Z naukowego punktu widzenia, nikt jeszcze nie udowodnił szkodliwości masturbacji. Natomiast udowodniono, że wstrzymywanie się "na siłę", przy dużym popędzie seksualnym, jest jak najbardziej szkodliwe dla psychiki.
A alternatywą dla masturbacji są polucje, których kontrolować się nie da, nawet przy najbardziej pobożnych myślach...
oksheh napisał(a):
Lepiej zostawie swoje zasoby na przyszłą dziewczynę, bo lepsze będę wtedy przyjemności.
U mężczyzny nie ma czegoś takiego, jak "zasoby". Produkcja nasienia i popęd seksualny są ciągłe.
oksheh napisał(a):
To po prostu nienaturalne i dziwne ale nie jest grzechem...
Masturbacja jest na tyle naturalna, że uprawiają ją nawet zwierzęta - a ponoć dla nich nie ma pojęcia "grzechu", bo robią wszystko w zgodzie z naturą...
A jeśli już mamy sięgać do historii o Onanie (bo ktoś zapewne to zrobi), to piętnowano tam raczej stosunek przerywany niż masturbację.
timmy napisał(a):
Zawsze po masturbacji (w tym samym dniu lub nastepnym) staje sie coś złego. Wydaje mi sie że Bóg jak gdyby chciał mnie ukarac za to co zrobilem
Ech, dziecko... Mnie, odkąd poszedłem na medycynę, prześladuje pech; w dodatku także na tle zdrowotnym. Czy Bóg w ten sposób daje mi do zrozumienia, że źle wybrałem? A może jedno jest od drugiego zupełnie niezależne? Może akurat niepowodzenia są próbą charakteru, i nie mają nic wspólnego z masturbacją - a tylko twoje napompowane poczucie winy każe ci kojarzyć te dwa zjawiska w całość?
timmy napisał(a):
I czy gdybym teraz ja tak powoli "rzucał" tą masturbację, tzn. masturbował bym się coraz, coraz rzadziej, czy bylby to bardzo cięzki grzech.
Jeśli już koniecznie musisz rozpatrywać masturbację jako grzech, to spójrzmy od tej strony. I wtedy masz prostą odpoiedź: przestań albo rób to dalej - nie ma "prób", nie ma "dawkowania". To tak jakbyś się zastanawiał czy możesz cudzołożyć raz na miesiąc, a potem raz na rok. Grzech to grzech.
A co do palenia - kiedy moja matka dolwiedziała się że ma raka płuc, rzuciła papierosy tego samego dnia i nigdy już nie zapaliła. Czyli od dwóch lat.
Na twoim miejscu nie przejmowałbym się tak bardzo. Masturbuję się od 13 roku życia, a i tak uważam że zacząłem bardzo późno. Nie wpłynęło to w żaden negatywny sposób ani na moją psychikę (bardziej zrobiła to toksyczna rodzina), ani na zdrowie fizyczne, ani na życie seksualne. A pozwoliło mi utrzymać na wodzy rozszalałe hormony w okresie dojrzewania, dzięki czemu nie polazłem do łóżka z pierwszą lepszą dziewczyną, tylko z osobą którą kochałem - w wieku 18 lat. I nie mam wyrzutów sumienia.
Masturbacja nie osłabiła też mojej wiary w Boga i Jego miłosierdzie. Jestem chrześcijaninem. I naprawdę uważam, że podstawą wiary nie powinno być udręczanie się zakazami. Żeby kochać bliźnich, najpierw trzeba pokochać siebie samego - ze swoimi wadami i problemami. Nawet święci nie byli doskonali, bo doskonały jest tylko Bóg.