Witam was.
Jednym z powodów mojej rejestracji tutaj jest chęć zasięgnięcia opinii szanownych kolegów odnośnie kilku spraw.
Jedna jest taka
Otóż kiedyś trafiłem na tą stronę: https://panjezusjedynadroga.pl
I gdy zobaczyłem tamtejsze artykuły moja reakcja była mniej więcej taka:
Jestem osobą stosunkowo młodą i ciężko jest mi samemu odróżniać prawdę od herezji, nie mam bowiem wystarczającego doświadczenia. Pragnę więc zasięgnąć opinii tutejszych forumowiczów.
Co sądzicie o tej stronie i stawianych tam postulatach? Co czynić gdy napotkam podobne strony? Jak się bronić? Jakimi argumentami się popierać?
Liczę na pomoc ze strony was, forumowicze.
Pozdrawiam.

Kpisz chyba sobie.

Nie, to nie jest kpina.

OP naczytał się bzdur, ale nie umie ich obalić. Więc jest w niepokoju - A co, jeżeli ta strona ma rację?

-----

Do OP:

1) Ja bym trzymał się z dala od szemranych stronek, gdzie każdy "najmundrzejszy" może głosić swoje nauczanko, twierdząc, że każda organizacja religijna jest opanowana przez szatana. (a więc co, autorzy bloga mają monopol na prawdę? Mądrzejsi od wszystkich innych?)

2) Nie możesz pytać o ocenę całego bloga, przecież to materiał na wypracowanie o długości takiego bloga.

A jeśłi upierasz się, by tego bloga rozpatrywać, to jedną tezę na raz.

Ale z kim możesz rozmawiać? Marek Piotrowski na ratunek, bo to są chyba (pseudo?)luteranie!

Ups, no tak. Marek Piotrowski wyniósł się niedawno z tego forum wskutek przepychanek politycznych. Ups, mamy problem.

Wobec tego, szczególnie na tak ogólnie postawione pytanie, mogę Ci Grzesiek polecić jedno: te książki ww Marka Piotrowskiego: http://www.analizy.biz/ksiazkiapologetyczne/ Wygoogluj je, da się kupić w księgarniach internetowych.

Jest gorzej, ten "blog" jest napełniony podcastami. To oznacza po pierwsze primo, że na recepcję tekstu o wielkości strony A4 potrzeba około 3-5 minut. Jeżeli autor nie jest wprawiony, to uwzględniając "ehmm", "ymmm" lub jakieś super-hiper-multimedialne efekciarskie wstawki i przejścia, to to może nawet 10 minut (nie wspominając, że czytać tekst mogę zawsze i wszędzie, a oglądać wykłady z University od Youtube, to nie zawsze). Po drugie primo, nie ma możliwości cytowania tekstu copy-paste'm. No i po trzecie, jeżeli odbiorcy tej strony są słuchaczami / oglądaczami podcastów, to prawdopodobnie stronią od tekstu pisanego. I wszelaka polemika na tym forum byłaby tylko do naszego użytku wewnętrznego.



Cytat z pierwszego artykuł: "poruszamy nauki jakie Marcin Luter głosił o najważniejszym aspekcie każdego człowieka – chrztu Chrystusowym, zbawiennym. Wierni kościołów protestanckich nie mają pojęcia jak bardzo są okłamywani przez swoich pastorów właśnie na temat chrztu. "

Ultra-luteranie, tacy, co - w odróżnieniu od "normalnych" luteran - traktują chyba słowa Lutra jak prawdy objawione. Na szczęście sporo energii poświęcają, z tego co widać, polemice z jeszcze radykalniejszymi od nich (typu zbawienie.com), więc jak kto lubi takie klimaty, to może nastawić popcorn.

To się nazywa atomizacja kościołów protestanckich

Czyli co, to są po prostu kolejni fundamentaliści biblijni, jak np. tutaj: https://www.youtube.com/channel/UCMNQp8FFYmgVYtcYG52wUGw i tu https://protestanci.info?
To może ciut "lepiej", sądziłem że trafiłem na stronę klasycznej sekty .
@bert wspominał o luteranach w "wersji ultra" i "zwykłej", a więc teraz niech wypowiedzą się właśnie luteranie "zwykli" przez których rozumiem zwykłych, niefundamentalnych protestantów jak np. ci stąd: http://forum.konfesyjni.pl
Co sądzicie o takich "akcjach" jak np. forum protestanci.info albo kanał na YouTube który jest na początku postu?
A już zniszczyło mnie ich stanowisko odnośnie muzyki (mówię o blogasku z pierwszego posta)

Nie wiem, czy powinno się "cieszyć" z problemów innych chrześcijańskich konfesji, jest wystarczająco wiele stron w internecie od "najprawdziwszych" katolików, takich bardziej papieskich od papieża (i to nie dopiero od czasów Franciszka, żeby było jasne). O ile wiem, na protestanci.info są jakieś rozłamy (wiem z drugiej, trzeciej ręki), jakieś epickie odchodzenia i zakładania nowych blogów, nawet u nas jeden taki był. No ale gdzie nie ma takich problemów i czy zawsze wynika to ze względów religijnych tylko?

