Czy Koścół w nas nie wierzy ?
Autor |
Wiadomość |
kefas_piotr
Dołączył(a): Śr lut 18, 2004 15:45 Posty: 1883
|
Mateola, prosta sprawa, zacznij się wsłuchiwać w siebie, w to co Ci dusza podpowiada i czy to co robisz jest zgodne z sumieniem i dekalogiem czy nie, jak już dojdziesz do consensusu ciała i ducha, wtedy być może będziesz czuł/a się członkiem Kościoła, nie będziesz zadawać pytań na które odpowiedzi są w Tobie 
_________________
"Przejmij mnie dreszczem Twojego Istnienia, dreszczem wiatru w dojrzałych kłosach..."
JP II
|
N gru 17, 2006 21:08 |
|
|
|
 |
MATYS
Dołączył(a): Pt lis 24, 2006 23:17 Posty: 35
|
kefas_piotr napisał(a): jeśli podchodzisz do Kościoła jak do instytucji, to widzieć będziesz nakazy i upomnienia, jeśli zaś podejdziesz sercem, wiarą i miłością, będziesz traktował wszystko jako słowa miłości i rady które mają Ci pomóc w wierze.
W pełni się zgadzam. Sam chodzę do Kóścioła bo tego potrzebuję jak wody, czy powietrza. Ale niestety nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wiekszość ludzi tam obecnych chodzi bo "musi".
Wystarczy ich poobserwować jak przekazują sobie znak pokoju. Z pokojem, życzliwością i miłością ma to z reguły niewiele wspólnego. Czy patrzą sobie w oczy? Czy się do siebie uśmiechają ? Bądźmy szczerzy większość tych gestów aż kipi sztucznością. Przeważnie patrzą na Ciebie jak byś był powietrzem. Obowiązkowy zwrot w lewo i prawo i znak pokoju przekazany.
Pozdrawiam
|
N gru 17, 2006 21:09 |
|
 |
MATYS
Dołączył(a): Pt lis 24, 2006 23:17 Posty: 35
|
mateola napisał(a): kefas_piotr napisał(a): W końcu Kościół to my  No to wychodzi, że w dziedzinie etyki seksualnej w małżeństwie "my" nie słuchamy "siebie"... Tylko 6% par w Polsce stosuje metody naturalne (dziennik tv z końca listopada, nie pamiętam stacji).
Innymi słowy tylko 6% małżeństw według KK może spożywać ciało Chrystusa  . Ja należę do tych co przyjmują ciało Jezusa mimo faktu, że nie jestem fanem naturalnych metod planowania, a wrecz irytuje mnie postawa Kościoła w tej materii.
CZy grzeszę w ten sposób? Nie wiem. Modle się do Boga, aby nie był tak nietolerancyjny jak KK.
|
N gru 17, 2006 21:17 |
|
|
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
kefas_piotr napisał(a): Mateola, prosta sprawa, zacznij się wsłuchiwać w siebie, w to co Ci dusza podpowiada i czy to co robisz jest zgodne z sumieniem i dekalogiem czy nie, jak już dojdziesz do consensusu ciała i ducha, wtedy być może będziesz czuł/a się członkiem Kościoła, nie będziesz zadawać pytań na które odpowiedzi są w Tobie Oj... jest tak: w tej dziedzinie to, co robię jest zgodne z - nie tyle z dekalogiem, ile z jego tłumaczeniem w KKK, natomiast nie do końca zgodne z moim sumieniem. Innymi słowy jestem npr-ką, ale nie uważam, by płynęło z tego wyłącznie dobro. Dodatkowo sumienie mówi mi, że "bycie członkiem Kościoła" nie jest uzależnione akurat tego aspektu rozumienia VI przykazania. MATYS napisał(a): Innymi słowy tylko 6% małżeństw według KK może spożywać ciało Chrystusa  No, niezupełnie w końcu jest sakrament spowiedzi. A i owych 6 % popełnia przecież jeszcze inne grzechy.
|
Pn gru 18, 2006 6:24 |
|
 |
Ren_Hayato
Dołączył(a): Śr maja 24, 2006 21:27 Posty: 48
|
A czy w ogóle ktoś wie dlaczego "sztuczne" metody antykoncepcji są złe? Z chęcią posłuchał bym jakichś racjonalnych argumentów. Z góry dzięki.
|
Pn gru 18, 2006 20:41 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
W celu uzyskania odpowiedzi na to pytanie, zajrzyj do forum : Rodzina.
|
Pn gru 18, 2006 21:52 |
|
 |
MATYS
Dołączył(a): Pt lis 24, 2006 23:17 Posty: 35
|
mateola napisał(a): kefas_piotr napisał(a): MATYS napisał(a): Innymi słowy tylko 6% małżeństw według KK może spożywać ciało Chrystusa  No, niezupełnie w końcu jest sakrament spowiedzi. A i owych 6 % popełnia przecież jeszcze inne grzechy.
