|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 14 ] |
|
Almolonga - cudowne miasto?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Almolonga - cudowne miasto?
Z wątku: viewtopic.php?p=694623#p694623Qwerty2011 napisał(a): Dla Boga nie ma nic niemożliwego a modlitwa ma ogromną siłę.
Nie wiem, czy znacie ten przykład:
"Miasto Almolonga położone jest w Ameryce Środkowej, w Gwatemali, w stanie Quetzaltenango. 20 lat temu było ciemnym, pijackim miastem, pełnym przemocy i nieprawości. W mieście szerzyła się czarna magia i kult pogańskich bożków. Okoliczne pola prawie wcale nie rodziły, bo ziemia była jałowa. W mieście były 4 więzienia, przepełnione do tego stopnia, że skazanych rozwożono do zakładów w pobliskich miastach. Zamieszkujący miasto Indianie czcili wielu bożków, jednak najważniejszy był Szimon, którego nie wyrzekli się pomimo setek lat ewangelizacji. W mieście nienawidzono chrześcijan, a próbujących głosić Dobrą Nowinę uciszano siłą.
Jeden z pastorów protestanckich, mieszkający w Almolonga, został zaatakowany przez 6 mężczyzn i pobity, a prześladowcy postanowili go zabić. Włożono mu lufę rewolweru do ust. W tym czasie przerażony pastor cicho modlił się do Boga o ocalenie. Gdy jeden z oprychów pociągnął za spust, broń nie wypaliła. Zaskoczeni bandyci pozostawili go przy życiu.
Cudem uratowany duchowny zebrał niewielką grupkę wiernych i rozpoczęli wspólny szturm do Nieba. Grupa modliła się z wiarą i wielkim zaufaniem, poszczono 3-4 razy w ciągu tygodnia, w każdą sobotę miały miejsce czuwania modlitewne. Trwający na modlitwie po pewnym czasie zauważyli, że wszystko wokoło zaczęło się zmieniać. Dochodziło do uwolnień od złych duchów i nawrócenia wielu, a ludzie zaczęli gromadzić się wokół modlących się chrześcijan. Było to niesamowite błogosławieństwo, rozpoczęło się wielkie przebudzenie miasta. W tym czasie miały miejsce liczne znaki i cuda, było wiele masowych uwolnień z opresji demonicznej. Ilość chrześcijan rosła.
Jednym z kluczowych wydarzeń było uzdrowienie kobiety o imieniu Teresa. Niewłaściwa diagnoza lekarska doprowadziła u niej do wewnętrznej gangreny, kobieta rozpoczęła gnić od środka. Jej stan pogarszał się z każdym dniem i nie było dla niej żadnego ratunku. Wezwano pastora, aby przygotował pogrzeb. Kiedy był w drodze do chorej, Pan Jezus powiedział do niego, aby modlił się o uzdrowienie dla Teresy. Pastor wszedł do domu chorej, podszedł do łóżka i powiedział: „W imieniu Jezusa Chrystusa wstań”, a umierająca kobieta natychmiast wstała bez żadnych oznak choroby. Oto relacja uzdrowionej „Poczułam ciepło i zobaczyłam światło, a kiedy otworzyłam oczy, zobaczyłam pastora. Zaczęłam cieszyć się i dziękować Panu za moje zdrowie i życie. Po tym cudzie nawróciła się moja matka i wszyscy moi bracia i siostry”. Te cuda i świadectwa przyciągały coraz więcej ludzi do kościoła. Coraz więcej osób zauważało, że Ewangelia zmienia życie. Zaczęli się nią interesować. Byli coraz bardziej ciekawi, ponieważ widzieli przemiany w życiu poszczególnych ludzi.
Dziś w Almolonga, mieście liczącym 19000 mieszkańców, jest 20 zborów ewangelickich. Całe miasto zmieniło się nie do poznania. Dzisiaj place i ulice w mieście otrzymują biblijne nazwy, przybysze są zszokowani taką publiczną demonstracją wiary. Dla mieszkańców jest to jednak rzecz naturalna. Nie można kochać Boga, jeżeli się tego nie pokazuje.
Kiedyś w Almolonga były same bary i kantyny (36), teraz pozostały tylko 3. Gdy ludzie przestali pić, zmniejszyła się przemoc. Przez ostatnich 20 lat systematycznie spadał wskaźnik przestępczości. W 1994 zamknięto ostatnie z 4 więzień.
