Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pt kwi 26, 2024 21:58



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 108 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 8  Następna strona
 Zabijanie niemowląt najlepszą drogą do zbawienia ? 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
jo_tka napisał(a):
Bo to wszystko wymaga uznania że:
- Świat jest zły.
- Życie jest złem, cierpieniem, koszmarem, od którego najlepiej się uwolnić. Taką klatką, z której nie można uciec, bo się wpadnie w jeszcze większy koszmar, na zawsze. Trzeba poczekać, aż mnie wypuszczą.
- Człowiek jest zły.
- Ja jestem zły.

Tymczasem świat jest dobry.

Niezaprzeczaj że na świecie nie ma zła. Ono istnieje i aż przeraża. Włącz wiadomości tam mowa o atakach terrorystycznych, wojnach, bezrobociu, zabójstwach, głodu, gwałtów. Popatrz na naszą scenę polityczną, ile maczania ręki w brudów i walki o stołki podczas gdy ludzie nie mają co garnka włożyć, ile zakładów upada pozostawiając ludzi bez środków do życia. Ile też przemocy w rodzinach, dzieci katowanych przez rodziców, żon krzywdzonych przez mężów. Można mnożyć zło które jest na ziemi.
Istnienie zła na ziemi nie zaprzecza wcale prawdy o Objawieniu Bożym, do ludzkości uwikłanej w zło Bóg wyszedł na przeciw.
Jezus który był niewinny został zabity jak baranek by odkupić świat z grzechu.

jo_tka napisał(a):
Z punktu widzenia religijnego Bóg chce zbawienia wszystkich ludzi. Wszystkich - oznacza bez żadnego, nawet pojedynczego wyjątku

Bóg chce zbawienia wszystkich ludzi, ale szanując wybory człowieka jak sama kiedyś powiedziałaś. Obecnie widać postępującą laicyzacja społeczeństwa, ludzie odrzucają i żyją bez Boga. Wielu ludzi żyje w grzechach ciężkich, a przecież wiesz że gdy ktoś umiera w grzechu ciężkim skazuje się na wieczne potępienie.
jo_tka napisał(a):
Świat został stworzony przez Boga. Wszystko co Bóg stworzył było bardzo dobre. Zatem - jak może być zły, sam w sobie?

Ale mimo wszystko zło jest na świecie i jest skutkiem grzechu pierworodnego. Nie wiemy czemu jest tyle zła na świecie.
[/quote]
jo_tka napisał(a):
Życie jest Bożym darem. Uważasz, że Bóg dał człowiekowi coś złego? Tak złośliwie wysłał go na świat, żeby się pomęczył, zamiast zatrzymać przy sobie?

Gdy czyjeś życie przyjmie formę tak ogromnego cierpienia gorąco by tego pragnął by uwolnić się od tego cierpienia i znaleść się już w Domu Ojca też będziesz na siłę chciała za wszelką cenę utrzymać go przy życiu? Ktoś może bardziej niż życia na ziemi pragnąć bliskości Boga to w ten sposób zadaje się mu cierpienie zostawiając go przy życiu.
jo_tka napisał(a):
Samo życie jest darem. Jest wezwaniem do bliskości z Bogiem już tutaj, na ziemi. I to jest możliwe...

Ale w niebie owa bliskość Boga jest nieporównywalnie pełniejsza niż tu na ziemi
jo_tka napisał(a):
Z punktu widzenia religijnego to życie każdego człowieka należy do Boga. I nikomu nie wolno się w to wtrącać. Bo nikt nie jest od Boga mądrzejszy...

Dobrze, nie wolno zabić człowieka gdyż zakazuje tego V przykazanie.
Czy jednak jesteś o tym przekonana i jesteś pewna prawdy wiary o tym że dusza ludzka jest nieśmiertelna? Takie niemowlę niezależnie czy zostanie zabite czy umrze śmiercią naturalną zostanie uwolnione od złych wpływów tego światu, od grzechu, ono posiada duszę nieśmiertelnę. Zdajesz sobie sprawę że będzie cieszyło się bliskością Boga i radością nieba już od razu, bez cierpienia. Której ktoś żyjąc na ziemi doświadczając cierpienia i zła może tego pragnąć.
Więc aby mnie przekonać w swojej argumentacji uwzględnij jednocześnie V przykazanie i to że dusza ludzka jest nieśmiertelna


Pn maja 08, 2006 17:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Akacjo - ja nie przeczę, że na świecie jest zło. Nie przeczę, że jest cierpienie. Ja tylko i aż stwierdziłam, że świat sam w sobie zły nie jest.

Człowiek może odrzucić Boga. Ale Bóg się na niego nie obrazi. I do końca chce zbawić każdego. Absolutnie i bez żadnych wyjątków.

To co piszesz o utrzymywaniu przy życiu za wszelką cenę... Pamiętam zdanie psycholożki: "Jestem przekonana że samobójca to nie jest człowiek, który nie chce żyć. To człowiek, który nie chce żyć w ten sposób." Nie chce cierpieć.

