kościół błogosławi ludzi którzy zabijają i narzędzia zbrodni
Autor |
Wiadomość |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
filippiarz napisał(a): SweetChild napisał(a): filippiarz napisał(a): Ja uważam wojnę za niezgodną z sensem wiary chrześcijańskiej. Natomiast nikomu nie zakażę iść do wojska. Ktoś wychowany w katolickim duchu idąc dumnie na wojnę, bronić ojczyzny nie ma świadomości tego co czyni więc nie grzeszy. Przyznaję, że kłóci się to ze słowami Jezusa o nadstawianiu drugiego policzka... Ale i błogosławił żonierzy, nakazując im wykonywać rozkazy oraz powstrzymać się od okrucieństwa i zbędnego zabijania.  Krk naucza, że wojna obronna jest OK, więc katolik broniący kraju zabija "w dobrej wierze", przekonany o słuszności swoich czynów. Do grzechu potrzebne są złe intencje...
Ano  Pokojowo chciałem przyznać Ci rację, że są podstawy, aby uważać wojnę za niezgodną z sensem wiary chrześcijańskiej 
|
Śr lis 08, 2006 15:12 |
|
|
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Cytuj: Wojna jest działaniem polityczno, strategiczno, taktycznym zmierzającym do osiągnięcia (bądź zachowania) określonych zdobyczy materialno-strategicznych.
Jeśli miałaby to być wojna o zysk - nie jest uzasadniona.
Jeśli byłaby to wojna obronna - może taką być, jeśli nie ma innych środków obrony.
Najkrócej.
Człowiek ma prawo do życia. Każdy. I nie widzę powodu, żeby stawiać prawo do życia napastnika ponad prawem do życia napadniętego. Oczywiście napadnięty ma prawo zdecydować, że takim kosztem nie będzie swojego życia bronił. Ale taką decyzję może podjąć on sam. Wyłącznie.
Napadający decydując się na pewne działania podejmuje ryzyko. Ma wybór. Napadnięty nie. I nie musi cenić życia napastnika bardziej niż swojego.
A biorąc pod uwagę, że jesteśmy za siebie współodpowiedzialni...
PS. Zabijać w partyzantce można a wchodząc z wojskiem "z zewnątrz" nie? Niby dlaczego? Państwo nie jest ponad człowiekiem, człowiek nie jest własnością do państwa, w którym mieszka.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
Śr lis 08, 2006 16:59 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
jo_tka napisał(a): Cytuj: Wojna jest działaniem polityczno, strategiczno, taktycznym zmierzającym do osiągnięcia (bądź zachowania) określonych zdobyczy materialno-strategicznych. Jeśli miałaby to być wojna o zysk - nie jest uzasadniona. Jeśli byłaby to wojna obronna - może taką być, jeśli nie ma innych środków obrony. Przecież wojna obronna też jest wojną o zysk. Obrona status quo, terytorium, stylu życia - wszystko to jest zyskiem, wojna obronna jest obroną tych zysków - wartości materialnych i ideologicznych niezwiązanych z wiarą. Tylko co chrześcijaninom po "stulu życia"? Albo dlaczego niby tak ważna jest przynależność państwowa miasta w którym mieszkają? Albo, że się zmieni administracja, bądż ustrój państwa? Co to zmienia w ich wierze i drodze do zbawienia? Niby, że mniej wygodnie? Bo poprzedni rząd był "nasz" a ten już nie? Bo chorągiewka w ziemi ma inne barwy niż wcześniej? - przecież to nie ma znaczenia. Mylisz wojnę z fizyczną napaścią, z fizycznym atakiem człowieka na człowieka. Aktualnie wojny mają na celu przejęcie władzy, narzucenie ustroju, ideologi, wolnego rynku, itp. Nikomu już nie zależy na wybijaniu ludności. Przy obronie życia, oczywiście, jak najbardziej każdy ma prawo do obrony. Jednak przy aktualnych technikach walki - ofiary w ludziach są właśnie wynikiem prowadzenia wojny obronnej, próbie panowania nad zdobytymi zyskami. Kapitulacja