Czy jako chrześcijanin, nie powinienem życzyć przede wszystkim sobie, ale również rodzinie i znajomym (tym tylko, którym dobrze życzę) jak najszybszej śmierci, zamiast długiego życia? Pytam, ponieważ jestem wierzącym i wiem, że dostanę się do raju. Byłaby to zdecydowana poprawa mojej obecnej sytuacji. Czyli jeśli mi ktoś życzy długiego życia (tradycyjne sto lat), nie zyczy mi dobrze, odsuwa w czasie należną mi nagrodę za uczciwe i bogobojne życie, skazuje na następne lata na tym świecie. I odwrotnie, jeśli ktoś mi życzy rychłej śmierci, życzy mi tym samym abym jak najszybciej znalazł się w Raju.

Możesz się nie dostać.

Z tym, że ja nie jestem księdzem, Ty piszesz, że wierzysz, więc może to tylko strachy na Lachy.

Jasne. Ale pytam o coś zupełnie innego. Proszę nie wstawiać tekstów dotyczących gramatyki, stylu czy mojego samopoczucia. Pytanie jest proste: Czy powinienem jako chrześcijanin życzyć Ci rychłej śmierci (najlepiej szybkiej i bezbolesnej), bardziej niż długiego zdrowego, szczęśliwego i satysfakcjonujęcego życia?

Dlaczego uważasz, że długie życie jest czymś złym? Dla nagrody? Czy na tym ma polegać szacunek dla Boga?


Teściowa Ci wadzi??

A poważnie: modlenie się o rychłą śmierć człowieka dla osobistych korzyści jest przejawem pychy. A pycha jest ulubionym grzechem Szatana z "Adwokata Diabła". Czarny charakter nie jest dobrym doradcą w sprawach boskich



Każdy człowiek w zamyśle boskim ma swoją "misję" zwaną Bożą Wolą, której nie musi realizować w swoim życiu, jeżeli tego nie chce. Możesz jednak modlić się o dobrą śmierć dla tej osoby.

A poważnie: modlenie się o rychłą śmierć człowieka, dla osobistych korzyści jest przejawem pychy.

Absolutnie nie chodzi mi o modlenie się dla osobistych korzyści. Wręcz przeciwnie. Chodzi mi o modlenie się o jak najszybszą śmierć dla innych.

Skoro nie dla korzyści, to co znaczą te słowa:

Byłaby to zdecydowana poprawa mojej obecnej sytuacji.



Poprawa ma oznaczać poprawę komfortu psychicznego?

Lecimy naprawdę daleko od pytania, które zadałem. Co ma wspólnego podarowany psiak z podarowanym życiem? Tyle, co podarowany psiak z podarowanym kartoflem! A co zrobiłabyś gdybym podarował Ci zasmarkaną chusteczkę do nosa? Wyrzuciłabyś ją? Oj, niedobra! Myślałem, że schowasz ją pod poduszkę i będziesz ją wąchała co godzinę marząc o mnie. Naprawdę proszę o odpowiedź na zadane pytanie!

Jako chrześcijanin powinieneś po pierwsze zapytać, czego ja sobie życzę. Jesteś zobligowany do miłowania mnie jak siebie samego, a zatem Twoje życzenia winny uwzględniać moje zdanie osobiste. Nawet gdybym był satanistą (nie jestem).

Po drugie (westchnienie) życzyć to Ty mi możesz nawet szóstki w totka; Twoje życzenia nie mają mocy sprawczej. Inna sprawa, gdybyś zaczął się o coś dla mnie modlić i wypraszać to u Boga. I idąc o krok dalej: widząc, że Bóg nie spełnia Twoich próśb, mógłbyś tak sobie rzecz w głowie ułożyć, że doszedłbyś do wniosku, iż zostałeś przez Niego stworzony po to właśnie, aby mi pomóc bezpośrednio. Przy czym w dalszym ciągu wisimy na tym milczącym założeniu, że Ty wiesz lepiej, co dla mnie dobre.

Zatem po trzecie, zanim przekonwertujesz się w zwolennika aborcji (kto nie zdążył nagrzeszyć, pójdzie prosto do Nieba, prawda?), zapytaj jakiegoś księdza. Serio. Tu, na forum, dostaniesz odpowiedzi tylko od zwykłych ludzi, niekoniecznie nawet chrześcijan, za to wyrabiających sobie pogląd na chrześcijaństwo. Ot co.

Cóż uradzić, skoro pilot leci we mgle, a pasażerowie nie znają kierunku lotu??


