Po 4 miesiącach dziewczyna przyznała się że jest wdową
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
NO jak się umówiła z nim na 2-3 randkę, to nie był już taki obcy no nie? A jak chciała kontynuować związek, to się powinna przyznać, a nie marnować chłopakowi czas.
|
Wt kwi 07, 2009 9:26 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Do Zenonzet:
To wg Ciebie po jakim czasie powinna była powiedzieć? W czasie przygotowań do ślubu czy może w noc poslubną?
|
Wt kwi 07, 2009 9:28 |
|
 |
eureka
Dołączył(a): Śr lis 07, 2007 14:33 Posty: 65
|
dlaczego obcym ludziom? Ile jest par, które zaczęły ze sobą być przez jakieś randki w ciemno? Ile jest par, dla których pierwsze spotkanie oznacza już rozpoczęcie związku? dla mnie to jakiś absurd. choćby zapoznanie się przez internet, długie rozmowy i dopiero spotkanie w realu - to już zakłada jakąś zażyłość, przynajmniej według mnie. Nie rozumiem dlaczego 4 miesiące spotykania się jako para, to krótko? Bo jeśli ktoś kogoś zna 4 miesiące i nie są w związku, po prostu zaczynają się poznawać, to nie widzę powodu, dla którego ktoś powinien mówić o swojej przeszłości. jeśli jednak związek jako taki się zaczyna, to druga strona ma prawo wiedzieć, czy się było zamężnym/żonatym, czy posiada się dzieci itp. W przeciwnym razie, w moim odczuciu, jest to oszustwo.
_________________ Proszę Cię, odpowiedz mi czy
Ktoś dobry bywa zły?
Oddaj głowę za to, że wiesz,
Co dobre, a co nie.
Wierzę w diabły takie jak ja
Wciąż nieskończenie.
Przed aniołkiem Ty obroń mnie
Swym ramieniem.
/Renata Przemyk - Aniołek/
|
Wt kwi 07, 2009 10:09 |
|
|
|
 |
Ukyo
Dołączył(a): Śr kwi 12, 2006 11:04 Posty: 911
|
Ja czegoś nie rozumiem.
Co o ma do rzeczy, że jest wdową? Co innego po rozwodzie, partner żyje, jakieś dziecko jest nawet - nie można wziąć ślubu kościelnego - tu rzeczywiście rozumiem. Ale wdowa?
|
Wt kwi 07, 2009 12:24 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Ukyo napisał(a): Co o ma do rzeczy, że jest wdową? Co innego po rozwodzie, partner żyje, jakieś dziecko jest nawet - nie można wziąć ślubu kościelnego - tu rzeczywiście rozumiem. Ale wdowa?
Parę uwag.
1. Przyjmijmy, że mówiąc o wdowieństwie mówiła prawdę, a nie np. miała na myśli "Czuję się jak wdowa, bo on dla mnie umarł.".
2. Wdowieństwo nie wyklucza przecież dziecka.
3. Kiedyś oglądałem film z Kobielą, w którym główny bohater szukał żony. Jedna z kandydatek była wdową i zaczęła kształtować głównego bohatera - kazała mu nosić kapelusz, garnitur i parasol, potem zapuścić wąsik. Pewnego dnia odkrył zdjęcie zmarłego męża tej kobiety - taki sam garnitur, kapelusz, parasol i wąsik. Odszedł. A jaki stąd morał - wdowa też wiąże się z niebezpieczeństwami, np. takim, że będzie obecnego przerabiała na zmarłego męża. 
|
Wt kwi 07, 2009 12:48 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ukyo napisał(a): Ja czegoś nie rozumiem.
Co o ma do rzeczy, że jest wdową? Co innego po rozwodzie, partner żyje, jakieś dziecko jest nawet - nie można wziąć ślubu kościelnego - tu rzeczywiście rozumiem. Ale wdowa?
Ano to, że kobieta ta już ma za sobą seks, noc poślubną itp. A może autor wątku szuka sobie dziewicy np.? Ma do tego przecież prawo! Nie każdy chce sypiać z laską która już z innym spała.
|
Wt kwi 07, 2009 13:17 |
|
 |
Ukyo
Dołączył(a): Śr kwi 12, 2006 11:04 Posty: 911
|
Zazdrość (!) wobec osoby, która nie zyje, to chyba najgorszy rodzaj zazdrosci.
A w związku wazne jest z kim sie wiążesz, a nie w jaki sposób to robisz. Zbytnie przywiązywanie wagi do rzeczy tak mało waznych wobec całego zycia we dwoje, jak przygotowania do ślubu czy nawet "noc poslubna" jest niedojrzałe i powinno skłonic do refleksji - moze miłośc jest zbyt słaba, ze rozbija się o takie drobnostki?
