Hunahpu !



Oczywiście .
Dowodzi jedynie nieistnienia istoty równocześnie wszechdobrej i wszechmocnej /wszechwiedzącej .



No to chyba w porządku , że postrzegają , coś co ewidentnie istnieje .



Jak najbardziej .
Tylko świadomość jest w stanie określać coś jako dobro/zło , co jest związane ze świadomością potrzeb i ich zaspokajaniem .

Spojrzenie to nie jest w żaden sposób błędne .
Stanowi jedynie ocene rzeczywistości pod kątem naszych potrzeb .

Swojego [ naszego ] istnienia [ więc i ocen ] nie postrzegam jako błędu .
Poprostu otaczająca nas rzeczywistość jest wobec nas obojętna i w rzaden specjalny sposób nie dąży do zaspokajania naszych potrzeb .

To zaś , że nie istniejemy w optymalnie ukaształtowanej pod względem naszych potrzeb rzeczywistości [ czyli doświadczamy zła ] , to odzielna kwestia .
Cały rozwój naszej cywilizacji to próba poprawy sytuacji .



Tylko czy wszechdobry i wszechmocny może stać bezczynnie i przygladać się jak cierpimy ?
Czy dobrem jest ignorowanie zła ?
Czy dobry jest ktoś bezczynnie patrzący na męczeńską śmierć innej istoty , mimo że może jej zapobiec , lub chociaż ulżyć ?

Pozdrawiam .

Czyżby?

On nie pozwala żebyśmy cierpieli tylko my. Wszechmoc, wszechmiłosierdzie wcale się nie kłócą z tym co się dzieje, chyba że jesteś absolutnym egoistą, wtedy lus.

To Ty cierpisz, bo Ty nie umiesz przyjąć z pokorą tego co się dzieje, to Ty się sprzeciwiasz, to Ty nie akceptujesz. Ty jesteś sprawcą swojego cierpienia. Zrozum to, wygraj z ego i bądź wolny. I idź po dyplom z wolności od cierpienia.

poprawka: dla katolików.
a co to ma do rzeczy??
snujesz utopię. Popatrz na poziom wiedzy religijnej i zaangażowanie w poszukiwaniu boga w społeczeństwie.
Haha to dlaczego kościół nie poparł Kierkegarda i jego indywidualizm religijny??
no to po co się odzywasz? Sparafrazuję Wittgenteina: o czym nie potrafisz mówić, milcz!

Pytasz bo chcesz znać inne zdanie czy tylko chcesz się pochwalić umiejętnością negowania?

heh przewaznie jak ktoś jedzie na KK to ma tylko puste i prymitywne zarzuty , ale nie ma co sie przejmowac trzeba sie modlić za ludzi ktorzy nie maja milosci w sobie. Bo jak ktos kocha Boga to usiadłby i dyskutował a nie obrazał. I to jest nie tylko moje zdanie ale równiez paru protestantów którzy czesto mi mowia ze zarzuty pod adresem KK czasem sa nieprawdziwe.

a ja mysle ze warto wierzyc w Boga. nie wazne czy jest sie katolikiem czy protestantem...
wazne zeby postepowac wg zasad wiary tych ktore glosił Jezus.

Niktszczególny !



Rozwój = poprawa
Pogorszenie = cofnięcie w rozwoju .

Danbog'u:

1. Osobliwie zdefiniowane zło
2. Teza o rozwoju cywilizacji jako próbie walki ze złem

krystian chyba pierwszy raz sie z Tobą zgodze. Dla mnie głupie pytanie tak samo moge zadać pytanie "czy warto jeść zupe pomidorową"

I to i to.

Niktszczególny !



Cechą ludzi nie kształconych w danej dziedzinie jest świerzość spojrzenia .
Z drugiej strony nie wydaje mi sie by było to oryginalne .
Myśle , że Epikur nie był by zdziwiony moją definicją .



Rozwój to poprawa sytuacji .
Rozwój cywilizacyjny to poprawa warunków egzystencji członków społeczności .

Pytasz dlaczego wart byc katolikiem?
powiem szczerze,że nigdy nie zastanawiałam się nad tym pytaniem ale postaram się odpowiedziec jak tylko będe mogła. Ja Katoliczka, nawrócona w 2005 roku kiedyś nie myslałam, ze życie bez boga może byc ,, piękne " w inny sposób. Kiedyś były imprezy, alkohol, mysli samobójcze z czasem kiedy to do mojego seca poranionego zapukał Jezus Chrystus wszystko stało sie dla mnie inne, nowe. Jest codzienna modlitwa, która sprawia, ze nawet kiedy mi jest cieżko to mam kogoś komu mogę się wyżalić - Bóg, jest też codzienna Eucharysta, ktora dodaje mi sił i jest lekarstwem jest też spotkanie na Adoracji z Bogiem. Wiem, ze warto jest byc katolikiem, bo to jest inny świat- piekny świat z Bogiem na codzień.

to moze pytanie postawie ja inaczej:
co daje (oprocz przynaleznosci do spolecznosci koscielnej) bycie katolkiem i czym sie rozni od bycia chrzescijaninem wierzacym w Boga przez przynaleznosci do kosciola?