Dlaczego? Chodzi o faktyczny rozdział Państwa od Kościołów.


To nie jest żadne utrudnienie.[/quote]

Niemożliwość wprowadzenia religii muzułmańskiej do żłobków, przedszkoli i szkół NIE JEST utrudnieniem, Twoim zdaniem?

Dlatego, że np. katolik ma prawo być katolikiem wszędzie, a nie jedynie w miejscach, gdzie mu Państwo na to łaskawie pozwoli.


Taki rozdział istnieje, więc nie ma czego zmieniać.


Nie jest utrudnieniem. Fanatycy islamscy nie rekrutują swoich bojowników wśród dzieci w szkołach.
Pomijam już to, że zgodnie z Konstytucją RP w szkołach może być nauczana każda religia, która ma uregulowany status prawny.

Katolik i muzułmanin może sobie być kim chce gdzie chce. Mnie chodzi o to by Państwo FAKTYCZNIE i NIJAK nie mieszało się w sprawy Kościołów, w tym by nie użyczało im bezpłatnie sal i nie opłacało nauczycieli. Ale Tobie, jak rozumiem, nie będzie przeszkadzało to, że Państwo (czyli Ty z podatków) będzie współorganizowało lekcje Koranu dla dzieci, wynajmując ZA DARMO szkolne sale na ten cel i opłacając nauczycieli?


Daj już spokój z tym samomiażdżeniem

@Yarpen_Zirgin
Urząd ma obowiązek rejestrować związki, które spełniają wymogi formalne, a nie zastanawiać się, czy sa prześmiewcze czy nie. X-jaństwo jest prześmiewczą organizacją parodiującą judaizm? A jednak zostało parę kościołów zarejestrowanych.

Użyczanie sali i opłacanie katechetów nie jest "mieszaniem się" Państwa w sprawy Kościołów, tylko spełnianiem woli obywateli, którzy sobie życzą tego, aby Państwo użyczało im sal i opłacało nauczycieli ich dzieci.


Ponieważ dopłacam z podatków do nauczania w szkołach prawosławnych dzieci prawosławnej wiary, protestanckich protestanckiej, ateistów ateistycznej itd., to nie mam nic przeciwko temu, aby dla dzieci muzułmańskich zorganizować w nich lekcje ich wiary i opłacać to z budżetu państwa.

Rzeczona kwestia jest omówiona w tym temacie: Odmówiono rejestracji kościoła Latającego Potwora Spaghetti
Nie widzę sensu w powtarzaniu tamtej dyskusji tutaj.

No widzisz, a ja w obawie przed indoktrynacją muzułmańską wolałbym utrudnić ją muzułmanom poprzez zmianę Konstytucji, póki jest na to czas. Tobie, najwyraźniej, jest wszystko jedno. Masz takie prawo, oczywiście. Mi jednak zależy na tym, by polskie państwo było świeckie jak najdłużej.
Ale Ty chcesz pozwolić dzieciom studiować Koran w państwowej szkole, za państwowe pieniądze. A mnie się to wydaje niebezpieczne i niepożądane.

Na ten moment wygląda na to, że chcesz utrudnić życie wszystkim innym wierzącym, a nie muzułmanom, bo tych jest w RP jak na lekarstwo. Już pomijam tutaj fakt, że to "utrudnienie" ma polegać na tym, iż nie będą mogli własnych dzieci uczyć swojej wiary w szkołach.


Polskie państwo jest świeckie i neutralne.


Muzułmańskim dzieciom. Nie widzę w tym nic złego, że muzułmańskie dzieci studiują w szkołach księgę, która jest podstawą ich wiary.

No i w rzeczonym temacie rzeczony wątek także poddaje w poważną wątpliwość zachowanie urzędu, który niepotrzebnie wziął na siebie ciężki obowiązek decydowania, co jest, a co nie jest wiarą religijną (do tego głupio oceniał amerykański Kościół LPS, polski to nie to samo...). Nawiasem mówiąc, nie słyszałem, żeby poza naszym krajem, tak dumnych z wolności praktykowania, odmówiono rejestracji kościołom LPS. A może chodzi konkretnie o wolność praktykowania religii X-jańskich?... To by tłumaczyło np. opory, jakie pojawiły się przy próbie budowy meczetu na Ochocie...

Niestety ale wątek nie napawa takim optymizmem co do postawy wojujących ateistów, wręcz przeciwnie. Na 130 wypowiedzi tylko to jedno Twoje zdanie jest próbą odpowiedzi na moje proste pytanie. Wątek wcale nie skłania do takiego myślenia, prędzej do tego że tak jak wojujący ateiści walczą z Kościołem teraz tak i wielu będzie walczyć za okupanta.

Państwo polskie to jest świeckie tylko teoretycznie.Do świeckości to jeszcze trochę przemian brakuje.Głownie po tzw prawej stronie klasy politycznej i wśród hierarchów kk.Sporej części szeregowych katolików nie wyłączając.

Jeżeli według Ciebie świeckość państwa ma polegać na tym, że katolicy będąc w rządzie mają zapomnieć o wyznawanej przez siebie wierze i zasadach moralnych, a księża i biskupi mają się nie wypowiadać na temat władz państwa, którego są obywatelami, to wyraźnie mylisz świeckość z ateizacją.

Znowu wychodzi sprawa rzekomej wyższości przekonań religijnych nad prawami.

Jeżeli urzędnikowi oświaty przeszkadza to, że z racji swoich obowiązków musi dopilnować, aby dzieci uczyły się ewolucjonizmu, a sam jest kreacjonistą, to musi poszukać sobie innej roboty, a nie robota dostosować do niego.

Jeżeli jakiś katolicki minister uważa, że państwo powinno budować kościoły, a prawo tego nie przewiduje, to powinien zostać np. hodowcą sałaty, a nie naginać rozpaczliwie prawo do swoich wierzeń.

Po powrocie do domu może sobie wierzyć w kreacjonizm, duchy i co tam chce, ale w pracy na stanowisku państowym nie jest katolikiem, żydem czy ateistą, ale urzędnikiem. *)

*) przypuszczam, że jako pracownik najemny też dla pracodawcy jest pracownikiem najemnym, a nie pastafarianem czy wędkarzem, ale to problem pracodawcy. Mogą tam sobie ustalić to szczegółowo, jak chcą.

Nie wychodzi, tylko Ty ją wyciągasz.


Wybacz, ale to jest wizja państwa ateistycznego, w którym wiara jest dozwolona, ale wyłącznie w domach i kościołach, a nie świeckiego.

Zanim ustalisz czy się mylę warto byłoby zapytać co myślę.
A katolicy sprawujący urzędy państwa świeckiego nie muszą rzecz jasna zapominać o swojej wierze niemniej odmowa podpisania dokumentu państwowego , jeśli jest dyktowana li tylko wiarą katolicką, winna skutkować natychmiastowym złożeniem urzędu tegoż państwa świeckiego.W państwie prawdziwie świeckim byłoby to oczywiste dla wszystkich szczebli - od samorządowego poczynając.
W państwie rzeczywiście świeckim religia nie mogłaby być oceną liczoną do średniej.
W państwie rzeczywiście świeckim urzędnicy państwowi nie towarzyszyliby pokropkom
itd itp

Co oczywiście nie ma nic wspólnego z państwem ateistycznym.