W takim razie rzeczywiście warto poszukac kogos innego. Pytanie tylko brzmi - czy problem stworzyło wdowieństwo kobiety, czy moze narodził się on w głowie faceta?
Nikt nie mówił, ze będzie łatwo - a to sa własnie przeszkody, które stawia miłość. Trochę szkoda, że niektórzy z własnych słabości na siłe robia cnote i wmawiaja tym, którzy skłonni sa do refleksji nad sobą, walki z irracjonalną zazdrością, starających się kochac druga osobę bezgranicznie, ze nie maja racji.
|
Wt kwi 07, 2009 18:16 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Drogi/Droga Ukyo!
Jako komentarzem do twej podniosłej wypowiedzi posłużę się cytatem z innego forum.
Cytuj: Pozostałe osoby to w dużej mierze mentalni "działacze". Działacz - postać widoczna szczególnie za PRL-u wśród studentów różnych uczelni (choć elementy takiego myślenia zdarzają się i dzisiaj). Przez całe studia zachęcał do (w zależności od kierunku) do pracy inżyniera ruchowego w fabryczce w małym miasteczku/pracy nauczyciela w wiejskiej szkole/pracy lekarza wiejskiego. Pałał wielkim oburzeniem i krytykował przy każdej okazji (zebrania ZMS, ZSMP etc.) mocno tych, co twierdzili od razu, że nie chcą takiej roli. Gdy studia się kończyły działacz nieodmiennie załatwiał sobie miejsce w stołecznym biurze projektowym/asystenturę na macierzystym wydziale/etat w prestiżowej klinice. Po niedługim czasie zaczynał wyśmiewać się z "frajerów", którzy zostali inżynierami ruchowymi w fabryczkach w małych miasteczkach/nauczycielami w wiejskich szkołach/lekarzami wiejskimi
|
Wt kwi 07, 2009 18:53 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Aha i jeszcze jedno.
Zastanawiam się, czy:
Cytuj: Zazdrość (!) wobec osoby, która nie zyje, to chyba najgorszy rodzaj zazdrosci Dotyczy też: Cytuj: Kiedyś oglądałem film z Kobielą, w którym główny bohater szukał żony. Jedna z kandydatek była wdową i zaczęła kształtować głównego bohatera - kazała mu nosić kapelusz, garnitur i parasol, potem zapuścić wąsik. Pewnego dnia odkrył zdjęcie zmarłego męża tej kobiety - taki sam garnitur, kapelusz, parasol i wąsik. Odszedł. A jaki stąd morał - wdowa też wiąże się z niebezpieczeństwami, np. takim, że będzie obecnego przerabiała na zmarłego męża. 
|
Wt kwi 07, 2009 18:58 |
|
 |
Ukyo
Dołączył(a): Śr kwi 12, 2006 11:04 Posty: 911
|
Cytuj: Pozostałe osoby to w dużej mierze mentalni "działacze". Działacz - postać widoczna szczególnie za PRL-u wśród studentów różnych uczelni (choć elementy takiego myślenia zdarzają się i dzisiaj). Przez całe studia zachęcał do (w zależności od kierunku) do pracy inżyniera ruchowego w fabryczce w małym miasteczku/pracy nauczyciela w wiejskiej szkole/pracy lekarza wiejskiego. Pałał wielkim oburzeniem i krytykował przy każdej okazji (zebrania ZMS, ZSMP etc.) mocno tych, co twierdzili od razu, że nie chcą takiej roli. Gdy studia się kończyły działacz nieodmiennie załatwiał sobie miejsce w stołecznym biurze projektowym/asystenturę na macierzystym wydziale/etat w prestiżowej klinice. Po niedługim czasie zaczynał wyśmiewać się z "frajerów", którzy zostali inżynierami ruchowymi w fabryczkach w małych miasteczkach/nauczycielami w wiejskich szkołach/lekarzami wiejskimi ... Cytuj: Kiedyś oglądałem film z Kobielą, w którym główny bohater szukał żony. Jedna z kandydatek była wdową i zaczęła kształtować głównego bohatera - kazała mu nosić kapelusz, garnitur i parasol, potem zapuścić wąsik. Pewnego dnia odkrył zdjęcie zmarłego męża tej kobiety - taki sam garnitur, kapelusz, parasol i wąsik. Odszedł. A jaki stąd morał - wdowa też wiąże się z niebezpieczeństwami, np. takim, że będzie obecnego przerabiała na zmarłego męża.
Bądźmy powazni i nie traktujmy skrajności jako normę.
|
Wt kwi 07, 2009 21:52 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Ukyo napisał(a): Bądźmy powazni i nie traktujmy skrajności jako normę.
