Może już w Biurach Niebieskich sprawę rozwiązano. Skoro w Niebie pensjonariuszy uszczęśliwia się muzyką Brahmsa, w piekle stosuje się depresanty typu Zenek Martyniuk. Albo śpiewki kibolskie i oglądanie rodeo .

Muzyka jęków i zgrzytów zębami

No właśnie mowię. Zenek Martyniuk. Co do zębów , czy zostaniemy przetransferowane w zaświaty łącznie z implantami i sztucznym uzębieniem? A co z okularami? Aparatami słuchowymi? Rozrusznikami serca?

CHyba wolę "ich Troje" , jak Zenka.

Stój Waść, z tym zabieraniem czegokolwiek w zaświaty, bo niektórzy mercedesy pozabierają, nie mówiąc o willach i dolarach na kontach szwajcarskich.

Więc ja też raczej Ich Troje. Jacek Łągwa całkiem nieźle komponuje, wokalistki , zwłaszcza Magda Femme kuszące z wyjątkiem Mandaryny. A nad Michałem marchewkogłowym spuśćmy zasłonę milczenia. Ale to w czyśćcu. Na jakieś 2-3 tysiąclecia.
Co do walut i pojazdów, masz rację. Ale skoro przepowiednie mowią o zgrzytaniu, dla uzupełnień protetycznych pewnie zrobią wyjątek. Dla jęków i płaczu niezbędne płuca i struny głosowe. Więc jednak zachowamy formę białkową? Hura! Ciekawe czym nas będą karmić przez wieczność.

Dobrze, że Cię te obrazy tak przeraziły. Jest nadzieja na zmianę, i o to Panu Bogu chodziło!

Jak wielokrotnie wspominałem, wieczność w Niebie przeraża nie mniej niż w piekle. Wystarczy minimum wyobraźni.

No, kto na ziemi nie zasmakuje w prawdzie o obecności Boga w nim i w świecie, kto z Nim na zimno, albo nijak, to możliwe, ze nawet to co nazywamy niebem, może przerażać.

Nawet nie minimum, ale zupełny brak. Ale każdy otrzyma to, co lubi. Niezależnie od wiary w istnienie piekła i nieba, każdy odnajdzie się jednym z nich. Bo istnienie ich jest niezależne od ludzkiej wiary. Zależy jedynie od woli Boga.
Problem jest w tym, że zarówno drzwi do piekła jak i do nieba są pozbawione klamek od wewnątrz. Ostateczny wybór nie podlega zmianie. I to jest najstraszniejsze.

Wieczność w Niebie Cię przeraża? Dlaczego?

Na podstawie dotychczasowych wypowiedzi można wywnioskować, że dlatego, bo tam nie da się nikomu docinać, nikogo tam nie można obrażać, nie można się wykłócać, drażnić, taj jak na forum.
Po prostu bez obrażania innych nie wyobraża sobie istnienia. Bez negacji wartości, które dla innych są najważniejsze nie wyobraża sobie istnienia. Dlatego niebo byłoby dla niego piekłam.
Nie mógłby znieść wszechobecnej miłości do niego ze strony wszystkich zbawionych. Miłości ignorującej zaczepki, ataki i próby ponizania.

Ale nie traćmy nadziei. Może jednak kiedyś zdobędzie sie na to minimum wyobraźni i doceni wartość nieba.

Naprawdę? Bądźmy obiektywni; Witold33 nie pisał ad personam, za to mu się dostało. Docinki, na tym forum, to zdaje się norma.

Nie wiem ile masz lat Mareta, z wypowiedzi wynika, że raczej mało. Ja swoje mam i istnienie w dowolnych okolicznościach nawet 10000 lat uważam za torturę. A 5 milionów lat? A milion bilionów lat? A to nadal i tak nic w odniesieniu do "wieczności". A w ulukrowanych, cukierkowych okolicznościach "niebiańskich" - makabra do sześcianu.

Nie znam żadnych "cukierkowych okolicznościach niebiańskich", co najwyżej z kabaretu Olgi Lipińskiej a tam wszystko jest wykrzywione i wypaczone.
A jeżeli będzie tylko miłość i szczęście?
A jeżeli nie będzie poczucia czasu? Cały czas porównujesz przyszłe życie w Niebie do tego na Ziemi, a to ma być zupełnie co innego. Takie mamy pojęcie o życiu w Niebie, jak dziecko w łonie matki o życiu po narodzeniu.
To ile masz lat?

To jest dobre:

Wieczna Myśli, któraś jest dalej niż od wieka,
Jesli cię też to rusza, co czasem człowieka,
Wierzę, że tam na niebie masz mięsopust prawy
Patrząc na rozmaite świata tego sprawy.
Bo leda co wyrzucisz, to my, jako dzieci,
W taki treter, że z sobą wyniesiem i śmieci.
Więc temu rękaw urwą, a ten czapkę straci;
Drugi tej krotochwile i włosy przypłaci.
Na koniec niefortuna albo śmierć przypadnie,
To drugi, choćby nierad, czacz porzuci snadnie.
Panie, godno li, niech tę rozkosz z Tobą czuję:
Niech drudzy za łby chodzą, a ja się dziwuję.

Jan Kochanowski