W mieście przebudziła się również gospodarka. Przez lata uprawy wokół 9 miasta cierpiały z powodu jałowej gleby i nieodpowiednich sposobów uprawy. Jednak gdy ludzie zwrócili się do Boga, zmieniła się nawet gleba. Ziemia stała się tak żyzna i dobra, że rodzą się teraz w dolinie najlepsze warzywa. Zbiory odbywają się 3 razy w roku. Warzywa sprzedawane są w Gwatemali, południowym Meksyku i Salwadorze. Zanim nastąpił duchowy przełom, wywożono z miasta 4 ciężarówki produktów rolnych w miesiącu. Obecnie opuszcza miasto 40 ciężarówek tygodniowo. Almolonga zyskała przydomek ogrodu warzywnego Ameryki, a produkty osiągają biblijne rozmiary. Buraki ważą po 2kg, marchew długości przedramienia (od nadgarstka do łokcia), o grubości większej niż ludzka ręka. Zainteresowani rozmiarami warzyw i 1000-krotnym wzrostem produkcji rolnej, do Almolonga zaczęli zjeżdżać badacze z całego świata. Wyniki badań zaskoczyły ich zupełnie. Mądrość, której Bóg udzielił rolnikom z Almolonga, przyniosła w rezultacie wyniki lepsze niż uprawy w instytutach naukowych. Rolnicy nieustannie chwalą Boga za tak obfite żniwo. Przedtem na zbiór rzodkiewki trzeba było czekać 60 dni, ale kiedy Bóg nawiedził miasto – tylko 40, zaś obecnie często wystarczy jedynie 25 dni. Można zauważyć bezpośredni związek między wiarą ludzi, a plonem ziemi. W chwili, w której ludzie zaczęli wierzyć w Jezusa Chrystusa jako Pana i Zbawiciela, zaczęły również rosnąć warzywa. Gdy ludzie zostali uwolnieni, zaczęli pracować, a gdy zaczęli pracować, zaczęli zarabiać, zaczęli uprawiać ziemię, a ziemia przyniosła lepsze plony. Rolnicy kupują za gotówkę wielkie ciężarówki marki Mercedes, a następnie ozdabiają je chrześcijańskimi hasłami.
Ta wspaniała przemiana to wynik działania Ewangelii, która zmienia społeczność. Bałwochwalstwo i przesądy zniknęły, ludzie oddają się gorliwej służbie i ofiarnej pracy. Wylewna radość i chęć życia zastąpiła powszechny stoicyzm. W mieście jest 20 kościołów protestanckich, bardzo zaangażowanych w chwalenie, uwielbianie i uwalnianie. Pomimo sukcesu mieszkańcy miasta nie mają zamiaru na tym poprzestać. Wielu pości 3 razy w tygodniu i prowadzi bój z siłami ciemności poprzez modlitwy i ewangelizację. Ci ludzie nie są przygotowani teologicznie, ale oddali się Panu."
(autor tekstu: ks. Adam Skwarczyńskim) Zacznijmy od tego, przez co ksiądz Skwarczyński przemyka się gładko i bez śladu większej refleksji: Statki wyprawione przez Reyes Católicos Hiszpanii pod dowództwem Kolumba dotarły do Ameryki w roku 1492. W XVI wieku podbito terytoria Majów, półwysep Jukatan i górskie tereny dzisiejszej Gwatemali. Po krótkim okresie nieudanych prób przekonania miejscowej ludności do "Dobrej Nowiny", wprowadzono skuteczniejsze środki. Wprowadzano "religię miłości" przez konfiskatę i palenie wszystkich ksiąg niegdyś wielkiej cywilizacji, niszczenie miejscowych kultów, stosowanie kar fizycznych. Miejscowy biskup na spotkaniu księży formalnie dopuścił stosowanie przez misjonarzy "lekkich kar". Zaczęto używać obelg, poniżania, bicia, wyrywania włosów, potem poszło rozbieranie do naga i biczowanie, zakuwanie w kajdany. Środki okazały się skuteczne, więc kontynuowano. Szczególnie opornych wieszano, tak by stopy dotykały ziemi, palono żywcem na stosach. Buntujących się topiono, obcinano im nosy, ręce, nogi, kobietom obcinano piersi, małe dzieci zabijano na miejscu, jeśli nie nadążały za matką maszerującą w kolumnie więźniów. Pół tysiąca lat chrystianizacji, wpajania "religii miłości" i co się okazuje? Działa. W XX wieku formalnie Gwatemala jest bardziej lub co najmniej równie chrześcijańskim krajem jak Polska. Według różnych źródeł 95-99% mieszkańców to chrześcijanie, niegdyś wyłącznie katolicy, od lat 60. 30-40% zdobyły sobie wyznania protestanckie, głównie ewangelickie. I teraz: ksiądz katolicki zachwyca się, że w chrześcijańskim kraju w pewnym miasteczku większość mieszkańców została nawrócona na protestantyzm przez pastora z nurtu zielonoświątkowców.
