Czy spanie w jednym łózku jest niemoralne??
Autor |
Wiadomość |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
Hm, niby tu jumik mówi, że zgorszenie to nie "ojej, ona coś tam zrobiła" tylko powodowanie cudzego grzechu. Nie wiem więc jak się ma do tego ten fragment Listu:
Cytuj: Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa6, by nie gorszyć brata.
Tóż to jest bez sensu! Raz piszą, że gorszenie to powodowanie u słabszych uległości do grzechu, a drugi raz zgorszenie to... no właśnie, w tym przypadku co? Jestem wegetarianinem, brzydzę się mięsa, a mój brat wcina je na moich oczach mimo, iż mi się to nie podoba bo wolałbym, żeby tego nie robił. Ma przestać? Tylko dlatego, że MI się to nie podoba?
To przecież egoizm, który ponoć też jest grzechem. :S
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Cz sie 06, 2009 15:39 |
|
|
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
Mroczny Pasażer napisał(a): Hm, niby tu jumik mówi, że zgorszenie to nie "ojej, ona coś tam zrobiła" tylko powodowanie cudzego grzechu. Nie wiem więc jak się ma do tego ten fragment Listu: Cytuj: Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa6, by nie gorszyć brata. Tóż to jest bez sensu! Raz piszą, że gorszenie to powodowanie u słabszych uległości do grzechu, a drugi raz zgorszenie to... no właśnie, w tym przypadku co?
To samo. Powodowanie u drugiej osoby grzechu, postępowania wbrew sumieniu, osłabienia moralności. Jest to wytłumaczone w tym samym rozdziale nieco wcześniej. Jeśli dalej nie jest jasne, to polecam poszukanie jakiegoś komentarza do tego fragmentu.
_________________ Piotr Milewski
|
Cz sie 06, 2009 15:47 |
|
 |
Mroczny Pasażer
Dołączył(a): Cz gru 07, 2006 8:54 Posty: 3956
|
jumik napisał(a): Mroczny Pasażer napisał(a): Hm, niby tu jumik mówi, że zgorszenie to nie "ojej, ona coś tam zrobiła" tylko powodowanie cudzego grzechu. Nie wiem więc jak się ma do tego ten fragment Listu: Cytuj: Jeśli więc pokarm gorszy brata mego, przenigdy nie będę jadł mięsa6, by nie gorszyć brata. Tóż to jest bez sensu! Raz piszą, że gorszenie to powodowanie u słabszych uległości do grzechu, a drugi raz zgorszenie to... no właśnie, w tym przypadku co? To samo. Powodowanie u drugiej osoby grzechu, postępowania wbrew sumieniu, osłabienia moralności. Jest to wytłumaczone w tym samym rozdziale nieco wcześniej. Jeśli dalej nie jest jasne, to polecam poszukanie jakiegoś komentarza do tego fragmentu.
Ok czyli tak jak wcześniej powiadasz. W takim razie to mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że to wszystko nie ma najmniejszego sensu (czyt. argumentacja KK o zgorszeniu) i nie sprawdza się w codziennym życiu.
Jedząc kiełbasę powoduję cudzy grzech, dobre.
_________________ "Problem z cytatami w internecie jest taki, że każdy od razu automatycznie wierzy w ich prawdziwość" - Abraham Lincoln
|
Cz sie 06, 2009 16:02 |
|
|
|
 |
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
Jutro piątek, Mroczny, czas zjeść jakieś smaczne mięsko na oczach katoli: ).
|
Cz sie 06, 2009 17:56 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Wierzba napisał(a): Ksiądz z mojego liceum miał podobno spory problem, kiedy przyjeżdżał do swojej matki i razem z całą rodziną wracał z mszy. Miał bowiem małego braciszka, który był młodszy od niego o całe dziewiętnaście czy dwadzieścia lat. Kiedy go trzymał za rączkę i szedł z nim ulicą miasta, wszyscy podobno patrzyli na niego ze zgorszeniem i też sobie myśleli różne rzeczy. Zwłaszcza, że obok szła o parę lat młodsza siostra tegoż księdza, całkiem ładna dziewczyna zresztą.