I nie wiem, jak tutejsza moderacja zareaguje na taki wysyp linków do protestanckich stronek, zwłaszcza że ja osobiście nie widzę jakiegoś konkretnego tematu do dyskusji. No bo co, że muzyka jest zła, malowanie jest złe i tak dalej? Typowe mylenie tego, co niepotrzebne i tego co złe, jeżeli mnie spytasz. Pewne rzeczy można odrzucić, żeby się przybliżyć ku Bogu. Jeżeli Ci przeszkadzają. Nie oznacza to, że koniecznie będą one przeszkadzały Twojemu bliźniemu. Ba, być może takie "świętoszkowe" podejście bardziej świadczy o jakiejś zadrze w duchu danej osoby, niż o obiektywnym źle danej czynności? IMHO tak często jest.

Radykałowie zawsze będą, tak wśród nas, jak i "u innych". Ale sztuką jest zachować radykalizm w celach, a umiar w środkach.

Ale ja się nie cieszę z nieszczęścia tych ludzi!
Po prostu wychodzę z założenia, że lepiej że nie są jakąś totalną sektą powołującą się na nie wiadomo co, ale jeszcze grupą obracającą się w kręgach biblijnych.

Co do muzyki, malowania itp. to nie wiem w jakim tonie miała być ta wypowiedź. Rozumiem, że chodzi o to że dla przybliżenia się do Boga można wyrzec się słuchania muzyki, malowania w ramach swoistej ascezy? Można tak, choć samemu mnie nie przeszkadza muzyka, wręcz przeciwnie.
Natomiast mówienie że muzyka, kultura jak malowanie obrazów, czy filmy, gry wideo są tworem piekielnym a każdy kto choć raz w życiu miał z nimi styczność i mu się podobały pójdzie do piekła jest moim zdaniem chore i wynika z chorobliwego fundamentalizmu.

Ja nie mam zamiaru popadać w żadną świętoszkowatość w wierze, widzę po takich stronach do czego to prowadzi Z tego się rodzi faryzeizm, czy nawet moherostwo

Z linkami faktycznie popłynąłem, postaram się poprawić

Tak w ogóle to dzięki wszystkim za rady i miłe słowa dla mnie

Co czynić..... najlepiej skonfrontować to i inne "strony/źródła" z autorytetem któremu można zaufać, czyli ze Słowem Bożym i oczywiście prosząc Boga jednocześnie o wskazanie prawdy.

Ktoś mnie tu prosił żebym poddawał do analizy tylko po jednym artykule jeśli chcę prowadzić dyskusję o blogu z pierwszego postu. Tak więc się zastosuje i poddam jeden przykładowy temat do dyskusji: co sądzicie o artykule nt. symboliki krzyża? Czy to już jest bluźnierstwo?

No tym razem jest tekst, nawet masa tekstu. Muszę nieco skrótowo się odnieść (brak czasu, jak zwykle), więc po kolei:

- po raz pierwszy spotykam się z takim "argumentum ad Lechum Wałęsum". Już ten nasz pierwszy elektryk Rzeczypospolitej w tylu sprawach jest przykładem, ten jest nowy. I - niespecjalnie wnosi coś do argumentacji. Zwłaszcza, że autor ni przypiął ni wypiął stawia go na pierwszym miejscu.

- cały "drugi test" należało by skontrować św. Pawłem: "My głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą.". 1 Kor 1,23n. W całym artykule nie ma ani jednego odniesienia do tego tekstu, dyskusja pojawia się dopiero w komentarzach.

I w komentarzach pojawia się sugestia że na blogu... nie uznaje się listów św. Pawła. I co niektórych ewangelii. Nie sprawdzałem, nie pytałem, ale jeżeli to jest prawda, to można ten cały blog spuścić litościwie przez sedes.

- w "trzecim teście" autor wyżywa się między innymi na tym, że katolicy ("watykańczycy") używają krzyża. No zgroza. Watykańczycy noszą też buty, może i z tego niech zrezygnuje. Poza tym powtórzenie wszystkich argumentów z "testu drugiego", czyli a fuj, a błe, ale to okropne...

- na koniec jest wyliczenie rzekomych krzyży kultowych w innych kulturach. Z tym kinderateistycznym i neopogańskie zarzutem rozprawiano się już nie raz na różnych forach, krzyż chrześcijański to nie "znak graficzny", który sam w sobie jest dosyć prosty, ale symbol pewnego wydarzenia, śmierci i zmartwychwstania. Zaden pseudo-przykład tego nie posiada. Każdy z wymienionych innych przykładów miał też inną formę: a to był z "uchem", a to z małym okręgiem, a to wpisany w okręg. Krzyż chrześcijański to po prostu krzyż i nic więcej. Ewentualnie w wersji prawosławnej z "dodatkowymi belkami", ale i to nie przypomina wspominanych pseudo-przykładów.