I to jest naturalne, człowiek który pragnie cierpienia dla samego cierpienia nazywa się masochistą... choć nawet nie, bo nawet masochista czerpie z cierpienia swoistą przyjemność. Choćby rozładowanie negatywnych emocji. Sensem cierpienia jest jego przyjęcie dla jakiegoś dobra. Nie cierpienie samo w sobie. Ale nie w tym rzecz, a w tym, że samobójca zazwyczaj znajduje się - wskutek cierpienia, braku oparcia, tysiąca rzeczy - w sytuacji, w której nie widzi wyjścia. A ono bardzo często istnieje. Ból można przynajmniej zmniejszyć...

Cytuj:
Ktoś może bardziej niż życia na ziemi pragnąć bliskości Boga to w ten sposób zadaje się mu cierpienie zostawiając go przy życiu.

Jeśli ktoś pragnie bliskości Boga, to się nie zabije, bo w tym momencie się od niego oddala. Jak daleko - nie wiesz, ani Ty, ani ja...

A co do tej bliskości... To moje zastanowienie... Eucharystia jest zadatkiem życia wiecznego. To Jan Paweł II. Zadatek nie różni się jakościowo od całości. Różni się jedynie ilościowo... Jeśli ktoś pragnie bliskości Boga, powinien Go szukać przede wszystkim w Eucharystii, a nie za Boga decydować o końcu swojego czy czyjegoś życia.

Akacja - życie wieczne i dusza nieśmiertelna tu nie ma nic do rzeczy. owszem - niemowlę zmarłe zaraz po chrzcie jest zbawione. Cieszy się bliskością Boga. Nie będzie narażone na zło. Ale też nie doświadczy dobra. Założenie, że lepiej byłoby dla niego umrzeć oznacza uznanie, że zło jest silniejsze niż dobro. Oznacza uznanie, że życie nie ma sensu. Że również nasze narodziny nie miały sensu.

Tymczasem Bóg nas chciał - i obdarował nas życiem. Z miłości. Nie dał nam przecież zła. Dał nam wszelkie dobro - cały świat przez siebie stworzony - dał nam innych ludzi - dał naszą własną drogę, na której możemy to dobro pomnażać i nieść innym. Dał nam w końcu Siebie w Eucharystii jako pokarm, jako przedsmak tego, co chce nam dać później.

To nie jest tak, że Bóg zmusił Cię do narodzenia się, żeby Cię umęczyć na tym świecie (i popatrzeć sobie, jak się męczysz) - a jak już będziesz wystarczająco wymęczona, to Ci tę mękę wynagrodzi w niebie... Przepraszam - ale to jest anty-Bóg, nie Bóg w którego wierzę.

Olfik - cały czas gubisz dwie rzeczy. Ufność w miłość Boga do człowieka i wspólnotę ludzką. Człowiek nie jest pojedynczą istotą w świecie - człowiek żyje we wspólnocie, czy jak mówią czasem "człowiek jest zwierzęciem stadnym". Jakby nie mówić - jest tu na ziemii dlatego, że sam jest kochany, ale i jest tu dla innych. Kochanych przez Boga dokładnie tak samo. Bo bardziej się nie da. Bóg kocha wszystkich maksymalnie.

Człowiek jest na ziemi po to by dawać - i z dawania czerpać szczęście. Człowiek ma być na ziemi tak blisko Boga, jak to tylko możliwe - i nie ze strony Boga są tu przeszkody, tylko leżą w woli człowieka. Zabijając kogokolwiek odbierasz jemu szanse na życie tu, na ziemi. Na szczęście tu, na ziemi. Zadajesz ból tym, którzy go kochali. Być może ten ból może stać się przeszkodą w drodze do Boga - tego nie wiesz... Zadajesz ból - choć o tym czasem nie wiedzą - tym, którym miał podać rękę, a nie podał, bo umarł wcześniej. Krzywdzisz jego - i krzywdzisz świat.

I jeszcze o celu i środkach. Bóg nie tworzy zła, żeby się nim posłużyć. Bóg nie potrzebuje zła. Ale wykorzystuje je i sprawia, że może z niego wyniknąć dobro. Tylko tyle i aż tyle. Człowiek mówiąc o uświęcaniu środków mówi o pomnażaniu zła w tym celu, żeby uzyskać coś, co uważa za dobro. Koszmarna pokusa - nie wiem, czy to nie największe de facto źródło zła na świecie. To robione "dla przyszłego dobra" :?

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Pn maja 08, 2006 22:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49
Posty: 453
Post 
jo_tka napisał(a):
Akacja - życie wieczne i dusza nieśmiertelna tu nie ma nic do rzeczy. owszem - niemowlę zmarłe zaraz po chrzcie jest zbawione. Cieszy się bliskością Boga. Nie będzie narażone na zło. Ale też nie doświadczy dobra.

A przy Bogu nie uswiadczy dobra? Cieszenie sie z bliskosci Boga to nie jest dobro? Ja myslalem, ze zbawienie to wlasnie doswiadczenie dobra i to maksymalnego.

jo_tka napisał(a):
Założenie, że lepiej byłoby dla niego umrzeć oznacza uznanie, że zło jest silniejsze niż dobro. Oznacza uznanie, że życie nie ma sensu. Że również nasze narodziny nie miały sensu.