Też nikt się nie zastanawiał, jak sytuacja może wyglądać naprawdę W to, że wszyscy patrzyli ze zgorszeniem i nikt się nie zastanawiał, jak sytuacja może wyglądać naprawdę, trudno mi uwierzyć... Moim zdaniem to jest właśnie klasyczny przykład źle rozumianego zgorszenia. Już samo myślenie w ten sposób wydaje mi się wątpliwe moralnie, a głośne wyrażanie takich insynuacji ociera się o obmowę. Natomiast "gorszenie maluczkich" ze strony księdza miałoby miejsce, gdyby faktycznie miał dziecko i kochankę na boku. Wierzba napisał(a): Jeśli nikt otwarcie nie może zarzucić komuś złego uczynku, to dlaczego powątpiewać w wiarygodność danej osoby? Czy to nie jest już grzech, takie niemądre przyczepianie komuś łatki grzesznika tylko w oparciu o własne - ograniczone i niedoskonałe - postrzeganie czy, jeszcze gorzej, plotki? Zgadam się, że to niewłaściwe postępowanie, ale powtórzę po raz kolejny: nie na tym polega zgorszenie. Wierzba napisał(a): Człowiek inteligentny umie uczyć się na cudzych błędach, ale nie boi się popełniać własnych. Nie można żyć wyłącznie cudzymi doświadczeniami, nie wyrzekając się w jakimś stopniu części swojego życia.
I znowu musze się powtórzyć  : nie należy popadać w przesadę, bo wszelka przesada jest niezdrowa. Niezdrowa jest przesada polegająca na życiu wyłącznie cudzymi doświadczeniami jak i całkowite ich ignorowanie.
|
Wt sie 18, 2009 18:07 |
|
|
|
 |
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
A skąd byś wiedział, że faktycznie ma kochankę i dziecko na boku? Bo z zewnątrz nikt nie wie, czy to jego siostra czy kochanka. Tak więc sytuacja wygląda tak samo, tylko,że ty twierdzisz, że raz jest to zgorszenie, a raz nie, mimo, że sytuacja jest taka sama. Raz się ludzie gorszą, a raz nie, nawet jeśli nie wiedzą, czy Faktycznie ma kochankę, czy też siostrę?
|
Wt sie 18, 2009 20:18 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Ścianka napisał(a): A skąd byś wiedział, że faktycznie ma kochankę i dziecko na boku? Bo z zewnątrz nikt nie wie, czy to jego siostra czy kochanka. Po raz kolejny apeluję o brak przesadyzmu  W ten sposób to możemy sobie teoretyzować, że nie mogę mieć 100% pewności, iż nie ożeniłem się ze swoją biologiczną siostrą. Jeśli np. chodziłem z nim do klasy, często byłem u niego w domu i żadnej siostry nie widziałem, o żadnej nigdy nie wspominał itd., to chyba mam mocne podstawy aby przypuszczać, że tej siostry nie ma? Ścianka napisał(a): Tak więc sytuacja wygląda tak samo, tylko,że ty twierdzisz, że raz jest to zgorszenie, a raz nie, mimo, że sytuacja jest taka sama.
To jedynie Twoje założenie, że sytuacja jest taka sama. Nie wiem, na jakiej podstawie je poczyniłeś.
|
Śr sie 19, 2009 10:07 |
|
 |
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
Bo jeśli tego księdza nie znałeś, i jesteś jakimś tam parafianinem, i widzisz, że idzie z taką kobietą, to sytuacja jest taka sama. Rozumiesz? Ale pomimo tego upierasz się, że:
a) jeśli ta kobieta jest jego siostrą, to zgorszenia nie ma
b) jeśli ta kobieta jest jego kochanką, to zgorszenie jest
A przecież jako przeciętny parafianin nie znający się z tym księdzem nic o nim nie wiesz, nie wiesz też, czy ma jakąkolwiek rodzinę, rodzeństwo- nie wiesz, czy to jego siostra czy kochanka. To jak to możliwe, że nie wiedząc tego, raz się zdarzy, że widząc ich razem będzie to zgorszenie, a raz nie?
