Zboczony ksiądz?? - Spowiedź
Autor |
Wiadomość |
0bcy_astronom
Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40 Posty: 2603
|
To chyba oczywiste że grzech planowany ma większą wagę niż taki który wyszedł "pod wspływem chwili"
_________________ I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.
|
Śr cze 11, 2008 13:32 |
|
|
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
A co do tematu:
Cytuj: Ale to Ty masz spełniać warunki dobrej spowiedzi a nie ksiądz.
Wszystko działa w dwie strony i wszędzie są pewne granice. Ja się naprawdę dziwie wszystkim tutaj wypowiadającym się, którzy bronią zachowania tego księdza (zakładając, że rzeczywiście miało ono miejsce). Takie zachowanie zasługuje tylko i wyłącznie na potępienie bo tak jak już parę osób zauważyło - orgazm, pozycja i dni cyklu nie mają żadnego wpływu, a przynajmniej nie powinny mieć, na wagę grzechu. Grzechem jest samo współżycie przed ślubem, a nie współżycie w pozycji na jeźdźca w 13 dniu cyklu bez orgazmu kobiety.
Chore.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Śr cze 11, 2008 13:33 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Cytuj: To chyba oczywiste że grzech planowany ma większą wagę niż taki który wyszedł "pod wspływem chwili"
Nie, to nie jest oczywiste i przykro mi, ale nie masz racji. Chyba, że dla Ciebie grzechem będzie to, że para planuje wyjazd gdzieś na wakacje i mówią "ale będzie fajnie, a wieczorem się pokochamy". Wówczas to nie oni, ale Ty masz problem ze sobą twierdząc, że to grzech.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Śr cze 11, 2008 13:35 |
|
|
|
 |
0bcy_astronom
Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40 Posty: 2603
|
No ale powiem, nie znam się - nie współżyłem jeszcze - mówię co mi się wydaje - mogę się mylić o 180 czy nawet 360 stopni
Kiedy coś mi się wydaje to zaznaczam to - moim zdaniem, według mnie, a nie jest to tak że...
Jak powiedziałem np z tą finezją i tego rozeznaniem coś śmiesznego to nic teraz nie poradzę 
_________________ I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.
|
Śr cze 11, 2008 13:41 |
|
 |
0bcy_astronom
Dołączył(a): So lut 09, 2008 16:40 Posty: 2603
|
Ale co do tego że jak grzech jest planowany "dziś zrobię mojej dziewczynie romantyczną kolację a później pójdziemy do łóżka" jest większa od tego gdy ma zamiar tylko zrobić kolację i nic więcej a łóżko jakoś samo wyjdzie.
_________________ I pomyśleć, że na początku był tylko chaos... i komu to przeszkadzało?...
Tomasz Olbratowski.
|
Śr cze 11, 2008 13:43 |
|
|
|
 |
agula
Dołączył(a): Pn cze 30, 2008 18:49 Posty: 39
|
Obcy_astronom - ja jestem mężatką, więc współżyłam  i uważam, że masz rację i nie ma nic śmiesznego z tą "finezją" - zgadzam się, że fiznezja przy stosunku może być jakimś miernikiem odnośnie tego czy grzech był "zaplanowany" czy pojawił się w przypływie emocji, w jednej chwili. Owszem pozostaje grzechem tak, czy tak, ale nawet w sądzie prawo rozróżnia morderstwo z premedytacją i w afekcie, więc nie uważam, że należy Cię krytykować i ośmieszać za to rozróżnienie. Problem polega jednak na tym, czy ksiądz jest w stanie obiektywnie
określić ten "miernik" wypytując penitenta...
Druga sprawa, że nie można do upadłego bronić wszystkich księży i ich zachowań...przecież to też są ludzie, niektórzy chorują na różne choroby, niektórzy mają różne zboczenia, więc może się zdarzyć, że ktoś trafi na zboczeńca... w konfesjonale.