|
Pt sie 03, 2012 8:00 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
akruk napisał(a): Po krótkim okresie nieudanych prób przekonania miejscowej ludności do "Dobrej Nowiny", wprowadzono skuteczniejsze środki. Wprowadzano "religię miłości" przez konfiskatę i palenie wszystkich ksiąg niegdyś wielkiej cywilizacji, niszczenie miejscowych kultów, stosowanie kar fizycznych. Miejscowy biskup na spotkaniu księży formalnie dopuścił stosowanie przez misjonarzy "lekkich kar". Zaczęto używać obelg, poniżania, bicia, wyrywania włosów, potem poszło rozbieranie do naga i biczowanie, zakuwanie w kajdany. Środki okazały się skuteczne, więc kontynuowano. Szczególnie opornych wieszano, tak by stopy dotykały ziemi, palono żywcem na stosach. Buntujących się topiono, obcinano im nosy, ręce, nogi, kobietom obcinano piersi, małe dzieci zabijano na miejscu, jeśli nie nadążały za matką maszerującą w kolumnie więźniów. Równie "chrześcijańskie" metody stosowali Portugalczycy, którym, o ile mogę wierzyć J. Wieruszowi-Kowalskiemu, zdarzało się wypalać na pośladkach Indian znak...IHS. Ale nie wszystkim te zwyrodniałe praktyki się podobały. Dzień przed obradami Soboru Trydenckiego dominikanin Francisco de Vitoria wystąpił z ostrą krytyką hiszpanskich metod kolonizacyjnych. Podważył zasadność bezprawnego podboju ludów nieochrzczonych. Ciekawe jakie były jego losy po tak odważnym wystąpieniu(?) Wielkie zasługi dla poprawy losu podbitych oddał kapłan świecki Bartolome de las Casas. Walczył o sprawiedliwe traktowanie ludnośći tubylczej, podróżował do Hiszpanii, aby u króla zaprotestować przeciwko wyzyskowi, który stosowano na Indianach. Dziwne mi się natomiast wydaje, jeśli to prawda, że kapłan ten wcale nie potępiał niewolnictwa ludów afrykańskich..
|
Pt sie 03, 2012 9:13 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
Prawda, proponował, by zamiast zmuszać do niewolniczej pracy Indian sprowadzić w tym celu Murzynów... choć z tego bodaj w końcu się wycofał.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Pt sie 03, 2012 9:21 |
|
|
|
 |
Qwerty2011
Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52 Posty: 1365
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
akruk napisał(a): Statki wyprawione przez Reyes Católicos Hiszpanii pod dowództwem Kolumba dotarły do Ameryki w roku 1492. W XVI wieku podbito terytoria Majów, (...) Obraz chrystianizacji przedstawiony powyżej jest oczywiście uproszczony i jednostronny. Proponuję czytać opracowania, które starają się o obiektywne przedstawianie faktów i to w kontekście historycznym. Inaczej to zawsze będzie niesprawiedliwe, bo to tak, jakby ktoś i z naszego życia powyciągał samo zło i na jego podstawie nas osądzał. Można zacząć od tego: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TH/nawracanie_konkwista.html. Oczywiście takie poznanie wymaga nieco wysiłku i przeczytania wielu publikacji, ale jak rozumiem chodzi o poznanie prawdy a nie szybkie osądy. Oczywiście, tematem przedstawionego przeze mnie wywodu ks. Skwarczyńskiego nie była chrystianizacja Ameryk, więc trudno, żeby o niej pisał. Omawiany tekst wyciągnąłem z innego na zupełnie inny temat – całość można sobie poczytać tutaj: http://wobroniewiaryitradycji.files.wordpress.com/2012/03/1000-lat.pdfMyślę, że przykład miasta Almolonga nijak się ma do poruszonej przez Ciebie sprawy i trochę „na siłę” to wyciągasz. Grzesznicy w Kościele zawsze byli, są i będą, ale czy to ma nas zniechęcać do wiary w Chrystusa? Powiedz – czy z powodu jakiś grzeszników sprzed wieków (nawet jeśli byli nimi niektórzy papieże), warto ryzykować swoje zbawienie ?