|
Śr sie 19, 2009 10:43 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
OK, teraz rozumiem, o co Ci chodzi. Może rzeczywiście źle się wyraziłem... Pisząc "gdyby faktycznie miał dziecko i kochankę na boku" miałem na myśli, że gorszącemu się byłyby znane fakty uprawiające go do takiego wnioskowania, a nie tylko słabe domniemania jak w przykładzie podanym przez Wierzbę
|
Śr sie 19, 2009 10:59 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
Kilka lat temu jechaliśmy z moim Mężem (wtedy jeszcze niemężem) w odwiedziny do jego dalekiej rodziny. Rodzina ta była sympatyczna, ale bardzo, bardzo katolicka, ale wiedziała o tym, że my nie jesteśmy. Te poglądy zawsze nas dzieliły, ale wiele o tym nie dyskutowaliśmy (po co się kłócić skoro żadna ze stron zdania nie zmieni), jedynie w zarysie każdy znał zdanie drugiej strony.
Z okazji przyjazdu, i dłuższego pobytu, nocowaliśmy u naszych gospodarzy, którzy z tej okazji poprzestawiali łóżka by uniemożliwić nam wspólne spanie. Ze względu na brak miejsca pokój był i tak wspólny, ale do co łóżek - nie oszukiwaliśmy się, ze zrobiono to celowo. Poprzestawialiśmy po swojemu licząc na to że gospdarz zrozumie ta aluzję bez zbędnej i krępującej rozmowy, po czym rano, wychodząc "na miasto" zostawiliśmy to tak, po południu - zastaliśmy znowu rozdzielone. Zabawa trwała przez pare dni. Do dzis nie rozumiem motywów tych ludzi, pewnie chodziło o jakiś rodzaj satysfakcji z wpajania na siłę komuś swojej ideologii... no nie wiem, ale myślę że niebawem się dowiem bo zamierzam zachować się teraz podobnie, tylko "w drugą stronę". Sytuacja odwróciła się w tym roku, tamta rodzina przyjeżdża do nas w gości, lubimy ich ogólnie (poza tymi religijnymi różnicami zdań) więc cieszymy się ich wizytą. Przygotowaliśmy już wspólne (!) łózko dla kuzynki Męża i jej narzeczonego 
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Wt sie 25, 2009 10:55 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
czeresniowa napisał(a): Do dzis nie rozumiem motywów tych ludzi, pewnie chodziło o jakiś rodzaj satysfakcji z wpajania na siłę komuś swojej ideologii...
Wątpię, pewnie motywem było uspokojenie sumienia wobec ryzyka tzw. grzechów cudzych.
|
Wt sie 25, 2009 19:22 |
|
 |
madness
Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22 Posty: 158
|
czeresniowa,
postepuje dokladnie jak Twoi krewni gdy u mnie nocuje jakas para niemalzenska. i nie ma to nic wspolnego z wpajaniem komus wlasnej ideologii bo nie od dzis wiem ze swiata nie zbawie i zakazaniem spania w jednym lozku i nie nawroce ludzi na czystosc przedmalzenska. robie to raczej dlatego ze taki jest moj obowiazek jako osoby wierzacej. Kosciol nakazuje nie tylko nie sypiac ze soba bez slubu ale i unikac sytuacji ktore moglyby taka pokuse tworzyc. a ofiarowanie parze niemalzenskiej wspolnego lozka we wlasnym domu jest jak najbardziej tworzeniem wlasnie takiej okazji do pokusy. nawet jesli maja stresa lub cokolwiek innego co uniemozliwi im uprawianie seksu pod moim dachem. to po pierwsze.