Ważne jest jednak, żeby zachować zdrowy rozsądek, bo jeśli ktoś się spotka z takim przypadkiem to pojawia się problem, że przeciwnicy KK rozkładają tę przypadłość na wszystkich "czarnych" (zapominając, że jeśli np. jeden Austriak okaże się np. pedofilem, to nie znaczy, że wszyscy inni też tacy są).
|
Cz gru 25, 2008 21:51 |
|
 |
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
Cytuj: A może zrobił to celowo abyś się poczuł głupio i pomyślał zanim znów nagrzeszysz.
A może z tego własnie powodu ktoś już następnym razem wcale do spowiedzi nie pojdzie...
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
Cz gru 25, 2008 22:42 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
Owieczka_in_black napisał(a): A może z tego własnie powodu ktoś już następnym razem wcale do spowiedzi nie pojdzie...
No i prędzej tak właśnie by było.
Chyba każdy odczuwa lekkie zniesmaczenie na myśl że mógłby być wypytywany o takie szczegóły, i to jest ludzką, naturalną i wymierną oceną tego czy mu wolno czy nie, ile czasu by zresztą musiała trwać taka spowiedź gdyby każdy (nie tylko ten seksualny) grzech opisywać tak szczegółowo. Ja bym pewnie wstała i popukała księdza w czoło na znak zakończonej spowiedzi.
Jedyne pytanie jakie wydaje mi się (z katolickiego, nie własnego) punktu widzenia w miare uzasadnione, to to o dni płodne - może faktycznie prowadzić "po nitce do kłębka" czyli do wiedzy o kolejnym "grzechu" jakim było podejmowanie ryzyka poczęcia, albo zabezpieczanie się w sposób niedozwolony.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Wt sty 06, 2009 10:48 |
|
 |
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
Mnie raz tak ksiądz "przewałkował" przy spowiedzi, że aż mnie już kolana od klęczenia zaczęły boleć. I to pomogło, bo następnym razem się kilka razy zastanawiałem przed popełnieniem danego grzechu. Niestety nigdy później nie spotkałem tego księdza.
A inny pochwalił mnie raz za nazywanie grzechu po imieniu.
Mam wątpliwości, co do szczerej intencji spowiedzi u Xeloreu. Jego żal za grzechy też bym postawił pod wielkim znakiem zapytania. Dlaczego? Potraktował spowiedź zbyt machinalnie. Nikt, kto szczerze żałuje nie będzie się wstydził mówienia dodatkowych szczegółów swoich grzechów, bo wie, że spowiada się Bogu a nie księdzu. A ksiądz nie jest Duchem Świętym i nie zna okoliczności grzechu, więc musi się zapytać o pewne rzeczy zanim udzieli pouczenia i nauki.
Nic mnie bardziej nie denerwuje u spowiedników niż odbębnianie penitentów, polegające na tym, że kończy się wyznawanie grzechów i słyszy się krótkie: Za pokutę odmów 3 razy Zdrowaś Maryjo, żałuj za grzechy, udzielam rozgrzeszenia
Aha - czyżby tajemnica spowiedzi już nie obowiązywała? Bo ludzie zachowują się tak, jakby każdy szczegół spowiedzi miał być w niedzielę powtórzony z ambony.
Ludzie- nie bójcie się spowiedzi!
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Wt sty 06, 2009 17:43 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
nomines napisał(a): Mam wątpliwości, co do szczerej intencji spowiedzi u Xeloreu. Jego żal za grzechy też bym postawił pod wielkim znakiem zapytania. Dlaczego? Potraktował spowiedź zbyt machinalnie. Nikt, kto szczerze żałuje nie będzie się wstydził mówienia dodatkowych szczegółów swoich grzechów, bo wie, że spowiada się Bogu a nie księdzu.
Nie sądź, żeby Ciebie ktoś nie osądził ...  Nie nam oceniać czyjeś intencje i szczerość...