No to czemu z tego calego zbawiania wynika, ze jednak zycie nie ma sensu? Ze prawdziwy sens ma zycie tylko z Bogiem, a tego i tak dopiero po smierci doswiadczysz.

jo_tka napisał(a):
To nie jest tak, że Bóg zmusił Cię do narodzenia się, żeby Cię umęczyć na tym świecie (i popatrzeć sobie, jak się męczysz) - a jak już będziesz wystarczająco wymęczona, to Ci tę mękę wynagrodzi w niebie... Przepraszam - ale to jest anty-Bóg, nie Bóg w którego wierzę.

Ja jestem ciekaw w jakiego wierzysz i staram sie do tego dojsc, ciezko idzie ale powoli moze dojdziemy :) Mam tylko nadzieje, ze nie bedzie sprzeczny z faktami.

jo_tka napisał(a):
Olfik - cały czas gubisz dwie rzeczy. Ufność w miłość Boga do człowieka i wspólnotę ludzką. Człowiek nie jest pojedynczą istotą w świecie - człowiek żyje we wspólnocie, czy jak mówią czasem "człowiek jest zwierzęciem stadnym". Jakby nie mówić - jest tu na ziemii dlatego, że sam jest kochany, ale i jest tu dla innych. Kochanych przez Boga dokładnie tak samo. Bo bardziej się nie da. Bóg kocha wszystkich maksymalnie.

Nie gubie, przeciesz pisalem, ze chodzi o zabicie wszystkich wiec wszyscy dostapia zbawienia i beda tam razem sie cieszyc z siebie i dodatkowo z obecnosci Boga (nie mowiac juz o obecnosci bliskich, ktorzy zmarli wczesniej). No ja wciaz widze tu same zalety, nie dosc, ze wieksze szczescie niz na Ziemi to jeszcze dodatkowi ludzie i Bog do milowania.

jo_tka napisał(a):
Człowiek jest na ziemi po to by dawać - i z dawania czerpać szczęście. Człowiek ma być na ziemi tak blisko Boga, jak to tylko możliwe - i nie ze strony Boga są tu przeszkody, tylko leżą w woli człowieka. Zabijając kogokolwiek odbierasz jemu szanse na życie tu, na ziemi. Na szczęście tu, na ziemi. Zadajesz ból tym, którzy go kochali. Być może ten ból może stać się przeszkodą w drodze do Boga - tego nie wiesz... Zadajesz ból - choć o tym czasem nie wiedzą - tym, którym miał podać rękę, a nie podał, bo umarł wcześniej. Krzywdzisz jego - i krzywdzisz świat.

Znowu powtarzam, mi chodzilo o ukatrupienie wszystkich a nie jednego, wiec wszyscy od razu sa zbawieni i ciagle sa razem, tyle, ze o wiele blizej Boga. Rozumiem, ze w zaswiatach tez mozna czerpac szczescie z dawania, wiec straty nie ma. To troche przypomina taka sytuacje - zabieramy wszystkim ludziom marne grosze ktore maja (szczescie na Ziemi) ale w zamian dajemy karte kredytowa z nieograniczona gotowka (nieskonczone szczescie w zaswiatach). Kto by tak nie chcial? :)

jo_tka napisał(a):
I jeszcze o celu i środkach. Bóg nie tworzy zła, żeby się nim posłużyć. Bóg nie potrzebuje zła. Ale wykorzystuje je i sprawia, że może z niego wyniknąć dobro. Tylko tyle i aż tyle.

No a ja o czym pisze? 1 czlowiek zabija wszystkich innych aby ich przyblizyc do Boga, czyli uzywa zla z ktorego wynika dobro wszystkich zabitych ludzi dostepujacych zbawienia. No chyba, ze zbawienie dobrem nie jest, ale ja sie nie znam.

jo_tka napisał(a):
Człowiek mówiąc o uświęcaniu środków mówi o pomnażaniu zła w tym celu, żeby uzyskać coś, co uważa za dobro. Koszmarna pokusa - nie wiem, czy to nie największe de facto źródło zła na świecie. To robione "dla przyszłego dobra" :?

Czesto tak jest, szczegolnie wtedy jesli to 'dobro' jest zludne. Dla tego jestem ciekaw, czemu z powaznego potraktowania religi wynika, ze takie cos jest najlepszym wyjsciem?
Oczywiscie nie mozna w tym przesadzac, bo wyklniemy dentystow ktorzy przynosza zlo poprzez wiercenie w zebie dla przyszlego dobra jakim jest zachowanie tego zeba ;)

PS
Mam nadzieje ze nie czyta naszych wywodow jakis radykal, gotowy faktycznie pare atomowek dla zbawienia swiata zdetonowac ;)


Pn maja 08, 2006 23:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
[ręce opadają od powtarzania ;) ]
Olfik :)

1. W chwili chrztu rozpoczyna się Twoje życie z Bogiem i dla Boga. Myślę, że jedyną barierą dla Jego Łaski - jego miłości i bliskości jest nasza wola. Bo nawet nie grzech - On go zgładził. I każdy przebaczy temu, kto żałuje...

