Ty i Alus - rzekomym cudom za rzekomym wstawiennictwem zmarłego człowieka.

Logiczne wnioski opierają się na dowodach a nie na wierze czy też głębokich subiektywnych przekonaniach.

Gdzie??



Logiczne wnioski opierają się na przesłankach.

Jak dziś wygramy z Rosją 5:0 i Dziwisz powie, że to zasługa JP2, to głęboko się namyślę nad możliwością takiej interwencji, a żebyście mi nie zarzucili, że tylko będę "myślał", to także wrzucę 5 stów do skrzynki na datki w najbliższym kościele. Bo taki wynik to faktycznie zakrawa na cud.

Po wygranej z Rosją 5:0 te 5 stów od razu przesyłaj na Błękitny Krzyż, na pewno będzie więcej podopiecznych.

Niektórz palą świeczki w intencji np. różową na przyciągniecie przyjaźni a zielone by przciagnać pieniadze.
Mówią, ze to działa

Niektórzy stawiają świeczki w oknach podczas burzy. To chroni domostwo przed piorunem
Inni, jak jest powódź, na wieży kościelnej wystawiają ludzkie szczątki*. Dzięki temu miasto ocalało

*a może nie szczątki, tylko przedmioty należące do dawno zmarłego - http://www.pardon.pl/artykul/11596/to_d ... relikwiami

Różne są przejawy zabobonnej wiary.

Czy to ma znaczyć, że te setki zgłoszeń o rzekomych cudach za rzekomym wstawiennictwem osoby, która "w proch się obróciła" (Rodz. 3:19) nie uznajesz jako "cuda za wstawiennictwem JPII"????

Mylisz się, albo świadomie wprowadzasz w błąd.
W zdaniu logicznym wnioski w istocie opierają się na przesłankach - ale aby mówić o PRAWDZIWOŚCI wniosku - przesłanka także musi być PRAWDZIWA.
Tymczasem w rozważaniach o rzekomych cudach za wstawiennictwem osoby, która nie żyje, nie istnieje żaden dowód na prawdziwość przesłanek, że to zmarły JPII wstawiał się u Boga za kimkolwiek i to do tego stopnia, że Bóg posłuchał JPII i uzdrowił chorą osobę. To jest kwestia wyłącznie wiary a nie obiektywnych faktów.
Samo uzdrowienie jakiejś osoby nie stanowi żadnego dowodu na czyjekolwiek wstawiennictwo. Nawet wtedy, jak będzie połączone z subiektywnym przekonaniem danej osoby o tym wstawiennictwie.
A zatem z logicznego punktu widzenia rzekome "wstawiennictwo" nie jest "wnioskiem" wynikającym z faktu czyjegoś uzdrowienia ("przesłanka") - gdyż nie istnieje żaden dowód na to, że z takiej przesłanki wynika taki właśnie wniosek.
Innymi słowy równie prawdziwe byłoby zdanie: "Johnny99 jest Polakiem" (obiektywny fakt - przesłanka) - "bo Tomek44 podrapał się po głowie" (obiektywny fakt - wniosek).

Jakoś się nad tym specjalnie nie zastanawiałem i nie przypominam sobie, żebym to sugerował.



A czy ja coś pisałem o prawdziwości? Logiczny a prawdziwy to co innego.



Wiara to jest w ogóle kwestia.. wiary. Też mi odkrycie.

ad.Alus


Możesz Alus zdradzic z jakiego wiarygodnego żrodła ty czerpiesz takie informacje?

Co do Tytona to jeden z blogerow niejaki Erwin Wencel poszedł dalej niz wy i nazwał czyn Tytona kompromitacją.Dożyliśmy takich czasów,że troszcząc sie o dobre samopoczucie ateisty będziemy musieli kryć się z oznakami wiary bo bidak poczuł się niekomfortowo i sobie nie życzy żeby jakiś Bóg popsuł mu igrzyska
http://natemat.pl/18413,tyton-skompromitowal-narodowa-reprezentacje-wywiad-z-kontrowersyjnym-blogerem

Ten bloger przesadza. Czy ktokolwiek do kogo bramkarz się modlił pomógł w złapaniu piłki - nie wiadomo i sprawdzić się nie da, ale wiadomo i sprawdzić się da efekt autosugestii. Jeśli modlący się wierzy w ingernecję sił magicznych, to uspokaja się, może się lepiej skoncentrować na zadaniu. Jeśli komuś pomaga wykonanie jakiegoś rytuału, to chyba nic w tym złego ani tym bardziej kompromitującego.

Może któryś ateista wytłumaczy mi, co jest kompromitującego albo dyskryminującego w tym, że ktoś wierzy w pomoc sił wyższych i otwarcie o tym mówi?? To pokazuje, że ateiści poczynają sobie coraz śmielej i kiedy tylko zdobędą realną siłę w społeczeństwie, nie zawahają się w ograniczaniu praw inaczej myślących.

Trochę głupio wierzyć w zabobony, ale zaraz kompromitacja? Bez przesady.

No. Dokładnie. Mogliby tacy Portugalczycy znak krzyża jakoś pod koszulką
robić, czy jak...a nie tak na oczach całego świata, obciach, że hej.

A najśmieszniejsze jest to, że ten gość coś tam pisze o kompromitacji przed światem. Trzeba się kompletnie nie znać na piłce, by coś takiego wymyślić. Wśród piłkarzy jest bardzo wielu wierzących i prawie nie zdarza się, żeby wstydzili się o tym mówić. Takie rzeczy, jak wykonywanie znaku krzyża, to norma na światowych boiskach.

Nie tylko na boiskach. Tacy skoczkowie narciarscy też to robią (wcale się nie dziwię - byłem kiedyś na skoczni i wygląda to naprawdę strasznie). Kupa ludzi to robi.