Zgadza się, ale przy założeniu, że permanentnie stosujesz tego typu metody i nie zamierzasz z tym skończyć, taka spowiedź nie jest ważna. Jeżeli w trakcie spowiedzi planujesz, że za dwa, trzy dni zrobisz coś złego, nie jest to pełny sakrament pokuty.
Inna sprawa, że pomijając kilka metod takich jak spirale, tabletki wczesnoporonne i inne metody ewidentnie szkodzące potencjalnej matce nie bardzo wiem co niby złego miałyby one robić. Znam doskonale argumentację przeciw, ale się z nią zupełnie nie zgadzam.
|
Wt gru 19, 2006 5:40 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
MATYS napisał(a): Inna sprawa, że pomijając kilka metod takich jak spirale, tabletki wczesnoporonne i inne metody ewidentnie szkodzące potencjalnej matce nie bardzo wiem co niby złego miałyby one robić. Znam doskonale argumentację przeciw, ale się z nią zupełnie nie zgadzam. No to jest nas w sumie spora grupa
Nawiązując do Twojego pierwszego postu tutaj - kiedys zastanawiałam się, jaka jest rola naszego sumienia w rozumieniu tego problemu: viewtopic.php?t=8365 i przyznam, że dalej nie wiem 
|
Wt gru 19, 2006 18:19 |
|
 |
MATYS
Dołączył(a): Pt lis 24, 2006 23:17 Posty: 35
|
Nawiązując do Twojego pierwszego postu tutaj - kiedys zastanawiałam się, jaka jest rola naszego sumienia w rozumieniu tego problemu: viewtopic.php?t=8365 i przyznam, że dalej nie wiem  [/quote]
Niestety słuchając sumienia całe ryzyko bierzemy na siebie.
Ja to ryzyko ponoszę. Stosuję antykoncepcje i przyjmuję ciało Chrystusa jednocześnie i głedoko wierzę w to, że Bóg nie potępi mnie za głód Jego Ciała.
Ufam, że tak będzie.
|
So gru 23, 2006 13:55 |
|
 |
Berea
Dołączył(a): So paź 15, 2005 16:29 Posty: 448
|
Kościół nie tylko, że "nie wierzy" w ludzi, on ma ich gdzieś...totalnie.
Kiedy odchodziam od KRK poszłam do paru księży w paru parafiach porozmawiać. Rozwiać wątpliwości. Nie do wiary, ale każdy z nich miał mnie gdzieś. Jeden pokazał drzwi, a absolutnie nikt się nie przejął, że może stracić "owieczkę". Tyle ich jest, że jedna w tę, jedna w tamtą...co za różnica? Od razu dało się wyczuć ogromną niechęć, arogancję, odrzucenie.
Cytuję dosłownie wypowiedzi niektórych z nich:
"Idź, jeśli chcesz. Tam są drzwi"
" To sobie idź do swoich"( w domyśle: do KZCh, bo pytałam o dogmaty tego kościoła i ich zgodność/ niezgodność z dogmatami KRK)
" To twoja sprawa, rób co chcesz"
"Na mszę...dać? Nie? Nie mam czasu".
Owieczki katolickie są traktowane jako niezłe źródło dochodu. Dla tych, którzy są hojni, księża z a w s z e mają czas. Dla mniej hojnych, takich co to po 30 zł za mszę, przysługuje około 5 minut cennego księżowskiego czasu( na wpis nazwiska do księgi, potem won).
Dla takich jak ja byłam, na rozdrożu, nie warto poświęcać nawet 5 minut.
Teraz oczywiście grzmią z ambony na zbór, do którego uczęszczamy z rodziną i wyzywają od najgorszych sekt, a nawet od ...zarazy, która "rozpleniła się w mieście". Obłuda, arogancja, brak miłości bliźniego, coś wstrętnego.
