Jak w tytule;

Swój pomysł uzasadnia potrzeba solidarności z tymi ,którzy w wyniku grzechu sa niedopuszczani do komunii np rozwodnicy itp.. http://www.bibula.com/?p=15742
Czy taki post jest poprawny ,,teologicznie",czy ma sens?

Eucharystia to pokarm duchowy bez którego się umiera . Zatem post od Eucharystii to herezja .

Ciekawe czy w ramach solidarności z osobami nieżałującymi za grzechy
będzie ksiądz również namawiał do czasowej absencji na spowiedzi.Raczej nie (przynajmniej z wyżej podanych powodów).Ma, ale chyba przyniesie to więcej szkody niż pożytku.

Jak już wyżej wspomniano jest to zachowanie niewłaściwe (ale nie herezja!).

A Kościół mówi o tym w Instrukcji Redemptionis Sacramentum:

Tak sie zastanawiam na ile zachęta do tego postu jest troską o jedność i krokiem ku łączności a na ile wyrazem BUNTU konkretnego księdza przeciwko niezmiennemu nauczaniu KK w tych dziedzinach?

No jest to wyjątkowa bzdura. Jego argumentacja jest biedna i tak na prawdę, to pomylił kierunki.

Bo Kościół zawsze dąży do tego, by tych niedomagających wspomagać dobrą postawą mocniejszych, a nie by gorliwych ograniczać, bo inni też niedomagają....

Z tego co wiem, w intencji osob, ktore w wyniku grzechu nie moga przyjac Komunii, samemu mozna przyjac Komunie. To zdecydowanie lepsze wyjscie.

A mnie się wydaje że kościół niewiele się przejmuje tą grupą niedomagających.
W ogóle, największą grupą niedomagających wydaje się być sam kler, ale chyba oni sami się tym niewiele przejmują..

A jeśli post ma największy sens ,gdy wyrzekamy się tego ,co dla nas najcenniejsze?
Czy taki tok rozumowania jest poprawny?

Wg mnie nie, bo wyrzekać możemy się rzeczy doczesnych (oczywiście, jeśli to ma uzasadnienie w imię większego dobra, a nie dla wyrzeczenia samego w sobie), a nie wiecznych. Bo dochodząc do absurdu możnaby wyrzec się Boga np. w imię solidarności z niewierzącymi.

nie patrzycie duchowo tylko powierzchownie, w XIII w. gdy żył św. Franciszek komunie przyjmowano raz na kilka miesięcy a wielu świętych mamy z tamtych czasów, mi wydaje się że księdzu Harnancourt chodzi o osoby które przyjmują komunię świętą bez większej refleksji nad swoim życiem, w Polsce mamy takich przypadków setki tysięcy, przyjmowanie Komunii świętej, bo sąsiadka patrzy, bo tata/mama kazali, bo kolega/koleżanka patrzy... ale to taka moja dygresja, w tym co mówi ów ksiądz chodzi o to że osoby które codziennie przystępują do stołu pańskiego uniemożliwiają niektórym zbliżenie się do Ojca, a grozi im za to kara wieczna (por. Mt 7) w Niebie są ludzie którzy tylko raz w życiu przyjęli Najświętszy Sakrament a są świętymi, Ciało Jezusa to nie pigułka która załatwia wszystko w życiu człowieka takie podejście do tego nieskończonego sakramentu to porażka i hodowanie fałszywego obrazu Boga w sercu, uważam że każdy dojrzały Katolik/Katoliczka powinien/powinna spróbować nie przystępować do Eucharystii przez jakiś czas i zobaczyć jak wygląda wtedy swoje zachowanie, zatęsknić za obecnością Jezusa Eucharystycznego, jeszcze raz na nowo spojrzeć na swój rozwój duchowy, to jest indywidualna sprawa ale nie widzę w tym nic zdrożnego, jedyne co wydaje mi się niewłaściwe w rozumowaniu księdza to to że w wyniku takiego "postu" i "solidarności" jakieś wspólnoty szybciej dopuszczą do tego sakramentu katechumenów.

W tym temacie trzeba by był się wznieść poza ziemskie tłumaczenie, jak najbardziej jestem za Eucharystią jednak jest coś takiego jak CZAS i ten CZAS powinien być prawdziwy a nie fałszywie przyspieszony: więcej przyjmę komunii świetych, więcej będę klęczał, więcej odmówie różańców to będę świętszy od kolegi z drugiej ławki.

Problem jest taki, że cytowana przeze mnie Instrukcja podaje wyraźnie, że jest to niezgodne z tradycją Kościoła. I Kościół tego nie pochwala i zabrania urządzania takiego czegoś.

trzeba by było sobie odpowiedzieć na pytanie co to takiego Tradycja (por. film Barei "Miś")

na podstawie czego twierdzisz, że setki tysiące polskich katolików przystępuje do Komunii św z głupoty, dla pozorów?
I w jaki sposób codzienna Komunia św jednych uniemożliwia innym przystępowanie do Stołu Pańskiego?

No właśnie. Ja też nie zrozumiałem?