Do uznawania genialności tej gry, to mi daleko. Próba przepychania ustawy bez poprawki, mieści się dla mnie gdzieś na granicy dyskwalifikacji PiS, wiec nie ma o czym gadać.
Co do weta RIO to nie mam zdania. Może to był sztuczny dym dla sądów, a może osobny temat, nie związany z sądami?

Marionetka bryknęła? Czy była ino marionetką w celu poniżenia urzędu?

I czy wyznawcy antypisowskiej religii się cieszą? Czy dalej będą starać się niszczyć najwyższe urzędy?

"Marionetka" była nią z własnego wyboru od momentu nocnych ślubowań.



A nie bronił PiS Antykomora?

A nie atakował Kamiński "najwyższe urzędy państwowe", jak leżały w rękach SLD?
Mam przypomnień to, co członkowie Ligii Republikańskiej wyprawiali wobec prezydenta Kwaśniewskiego? I nie tylko?

Nie miałyby żądnego znaczenia pielgrzymki K15 do pałacu prezydenckiego gdyby nie publiczne leceważenie PAD przez Ziobro i Kaczyńskiego.

Żeby się przekonać, za czym jest K'15, trzeba by wejść na fejsa i poczytać posty, przesłuchać wystąpienia sejmowe. Ja mówiąc szczerze dawno tego nie robiłem, a z głowy mogę tylko podać, że oni popierają wprowadzenie sędziów pokoju i że domagali się konsultacji tych ustaw PiSowskich ze stowarzyszeniami prawniczymi i obywatelskimi (Kukiz całą listę z kartki odczytał na mównicy). Rozwalanie systemu – a nie państwa – jest oczywiście autorstwa samego Kukiza; chodzi właśnie o walkę z partyjniactwem, o te całe osławione JOWy, o to, że POPiS hurtem to są psychopaci, którzy mają Polskę w czarnej d..., (tak, Kukiza też nagrali) i tak dalej.

Nic podobnego. Na dłuższą metę to PIS Jarosława K wygryzie i zniszczy jakąkolwiek próbę frondy ze swoich szeregów, kto by jej nie podjął. A Kukiz podzieli los Palikota.

Oczywiście doraźnie PIS może sie podzielić i stracić władzę, dlatego warto te starania poprzeć. Ale zbudować alternatywy dla PIS się nie da.

Po prostu Jarosław K w odróżnieniu od wszystkich swoich potencjalnych rywali, wie najwięcej o pisowskim elektoracie, o jego motywacjach, pragnieniach, żądzach i celach. Wszyscy byli i potencjalni frondyści natomiast, nie wiedzą o nim nic.

Z czego wynika, że należy podjąć próbę zmiany struktury elektoratu, czyli po prostu pracę u podstaw. Swoją szosą, opieka środowiskowa opowiada mi się za Prezesem i Dobrą Zmianą. Muszę pociągnąć za język, dlaczego.

A kto orzekł o jego winie? Do tej pory wszystko wskazywało na to, że rządowa kolumna nie dochowała procedur jadąc bez sygnału z niepotrzebnie dużą prędkością.

Nie ma też powodu nazywać piratem drogowym kogoś, kto - gdyby jednak wina była jego - nie spojrzał w lusterko i w złym momencie wykonał skręt. Wiadomo też, że zrobił to powoli, bo przy większej prędkości nie dałoby się uniknąć poważnego wypadku. I tego typu wypadków są ogromne ilości, bynajmniej nie z powodu piractwa drogowego.

O temacie rozmawialiśmy tutaj: viewtopic.php?p=941777#p941777

O ile w ogóle jakieś przygotuje, bo, przypominam, ustawy o TK też miał przygotowywać i tak przygotowuje do tej pory.