Wiem, że nie wszyscy księża są tacy, bo tak jak wśród wszystkich ludzi zdarzają się i ci lepsi. Ale moim skromnym zdaniem to wyjątki. Ogół księży( to się pogłębia z wiekiem i stażem "księżowskim") są bardzo zarozumiali, aroganccy, bufoniaści i "zwykłych ludzi" traktują z góry.
Sorry za ton, ale właśnie miałam spotkanie III stopnia z takim nadętym księżulkiem i jeszcze się we mnie gotuje. Wyzywanie ludzi od głupków tylko dlatego, że ośmielają się inaczej myśleć niż oni, to chyba ich specjalność
Najciekawsze jest to, że większość zaraz bierze ich "w obronę" usprawiedliwiając ich chamstwo i bufoniactwo  a rzucają się na tych, co się ośmielili na nich poskarżyć. To typowe dla sekt- umrzeć za swojego guru! Traktować go jak świętą krowę , żeby się przypadkiem mój "bezpieczny światek" nie rozpadł w kawałki...
Dla tych, co teraz będą chcieli napisać, że pewnie sobie zasłużyłam na takie zachowanie, bo to czy tamto, donoszę uprzejmie, że :
a) ksiądz był w szkole( spotkanie opłatkowe)i sam mnie zaczepił przy stole
b) odpowiadałam bardzo grzecznie na pytania, starając się unikać sytuacji konfliktowych
c) księżulek był bardzo przykry i wobec wszystkich oznajmił, że protestanci to ludzie ograniczeni i niemyślący (przy czym dobrze wiedział, że jestem proetstantką), miał wyraźną radochę , kiedy to mówił.
d) reszta pobożnie mu przytaknęła, bo kto by się ośmielił zwrócić uwagę księdzu, że po chamsku się zachowuje
e) odeszłam od stołu, przeprosiwszy i pojechałam do domu. Może o to mu chodziło?
Tak długo, jak w KRK będą tacy kapłani, nie uwierzę, ze to kościół Boży. Tak długo, jak większość katolików będzie drównywać swoim, pożal się Boże kapłanom w zachowaniu , tak długo nie uwierzę, że mieszka pośród nich Chrystus. I mam gdzieś gadki o tym, że "nie dla ludzi przychodzi się do kościoła, a dla Boga", bo co to za kościół, w którym ludzie się nie nawracają. "Po owocach ich poznacie". W KRK nie ma żadnych owoców, a te parę wyjątków, jak jedna jaskółka- wiosny nie czyni.
Po stokroć wolę swój mały zbór, gdzie ludzie podejmują ogromny wysiŁek, żeby się zmieniać na lepsze i razem się modlą.
Kościół ma gdzieś swoich wiernych i nie wierzy w nich, bo to nie jest kościół od Boga.
|
Wt gru 26, 2006 11:28 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ludzie, którzy prawdziwie "podejmują wysiłek aby się zmienić na lepsze" nie uzurpują sobie prawa oceniania: "bo to kościół nie jest od Boga" - pamiętając, że: "Ojciec bowiem....cały sąd przekazał Synowi"(J 5,22).
Nie kwestionuję, że kapłani czasem zachowują się jakby "zapomnieli" sensu swej posługi....ale czy to stanowi kryterium decyzji o wierze i przynależności do Kościoła???....czy apostołowie, których wybrał sam Jezus, byli ludźmi bez wad, anielskimi istotami???
|
Wt gru 26, 2006 13:22 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
Berea, jak duży jest zbór, którego jesteś członkiem? Sama piszesz, że jest mały. Więc jest zapewne bardziej jednolity niż KRK. Oczywiste jest, że im coś jest większe, tym mniejsza szansa, że będzie jednolite.
Każdy kościół tworzą wierni i księża. Nie będę Ci pisać, że zarówno księża, jak i wierni moga być różni, bo sama dobrze to wiesz  Przykre, że tak Cię potraktowali. Co tu wiecej można powiedzieć? Nic mądrego mi do głowy nie przychodzi.
