zamiast miec pretensje i zal do Kosciola ze narzuca,zakazuje i nadinterpretuje, warto siegnac do literatury ktora poglebia "te tematy". smiesza Cie artykuly w "Milujcie sie" ktore ostrzegaja przed calowaniem ale ja uwazam ze to ostrzeganie ma bardzo wiele sensu. juz o tym wczesniej pisalam- chodzi przede wszystkim o nie tworzenie sytuacji ktora moze doprowadzic do grzechu. sadzisz ze pocalunek to niewinna sprawa? owszem, moze taki delikatny w usta czy w reke lub czolo.ale tzw. pocalunek z jezyczkiem nie jest taki sobie obojetny. ja o tym wiem bo przeszlam przez ten etap, wiesz o tym rowniez Ty bo przechodzisz przez to teraz. dobrze wiemy co sie w nas dzieje podczas takiej bliskosci. jesli Wy jestescie twardzi to chwala Wam, my nie bylismy i czesto z tych pocalunkow robilo sie lozkowanie.
widzisz, dzis z mezem zgodnie przyznajemy ze gdybysmy mieli jeszcze raz przezywac czas naszego chodzenia ze soba a potem narzeczenstwa, to zrobilibysmy wszystko by nasz fizyczny kontakt ograniczyc wlasnie do chodzenia za raczki i pocalunkow w czolo. dlaczego? po pierwsze aby uniknac pokusy. po drugie: piekno wspolzycia ktore odkrylismy po slubie sklania nas do tego aby inaczej spojrzec na nasza przeszlosc. my w czystosci, takiej calkowitej, wytrwalismy przez 9 miesiecy czyli czas naszego narzeczenstwa, mieszkajac pod jednym dachem. byl to czas bardzo wazny, kiedy poznalismy sie naprawde dobrze, z zupelnie innej strony niz dotychczas.i to wlasnie dzieki temu ze nie mielismy zbyt wielkiego fizycznego kontaktu. potem byla wspaniala noc poslubna i cudowne doswiadczenia bliskosci malzenskiej ktorego doswiadczamy juz 5 lat

piekno naszego obecnego zycia sprawia ze zalujemy tego, ze kiedys nie trwalismy w czystosci, ze czesto zdarzalo nam sie przekraczac granice ciala przeznaczone tylko dla meza i zony. dla nich powinny byc przeznaczone rowniez pocalunki ktore sa czyms bardzo intymnym,jednoczacym i pobudzajacym. czegos takiego nie powinni doswiadczac ludzie nie bedacy zwiazani sakramentem bo to on sprawia ze dwoje staje sie jednym cialemi upowaznia do tego by cialo drugiej osoby nalezalo calkowicie do mnie.
uznasz ze jestem zbyt konserwatywna i ze przesadzam ale byc moze wlasnie po to przeszlam ta cala moja droge od zatracenia sie w grzechu do totalnej abstynencji cielesnej a potem do odkrycia piekna wspolzycia w malzenstwie, aby to wszystko co bylo przez slubem jawilo mi sie jako nieodpowiednie i nie sluzace za bardzo poglebieniu milosci miedzy mna a mezem. dzis wiem ze jak sie kocha to sie poczeka i nie zaszkodzi milosci jesli kochajaca sie para powstrzyma sie do slubu nawet od trzymania za rece. milosc daje ogromne pole dzialania.
polecam Ci katechezy ksiedza Pawlukiewicza. napewno znajdziesz je w internecie. sa doskonale bo ten ksiadz potrafi w sposob jasny, dokladny i bez pruderii a przy tym z wielkim humorem mowic o "tych sprawach" do ludzi mlodych, takich jak Wy. zachecam Cie bys poszukala katechez lub tekstow pisanych przez niego, cos powinno byc w necie a napewno w ksiegarniach katolickich znajdziesz sporo pozycji. mysle ze kontakt ze slowem ks. Pawlukiewicza pozwoli Ci spojrzec na Kosciol ktory wcale nie jest sztywniacki i jedynie zakazujacy, ale jako na droge ktora przez ta skrupulatnosc w sprawach ciala chce nas prowadzic do przezywania pelni milosci przez wielkie M
pozdrawiam