a po drugie w ten sposob daje jasno swiadectwo zycia wedlug pewnych zasad i wartosci. jesli dla mnie nauka Kosciola na temat moralnosci jest wazna, to przestrzegam jej nie tylko w stosunku do siebie i mojego meza ale takze w stosunku do tych ktorych goszcze w moim domu. jesli chca wspolzyc u siebie czy gdziekolwiek indziej, prosze bardzo. ja jako gospodarz mam prawo i obowiazek ustalac w moim domu zasady ktore uwazam za sluszne, nawet jesli osoby ktore musza sie do nich zastosowac nie maja zamiaru przestrzegac ich w swoim zyciu. ot co.
mysle ze twoja rodzina nie jest tak naiwna aby wierzyc ze nawroca was poprzez rodzielanie waszych lozek.mysle raczej ze maja podobne motywy postepowania jak moje.
a to ze chcesz zrobic im numer i polozyc do lozka dwoje ludzi ktorzy nie sa malzenstwem aby postapic przekornie, nie jest wcale ani smieszne ani logiczne. jest wrecz niesmaczne i malolackie
|
Wt sie 25, 2009 20:01 |
|
 |
Ścianka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 6:10 Posty: 179
|
Śmieszne to to nie jest, ale za to zabawne  .
|
Śr sie 26, 2009 8:59 |
|
 |
czeresniowa
Dołączył(a): Pn sty 28, 2008 19:25 Posty: 731
|
madness,
Nie chcę się z Tobą kłócić, ale Twoich argumentów można użyć identycznie "w drugą stronę.
Cytuj: swiadectwo zycia wedlug pewnych zasad i wartosci Dla Ciebie zasady te są katolickie. A dla mnie zasadą (i wartością) jest by kochający się ludzie mieli do siebie jak największy dostęp przez większość czasu. Powinni się przytulać, głaskać, rozmawiać, i współżyć też, jesli chcą, i nie stresować tym "co swiat powie", bo nie robią nic złego. Takie zasady panują pod moim dachem. Oczywiście nikogo nie nawrócę na to by zgodnie z moimi przekonaniami uprawiał seks przed ślubem, to już kwestia wolnej woli. Ale moim punktem honoru jest by pary (małżeńskiej czy niemałżeńskiej) o której wiem że się kochają, nie obrażać rozdzielnym łóżkiem. Niniejszą wypowiedź można zakończyć nawet prost Twoim cytatem. Cytuj: ja jako gospodarz mam prawo i obowiazek ustalac w moim domu zasady ktore uwazam za sluszne, nawet jesli osoby ktore musza sie do nich zastosowac nie maja zamiaru przestrzegac ich w swoim zyciu.
Po prostu zgodnie z moimi przekonaniami, o ile wiem, ze moi goście są parą i istnieje cień szansy że mogliby mieć ochotę się w nocy choćby poprzytulać wspólnie w łóżku (a także jeśli wola -uprawiać seks), moim obowiązkiem jest umożliwić im to w wygodnych, bezstresowych warunkach. Nie zechcą, nie skorzystają, zmuszał i namawiał nikt nie będzie. Gdyby (sami młodzi, a nie ich rodzice, których też gościmy) nie chcieli razem spać i wyrazili to, to moze coś pokombinujemy by tak nie było. Póki co jednak całkowicie naturalnym dla mnie jest że każdej parze należy się stworzenie możliwości wspólnego spania  Co z tym zrobią to ich sprawa.
_________________ Prof. dr hab. Joanna Senyszyn: "Gdyby głupota miała skrzydła, minister Kopacz fruwałaby niczym gołębica." http://powiedz-nie.c0.pl/
|
Śr sie 26, 2009 9:06 |
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
czeresniowa napisał(a): Gdyby (sami młodzi, a nie ich rodzice, których też gościmy) nie chcieli razem spać i wyrazili to, to moze coś pokombinujemy by tak nie było.
Aby sytuacja była symetryczna, proponowałbym pozostawić młodym możliwość poprzestawiania łóżek po swojemu bez zbędnej i krępującej rozmowy.
|
Śr sie 26, 2009 9:13 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|