To nie jest tak, że Bóg nam dał tylko jakiś surogat na wabia. W końcu dał nam Siebie...

Wniosek - życia z Bogiem mogę doświadczyć tu, na ziemi. I doświadczam. O tyle, o ile pozwolę Mu wejść w moje życie i je przemienić. Nie muszę czekać na śmierć, by z Nim być. Oczywiście - po śmierci to bycie będzie pełne, bez żadnych przeszkód i wieczne... Nie będzie zła, nie będzie cierpienia, nie będzie bólu...

To co piszę, nie jest umniejszaniem Nieba... Sama sobie uświadamiam, jak wielki dar otrzymaliśmy w Eucharystii... Może w tym jest rzecz - że tego nie dostrzegamy? I stąd takie pomysły?

2. Kwestia wymiaru wspólnotowego:
Warunki tej "koncepcji", którą omawiamy, są następujące:
a) każdy zabijany musi być w stanie Łaski uświęcającej (czego nie wiesz i nigdy wiedzieć nie będziesz);
b) należałoby zabić wszystkich na raz (wyobraź sobie matkę, której "w imię Boga" zabito dziecko - zdziwisz się, jeśli od Boga odejdzie? bo ja nie) - zatem należałoby zabić ją razem z dzieckiem, żeby nie cierpiała... (na marginesie - zostaje problem punktu pierwszego, bo w ten sposób wszyscy ludzie równocześnie musieli by ten warunek spełniać);
c) choćby (co już jest nierealne) to się spełnić udało zostajesz Ty sam - i nie ma kto zabić Ciebie... a jeśli wszyscy to i Ty, prawda? Samobójstwo w grę nie wchodzi, żal też nie - bo przecież wg siebie zrobiłeś "dobro"... Co z Tobą? :(

Trochę to przypomina samobójstwo rozszerzone. Czyli np samotną matkę, która popełnia samobójstwo, przedtem dusząc trójkę swoich dzieci "zeby nie były sierotami i nie cierpiały, jak mnie zabraknie"... Tylko rozszerzone na cały świat i z wymyślną motywacją...

3. Napisałam:
Cytuj:
Bóg nie tworzy zła, żeby się nim posłużyć.

Ty mówisz:
Cytuj:
czlowiek zabija wszystkich innych aby ich przyblizyc do Boga, czyli uzywa zla z ktorego wynika dobro

Człowiek w tym momencie nie używa. Dokonuje zła. Zabija. Stawia siebie ponad Bogiem. Odbiera życie. Te zabójstwa nie istnieją niezależnie od zabójcy. I na tym polega różnica.

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt maja 09, 2006 0:03
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
olfik napisał(a):
jo_tka napisał(a):
Ale też nie doświadczy dobra.


A przy Bogu nie uswiadczy dobra? Cieszenie sie z bliskosci Boga to nie jest dobro? Ja myslalem, ze zbawienie to wlasnie doswiadczenie dobra i to maksymalnego.
[/quote]
No właśnie a przy Bogu nie doświadczy dobra? Zbawienie to nie jest doświadczenie największego dobra jakie może spotkać człowieka. Ja też myślałam że zbawienie to największy dar jaki Bóg może dać człowiekowi.

jo_tka napisał(a):
Akacja - życie wieczne i dusza nieśmiertelna tu nie ma nic do rzeczy. owszem - niemowlę zmarłe zaraz po chrzcie jest zbawione. Cieszy się bliskością Boga. Nie będzie narażone na zło.

To jest bardzo istotne.Nie myśl już o tym zabijaniu a pomyśl co dzieje się z duszą człowieka po śmierci. Taka dusza niemowlęcia jest niewinna, czysta, wolna od grzechu idzie prosto do Nieba w objęcia dobrego Boga. A pomyśl o ludziach żyjących w świecie którzy ciężko grzeszą, dość łatwo jest w dzisiejszym świecie zgrzeszyć ale uważasz że struktury społeczne i nacisk otoczenia nie zmniejszają odpowiedzialności, wyobraź sobie że taka osoba umiera co dzieje się z jej duszą, na wieki będzie oddzielona od Boga żyjąc w nieustannych mękach. I o to tu właśnie chodzi. To że nie można zabić niemowlęcia nie zmienia tego faktu, że patrząc z tego wynika że lepiej umrzeć niemowlęciu.
jo_tka napisał(a):
Założenie, że lepiej byłoby dla niego umrzeć oznacza uznanie, że zło jest silniejsze niż dobro. Oznacza uznanie, że życie nie ma sensu. Że również nasze narodziny nie miały sensu.

Może i lepiej byłoby wcześniej umrzeć dla człowieka który strasznie upadł. Już Jezus powiedział o Judaszu, że lepiej byłoby dla człowieka gdyby się nie narodził.

jo_tka napisał(a):
Tymczasem Bóg nas chciał - i obdarował nas życiem.