Dlatego wyedytowałam. Ktoś kto doszedł do takich wniosków jak Ty na wstępie, gdy założyłeś wątek, nie jest w stanie zrozumieć sensu porównania...


Chrześcijanin wierzy, że życie ludzkie jest darem od Boga, który jest przecież jego Stwórcą. Wierzy również, że jego życie ma jakiś sens, więc ufa, że w stosownym czasie, gdy jego zadanie się skończy, Bóg go weźmie do siebie i wynagrodzi go za trudy poniesione na Ziemi.
W jaki sposób chcesz dopasować do tego obrazka ideę modlitwy o rychłą śmierć? Jak chcesz ją połączyć z wolną wolą i życiem, które jest darem?

gdyby każdy myślał jak Ty że śmierć to super rozwiązanie wtedy nikt by nigdy nie pożył dłużej niż kilka minut albo i większości ludzi by nie było nawet poczętych.

czy życie dane od Boga nie ma być przede wszystkim takie aby dawać świadectwo na Jego Chwałę?

co mi da szybka bezbolesna śmierć jak nikt przeze mnie nie zobaczy Boga?

jak to pisała św. Faustyna: cierpienie jest termometrem miłości.

to gdzie będziesz po śmierci wie tylko Bóg,a uważanie się za godnego nieba jest oznaka pychy i pewności tego że jest się nienagannym Katolikiem - a takich osób nie ma.

nawet Święci mieli słabości, ale zwyciężali je w Bogu, walczyli z codziennymi trudami. np O.Pio - wspaniał dar jakimi są stygmaty - On czuł sie nie godny ich i nie raz i zażenowany reakcja otoczenia gdyż za życia wielu uważało już go za świętego - ale on taki sie nie czuł - był pokorny i miał do siebie dystans.

a to ma do siebie pokora -nie taka sztuczna ale prawdziwa - że świety człowiek czuje się niżej niz największy grzesznik. cieszy się bardziej z jego powrotu niz ze swoich Łask - za które i tak jest bardzo wdzięczny. ale woli cytrynę (upokorzenia, trudności, doświadczenia ciężkiej rangi) niż te cukierki Bożej obecności. daje to innym a samemu czerpie siłę tylko z Jezusa

nie ma nikogo kto byłby godny Chwały Niebieskiej na równi z Jezusem

Przepraszam. Napisałem odpowiedź. Ale się nie pokazała. Poza tym, jestem zmęczony muszę jutro rano wstać. Wybaczcie. Wrócę do dyskusji jutro. Słodkich snów.

Nie każdy kto mówi mi Panie, Panie...



Kolego, proszę... zachowaj ten ,,fetysz,, dla siebie... mam naprawdę bujną wyobraznię i sugestywną. A poza tym, takie słowa do dziewczyny ?



W/g tego co powiedziałeś powinieneś życzyć nam wszystkim słodkiej śmierci we śnie... przecież taka śmierć najpiękniejsza i najmniej bolesna, niczym błogosławieństwo... Skąd wiesz że te osoby chciałyby Twojego życzenia śmierci ?

Kolega zapewne uczynił przytyk ponad głową Val korzystając ze swojej wiedzy o Burusera Shoppu. Co też wiele o nim mówi. : PPP

Też kiedyś miałem taki dylemat. To był okres kiedy tylko myślałem; że wierzę. Kiedy starałem się być przykładnym katolikiem dla innych a faktycznie to byłem wyznawcą szatana.
Kiedy uwierzyłem, że Jezus; jest Drogą, Prawdą i Życiem; ten dylemat zanikł. Wstydzę się, że go miałem.

Dzisiaj, kiedy prawdziwie staram się żyć z Miłością do Boga I Bliźniego; odkryłem Piękno Życia. Właściwie dopiero teraz je zobaczyłem.

A tak do rzeczy; to przecież Królestwo Niebieskie naszego Boga (DUCHA) jest podobne do tego nieba materialnego, które mamy okazję codziennie obserwować. Gdzie kej gwiezdny pył ale i planety i gwiazdy otoczone planetami.

Zasługi ziemskie dla Bliźniego decydują kim w Królestwie Niebieskim zostaniemy, jeżeli nasze zasługi staną się wystarczające. Czyli albo pyłem ..... albo Gwiazdą. Wielu Świętych jest takimi Gwiazdami.

Jeżeli więc życzę aby ktoś był tylko ''pyłem'' będę życzył Jemu Krótkiego Życia i szybkiej śmierci.

Pozdrawiam;

Zyczyc zycia w milosci