kończy działania wojenne. jo_tka napisał(a): Najkrócej. Człowiek ma prawo do życia. Każdy. I nie widzę powodu, żeby stawiać prawo do życia napastnika ponad prawem do życia napadniętego. Mówimy o wojnie. Ewentualnego wrogiego żołnierza przed którym mogłabyś się bronić zobaczyłabyś prawdopodobnie dopiero po zakończeniu działań wojennych. Bardziej prawdopodobne jest, że napastnikiem który Ci zagrozi nie będzie wrogi żołnierz, tylko twój "ziomal" który wyskoczy na mały szaber, korzystając z okazji, że służby obronne zginęły w walce (wojnie obronnej) lub zostały wzięte do niewoli... A wtedy będziesz tego "wrogiego" żołnierza wyczekiwać. jo_tka napisał(a): Napadający decydując się na pewne działania podejmuje ryzyko. Ma wybór. Napadnięty nie. I nie musi cenić życia napastnika bardziej niż swojego. Nie ma wyboru - to żołnierz który ma słuchać rozkazów albo go rozstrzelają. Pamiętasz? Mówimy o wojnie, a Ty przytaczasz argumenty z sytuacji napaści przez bandytę. Żołnierz może być bandytą, ale najczęściej nim nie jest. jo_tka napisał(a): PS. Zabijać w partyzantce można a wchodząc z wojskiem "z zewnątrz" nie? Niby dlaczego? Państwo nie jest ponad człowiekiem, człowiek nie jest własnością do państwa, w którym mieszka. Jak ktoś tak bardzo chce walczyć zbrojnie dla innych to niech czyni to bezpośrednio a nie chowa się za intytucjami...
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Cz lis 09, 2006 9:20 |
|
|
|
 |
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
filippiarz napisał(a): Przecież wojna obronna też jest wojną o zysk. Obrona status quo, terytorium, stylu życia - wszystko to jest zyskiem, wojna obronna jest obroną tych zysków - wartości materialnych i ideologicznych niezwiązanych z wiarą.
Tylko co chrześcijaninom po "stulu życia"? Albo dlaczego niby tak ważna jest przynależność państwowa miasta w którym mieszkają? Albo, że się zmieni administracja, bądż ustrój państwa? Co to zmienia w ich wierze i drodze do zbawienia? Niby, że mniej wygodnie? Bo poprzedni rząd był "nasz" a ten już nie? Bo chorągiewka w ziemi ma inne barwy niż wcześniej? - przecież to nie ma znaczenia.
Mylisz wojnę z fizyczną napaścią, z fizycznym atakiem człowieka na człowieka. Aktualnie wojny mają na celu przejęcie władzy, narzucenie ustroju, ideologi, wolnego rynku, itp. Nikomu już nie zależy na wybijaniu ludności. Przy obronie życia, oczywiście, jak najbardziej każdy ma prawo do obrony. Jednak przy aktualnych technikach walki - ofiary w ludziach są właśnie wynikiem prowadzenia wojny obronnej, próbie panowania nad zdobytymi zyskami. Kapitulacja kończy działania wojenne.
 Mam wrażenie, jakbym czytał jakąś powieść z gatunku SF  Ostatnia wojna obronna, jaką prowadziła Polska, to II WŚ. Styl życia (czy też umierania) obywateli II RP w wyniku porażki w tej wojnie obronnej zmienił się radykalnie. To nie była tylko kwestia zmiany barw chorogiewki.
|
Cz lis 09, 2006 10:36 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
SweetChild napisał(a): Ostatnia wojna obronna, jaką prowadziła Polska, to II WŚ. Styl życia (czy też umierania) obywateli II RP w wyniku porażki w tej wojnie obronnej zmienił się radykalnie. To nie była tylko kwestia zmiany barw chorogiewki. Nie ma znaczenia, a nawet wręcz pomogło - liczy się tylko szczęście i duma jaką czujemy, że przedujemy w światowych statystykach katolickości 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Cz lis 09, 2006 11:19 |
|
|
|
 |
KrzysztofK
Dołączył(a): Pn cze 05, 2006 19:58 Posty: 27
|
Najkrócej.
