Autor |
Wiadomość |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Myslę, że w tym wypadku mężczyzna (mąż, ojciec) ma niewiele do powiedzenia. Powinien usunąć się w cień i wspierać wybór ukochanej kobiety, nawet jesliby się z nim nie zgadzał - zwyczajnie nie ma prawa ingerować.
Co do odpowiedzi w ankiecie, odpowiem dopiero wtedy gdy znajdę się w takiej sytaucji. Gdybanie jest bezsensowne i nic nie wnosi.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Pt sie 19, 2005 19:11 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Gdybanie...gdybanie...gdybanie......nic wiecej....krótko mówiac : piep....nie bez sensu.
Nikomu nie zyczę takiej sytuacji i mysle , ze dyskusja nad nia mija sie z celem.
Nie podoba mi sie tylko jedno. Sprowadzanie ojca dziecka do roli ZAPŁADNIACZA... Czyli goscia, który sie zabawił, miał orgazm i nic więcej go nie interesuje....
To takie jakies stereotypowe i cuchnace sredniowiecznym i ciemnym mysleniem.
Drodzy dyskutanci...nie wciskajcie stereotypowej ciemnoty, bo sami sobie krecicie sznur na szyje...bładzicie w ciemnocie i niechcacy wciskacie te kretyńskie patrzenie na swiat innym.
|
Pt sie 19, 2005 19:45 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
To nie stereotyp, lecz fakt.
Przecież to nie o ojca być albo nie być chodzi! Nikt postronny nie ma prawa powiedzieć: umrzyj, by pozwolić żyć komuś innemu (dziecku), albo zabij by żyć samemu!
Jezeli będzie starał się wpłynąć na decyzję kobiety, zawsze obróci się to przeciw niemu. Jeśli będzie namawiał żonę do urodzenia dziecka/zaniechania leczenia (co doprowadzi do jej śmierci), będzie miał prawdopodobnie wyrzutuy sumienia. Jeśli zaś będzie namawiał ją do leczenia (mimo, ze zgrozi ono ciąży), bądź do aborcji, potem kobieta moze mieć do niego pretensje, że ją namawiał do złej decyzji. Jej wyrzuty sumienia przejdą na niego. Czyli - także niekolorowo. Dlatego uważam, ze w takiej sytuacji najlepszym wyjściem dla faceta byłoby usunąć się w cień, nie decydować, nie przekonywac, a wspierać wybór kobiety, jaki by on nie był.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Pt sie 19, 2005 19:56 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Wando
No fakt...masz rację. Całkowitą racje.
O tym także myslałem...ze męzczyzna powinien wesprzeć kobiete w jej decyzji. Troche chyba nie skumałem Twojego postu i pisałem pod inny
Jednak podtrzymuje jedno...to jest GDYBANIE i osoby które tego nie przezyły...nie maja po prostu prawa dyskutowac w tym temacie....bo to tak jakby slepi (od urodzenia) dyskutowali o kolorach.
pozdrówka
|
Pt sie 19, 2005 20:20 |
|
 |
Wanda
Dołączył(a): Pt maja 14, 2004 19:35 Posty: 796
|
Zgadzam się z Tobą. Cały ten temat jest jak: gdyby babcia miała wąsy, to by była dziadkiem. Nikt nie wie chyba, co by zrobił gdyby i chyba też nikt nie wie, jaki wybór byłby słuszny.
_________________ Oszukać diabła nie grzech...
|
Pt sie 19, 2005 20:29 |
|
|
|
 |
TOMASZ32
Dołączył(a): Śr lip 20, 2005 20:30 Posty: 469
|
Wanda napisała:
Cytuj: "Jezeli będzie starał się wpłynąć na decyzję kobiety, zawsze obróci się to przeciw niemu. Jeśli będzie namawiał żonę do urodzenia dziecka/zaniechania leczenia (co doprowadzi do jej śmierci), będzie miał prawdopodobnie wyrzutuy sumienia. Jeśli zaś będzie namawiał ją do leczenia (mimo, ze zgrozi ono ciąży), bądź do aborcji, potem kobieta moze mieć do niego pretensje, że ją namawiał do złej decyzji. Jej wyrzuty sumienia przejdą na niego. Czyli - także niekolorowo. Dlatego uważam, ze w takiej sytuacji najlepszym wyjściem dla faceta byłoby usunąć się w cień, nie decydować, nie przekonywac, a wspierać wybór kobiety, jaki by on nie był."
