Perseus napisał(a):
Przecież mimo, że nie widzę osób wiem, że po drugiej stronie jest osoba - w pełnym tego słowa znaczeniu.
No i co z tego? W necie ludzie nie traktują się poważnie.
Perseus napisał(a):
Każde słowo tu napisane ma duże znaczenie - może np. ktoś coś jeszcze raz przemyśli zmieni poglądy(lub ja zmienię

)
O tak, na pewno

jaki ty jesteś naiwny

Perseus napisał(a):
a może tylko wzajemnie się ubogacimy - nie rozumiem dlaczego zasady dyskusji w Internecie mają być inne niż w "realu".
To nie zasady są inne, lecz traktowanie i "waga" takich dyskusji. Owszem są na nielicznych forach dyskusyjnych dyskusje merytoryczne, na wysokim poziomie, które coś dają, ale to jest rzadkość. Większość for się tym nie charakteryzuje.
Perseus napisał(a):
Śmiem twierdzić, że w Internecie pozwalamy sobie na szczerość o którą trudno byłoby w "realu" - dlatego dyskusja ta wymaga jeszcze wiekszego wyczucia.
Ja jestem tak samo szczery tu jak i w realu. Być może inni są bardziej szczerzy w necie tego nie wiem. Ale nie o to chodzi. Piszesz o większej szczerości, a tak naprawdę ludzie dzięki anonimowość chlapią co im ślina na język przyniesie i mądrzą się na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia. Zauważyłeś to? Mało jest pytających, większość stanowią mądralińscy, którzy "wiedzą najlepiej".
Perseus napisał(a):
Jednak trochę mogę wiedzieć:
Praktycznie nic, a już na pewno nie tyle, żeby wysnuwać takie jak poniżej fakty. Z tym już po prostu przegiąłeś.
Perseus napisał(a):
I inne cytaty - ogólnie już trochę Cię poznałem po Twoich postach(w sensie poglądów).
Nie nie poznałeś.
Poglądów? Tylko na seks się wypowiedziałem i to tylko wyrywkowo poruszając 5% tematyki dotyczącej seksu. I nt biblii i KK się częśćiowow wypowiedziałem. Rzeczywiście znasz moje poglądy....
Perseus napisał(a):
Nie dostrzegam tego dorabiania "gęby"
A ja dostrzegam, choćby w cytatach poniżej:
Perseus napisał(a):
Nie rozumiem dlaczego zakładasz, że stereotypowe myślenie jest gorsze od "nowotypowego".
a gdzie ja napisałem, że tak założyłem?
Widzisz, znów mitomanisz na mój temat.
Perseus napisał(a):
Bóg stworzył człowieka z Miłości i dla Miłości - więc każdy człowiek jest powołany do Miłości - również Ty

Sądząc po tym jak wnikliwie studiujesz moje posty powinineś wiedzieć, że w bożków nie wierzę, a więc tego typu tekściki do mnie nie trafiają i nie trafią. Nie zgodzę się z tym, że jestem "powołany do miłości". Mam co najwyżej takie pragnienie w sobie, ale doskonale wiem, że nie wszyscy ludzie je mają. Znam wiele osób, które nigdy nie mogłyby być w związku i im z tym dobrze.
Perseus napisał(a):
Tylko teraz trzeba zdefiniować - czym jest ta Miłość. Niech to będzie na potrzeby postu

- "pragnienie szczęścia i dobra drugiego człowieka".
Nie, to dla mnie nie jest miłość. To jest co najwyżej jeden z jej wielu elementów i na pewno nie na pierwszym miejscu (co nie znaczy, że nieistotny).
Perseus napisał(a):
Kiedy więc już ta Miłość się pojawi - chciałoby się coś tej drugiej osobie ofiarować - już o tym pisałem wcześniej - w związku z tym, że jesteśmy istotami seksualnymi mamy Coś wyjątkowego, Coś niepowtarzalnego, Coś czego nie da się kupić za żadne pieniądze, Coś co właśnie możemy ofiarować drugiej osobie - mianowicie - siebie samych
Totalna bzdura. Nie wiem jak ty, ale ja nikomu nie mam zamiaru się "ofiarowywać" . To co napisałeś z seksualnością nie ma nic wspólnego. Z seksualnością ma wspólnego to, że mamy popęd seksualny i to on nas głównie napędza na seksy, a nie żadna miłość, ani "ofiarowywanie się".
Perseus napisał(a):
- nie mamy nic cenniejszego - jak mamy to napisz co to może być.
buhahaha, nie no spoko jeśli ty uważasz to za najcenniejszą cechę to spoko nie moja sprawa. Mów jednak za siebie, bo ja się z tym nie utożsamiam w ogóle.
Co jest cenniejszego? Mnóstwo rzeczy - troska, opieka, miłość, wspieranie siebie nawzajem, pomaganie sobie, bycie szczęśliwym w związku.
Perseus napisał(a):
Natomiast Ty "rozdajesz" siebie przypadkowym osobom z klubu.
To jest właśnie modelowy przykład "dorabiania mi gęby".
Nie znasz mnie w ogóle. Coś tam przeczytałeś, że mam seksy nie będac w związku i już tworzysz sobie w głowie mylny i stereotypowy obraz takiej osoby. Niestety jak to czytam to nie pokrywa się z rzeczywistością.
Nikomu się "nie rozdaje" - to że ty tak to traktujesz to nie znaczy, że inni.
I żadnym "przypadkowym".
Perseus napisał(a):
To najbardziej intymne bycie razem kobiety z meżczyzną jakim jest kontakt seksualny "profanujesz" - sprowadzasz do (pomijam już to, że igrasz życiem nowego człowieka) mechanicznych czynności - do sportu - a to ma być "punkt kulminacyjny"