Człowiek ma prawo do życia. Każdy. I nie widzę powodu, żeby stawiać prawo do życia napastnika ponad prawem do życia napadniętego. Oczywiście napadnięty ma prawo zdecydować, że takim kosztem nie będzie swojego życia bronił. Ale taką decyzję może podjąć on sam. Wyłącznie.
Nieprawda, nie może. Gdyby mógł to by znaczyło, że człowiek jest panem swojego życia i śmierci, a skądinąd (Rz 14, 8 ) wiadomo, że jest nim Bóg.
Tak jak nie wolno popełnić samobójstwa, tak nie wolno zrezygnować z życia bez walki.
Z punktu widzenia zdrowego rozsądku jest to oczywiste. Człowiek jest wyposażony w instynkt samozachowawczy, chce żyć. W sytuacji ekstremalnej automatycznie broni WŁASNEGO życia, a nie zastanawia się co się stanie z cudzym.
|
So gru 02, 2006 19:57 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
KrzysztofK napisał(a): Nieprawda, nie może. Gdyby mógł to by znaczyło, że człowiek jest panem swojego życia i śmierci, a skądinąd (Rz 14, 8 ) wiadomo, że jest nim Bóg. Tak jak nie wolno popełnić samobójstwa, tak nie wolno zrezygnować z życia bez walki. Widzę pewną sprzeczność. Skoro Bóg jest panem życia i śmierci, to zabójstwo napastnika nie wchodzi w rachubę - byłoby to "zapanowaniem" nad jego życiem... Jeśli wstrzymamy się od zabicia napastnika, udowodnimy siłę naszej wiary i zostaniemy zbawieni, a napastnik kiedyś, po śmierci potępiony. Jeśli zabijemy napastnika, staniemy się panem jego życia i śmierci - zostaniemy potępieni... Zbawienie kontra trochę więcej doczesności - co się bardziej "opłaca"? KrzysztofK napisał(a): Człowiek jest wyposażony w instynkt samozachowawczy, chce żyć. W sytuacji ekstremalnej automatycznie broni WŁASNEGO życia, a nie zastanawia się co się stanie z cudzym. Jak każde zwierzę, jak każde zwierzę... Ale chyba celem człowieka nie jest uleganie instynktom, szczególnie gdy wiąże się to z odebraniem bliźniemu życia, prawda?
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
So gru 02, 2006 20:18 |
|
 |
KrzysztofK
Dołączył(a): Pn cze 05, 2006 19:58 Posty: 27
|
Człowiek nie jest panem SWOJEGO życia i śmierci, tzn. nie może przeprowadzić takiego rozumowania: "dam się zabić żeby uniknąć zabicia bliźniego" bo to by znaczyło że arbitralnie ocenił swoje życie jak mniej cenne.
Tymczasem w sytuacji "albo albo", ktoś i tak straci życie, ofiara lub napastnik. Bronimy swojego, bo za nie jesteśmy w większym stopniu odpowiedzialni niż za życie cudze. Bliższa koszula ciału.
Instynkt samozachowawczy jest dobry bo służy przetrwaniu gatunku. To że współdzielimy go ze zwierzętami nie deprecjonuje go przecież w żaden sposób.
|
So gru 02, 2006 20:52 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Krzysztof - to znaczy że matka nie może oddać ostatniego kęsa jedzenia dziecku, odmawiając sobie i umrzeć z głodu? To znaczy że nie może wbiec na jezdnię, żeby uratować dziecko, ginąc pod kołami? Że nie można nikogo zasłonić przed kulą własnym ciałem?