Trudno się z tobą nie zgodzić Wando. Mężczyzna nie może decydować za kobietę w takiej sytuacji, może ją tylko wspierać duchowo i przyjąć decyzję jaka by ona nie była, aby tylko była poparta modlitwą - to bardzo ważne, by oprzeć decyzję na Bogu a nie tylko na własnym wyborze.
Pozdrawiam
_________________
Tomasz32 -->ADONAJ ELOHENU ADONAJ EHAD
|
Pt sie 19, 2005 21:22 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
A nie przyszlo Ci do glowy, ze nie wierzac w boga mozna podjac tak samo dobra decyzje?
Crosis
|
Pt sie 19, 2005 21:40 |
|
 |
TOMASZ32
Dołączył(a): Śr lip 20, 2005 20:30 Posty: 469
|
Można Crosis, jak najbardziej. Chodzi jednak o to, że katolik czy też chrześcijanin chce pełnić wolę Boga i pragnie by takie ważne decyzje były zgodne z wolą Boga. Tak więc jeśli ktoś nie wierzy w Boga a podejmie decyzję o oddaniu swego życia za życie dziecka to mimo, że nie wierzy w Boga to ma szansę na zbawienie. Bóg nagradza każdego, kto na to zasługuje - nawet gdyby nie wierzył w Boga.
Pozdrawiam
_________________
Tomasz32 -->ADONAJ ELOHENU ADONAJ EHAD
|
Pt sie 19, 2005 22:34 |
|
 |
bobo
Dołączył(a): Wt lis 30, 2004 13:22 Posty: 1845
|
Jaką decyzję byś podjęła, gdybyś musiała wybierać pomiędzy swoim zyciem a życiem dziecka, w przypadku zagrożenia życia w czasie porodu?
Ja akurat mieszczę się w mniejszości, bo wiem, że mogłabym mieć następne dziecko. I ta świadomość, że dałabym życie innemu dziecku zaważyła na mojej decyzji.
Gdyby zaś było inaczej, czyli, gdybym nie mogła już nigdy mieć dziecka wytęsknionego, wyczekiwanego przez nas obojga rodziców, decyzję miałabym inną. Wydałabym to dziecko na świat dla mojego męża, a dla jego ojca i mogłabym umierać spokojnie.
Tak więc Tomaszu, wszystko, wszelkie nasze decyzje układa Pan Bóg, on nam podpowiada, co zrobimy, gdy... (ważne są okoliczności).
Oczywiście wyraźnie w pytaniu chodzi o czas porodu. Nawet nie myślę o aborcji. Tego w żadnym wypadku bym nie podjęła - takiego zdania, takiej decyzji.
Wychodzę z założenia, że lepiej, jak się rodzą dwa życia, niż jedno umiera.
_________________ Miłować Go całym sercem, całym umysłem i całą mocą i miłować bliźniego, jak siebie samego daleko więcej znaczy niż wszystkie całopalenia i ofiary. Mk12,33
|
N sie 28, 2005 18:14 |
|
 |
mamalgosia
Dołączył(a): Pn sie 15, 2005 11:10 Posty: 248
|
Mnie jakoś nie przeraża wizja utraty własnego życia (no, chyba, że byłyby to tortury czy jakaś długotrwała męczarnia), a jeszcze w tkich okolicznościach...
Ale ojcowie mogą mieć problemy z odpowiedzią na takie pytanie
|
Śr sie 31, 2005 20:16 |
|
 |
Aditi
Dołączył(a): Cz lip 07, 2005 6:07 Posty: 11
|
Dla mnie byloby dosc wazne czy poswiecam zycie dla trzyletniego synka, ktorego juz mam, czy dla kilkutygodniowego plodu. W pierwszym wypadku prawdopodobnie dalabym sie pokroic, w drugim, zalezaloby mi raczej na wlasnym przetrwaniu.
|
N wrz 25, 2005 6:33 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Gdyby lekarz o to spytal mnie, to jak najbardziej poprosil bym zeby uratowal moja zone.
Pewnie ze mialbym moralne wyrzuty po fakcie, ale co zrobic.
Takie jest zycie, zlozone z przedziwnych, bolesnych decyzji.
Jesli pamietacie przysiege malezenska, to zona jest na pierwszym miejscu a nie dziecko.
|
Pn sty 08, 2007 22:09 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|