_________________ "Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4)
|
Pt sie 03, 2012 9:36 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
Qwerty2011 napisał(a): Myślę, że przykład miasta Almolonga nijak się ma do poruszonej przez Ciebie sprawy i trochę „na siłę” to wyciągasz. Nijak? Ten opis dodaje historyczno-przyczynowe tło sytuacji, która jest zarysowana na początku zacytowanego przez Ciebie artykułu.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Pt sie 03, 2012 9:56 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
Idąc dalej, zbiory w Almolondze rzeczywiście znacząco wzrosły. Z powodów, z których żaden nie wiąże się z cudownie wymodlonym Bożym błogosławieństwem.
Od roku 1960 aż do połowy lat 90. w Gwatemali toczyła się wojna domowa. Partyzantkę zwalczały siły rządowe, wspomagane przez wojskowych doradców z USA. "Szwadrony Śmierci" siały terror, palono pola, porywano ludzi, zabijano rolników. Zostało porwanych i zniknęło 50 tysięcy osób, 200 tysięcy zostało zabitych, w kraju, który na początku konfliktu liczył 4 miliony mieszkańców. Podczas wojny ucierpiało rolnictwo w całej Gwatemali. Nic dziwnego, że jeśli porównuje się produkcję w czasów szczytu wojny domowej z późniejszym okresem, to "cudownie" okazuje się znacząco większa.
Po drugie, ogólnikowo wskazano w artykule, że "przez lata uprawy wokół miasta cierpiały z powodu jałowej gleby i nieodpowiednich sposobów uprawy". Almolonga leży w wąskiej dolinie na poziomie 2250 m nad poziomem morza, gdzie wulkaniczna gleba jest urodzajna dla warzyw i owoców, nie brakuje górskich źródeł. Od czasów kolonialnych uprawiano w niej warzywa. Rzeczywiście, wcześniej stosowano "nieodpowiednie sposoby uprawy". Ewangelicki sposób przekonania gwatemalskiej ludności do swojej wiary był dość prosty: to jest praktyczne, to się opłaca. To zresztą jeden z często podnoszonych przez stronę katolicką zarzutów w sporach o wątpliwą szczerość nawróceń. Przyjęcie Ducha i zmiana życia mają powodować łaskę Bożą i lepsze życie. Faktycznie, życie takich nawróconych się zmienia: produktywność rolna znacznie wzrasta. W jaki sposób? Wasi ojcowie i dziadowie, wasi przodkowie uprawiali kukurydzę, z mąki kukurydzianej piekli podstawowe pożywienie. Ale przecież zamiast uprawiać, możecie sobie kupić. Za co? Ewangelikanie silnie zachęcają do ciężkiej pracy, przedsiębiorczości i handlu. Zamiast kukurydzy uprawiajcie to, co przyniesie większe zyski. Rzeczywiście, rolnicy, którzy przeszli na protestantyzm uprawiają bardziej opłacalne rośliny, pracują ciężej, intensywnie angażują się w sprzedaż produktów. To pierwszy element.
W przypadku Almolongi znaczącą rolę odgrywa jej położenie: leży przy głównej drodze biegnącej wzdłuż wybrzeża z jednej strony do Salwadoru, a w drugą do Quetzaltenango, ekonomicznego centrum prowincji, i dalej do Meksyku. Doskonałe położenie do transportu na rynek krajowy i do sąsiednich krajów. Wzrost liczby ludności w tym regionie świata przełożył się na wzrost zapotrzebowania na warzywa, przy sprzyjającej koniunkturze wystarczy ją wykorzystać do zwiększenia produkcji, żeby lepiej prosperować...