Na razie nie wiadomo, co wynika z tej decyzji. Mało kto ją przewidział. Raczej liczono się z wariantami 1) 3 razy podpis - czyli bez zmian, 2) dwa razy podpis + SN do TK - czyli ustawka, 3) 3 razy weto, czyli porzucenie Prezesa. Nie zrealizował się żaden, zamiast tego Duda zastosował wariant raczej dziwny, trudno powiedzieć, co właściwie ma on mu przynieść. Opozycja, po początkowej euforii, zaczęła - co było oczywiste - pytać "zaraz, a co z trzecim wetem, to właściwie najważniejsze weto przecież!", więc protesty może na chwilę zostaną wygaszone, ale wiadomo, że potem wrócą, kto wie, czy nie ze zdwojoną siłą. Natomiast PiS nawet nie ukrywa szoku i wściekłości, pierwszy sekretarz wysyła swoich chłopców na posyłki (czyli formalnie drugą, trzecią i czwartą najważniejszą osobę w państwie) do Belwederu, bo zapewne aktualnie na sam widok prezydenta dostaje spazmów. Nie wydaje mi się, żeby to była zaplanowana strategia. Na linii pierwszy sekretarz - prezydent iskrzy od dawna, nie było to już właściwie nawet specjalnie ukrywane, zresztą Duda dla Kaczyńskiego nie jest od dawna żadnym partnerem do uzgadniania czegokolwiek; było to w gruncie rzeczy od początku nieuniknione, dla Kaczyńskiego prawdziwym prezydentem jest tylko jego brat i nikt - a już zwłaszcza ktoś taki jak Duda - nie jest wystarczająco godny go "zastępować", no, za wyjątkiem może jego samego. Aneksja sądownictwa to dla PJK sprawa absolutnie kluczowa, czekał na ten moment od początku kadencji, posłom groził, że jak nie przyjmą tych ustaw, to będą nowe wybory itp. We wszystkim mógł się cofnąć, ale nie w tym. Duda mógł sobie wszystko wetować (weto ws. RIO nie wywołało żadnych emocji, gdy Duda zagroził wetem opłaty paliwowej, Kaczyński bez żalu projekt wycofał itp.), ale nie to. Gdy dokonywano zamachu na TK, Kaczyński patrzył mu na ręce w sensie dosłownym. Nie ma mowy o ustawce. Ciekawe, co się teraz stanie, ale jedno jest pewne - Duda za to zapłaci. Jaką cenę, zobaczymy, myślę że nie będzie żadnego "wygaszania kadencji", niemniej będzie zemsta i będzie ona bolesna.

Jeszcze jedna myśl wynikająca z arytmetyki sejmowej. Niby decyzja ma być owocem sojuszu Dudy i K15. Ale weto prezydenckie można obalić. Można to uczynić przy pomocy K15. Być może o to chodzi, żeby Kukiz pokazał, z kim trzyma? Sojusz z Belwederem czy "pakt stabilizacyjny 2.0"?

(Myśl pasuje zarówno do scenariuszy "Duda-buntownik" jak i do tezy o wielkiej machiawelicznej ustawce. Ja nadal zakładam, że to jednak bunt, głównie przeciwko Ziobrze, ale także przeciwko szefowi wszystkich szefów)

Faktycznie coraz więcej wskazuje na to, że sprawa nie była uzgodniona z Kaczyńskim. Cała ta histeryczna reakcja PiSu, z gwałtowną naradą kryzysową, jakby obca armia Polskę zaatakowała, wygląda na poważny szok. Przy okazji widać brak jakiejkolwiek gotowej strategii wobec ewentualnego sprzeciwu prezydenta. Kaczyński nie może wyobrazić, że ktoś się z nim nie zgodzić.

Prezydent wyszedł jednak naprzeciw Kaczyńskiemu. Zapewnił, że będzie realizował program PiS (stwierdzając, że nic nie mówił o aneksji SN), ograniczył Ziobro, uspokoił protesty społeczne i obiecał szybką poprawę ustaw.

Stąd na początku podejrzewałem, że JK wiedział. Ale wcale nie musiał, a prezydent zrobił tak sam, ponieważ jego sposoby działania są właśnie koncyliacyjne i kompromisowe. Oraz, oczywiście, wcale nie chce żadnego konfliktu z prezesem.

Zawsze też Duda miał wyjątkowo wysokie standardy. Starał się być niemal doskonały, a tutaj JK kazał mu łamać nie tylko własne zasady ale i Konstytucję. W końcu mógł nie wytrzymać i "pękł" - choć w rzeczywistości podjął próbę zyskania siły i podmiotowości. Miejmy nadzieję, że uda mu się w tym wytrwać.

Zaraz a czy przez przypadek nie mówiliście o tym, ze nie będzie weta. (Alus) prorokowała za Sierakowskim (ale masz autorytety) że na pewno nie zawetuje a odeśle do TK.
A to co teraz piszecie to zwyczajny brak cywilnej odwagi do przyznania się że się myliło i źle oceniało PADa. Dla mnie to weto też było swojego rodzaju zaskoczeniem. Ale po jego wypowiedziach wcześniejszych zakładałem, że jednak może być weto.
Jak dla mnie to prezydent zdał egzamin i potrafił unieść się ponad partyjność. O co go nie podejrzewałem. I czego nie potrafił uczynić poprzednik.

Masakra. Oglądałem właśne orędzie i PAD ewidentnie wyciągnął rękę do zgody z Nadprezessimusem, ale jako ten, który dyktuje jej warunki. Jak Kaczyński to przełknie, bidusia...

Czyli legło 223 strony wieszania psów na PAD. Czego tam nie było.

Pudło. Nic nie legło, a jedynie ukazuje, że krytyka nie była złośliwa. Kiedy ruch jest właściwy, jest doceniany. Jedynie legło wciskanie nam nienawiści do PADa i PiS.