Ca podobny post obrażający ateistów, katolik zostałby z tego forum zbanowany bezpowrotnie....

@Czuowiek. W "Tym" poście nazwałeś Jezusa Chrystusa, naszego chrześcijan Boga, słowami, których nawet nie będę powtarzać.
Brak wiary w Jezusa nie upoważnia do tego i nie jest tu usprawiedliwieniem.

Ps jak dla mnie masz poważne problemy duchowe.

Wybacz mi, ale "przeżycia św. Ojca Pio" to dla mnie albo urojenia chorego psychicznie człowieka, albo kłamstwa.
Nie ma żadnych dowodów na to, że tańczyły przed nim gołe panienki, których postać przybierał diaboł.
Masz to na grane na video, czy jak? Byłeś, widziałeś? Wierzysz i bezkrytycznie przyjmujesz zawsze wszystko, co ci ktoś naopowiada, jeśli ta opowieść dotyczy problematyki Boga i diaboła?

ps. czy za wyrażenie opinii, czym dla mnie są "przeżycia św. Ojca Pio" Soul33 również walnie mi ostrzeżenie?

Taki jest właśnie temat tego zagadnienia: skąd wiesz, że coś, co podawało się za Jezusa, było faktycznie Jezusem, a nie złym demonem, którego celem jest konfliktowanie ludzkości na tle religijnym?

Naprawdę nie wiem, w jaki sposób zapytać wierzących "skąd wiecie, czy Jezus to tak naprawdę nie był zły demon udający syna bożego po to, aby skłócać ludzi na tle religijnym? Skąd wiadomo, czy ten sam demon nie objawił się Mahometowi jako Allah nakazujący zarzynanie niewiernych psów", aby nie użyć słowa "demon" albo "zły duch", albo "coś"...

Jak Twoim zdaniem miałby w tej sytuacji brzmieć "podobny post obrażający ateistów"?

A rozumiesz, że wierzący wierzą, a nie wiedzą?

Nie ma sprawy: "Skąd wierzycie, że Jezus nie był tak naprawdę demonem podszywającym się pod Syna Bożego...".
Ze mną, jak z dzieckiem.

Generalnie wstępnie zawsze zakładam, że ktoś jest tym kimś, za kogo się podaje, a nie kimś, kto się pod tego kogoś podszywa.

I pewnie w codziennych relacjach międzyludzkich takie podejście ma sens i się najczęściej sprawdza.
Ale czy w relacji z istotami "nie z tego świata" ta koncepcja Twoim zdaniem jest aby na pewno słuszna?
Skoro Bóg nie reaguje, gdy ktoś komuś wyrządza zło (a wiemy, że nie reaguje), to czy reagowałby, gdyby ktoś się pod Niego podszywał w celu wyrządzenia zła na skalę globalną?

Skoro sprawdza się na poziomie codziennym, to zakładam, że na innych też się powinna sprawdzać.



Gdybać można dużo i na wszystkie możliwe sposoby. To nie wyłącza zasadności reguły jak wyżej.

Póki co jedyna reguła, jaką proponujesz, to bezwarunkowa i bezrefleksyjna, skrajna łatwowierność odnośnie wszystkiego, co ktoś Ci podaje do uwierzenia. Takie podejście aż się prosi, żeby ktoś je wykorzystał w złych celach.

Ja obserwuję i wyciągam wnioski.
Obserwacja:
1. Bóg nie reaguje, gdy wyrządzane jest zło.
2. Ludzie są ze sobą "od zawsze" skonfliktowani na tle religijnym.
Wnioski:
Być może każdy "jedynie prawdziwy" Bóg, który się objawił danej społeczności (plemieniu), to tak naprawdę jeden i ten sam "zły duch", demon, który działa (bo Bóg nie ingeruje, gdy wyrządzane jest zło) w ten sposób, aby na Ziemi było jak najwięcej "jedynie prawdziwych" religii, co gwarantuje, że ludzkość będzie trwała w nieustannym konflikcie. Albo grupa złych duchów, dążąca wspólnie do utrzymywania ludzkości w konflikcie. Mogły się przecież podzielić zadaniami - jeden mąci w głowie Mahometowi, inny opętał człowieka, którego nazywacie Jezusem...

I teraz jest dość ważne pytanie: czy czyjaś (np. moja) wiara w to, że człowiek, zwany przez was Jezusem, był tak naprawdę od narodzin aż do śmierci opętany przez tego samego demona, który naopowiadał bzdur Mahometowi, jest bardziej, czy mniej uprawniona, niż Wasza wiara w to, że był tym, za kogo się podawał?

I kolejne pytanie, czy macie prawo mówić, że ja Was obrażam, jeśli mówię o tym, w co wierzę, czyli że wierzę w to, że człowiek, zwany przez Was Jezusem, był tak naprawdę od narodzin aż do śmierci opętany przez tego samego demona, który naopowiadał bzdur Mahometowi?

Nic podobnego. To podstawowe założenie dotyczące poznania: że to, co się nam prezentuje jako "jakieś", jest właśnie takie, a nie inne.



Albo po prostu ludzie są omylni i na dodatek nie zawsze kierują się szczytnymi celami (np. poszukiwaniem prawdy). To, w przeciwieństwie do twojej teorii spiskowej, akurat wiadomo na pewno.



Dla mnie - jest mniej uprawniona, gdyż twoje uzasadnienie nie jest przekonujące.



Mamy prawo mówić co nam się podoba, tak jak i ty.

Więc co przemawia za uzasadnieniem, że Jezus faktycznie jest Synem Bożym? Bo tak o sobie powiedział?