Istotny czynnik, o którym się w ogóle nie wspomina w tym tekście, to te "odpowiednie sposoby uprawy". Plony z Almolongi są znane, ale tyle nie ze swoich nadzwyczajnych, "cudownych" rozmiarów, co z powodu sposobu, w jaki się je uzyskuje i jego skutków. System nawadniania, który zapewnia stały dopływ wody, przy sprzyjającym klimacie pozwala na opłacalną uprawę warzyw z przyległych działek, lecz opisane w tekście zadziwiające efekty dało co innego.
Nawożenie. Bóg zesłał rolnikom zrozumienie. Zaczęli planować, inwestować w warstwę uprawną i sztuczne nawozy:
"Then God started giving the farmers understanding. They began to plan ahead and invest in topsoil and fertilizers. Some farmers have even paid cash for Mercedes trucks, emblazoning them with names like Regalito de Dios ('Little Gift from God')" - stwierdza Mell Winger, "dyrektor Instytutu Biblijnego przy Kościele El Shaddai w mieście Gwatemala".
W Almolondze, podobnie jak w całej Gwatemali, zaczęto masowo stosować nie tylko nawozy, ale także pestycydy. Występujące u mieszkańców Almolongi na wrodzone malformacje, nowotwory, anemię, infekcje układu oddechowego wskazują na znaczące wystawienie na działanie szkodliwych środków chemicznych. Główne problemy zdrowotne: choroby pasożytnicze, zakaźne, niedobory żywieniowe mogą być wzmagane przez intensywne stosowanie środków chemicznych w produkcji rolnej. Owszem zbiory z Almolongi są znane i eksportowane do Meksyku, Salwadoru, krajów Ameryki Środkowej... ale nie do USA. Amerykańska Food and Drug Administration regularnie zatrzymuje transporty owoców i warzyw z Gwatemali z powodu zbyt wysokiego poziomu pozostałości szkodliwych środków chemicznych stosowanych przy uprawie roślin. W Gwatemali ponad połowa producentów stosujących pestycydy nie przestrzega okresów karencji podczas stosowania, zaś 40% używanych środków stanowią substancje wycofane z obrotu, poddane ścisłym ograniczeniom lub w ogóle zakazane do stosowania z żywnością [S. Arbona, Texas Department of Health, The Geographical Review, styczeń 1998, Vol.88(1), s.47-63].
Cudowne skutki modlitw, zaiste.
Ostatnio edytowano Pt sie 03, 2012 11:20 przez Anonim (konto usunięte), łącznie edytowano 1 raz
|
Pt sie 03, 2012 11:01 |
|
 |
Qwerty2011
Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52 Posty: 1365
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
akruk napisał(a): Zostało porwanych i zniknęło 50 tysięcy osób, 200 tysięcy zostało zabitych, w kraju, który na początku konfliktu liczył 4 miliony mieszkańców. Podczas wojny ucierpiało rolnictwo w całej Gwatemali. Nic dziwnego, że jeśli porównuje się produkcję w czasów szczytu wojny domowej z późniejszym okresem, to "cudownie" okazuje się znacząco większa. Czy tak ogromny kilkuset procentowy wzrost dotyczy całej Gwatemali? Jeśli tak, to ten kraj stał się chyba tygrysem gospodarki światowej - nic o tym nie słyszałem... Oczywiście, że teren jest żyzny i korzystnie położony. Ale w latach 30 na Ukrainie - wśród najżyźniejszych gleb Europy zginęło 10 mln ludzi z głodu. A więc to nie decyduje o sukcesie! akruk napisał(a): Cudowne skutki modlitw, zaiste. A Ty myślisz, że na czym polegał cud??? Przyszedł Bóg i zaczął nawozić pola? Cud dzieje się W CZŁOWIEKU. W jego nastawieniu do życia. W miejsce grzechu, zepsucia, lenistwa pojawia się wiara, praca, nadzieja a ZA TYM POLEPSZENIE WARUNKÓW BYTOWYCH. Bóg czyni cuda poprzez ludzi!!