Niczego nie profanuję. Wybacz, ale jeśli seks jest dla ciebie jakąś świętością to jest to twoja sprawa. Dla mnie nie jest to żadna świętość przeznaczona wyłącznie dla kogoś z kim będę w związku, czy też małżeństwie.
Do sportu - owszem, wtedy kiedy mam na to ochotę. W przeciwieństwie do ciebie potrafię mieć zarówno seks dla sportu jak i nie dla sportu z kimś kogo pokocham i wtedy taki seks będzie miał zupełnie inny wymiar.
To, że seks jest dla ciebie "punktem kulminacyjnym" to nie znaczy, że taki jest dla mnie. Znów tutaj próbujesz moralizować i wciskać kit jakoby to co ty uważasz odnośnie seksu było najlepsze i najwłaściwsze. Prawda jest taka, że każdy ma do tego indywidualne podejście, zależne od masy czynników. Nawet jak się w kimś zakocham i będę czuł, że "to jest to" to nie zamierzam czekać z seksem miesiącami. Oczywiście nie będzie to tak szybko jak obecnie to robię z osobami, których nie kocham, ale skrajności w drugą stronę nie będzie

Perseus napisał(a):
Nie da się już być z kimś bardziej intymnie, bardziej razem.
No i co z tego? Czy ja to neguje?
Perseus napisał(a):
Można powiedzieć, że zaczynasz znajomość od końca.
Znowu pudło. Z góry wiem, że to będzie tylko seks, może jeszcze jakaś miła rozmowa, może zostane na noc ze śniadaniem, ale tylko seks

Dlatego dla mnie jest to zaczynanie od początku, a nie od końca. Poza tym nigdy nic nie wiadomo, moze właśnie zaczynając od seksu sięto bardziej rozwinie. Znam kilka takich par co są teraz ze sobą długo w szcześćliwych związkach, a zaczeli znajomość właśnie od łóżka, ale się okazało, że sobie przypadli do gustu no i tak się znajomość, a potem związek rozwinęły. Bardzo dużo jest takich par. I w moim przypadku też nie wykluczam takiego obiegu sprawy, choć docelowo jak będę szukał na związek to nie będę szukał w klubach, bo to nie jest dobre miejsce na szukanie kogoś do trwałego, silnego związku.
Perseus napisał(a):
Ba, Ty nawet nie chcesz tej znajomości kontynuować na drugi dzień "zawierasz" nową znajomość.
Po raz n-ty tworzysz i dorabiasz mi gębę. Tym razem wymyśliłeś sobie, że nie kontynuuję znajomość i na drugi dzień zawieram następną.
Bezpodstawne rzeczy wyssane z palca. Jeszcze chyba się tak nie zdarzyło, abym z dnia na dzień się z kolejną osobą spotkał. Poza tym, w większości przypadków są to znajomości na więcej niż jedną noc i nie tylko jest w nich seks, ale też rozmowa, czasem romantyczna kolacja, kino, jakaś wycieczka, rozmowa, wspólne spędzenie czasu. A z niektórymi tylko na seks, zależy od osoby i od zgrania się.
Perseus napisał(a):
Dajemy więc tej ukochanej osobie siebie - ale żeby to zrobić najpierw trzeba "siebie posiadać" - być wolnym, rozporządzać swoim ciałem.
Jestem jak najbardziej wolny. Nie związany żadnymi "ślubami". Zresztą nie planuję nigdy brać ślubu, w każdym razie nie kościelnego.
Perseus napisał(a):
Z tego co piszesz wygląda mi na to, że Ty nie rozporządasz swoim ciałem tylko ciało rozporządza Tobą
Jak mi przykro, znowu kuriozalny, bezpodstawny wniosek. Znowu pudło...
Perseus napisał(a):
(i to nie jest żadne moralizowanie tylko stwierdzenie faktu na podstawie tego co piszesz)
Chyba żartujesz. To jest bardzo daleka zresztą nietrafiona nadinterpretacja i zwykłe mitomaństwo, a nie żaden "fakt".
Perseus napisał(a):
- jak więc chcesz się ofiarować drugiemu człowiekowi.
Sądząc po twoich wypowiedziach, na pewno nie tak jak ty. Ja w ogóle w przeciwieństwie do ciebie nie postrzegam tego w kategorii "ofiarowania się". Dla mnie to ma być partnerstwo, miłość, wzajemna troska itd, a nie żadne "ofiary". Współczuje ci takiego podejścia do bycia z drugą osobą, ale to twoja sprawa.