Naprawdę? A można wiedzieć, skąd ten wniosek?

I, jak rozumiem, Ty nie nalezysz do tych, co "najzażarciej walczą o życie nienarodzonych"?

@Saul - nawet nie skomentuję tego co napisałeś. Osobę ludzką definiuje według Ciebie jeden z jej organów (prawda że ważny)?

Mnie też on się nasunął i to jest właśnie w tym niepokojące czasami ludzie myślą że jeżeli mają jakąś szczytną intencje to to automatycznie uświęca metody którymi się posługują Przypomina mi się ten Scott Roeder http://www.tvn24.pl/wiadomosci-ze-swiat ... 23641.html

Wątek wydzielony: Racjonalność ludzkich decyzji

A mógłbyś może udostepnić jeszcze ten wątek... rad byłbym. : )

Raczej stwierdzam, że człowiek wyróżnia się ze świata istot żywych i w najszerszym ujęciu określam, czym.

Natomiast definicja genetyczna nie nadaje człowiekowi żadnej wartości, która byłaby wyższa niż wartość cechująca dowolny organizm żywy.

Link w poprzednim poście już działa

Definicja funkcjonalna, która już nieraz była źródłem ludobójstwa.

Dopisz - w Twoich oczach.

Raczej czym się nie wyróżnia. Przecież faza rozwoju, gdzie nie stwierdza się ukształtowanego mózgu, jest charakterystyczna nie tylko dla człowieka, ale np. również dla innych ssaków.

Mnie interesuje co by powiedzieli zwolennicy aborcji, którzy z lepszym uporem definiują człowieka tak, aby wyłączyć z zakresu definicji ludzi w okresie prenatalnym (albo którymś z etapów tego okresu), gdyby ktoś stworzył definicję człowieczeństwa wyłączającą ich z gatunku homo sapiens, a następnie zaczął eksterminację na podstawie prawa stworzonego w oparciu o tę definicję.

Daruj sobie te podjazdy i wskaż odważnie o kogo Ci chodzi.
Gdybyś przeczytał całość mojej wypowiedzi, wiedziałbyś, że to jest oszczerstwo.

Już mu odpowiedziałam i musiałam usunąć odpowiedź.

Oho – Yarpen sobie teoretyzuje. Ale to jego polityczni idole wymyślili pojęcie patrioty genetycznego, a więc takiego człowieka, co jest lepszy z urodzenia. Pytanie powinno więc brzmieć nie jeśli, tylko kiedy, i nie co zrobią zwolennicy, tylko co zrobię ja, Yarpen Zirgin: czy okażę godność właściwą antysemicie przedwojennemu, co z narażeniem życia żydów ratował, czy raczej stanę tam, gdzie stali szmalcownicy.

Daję jeden do dwudziestu, że nie plumkam sobie teraz bez sensu, tylko opisują twardą przyszłość. Jeden do dziesięciu, jeśli genpatom uda się wyprowadzić Polskę z Unii.

No dobra, pytałem parę razy, nie dostałem jeszcze odpowiedzi. A może przeoczyłem? However, do szpitala przychodzi kobieta z ciążą pozamaciczną...

Zadanie dla Yarpena, opisz mi "operację ratującą życie np. matki, której skutkiem ubocznym, a nie zamierzonym, jest śmierć dziecka". Ma to byś też taka operacja, która wypełnia sens i literę cytowanego przeze mnie już artykułu proponowanej ustawy. Jeżeli znajdziesz, to może przekonasz mnie, przynajmniej w jednym z dwóch spornych punktów.

PS: Cytowałem TUTAJ. A link do pełnego tekstu ustawy TUTAJ.

W przypadku ciąży pozamacicznej nie ma wyjścia - zasada podwójnego skutku.

Bert, zupełnie ignorujesz fakt, iz olbrzymia większość aborcji "medycznych" to po prostu eugenika a nie podobne sytuacje.

"Argument" ze matka się będzie się bała przyjśc jest demagogiczny - równie dobrze moglibyśmy mówić by nie karać maltretowania dzieci, bo rodzice nie beda ich zawozić do szpitali (te maja już dziś obowiązek zgłaszania maltretowania).

Ty w ogóle czytasz posty, które komentujesz? Soul nie napisał tu przecież tego, co twierdzisz, że napisał, skąd Ci się to wzięło?

Obawiam się, że zasada podwójnego skutku jest dobra w dyskusjach teologicznych. Prawnicy są trochę bardziej dosłowni. Nie znam żadnej metody, czy to medycznej, czy chirurgicznej, która nie kłóciłaby się z artykułem 152. Każda jest usuwaniem płodu. "Pośredniość" jest może w celach (tu teologia pozdrawia), ale nie w metodach "technicznych".

Oczywiście wiem, że czasem czeka się tak długo, aż... albo natura sama problem rozwiąże, albo naprawi. Niemniej obecnie lekarze, nawet ci co czekają, trzymają w pogotowiu inne metody. Dotychczas. A jutro na pewno znajdzie się ochotnik, który będzie i to zgłaszał do prokuratury. Pamiętam dyskusje z katolika na ten temat, pamiętam ówczesnych "maksymalistów".



Być może nie zauważyłeś, ale ja nie krytykowałem w proponowanej ustawie tego, że likwiduje "indykację uszkodzenia płodu". Być może pomyliłeś mnie z innymi uczestnikami tej dyskusji. Ja moje dwa punkty krytyki wymieniłem. I tyle.



Trochę racji masz. Ale z drugiej strony ten efekt też istnieje! Dotyczy tak rodziców maltretujących dzieci jak i rodziców, których dzieci są trochą "nadaktywne" i się po prostu często kaleczą. Mieszkam w "ojczyźnie Jugendamtów", wiem coś o tym.

Niemniej przy dzieciach państwo ma trochę więcej możliwości. Obowiązek szkolny i tak dalej. W przypadku kobiet jest trochę inaczej. Jeżeli nie pójdzie do szpitala w ciąży, to nie będzie dokumentacji. I wtedy tylko "życzliwi sąsiedzi" może doniosą. Ale prawdopodobieństwo spada o jakąś 1/3.