Obdarował nas życiem, pragnął istnienia człowieka, ale chciał by człowiek zył z Nim na wieki. Więc życie z Bogiem w niebie jest głównym celem życia człowieka do ktorego dąży żyjąc na ziemi. A ja mam takie wrażenie że dla Ciebie życie na ziemi jest wartością samą w sobie, większą niż zbawienie które ma być głównym celem życi człowieka.
jo_tka napisał(a):
Dał nam w końcu Siebie w Eucharystii jako pokarm, jako przedsmak tego, co chce nam dać później. .

A dlaczego tylko przedsmak a pełnię życia da póżniej? Dlaczego Bóg nie chce od razu dać pełni życia i szczęścia przy Sobie? Dlaczego musimy żyć niejako dwuetapowo. Najpierw tu na ziemi, doświadczając bólu, zła i cierpienia, potem umrzeć, co trudne jest dla każdego człowieka, a dopiero potem da pełnię radości przy Sobie w Niebie.

jo_tka napisał(a):
To nie jest tak, że Bóg zmusił Cię do narodzenia się, żeby Cię umęczyć na tym świecie (i popatrzeć sobie, jak się męczysz) - a jak już będziesz wystarczająco wymęczona, to Ci tę mękę wynagrodzi w niebie... Przepraszam - ale to jest anty-Bóg, nie Bóg w którego wierzę.

To dlaczego Bóg dopuszcza cierpienie w życiu na ziemi. Dlaczego nie może uwolnić człowieka od cierpienia tu na ziemi. Dlaczego dopiero przejście do drugiego życia w niebie uwalnia człowieka od tego cierpienia.
jo_tka napisał(a):
Jeśli ktoś pragnie bliskości Boga, to się nie zabije, bo w tym momencie się od niego oddala. Jak daleko - nie wiesz, ani Ty, ani ja...

Choć będzie tęsknił za Bogiem nie może się zabić. Coś będzie trzymało go przy życiu, by pozostać wiernym Bogu.
Nie podam dokładnego cytatu, ale s. Faustyna pisała o swej ogromnej tęsknocie za Bogiem, że życie na ziemi przeszkadza jej w osiągnięciu upragnionego zjednoczenia z Bogiem i dopiero śmierć uwolniła by ją od tego.
Jan Paweł II głosił o ochronie życia od poczęcia do naturalnej śmierci. Gdy umierał nie chciał by przewioziono go do szpitala, nie stosowano uporczywej terapii jedynie respirator podtrzymywał go przy życiu. Pamietam coś ze świadectwa osoby który były przy nim, że było widać ogromne cierpienie na twarzy, gdy to ten respirator podtrzymywał go przy życiu, był już niejako w tym drugim świecie, bardzo pragnął być już przy Nim ale życie na ziemi go od tego oddzielało i wyrządzało mu cierpienie i wyrzekł te ostatnie słowa "Pozwólcie mi wrócic do Domu Ojca". I przy śmierci twarz się rozpłomieniła.

Widać tutaj że utrzymywanie za wszeką cenę człowieka przy życiu jest zadawaniem mu cierpienia i bólu gdy człowiek pragnie znaleść się w Domu Ojca. To że nie możemy komuś ulżyć w cierpieniu, to wydaje się wręcz brakiem miłosierdzia czy humanitornością gdy wiemy że śmierć jest uwolnioniem od cierpienia, a po niej jest Niebo, pełnia radości, szczęścia u Boga. Tego może ludzie nie uświadamiają sobie myśląc o ratowaniu życia ludzkiego, które dla nich jest nadrzędną wartością a istnieje oprócz tego jeszcze coś ważniejszego zbawienie duszy.


Wt maja 09, 2006 4:41
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
[...] - ten fragment powędrował do sąsiedniego tematu :) - autopoprawka

Akacjo - owszem, życie na ziemi uważam za wartość. Nie jako przeciwstawioną zbawieniu i życiu wiecznemu, nie jako taką samą nawet - ale jednak wartość. Wartość nie tylko jako drogę do życia wiecznego - taki ciemny i trudny korytarz do jasności - bo inaczej nie ma sensu nasze istnienie. Inaczej nie ma sensu stworzenie.

Argument najprostszy jest jeden:
Bóg nas kocha. Założenie takie, jak w moim poście wyżej, czyni z Boga okrutnika, którego bawi nasze cierpienie, a zbawienie jest w nim zapłatą za cierpienia, nie łaską. To z całą pewnością nie jest Bóg Ewangelii...

Bóg nas kocha. On nam dał życie. On nas tutaj chce. A on daje tylko dobro.

Zobacz, że inaczej sama zadajesz pytanie, dlaczego?
Cytuj:
Dlaczego Bóg nie chce od razu dać pełni życia i szczęścia przy Sobie? Dlaczego musimy żyć niejako dwuetapowo. Najpierw tu na ziemi, doświadczając bólu, zła i cierpienia, potem umrzeć, co trudne jest dla każdego człowieka, a dopiero potem da pełnię radości przy Sobie w Niebie.

Odpowiedź - jesli wierzysz w Jego miłość - może być tylko jedna, dając Ci życie tutaj, na ziemi, daje Ci dobro. Inaczej wychodzi to co wyżej...