To znaczy, że św. Maksymilian Kolbe nie miał prawa pójść na śmierć za innego człowieka? Że św. Joanna Molla postąpiła źle decydujac się na własną śmierć by urodzić dziecko?
To znaczy, że Jezus Chrystus powinien uciec z Jerozolimy, a nie umrzeć za nas na krzyżu?
Czy oni wszyscy uznali swoje życie za mniej ważne, czy raczej po prostu je ofiarowali za innych - a Bóg tę ofiarę przyjął?
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
So gru 02, 2006 21:08 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Człowiek nie jest panem SWOJEGO życia i śmierci, tzn. nie może przeprowadzić takiego rozumowania: "dam się zabić żeby uniknąć zabicia bliźniego" bo to by znaczyło że arbitralnie ocenił swoje życie jak mniej cenne.
Krzysztofie
Jotka podała ci kilka przykładów. Ja podam ci odpowiedź na nie:
"Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich." J 15, 13
|
N gru 03, 2006 10:42 |
|
 |
KrzysztofK
Dołączył(a): Pn cze 05, 2006 19:58 Posty: 27
|
Zgadzam się, trafne przykłady. Człowiek może złożyć swoje życie w
ofierze. Nadal, muszą być jednak, moim zdaniem, spełnione pewne
warunki w których taka ofiara jest dopuszczalna.
Przede wszystkim ofiara musi mieć cel ( "za przyjaciół swoich" ) , np. matka poświęca się dla dziecka. A zaprzestanie obrony swojego życia przed napaścią, w sytuacji gdy są szanse powodzenia, nie ma żadnego celu ani sensu.
Ta różnica jest chyba wyczuwalna intuicyjnie, gdy np. o. Kolbe się
ofiarował na śmierć ratował życie niewinnego człowieka, gdy
zaprzestajemy obrony przed napaścią na nasze życie, np. uchylamy się
od wojny obronnej, to de facto pomagamy oprawcy zgładzić niewinne
życie, w tym wypadku nasze życie.
|
N gru 03, 2006 12:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: gdy zaprzestajemy obrony przed napaścią na nasze życie, np. uchylamy się od wojny obronnej, to de facto pomagamy oprawcy zgładzić niewinne życie, w tym wypadku nasze życie.
To już całkiem inna bajka. Taki agresor nie jest przyjacielem za którego wolno oddać życie. To nieprzyjaciel, którego powinniśmy kochac, ale nie aż za cene własnego życia lub życia swoich najbliższych.
Kościół dopuszcza działanie w samoobronie (nie mylić z partią Andrzeja L.  ).
|
N gru 03, 2006 16:06 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
A ja bym jednak odróżniła kwestię wojny obronnej (kiedy w grę wchodzi życie innych) a kwestię samoobrony.
Bo mimo wszystko powiedziano: miłujcie waszych nieprzyjaciół. Przypominam - Chrystus nie umarł za przyjaciół. On nas uczynił swoimi przyjaciółmi-braćmi przez swoją śmierć.
Samoobrona jest dopuszczalna. Nie można wymagać od ludzi heroizmu. Ale jeśli ktoś widzi w takim wyborze dobro i z miłości (a nie np. chęci uwolnienia się od własnego życia) decyduje się nie podejmować obrony, zwłaszcza takiej, która by kogoś zabiła/mogła zabić - to może taką decyzję podjąć. Pod wymienionymi warunkami.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N gru 03, 2006 18:05 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Brawa dla Jo_tki 
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
N gru 03, 2006 20:36 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Bo mimo wszystko powiedziano: miłujcie waszych nieprzyjaciół. Przypominam - Chrystus nie umarł za przyjaciół. On nas uczynił swoimi przyjaciółmi-braćmi przez swoją śmierć.
No dobrze. To był jednak Chrystus.
Święty Piotr zas uśmiercił Ananiasza i Safirę...za kasę, nie w samoobronie
|
N gru 03, 2006 20:49 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|