To na razie tyle. Jeżeli ten jeden artykuł nie wystarczył, żeby zwiewać z tamtej strony, to już nie wiem, co. Swego czasu bywałem na stronie pewnego post-świadka-jehowy, zbawienie.com. Tak przez ciekawość, zwłaszcza różne (i zmieniające się) interpretacje "teraz najprawdziwszego prawdziwego imienia Jezusa" były interesujące. Stężenie pseudo-wywodów i neo-okultystycznych argumentów było podobne, co u tego post-luteranina (?).

bert, ale ja z tamtej strony już dawno zwiałem! Zwiałem z niej po pierwszej wizycie i nigdy już tam nie powróciłem! No chyba, że żeby się upewnić, że te farmazony to ktoś na serio pisze, a nie trolluje.
Bloga założył chyba były luteranin zawiedziony swoim poprzednim kościołem.
Zaś co do zbawienie.com nie wiedziałem, że jego założyciel to ex-ŚJ.
Jest jeszcze strona detektywprawdy.pl, skoro już mówimy o kręgu takich fiziujących stronek, podejrzewam, że tam prowadzącym jest ex-baptysta. Wszystkie z tych stron mają na prawdę dziwne te swoje poglądy na wiarę, ale czego się spodziewać po fundamentalistach...
Co do bloga z pierwszego posta, jeśli jest tak jak piszesz, bert, i oni odrzucają w całości Listy św. Pawła a nawet wyrzucają niektóre Ewangelie (jak mniemam nie mowa tu o apokryfach a czterech kanonicznych i o całych a nie fragmentach) to ja nie wiem czy jest sens nazywać ich jeszcze chrześcijanami
Ale od czasu gdy trafiłem na bloga gdzie jakaś kobieta twierdziła, że Jezus nie jest wcale zbawicielem, że Mesjasz nie jest nigdzie zapowiedziany w ST, i że jedynym Bogiem jest starotestamentalny Jahwe, tylko i wyłącznie w jednej osobie, który nie miał nigdy Syna a Jezus był szarlatanem wyznającym bóstwa babilońskie, egipskie i perskie, zwodzicielem z piekieł mającym odciągnąć ludzi od wiary jedynego Boga (sic!) przyjąłem zasadę, że w necie nic mnie już nie zaskoczy.
Ale mnie tylko żal, że zawsze są ludzie którzy w coś takiego wierzą

Na zbawienie.com, jak jeszcze tam zaglądałem częściej, był dosyć duży ruch, nowe artykuły co rusz. Były też "świadectwa" powodów odejścia od świadków. Jeżeli mnie skleroza nie myli, to facet należał do jakiegoś zboru w Australii... ale na serio nie będę tam teraz wchodził tylko po to, żeby to sprawdzić. Poza tym było parę linków na temat kreacjonizmu i ciekawe analizy na temat "prawdziwego imienia Jezusa". Łącznie z analizami języka starohebrajskiego i paru pokrewnych. Ciekawe było to, że facet po paru latach akurat w tym arcyważnym (dla niego) temacie zmienił interpretację o 180 stopni. Jak dziś jest, nie wiem, jak pisałem, nie chce mi się sprawdzać.



Hihi, moje największe "zaskoczenie" przeżyłem w realu, jak "znajomy znajomych" zaproszony na grilla zaczął wykładać teorie o tym, że Jezus był pół-bogiem, dzieckiem Maryi i ... Gabriela. Różne rzeczy widziałem i czytałem w necie, ale zrównywanie archanioła Gabriela z jakim Zeusem to nawet tam nie.

(Choć nie wykluczam, że gostek to w internetach wyczytał i używał do szokowania / szpanowania)

Też napotykam się na tego typu stronki. Autorzy tych stron mówią, że oni poznali tą jedyną prawdę, że są napełnieni Duchem Świętym i że trzeba wierzyć w te nauki, co oni, bo inaczej pójdziemy do piekła. Aż dziwię się, że zbierają swoje "owieczki"(a mama mówiła, że nie można ufać obcym w internecie!). Przy tym czasem spierają się między sobą, kto mówi prawdę i (admini tych różnych stron) nazywają się nawzajem fałszywymi nauczycielami. Ale coś te strony łączy: nienawiść do Kościoła Katolickiego. Wszystkie takie strony odnoszą się do Kościoła Katolickiego jako Babilonu z Apokalipsy, a katolików nazywają zwiedzionymi. Autorzy tego typu stron mienią się prawdziwymi chrześcijanami bo znają "dobrze" Biblię. Ja też nie za bardzo wiem, jak się do nich odnosić, bo choćbyś obalał ich nauki Biblią (lub Tradycją), to i tak się w nich zatwierdzą i będą ci wytykali grzechy katolików jako dowód nieprawdziwości Kościoła Katolickiego.

Co to znaczy? Nie ukrywam, że pierwszy raz się z czymś takim spotykam.