Dlaczego przedsmak? Może dlatego, żebyśmy zapragnęli pełni? Bo to, co odpycha od jedności, bliskości z Bogiem, jest nasza wola - nasz grzech? Czy to, że to jest przedsmak, jest skutkiem ograniczonej Łaski, czy czasem nie naszej woli, która się bliskości sprzeciwia?

Czy Jezus był w mniejszej bliskości z Ojcem tu, na ziemi? Gdy narodził się człowiekiem? W Nim tę bliskość możemy mieć zawsze. Jeśli chcemy. Nie ma żadnej innej bariery poza naszą wolą, bo nawet odwieczna bariera - grzech - został zniszczony ostatecznie.

I może trzeba tak zatęsknić, żeby nasze pragnienia w końcu stały się jednym z Jego pragnieniami. Im częściej Go doświadczasz w Eucharystii, tym bardziej Go pragniesz - tym dalsza jesteś od grzechu. Walka z grzechem bez Boga jest bez sensu - to się żadnemu człowiekowi nie udało. Nie można sie zbawić samemu. Ale Bóg może Ci dać serce, które z każdym dniem coraz mniej będzie chciało grzeszyć. To On zniszczył grzech - nie człowiek...

I do uporczywej terapii... To jest druga strona medalu - trzymanie się życia za wszelką cenę, zmuszanie do życia. Z braku zaufania do Boga? Z braku miłości? Ze strachu przed bólem i brakiem najbliższej osoby? Między eutanazją a uporczywą terapią jest cienka czerwona linia... A różnica leży przede wszystkim w intencjach i zaufaniu Bogu...

Cytowałam Świętego Pawła. On czekał na niebo. Pragnął go. Tego największego dobra. Najpełniejszego, bez braków, bez końca. A jednak nie odrzucił tego, co na ziemi, wiedział też, że jest potrzebny. I życiem i śmiercią uwielbiał Chrystusa. Mimo że kiedyś sam powiedział:
Cytuj:
Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro: bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie. Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę. Jeżeli zaś czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który we mnie mieszka. [...]

Ale też zobacz dalej - o źródłach wyzwolenia:
Cytuj:
Nieszczęsny ja człowiek! Któż mnie wyzwoli z ciała, [co wiedzie ku] tej śmierci? Dzięki niech będą Bogu przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego!


Akacjo - jakim znakiem jest dla świata człowiek, który chodzi i jęczy, że żyje na ziemi, bo nie może być z Bogiem? Który odrzuca Jego dary, jako nieważne i za małe, bo kiedyś są obiecane większe, tylko trzeba do nich dotrwać? Który od świata ucieka, bo przecież może zgrzeszyć, zamiast ten świat zmieniać?

Od grzechu nie uwalnia ucieczka. Od siebie, od własnego serca, uciec się nie da - chyba że właśnie w samobójstwo, więc w grzech. Od grzechu uwalnia tylko Bóg.

Jak daleko od takiej postawy do postawy Świętego Pawła? Przypomnę:
Cytuj:
Lecz jak zawsze, tak i teraz, z całą swobodą i jawnością Chrystus będzie uwielbiony w moim ciele: czy to przez życie, czy przez śmierć. Dla mnie bowiem żyć - to Chrystus, a umrzeć - to zysk. Jeśli bowiem żyć w ciele - to dla mnie owocna praca. Co mam wybrać? Nie umiem powiedzieć. Z dwóch stron doznaję nalegania: pragnę odejść, a być z Chrystusem, bo to o wiele lepsze, pozostawać zaś w ciele - to bardziej dla was konieczne. A ufny w to, wiem, że pozostanę, i to pozostanę nadal dla was wszystkich, dla waszego postępu i radości w wierze, aby rosła wasza duma w Chrystusie przez mnie, przez moją ponowną obecność u was.

Św Paweł nie pisze, że pragnie tylko jednego - Nieba dla siebie - ale że też jego pragnieniem jest pozostawanie w ciele dla dobra tych, do których został posłany. I ufając Bogu - to drugie wybiera. Na to drugie się zgadza. Na pewno nie ma w tym tekście zgryźliwości i goryczy, że mu ci wszyscy umiłowani bracia przeszkadzają w szybkim dojściu do Ojca...

To prawda - czeka na nas wielkie (największe, jakie być może) i wieczne dobro. To, co jest możliwe na ziemi, jest jak okruch wielkiego tortu - może tak... Ale to, co jest nam dane, to życie, nie jest tylko ciemnym korytarzem...

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt maja 09, 2006 7:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19
Posty: 12722
Post 
Brakujące posty są tutaj

_________________
Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony


Wt maja 09, 2006 18:41
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz sie 12, 2004 15:17
Posty: 1998
Post 
jo_tka napisał(a):
Akacjo - owszem, życie na ziemi uważam za wartość. Nie jako przeciwstawioną zbawieniu i życiu wiecznemu, nie jako taką samą nawet - ale jednak wartość. Wartość nie tylko jako drogę do życia wiecznego - taki ciemny i trudny korytarz do jasności - bo inaczej nie ma sensu nasze istnienie. Inaczej nie ma sensu stworzenie.