_________________ "Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4)
|
Pt sie 03, 2012 11:19 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
Świetnie, czyli tak rozumiany cud jest możliwy bez interwencji Boga czy nawet jego istnienia. Tym lepiej dla ludzkości.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Pt sie 03, 2012 11:36 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
Qwerty2011 napisał(a): akruk napisał(a): Cudowne skutki modlitw, zaiste. A Ty myślisz, że na czym polegał cud??? Przyszedł Bóg i zaczął nawozić pola? A niby co wciska ten tekst czytelnikom, jak nie cudowne błogosławieństwo dla ziemi uprawianej przez nawróconych ludzi, niesamowite cudowne błogosławieństwo, którego skutkom naukowcy nie mogą się nadziwić?!? Ani słówkiem nie wspomina się o nawozach, pestycydach ani jakichkolwiek znanych, zwykłych środkach zwiększenia produkcji.Cytuj: Qwerty2011"] Dla Boga nie ma nic niemożliwego a modlitwa ma ogromną siłę. [...] gdy ludzie zwrócili się do Boga, zmieniła się nawet gleba. Ziemia stała się tak żyzna i dobra, że rodzą się teraz w dolinie najlepsze warzywa. [...] Almolonga zyskała przydomek ogrodu warzywnego Ameryki, a produkty osiągają biblijne rozmiary. Buraki ważą po 2kg, marchew długości przedramienia (od nadgarstka do łokcia), o grubości większej niż ludzka ręka. Zainteresowani rozmiarami warzyw i 1000-krotnym wzrostem produkcji rolnej, do Almolonga zaczęli zjeżdżać badacze z całego świata. Wyniki badań zaskoczyły ich zupełnie. Mądrość, której Bóg udzielił rolnikom z Almolonga, przyniosła w rezultacie wyniki lepsze niż uprawy w instytutach naukowych. Dla Boga nie ma nic niemożliwego, zaiste. A modlitwa ma ogromną moc. Szczególnie, kiedy towarzyszy jej walenie wielkich ilości chemikaliów w glebę i rośliny. Wtedy pojawiają się cudowne produkty rolne "biblijne rozmiarów", większe i częstsze zbiory i "najlepsze warzywa", po których zbadaniu Amerykanom włosy stają dęba.
|
Pt sie 03, 2012 11:42 |
|
 |
Qwerty2011
Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52 Posty: 1365
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
JedenPost napisał(a): Świetnie, czyli tak rozumiany cud jest możliwy bez interwencji Boga czy nawet jego istnienia. Tym lepiej dla ludzkości. Bez Boga jest możliwa tylko parodia cudu. Kiedy to jeden się wzbogaci swoim sprytem kosztem innych. Jeśli wszystko zaczyna się od cudu nawrócenia, wtedy jest zbudowane na właściwym fundamencie. Co prawda, nasze życie nie ma polegać na zdobywaniu bogactwa, ale mamy wierzyć a wszystko inne (co potrzebne do życia) będzie nam dodane. Gdybyśmy wszyscy żyli zgodnie z Bożym Prawem - powrócilibyśmy do raju. Oczywiście to pewnie nie nastąpi, bo zło zbyt głęboko weszło w ludzkość. Jeśli dobrym życiem wykorzenimy zło, to i Bóg może pomóc nam w sposób nadnaturalny - poprzez odpowiedni zbieg okoliczności lub dobrą pogodę. akruk napisał(a): Dla Boga nie ma nic niemożliwego, zaiste. A modlitwa ma ogromną moc. Szczególnie, kiedy towarzyszy jej walenie wielkich ilości chemikaliów w glebę i rośliny. Wtedy pojawiają się cudowne produkty rolne "biblijne rozmiarów", większe i częstsze zbiory i "najlepsze warzywa", po których zbadaniu Amerykanom włosy stają dęba. Zapewniam Cię, że jeżeli w Almolonga ludzie zaczną się bogacić kosztem innych, na drodze nieuczciwości to będzie koniec ich "raju"
_________________ "Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4)
|
Pt sie 03, 2012 11:55 |
|
 |
JedenPost
Dołączył(a): Pt gru 30, 2011 9:17 Posty: 11383
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
Qwerty2011 napisał(a): JedenPost napisał(a): Świetnie, czyli tak rozumiany cud jest możliwy bez interwencji Boga czy nawet jego istnienia. Tym lepiej dla ludzkości. Bez Boga jest możliwa tylko parodia cudu. Kiedy to jeden się wzbogaci swoim sprytem kosztem innych. A to już nie można wzbogacić innych swoim sprytem? Mam rozumieć, że chrześcijańska wykładnia kolei ludzkich losów jest taka: ludzie głupieją - taka ich natura, ludzie mądrzeją - cud od Boga? Qwerty2011 napisał(a): Jeśli dobrym życiem wykorzenimy zło, to i Bóg może pomóc nam w sposób nadnaturalny - poprzez odpowiedni zbieg okoliczności lub dobrą pogodę. Bardzo podobną filozofię wyznawali i wyznają (dość odlegli od Gwatemali) Hopi. Nie dzięki, a mimo wysiłkom chrześcijańskich misjonarzy, którzy usilnie starali się zmusić/nakłonić ich do zmiany wiary i stylu życia. Częściowo im się udało - w społecznościach Hopi pojawiły się kradzieże i morderstwa.
