożsamia. Czyli inaczej, że mamy do czynienia z "osobą od chwili poczęcia". Johnny99 napisał(a): inaczej: odczuwam nierozerwaną w żadnym momencie ciągłość między tym organizmem, który powstał w wyniku poczęcia, a tym, którym jestem teraz, nie tylko zresztą odczuwam, ale także wiem o jej istnieniu i wiedziałbym o niej nawet, gdybym jej nie odczuwał; Co do ciągłości to zgoda, z tym że jest to ciągłość nie tyle odczuwana co "wyuczona". Gdyby ktoś pokazał mi obrazy z USG, to nie miałbym pojęcia czy to ja czy nie ja. Dopiero na podstawie informacji ze źródeł, które uważam za wiarygodne, przyjmuję że to ja i odczuwam ciągłość. Ale odczuwanie ciągłości to nie jest utożsamianie się - nadal widzę sporą różnicę pomiędzy mną w wieku kilku miesięcy a mną w wieku kilku godzin po poczęciu. Różnicę większą niż pomiędzy mną w wieku kilku godzin po poczęciu a komórkami, z których powstałem, na kilka minut przez poczęciem. Johnny99 napisał(a): I przede wszystkim, PO CO w ogóle wprowadzać takie problemy? W filozofii, owszem, są zasadne, bo filozofia ma obowiązek pytać o wszystko i wszystko kwestionować. Ale na co dzień, w prawie? Np. po to, aby rozwiązać dylemat w wątku o ciąży pozamacicznej. Albo ogólnie dylemat ciąży zagrażającej życiu matki. Albo dylemat ciąży zagrażającej zdrowiu matki. Albo dylemat ciąży z gwałtu.
|
Wt lut 21, 2012 10:32 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: czy płód to też człowiek?
SweetChild napisał(a): Dlatego, że proste rozstrzygnięcia na gruncie biologicznym prowadzą do absurdów. Absurdem jest to, że rozstrzygnięcia nauki neguje się z uwagi na ludzki egoizm. Stawiamy więc wyżej swoją (tylko swoją) wolność niż prawdę. Chcenie a nie ustalenia naukowe. Pokrewieństwo bada się sądownie właśnie na podstawie DNA a więc rozwiązania prawne respektują osiągnięcia nauki. Szukając przestępcy materiał genetyczny sprawcy jest dowodem w sprawie. Pokrętna argumentacja jest zawsze nieprawdą, nawet jak nazywamy ją inaczej. Cytuj: Np. po to, aby rozwiązać dylemat w wątku o ciąży pozamacicznej. Decyzje podejmują lekarze. Cytuj: Albo dylemat ciąży z gwałtu. Tu mamy jedynie aspekt psychiczny. Kobieta może nie potrafić pokochać tego dziecka. Może je oddać. Na decyzję ma 9 miesięcy. Nie ma prawa jednak decydować o życiu, które nie należy do niej.
|
Wt lut 21, 2012 11:25 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|