eureka dla mnie naturalne ograniczenia to najbardziej podstawowe prawa, które powstały na długo przed pojawieniem się chrześcijaństwa: nie kradnij, nie zabijaj itp. Albo inaczej: dla mnie granicą jest wolność drugiego człowieka - jeśli ktoś chce naruszyć czyjąś "przestrzeń życiową" to musi mieć zgodę tej osoby, a reszcie nic do tego.

WIST, oczywiście, że masz prwo myśleć to co myślić, a kościół głosić to co głosi. Gdyby Polska była normalnym krajem gdzie kościół nie ma wpływu na rząd, to guzik by mnie ta cała instytucja obchodziła. Najwyżej uznałbym to za jakiś egzotyczny twór i przeszedł dalej. Jednak część hierarchów kościelnych skutecznie wpływa na rząd czego efektem jest to, że do dzisiaj nie powstał jakiś rozsądny program edukacji seksualnej.

Czy wpływa to nie wiem. Co do edukacji nie mam nic przeciw. Wszystko robija się raczej o treści, jak zawsze zresztą.

Nie ma granicy o ile używają środiów antykoncepcyjnych (chyba że chcą mieć dziecko) i, jeśli nie mają całkowitego zaufania do siebie, środków, które zmniejszą ryzyko zarażenia chorobami płciowymi.
I.. czemu akurat z płcią przeciwną? Homo nie muszą się martwić, że któreś z nich zajdzie w ciążę

A taki markiz de Sade? O ile, oczywiście, nie narażałby swojej ofiary na chorobę płciową i na zajście w ciążę...

No cóż, jeśli obie strony się na to zgadzają...