- a "miernikiem" żalu wcale nie jest brak wstydu ... zwłaszcza, że spowiadamy się Bogu za pośrednictwem księdza ...
|
Wt sty 06, 2009 17:49 |
|
 |
nomines
Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17 Posty: 1233 Lokalizacja: Nowy Sącz
|
baranek napisał(a): nomines napisał(a): Nie sądź, żeby Ciebie ktoś nie osądził ...  Nie nam oceniać czyjeś intencje i szczerość... - a "miernikiem" żalu wcale nie jest brak wstydu ... zwłaszcza, że spowiadamy się Bogu za pośrednictwem księdza ...
ja tu nikogo, broń Boże, nie osądzam, tylko wyrażam swoje wątpliwości. W Piśmie Świętym była mowa o tych, którzy się obnoszą ze swoimi grzechami, ale za żadne skarby świata nie mogę sobie przypomnieć dokładnego brzmienia słów.
Ja też jakiś niepokalanie poczęty nie jestem, ale jednak spowiedź to prywatna sprawa między Bogiem, spowiednikiem a człowiekiem i nie powinno się o niej głośno mówić.
Dziwi mnie to, że ludzie bardziej są wściekli na księdza (który de facto nie ma na celu tego, aby z nas wyciągnąć informacje i ośmieszyć) niż na samych siebie za popełnione grzechy.
_________________ "Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach." Zenon Ziółkowski
http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)
|
Wt sty 06, 2009 18:01 |
|
 |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Kiedyś pewna pracująca ze mną pani powiedziała, że kapłan ją spowiadający zapytał: dlaczego córko przy 10-letnim stażu małżeńskim masz tylko troje dzieci?
I też musiała mu opowiadać wszystkie szczegóły ze swojego życia intymnego, co, jak, kiedy i dlaczego tak, a nie inaczej?
Była zbulwersowana tą spowiedzią.
I wiecie, już teraz wiem, że kapłan choć żyjący w celibacie i nie mający swojej własnej rodziny, wie o życiu małżeńskim i rodzinnym o wiele, wiele więcej niż my czasem-małżonkowie.
|
Wt sty 06, 2009 21:14 |
|
 |
xeloreu
Dołączył(a): Pt maja 16, 2008 22:50 Posty: 559
|
Tyle, że wie to co mu zostanie podane. Nie zna sytuacji od środka.
_________________ ...
|
Wt sty 06, 2009 22:22 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
bobo napisał(a): Kiedyś pewna pracująca ze mną pani powiedziała, że kapłan ją spowiadający zapytał: dlaczego córko przy 10-letnim stażu małżeńskim masz tylko troje dzieci?
A ja zachodzę w głowę dlaczego dla niego 3 to "tylko"? 
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Śr sty 07, 2009 11:37 |
|
 |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
xeloreu
Cytuj: Tyle, że wie to co mu zostanie podane Tak, tylko i aż tyle. czeresniowaCytuj: A ja zachodzę w głowę dlaczego dla niego 3 to "tylko"
Otóż licząc średnio:
10 lat x 365 dn = 3650 dni
W roku 12 x 4 = 48 dni, w czasie których nie podejmują współżycia.
48 x 10 = 480 dni w przeciągu tych 10 lat małżeństwa niepodjęcia współżycia.
W tygodniu 2 razy współżycie = 52 tygodnie x 2 = 104 razy w roku. Inaczej 104 dni.
104 x 10 lat = 1040 - tyle razy w ciągu 10 lat współżycia podejmują "walkę" o dziecko.
Odjąć jeszcze jakieś 30 dni w roku z powodów złego samopoczucia, tj
300 dni w ciągu 10 lat.
3650 - 480 -300 = 2.870
i to jest wynik , jaki powinni osiągnąć kopulując ze sobą.
Od tego odjąć 3 ciąże x 270 dni = 810 dni
i wychodzi ok. 2000 dni współżycia i tyleż dni do zapłodnień.
Można jeszcze odjąć dni połogów, ale to niczego nie zmienia.
Chyba, że stosują NPR, to ich życie intymne układa się nader skromnie.
Piszę to oczywiście obiektywnie nie zajmując stanowiska.
Chcę ci tylko pokazać, dlaczego spowiednik zadał owej pani takie, a nie inne pytanie. Co i dlaczego robiła w pozostałe dni, kiedy była "płodna"?
A, jeżeli nie współżyła z małżonkiem to DLACZEGO ?
|
Śr sty 07, 2009 17:36 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|