Wdowieństwo w młodym wieku raczej nie stanowi na tyle częstego faktu, żebyśmy znali normę i może się okazać, że jest nią przerabianie nowego na zmarłego męża.
A w przypadku "działaczu" to rozumiem, że sam/sama zakwalifikowałeś/aś się do skrajności.
W końcu łatwo jest tekstami o "niedojrzałości", "bezwarunkowej miłości" etc. atakować tych, co nie chcą np. wdowy/kobiety z dzieckiej za żonę, samemu ożeniwszy się z bezdzietną panną. Gorzej jest stanąć samemu przed takim dylematem. 
|
Śr kwi 08, 2009 5:45 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
Mea culpa - miało być "działaczy". 
|
Śr kwi 08, 2009 5:47 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
XVQXVQ napisał(a): W końcu łatwo jest tekstami o "niedojrzałości", "bezwarunkowej miłości" etc. atakować tych, co nie chcą np. wdowy/kobiety z dzieckiej za żonę, samemu ożeniwszy się z bezdzietną panną. Gorzej jest stanąć samemu przed takim dylematem. 
Racja, ale nie zmienia to faktu, że jakąś postawę uważamy za szlachetną a inną za co najmniej egoistyczną. Jeśli ja zachowałbym się w danej sytuacji niegodnie, to nie znaczy, że nagle postawa egoistyczna stanie się pozytywna.
Dla przykładu, nie wiem jak bym się zachował w przypadku pożaru budynku. Czy ratowałbym dzieci sąsiadów z narażeniem życia, czy też ratowałbym głównie siebie. Nie zmienia to jednak faktu, że pierwszą postawę uważam za szlachetną, a drugą za egoistyczną.
|
Śr kwi 08, 2009 8:47 |
|
 |
XVQXVQ
Dołączył(a): Pn mar 30, 2009 8:54 Posty: 58
|
SweetChild napisał(a): Racja, ale nie zmienia to faktu, że jakąś postawę uważamy za szlachetną a inną za co najmniej egoistyczną. Jeśli ja zachowałbym się w danej sytuacji niegodnie, to nie znaczy, że nagle postawa egoistyczna stanie się pozytywna. Dla przykładu, nie wiem jak bym się zachował w przypadku pożaru budynku. Czy ratowałbym dzieci sąsiadów z narażeniem życia, czy też ratowałbym głównie siebie. Nie zmienia to jednak faktu, że pierwszą postawę uważam za szlachetną, a drugą za egoistyczną.[/quote] Zgadzam się, ale jeśli podświadomym motywem własnych wypowiedzi jest chęć "zakrzyczenia" swoich obaw, to mnie to śmieszy wręcz. A niestety zdanie mego przedpiśccy: Cytuj: Trochę szkoda, że niektórzy z własnych słabości na siłe robia cnote i wmawiaja tym, którzy skłonni sa do refleksji nad sobą, walki z irracjonalną zazdrością, starających się kochac druga osobę bezgranicznie, ze nie maja racji. odebrałem trochę w ten sposób, czyli jako zazdrość w sosunku do tych osób, które mają odwagę twierdzić, że np. nie chcą za żonę wdowy. To trochę tak jak z paleniem: Cytuj: Trochę szkoda, że niektórzy z własnych nałogów siłę robią cnotę i wmawiają tym, którzy skłonni są do refleksji nad sobą, walki z nałogiem, że nie mają racji.
Poza tym tekst o szlachetności sugeruje mi małżeństwo z poświęcenia. 
|
Śr kwi 08, 2009 9:28 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
XVQXVQ napisał(a): A niestety zdanie mego przedpiśccy: (...) odebrałem trochę w ten sposób, czyli jako zazdrość w sosunku do tych osób, które mają odwagę twierdzić, że np. nie chcą za żonę wdowy. Chyba że tak. Ja inaczej to zrozumiałem  XVQXVQ napisał(a): Poza tym tekst o szlachetności sugeruje mi małżeństwo z poświęcenia. 
Faktycznie, może powstać takie wrażenie, ale oczywiście nie o to mi chodziło. Szlachetność nie jest tu pewnie najszczęśliwszym określeniem, ale nie znajduję lepszego... W każdym razie chodziło mi o zdolność do prawdziwego pokochania danej osoby. Jeśli ktoś jest niezdolny do takiego uczucia, to uczciwiej z jego strony jest się wycofać niż się poświęcać. Zresztą nie czyniłbym tu zarzutów założycielowi wątku, chociaż sam w podobnej sytuacji chciałbym potrafić zachować się inaczej (tak jak w przypadku pożaru nie czyniłbym zarzutów komuś, kto ratował swoje życie, ale sam chciałbym zdobyć się na więcej).
|
Śr kwi 08, 2009 9:48 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|