Życie na ziemi jest wartością. I zostanie ono zamienione w życie wieczne. Będziemy istnieli na wieki. Ale ważne jakie ono będzie: i te życie na ziemi i życie wieczne, by nie cierpieć na ziemi ani nie skazać się na wieczne męki w wieczności.

Co dzieje po śmierci, ciemny korytarz po którym widać jasnośc? Jak po śmierci mamy świadomość istnienia to jak można mówić, że umarliśmy albo że ktoś odebrał nam życie skoro nadal żyjemy?
jo_tka napisał(a):
Zobacz, że inaczej sama zadajesz pytanie, dlaczego?
Cytuj:
Dlaczego Bóg nie chce od razu dać pełni życia i szczęścia przy Sobie? Dlaczego musimy żyć niejako dwuetapowo. Najpierw tu na ziemi, doświadczając bólu, zła i cierpienia, potem umrzeć, co trudne jest dla każdego człowieka, a dopiero potem da pełnię radości przy Sobie w Niebie.

Odpowiedź - jesli wierzysz w Jego miłość - może być tylko jedna, dając Ci życie tutaj, na ziemi, daje Ci dobro. Inaczej wychodzi to co wyżej...

Dlaczego przedsmak? Może dlatego, żebyśmy zapragnęli pełni? Bo to, co odpycha od jedności, bliskości z Bogiem, jest nasza wola - nasz grzech? Czy to, że to jest przedsmak, jest skutkiem ograniczonej Łaski, czy czasem nie naszej woli, która się bliskości sprzeciwia?

Żyjemy na ziemi i Bóg daje przedsmak tego co będzie w przyszłym życiu. Ale dlaczego będąc Wszechmogący nie usunie od razu całego zła i cierpienia, dlaczego musimy cierpieć i doświadczać zła i w końcu umrzeć by znaleść się w innym świecie?
Czy Bóg nie mógłby uczynić byśmy teraz żyli na ziemi jak w raju? Lub obecnie żyli w niebie jak aniołowie? Byśmy nie doświadczali zła i cierpienia.
jo_tka napisał(a):
Czy Jezus był w mniejszej bliskości z Ojcem tu, na ziemi? Gdy narodził się człowiekiem? W Nim tę bliskość możemy mieć zawsze. Jeśli chcemy. Nie ma żadnej innej bariery poza naszą wolą, bo nawet odwieczna bariera - grzech - został zniszczony ostatecznie.

Tylko tym co utrudnia i przeszkadza w bliskości Boga jest to gdy widzimy co dzieje się otoczeniu wokół siebie, nie wiem jak to określić, laicyzacja, odrzucenie Boga, zło wokoł nas itp.
jo_tka napisał(a):
I do uporczywej terapii... To jest druga strona medalu - trzymanie się życia za wszelką cenę, zmuszanie do życia. Z braku zaufania do Boga? Z braku miłości? Ze strachu przed bólem i brakiem najbliższej osoby? Między eutanazją a uporczywą terapią jest cienka czerwona linia... A różnica leży przede wszystkim w intencjach i zaufaniu Bogu...

Więc Bóg jak Pan życia i śmierci może kogoś uwolnić od cierpienia dając mu śmierć. Ale czlowiek nie może odebrać nikomu życia.
Wydaje mi się jednak że można pragnąć własnej śmierci jako uwolnienia od cierpienia i przejścia do przyszłego życia. Ale jednocześnie trzeba starać się wykorzystać jak najlepiej dany na ziemi czas i Bóg powoła do Siebie kiedy sam to uzna.
jo_tka napisał(a):
Akacjo - jakim znakiem jest dla świata człowiek, który chodzi i jęczy, że żyje na ziemi, bo nie może być z Bogiem? Który odrzuca Jego dary, jako nieważne i za małe, bo kiedyś są obiecane większe, tylko trzeba do nich dotrwać? Który od świata ucieka, bo przecież może zgrzeszyć, zamiast ten świat zmieniać?

Gdy człowiek jest przygnieciony przez życie, codzienność jest trudna, bolesna i szara to już lepiej jak w swej bezsilności woła do Boga niż gdyby miał udawać silnego, samowystarczalnego, potrafiącego walczyć i zwyciężać, umiejącego obracać się w tym życiu skoro doszedł by w końcu do wniosku że Bóg do życia jest mu niepotrzebny.


Wt maja 09, 2006 19:36
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36
Posty: 108
Post 
chore pytanie ponieważ:
po pierwsze - nie zabijaj!!
po drugie - Bóg daje życie aby człowiek je w pełni przeżył, źle czy dobrze...
po trzecie - tylko Bóg decyduje kiedy dać życie i kiedy odebrać
po czwarte -...pójście na łatwizne...zresztą to jest nasza cecha...

_________________
.....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.


Wt maja 09, 2006 20:02
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21
Posty: 2617
Post 
Wiesz, jeśli wszystko może się skończyć wieczną torturą w piekle, to jednak pójście na łatwiznę jest w pełni usprawiedliwione i słuszne.