_________________ Lubię Starego czasem, to też sprawia że się wystrzegam otwartej z nim wojny Przecież to piękne, gdy Pan tak dostojny Tak z samym diabłem po ludzku rozmawia.
|
Pt sie 03, 2012 12:20 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
Qwerty2011 napisał(a): akruk napisał(a): Dla Boga nie ma nic niemożliwego, zaiste. A modlitwa ma ogromną moc. Szczególnie, kiedy towarzyszy jej walenie wielkich ilości chemikaliów w glebę i rośliny. Wtedy pojawiają się cudowne produkty rolne "biblijne rozmiarów", większe i częstsze zbiory i "najlepsze warzywa", po których zbadaniu Amerykanom włosy stają dęba. Zapewniam Cię, że jeżeli w Almolonga ludzie zaczną się bogacić kosztem innych, na drodze nieuczciwości to będzie koniec ich "raju" A ten dalej nie kuma. Koniec "raju" i "cudów" z warzywami "biblijnych rozmiarów" nastąpi znacznie wcześniej - jak się sami wykończą maniackim nadużywaniem środków chemicznych w produkcji rolnej. Już w 1987 badania mieszkańców wykazywały bardzo niski poziom cholinesterazy we krwi, typowy objaw zatrucia środkami ochrony roślin, które są inhibitorami tego enzymu. Dokumentacja medyczna miejscowej publicznej służby zdrowia potwierdzała fatalny wpływ na zdrowie tych "wskazanych przez Boga metod uprawy" o "cudownych" efektach. Badania i wywiady z roku 1996 ponownie stwierdziły, że mieszkańcy cierpią z powodu zatruć stosowanymi środkami. Fatalne objawy wymieniałem poprzednio. Nie czytasz co się do ciebie pisze, czy nie rozumiesz? Zarabiają więcej i rujnują sobie zdrowie. Sobie i innym, bo naszpikowane świństwami cudownie wielkie warzywa sprzedają innym, czerpiąc z tego zyski. Sonia Arbona, Commercial agriculture and agrochemicals in Almolonga, Guatemala, The Geographical Review, 1998 napisał(a): Sadly, agricultural production in Almolonga relies on excessive pesticide applications that are detrimental to overall health.
Niestety, produkcja rolna w Almolonga opiera się na niepohamowanym stosowaniu pestycydów, co jest szkodliwe dla ogólnego zdrowia.
|
Pt sie 03, 2012 12:47 |
|
 |
Qwerty2011
Dołączył(a): Pn lut 21, 2011 22:52 Posty: 1365
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
akruk - gratulacje! Odwaliłeś kawał dobrej roboty!
Rzeczywiście sukces Almolonga został nieco wygładzony przez środowisko protestanckie o czym nie wiedziałem.
Wrzuciłem tą sprawę na forum przy okazji innego tematu po pobieżnym tylko sprawdzeniu. Teraz, po głębszym prześledzeniu stanu rzeczy, widzę jak sprawa się przedstawia.
Tutaj dobrze widać rozwagę Kościoła Katolickiego, który jest zawsze bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o różnego rodzaju "cuda".
Pozdrawiam wszystkich i pamiętam w modlitwie.
_________________ "Przechowujemy zaś ten skarb w naczyniach glinianych, aby z Boga była owa przeogromna moc, a nie z nas" (2 Kor 4)
|
Pt sie 03, 2012 17:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Almolonga - cudowne miasto?
Wyrazy uznania. Nieczęsto się zdarza taka postawa kończąca polemikę.
|
Pt sie 03, 2012 17:53 |
|
|
|
Strona 1 z 1
|
[ Posty: 14 ] |
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|