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Wt gru 26, 2006 13:36 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Berea, rozumiem Twój żal. Jednak myślę, że czasem warto odczekać, zanim się coś napisze... w tym momencie zarzucasz, że ksiądz Cię zwyzywał a sama robisz to samo
Wierzę, że ksiądz moze nie mieć czasu. Nauczyłam się pytać: A kiedy będzie miał Ksiądz czas ?
Wiem, że ksiądz moze nie czuć się na siłach podjąć rozmowę z kimś, kto chce odejść, może też akurat w tym momencie mieć osobiste problemy, wreszcie- szanuje wolność człowieka.
W temacie o apostazji ludzie narzekają, że księża robią im kłopoty... Ty piszesz coś innego. Prawda zapewne leży pośrodku, a przebieg spotkania zależy od obydwu stron.
Ja mogę podać przykład z mojego życia - zdaję sobie sprawę, że skrajny, ale też się zdarza- na początku mojego powrotu do Kościoła, bardzo bałam się spowiedzi. Poszłam do kościoła przed Mszą, przesiedziałam całą Mszę, jakieś nabozeństwo i z godzinę po Mszy.... wybrałam ławkę przed konfesjonałem. Co jakiś czas oglądałam się tylko sprawdzić, czy ksiądz jeszcze jest .... był cały czas. W końcu zostałam w tym kościele sama ... z księdzem w konfesjonale. Nie wytrzymał ksiądz. - Wyszedł z konfesjonału i podszedł do mnie  Poświęcił mi też sporo czasu na spowiedź.... ale on miał ten czas.
Czy Kościół w nas wierzy ? Przede wszystkim Kościół wierzy w Boga  Bardziej pasuje tu określenie : wierzy nam. I na to pytanie mogę odpowiedzieć: Tak. Wierzy, wciąż na nowo dając nam rozgrzeszenie. Wierzy w naszą chęć poprawy.
Wierzy, że pewne decyzje możemy podejmować sami. Czasem może tylko doradzić, towarzyszyć ... ale nie wybierze za nas. Właśnie takimi radami są kazania, w których księża przypominają o naszych obowiązkach religijnych. Może zwątpić jakiś ksiądz, ale Kościół zawsze będzie ufał ludziom.
Wszystkich wątpiących w to spytam: Czy Ty ufasz sobie ? - Pamiętaj, że też jesteś częścią Kościoła.
A ocenę wartości modlitwy "odklepanej" pozostawmy Bogu 
|
Wt gru 26, 2006 13:40 |
|
 |
Kropka
Dołączył(a): N lip 30, 2006 9:08 Posty: 1456
|
baranek napisał(a): Ja mogę podać przykład z mojego życia - zdaję sobie sprawę, że skrajny, ale też się zdarza- na początku mojego powrotu do Kościoła, bardzo bałam się spowiedzi. Poszłam do kościoła przed Mszą, przesiedziałam całą Mszę, jakieś nabozeństwo i z godzinę po Mszy.... wybrałam ławkę przed konfesjonałem. Co jakiś czas oglądałam się tylko sprawdzić, czy ksiądz jeszcze jest .... był cały czas. W końcu zostałam w tym kościele sama ... z księdzem w konfesjonale. Nie wytrzymał ksiądz. - Wyszedł z konfesjonału i podszedł do mnie  Poświęcił mi też sporo czasu na spowiedź.... ale on miał ten czas.
Takich księży chyba jest więcej niż jeden  , ponieważ ostatnio na rekolekcjach słyszałam pdoobną historię 
_________________ Nie mam nic, co bym mogła Tobie dać, Nie mam sił by przed Tobą, Panie stać...
|
Wt gru 26, 2006 13:44 |
|
 |
MATYS
Dołączył(a): Pt lis 24, 2006 23:17 Posty: 35
|
Cytuj: Takich księży chyba jest więcej niż jeden  , ponieważ ostatnio na rekolekcjach słyszałam pdoobną historię 
Racja. Znam jednego księdza, którego kazania poruszają do łez.
Słuchając tego, co mówi i patrząc na to co robi, nie mam wątpliwości, że kocha Boga do bólu, a Bóg przemawia przez niego.
Szkoda, Izę są również tacy księża, którzy wyjaławiają naszą wiarę, a swoją osobą pokazują, że ani krzty nie rozumieli z nauczania Chrystusa.
Często bliżej im do Faryzuszy niz do Boga.
|
Wt gru 26, 2006 14:14 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|