_________________
Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj


Wt maja 09, 2006 20:21
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36
Posty: 108
Post 
akacja napisał(a):
Żyjemy na ziemi i Bóg daje przedsmak tego co będzie w przyszłym życiu. Ale dlaczego będąc Wszechmogący nie usunie od razu całego zła i cierpienia, dlaczego musimy cierpieć i doświadczać zła i w końcu umrzeć by znaleść się w innym świecie?
Czy Bóg nie mógłby uczynić byśmy teraz żyli na ziemi jak w raju? Lub obecnie żyli w niebie jak aniołowie? Byśmy nie doświadczali zła i cierpienia.


Nie...
To jest pojście na łatwizne.
Pamiętaj...że na ziemi był kiedyś raj...i Bóg dał człowiekowi wolną wole.
Lecz człowiek od Boga się odwrócił, stał się "Bogiem" dla samego siebie...i na świat wtargnął grzech, a za grzechem śmierć. JEDYNYM sposobem na usunięcie grzechu jest MIŁOŚĆ I CIERPIENIE. Największym na to dowodem jest tajemnica zbawienia...Jezus niczego nie winien, pokonał wszystkie grzechy tego świata i śmierc TYLKO I JEDYNIE MIŁOŚCIĄ I CIERPIENIEM... Tak jak Jezus umarł za wszystkich i za wszystkie nasze grzechy tak i my umrzemy za nasze grzechy i za Jezusa...
Odpowiedz sobie teraz... czy była inna możliwość odkupienia wszelkich grzechów niż przez okrutną śmierć i miłość? Czy niedało by się poprostu powiedziec, grzechy uleciały idziemy wszyscy odrazu do nieba... Odpowiedż: NIE. Grzech trzeba zwalczać, zwalczac cierpieniem i miłością, ponieważ grzech który trwa, trwać będzie i POTĘGOWAĆ. Nienawiść rodzi nienawiść. A tylko od nas zależy którą wybiorę droge...mamy wolną wole!!

_________________
.....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.


Wt maja 09, 2006 20:38
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49
Posty: 453
Post 
cichy napisał(a):
Pamiętaj...że na ziemi był kiedyś raj...i Bóg dał człowiekowi wolną wole.
Lecz człowiek od Boga się odwrócił, stał się "Bogiem" dla samego siebie...i na świat wtargnął grzech, a za grzechem śmierć. [...]


A kto to cierpienie wpuscil? Kto wpuscil choroby, naturalne kataklizmy itp? Przeciez w czlowieku tyle zla, ze wszelkie choroby potrzebne nie sa, sami sie gnebimy wystarczajaco. Czyzby jednak Bog stwierdzil, ze jednak troche cierpienia nam dolozy, tak z glebi serca i w ramach milosci? :)


Wt maja 09, 2006 20:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36
Posty: 108
Post 
Incognito napisał(a):
Wiesz, jeśli wszystko może się skończyć wieczną torturą w piekle, to jednak pójście na łatwiznę jest w pełni usprawiedliwione i słuszne.


zabójstwo jest usprawiedliwieniem i jest słuszne? NIC NIE USPRAWIEDLIWIA ZABÓJSTWA!!

pozatym...rodzą się mordercy, a przeciesz Bóg już przed ich narodzinami wie jak oni będą żyli...mimo tego daje im życie...

_________________
.....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.


Wt maja 09, 2006 20:47
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn mar 21, 2005 15:36
Posty: 108
Post 
-olfik- napisał(a):
cichy napisał(a):
Pamiętaj...że na ziemi był kiedyś raj...i Bóg dał człowiekowi wolną wole.
Lecz człowiek od Boga się odwrócił, stał się "Bogiem" dla samego siebie...i na świat wtargnął grzech, a za grzechem śmierć. [...]


A kto to cierpienie wpuscil? Kto wpuscil choroby, naturalne kataklizmy itp? Przeciez w czlowieku tyle zla, ze wszelkie choroby potrzebne nie sa, sami sie gnebimy wystarczajaco. Czyzby jednak Bog stwierdzil, ze jednak troche cierpienia nam dolozy, tak z glebi serca i w ramach milosci? :)


przeczytaj dokładnie to co zacytowałeś... tam znajdziesz odpowiedź, ale trzeba myśleć troche...

_________________
.....oni wiedzieli tylko o męce, krzyżu i złożeniu do grobu, a nic nie wiedzieli o zmartwychwstaniu, zwycięstwie i życiu. Często się zdarza, że wiesz wiele o Twoich cierpieniach i porażkach a nie zdajesz sobie sprawy czego Bóg naprawdę dokonuje w Tobie.


Wt maja 09, 2006 20:49
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn maja 08, 2006 10:49
Posty: 453
Post 
cichy napisał(a):
przeczytaj dokładnie to co zacytowałeś... tam znajdziesz odpowiedź, ale trzeba myśleć troche...


No to skoro jestem takim glabem to mnie Mistrzu oswiec, czemu skapisz swego geniuszu nam, maluczkim?

Choroby to dzielo czlowieka? Ja nie wiedzialem, ze czlowiek potrafil wynalesc choroby, czyzbym niedocenial naukowcow w dawnych czasach? :)


Wt maja 09, 2006 20:56
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 108 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 8  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL