Moim zdaniem w swojej obecnej formule KK jest pozbawiony sensu. Wszystko jest w nim wyolbrzymione, zachowania z ludzkich, symbolicznych jakie mamy w Ewangeliach zamieniły się w jakieś GIGANTYCZNE i MEGA. Uważam, że jest to przesadzone i powinno być jakoś uproszczone.

Kościół Katolicki nie mógłby istnieć bez reform, ponieważ nie przetrwał by zbyt długo.
Religia musi być modyfikowana, aby dostosowywać się do postępu ludzkości i świadomości społeczeństwa.
Gdyby Kościół Katolicki pozostał np. na etapie średniowiecza, to już dawno by nie istniał...

W tej chwili Kościół jest niczym dinozaur. A w Polsce jest on zbyteczny już dziś. Wszyscy radzą sobie znakomicie bez kościoła. Jedynie na wieczność przenoszą się w jego okolice. I msze żałobne są z jego uczestnictwem. Tak to przeżytek, artefakt, ślepa gałąż ewolucji.
Takie fakty
PS. Ale skąd te cmentarze przy kościołach tego nie rozumiem. Co one tam robią? Powinny być przy zakładzie pracy jak na mój rozum. Czemu przy kościele?

Coś ty się tak uwziął na te zakłady pracy? Pracoholik jakiś, czy co?

No - nie chciałbyś leżeć koło swojej pracy? Nie mów. jeszcze w Polsce.
Pomyśl raczej nad takim rozwiązaniem, a nie mów NIE od razu. Prześpij się nockę, drugą - później powiedz, że to głupi pomysł. ja już postawiłam kilka pomników w wyobraźni mej.

Miał bym dylemat, koło którego zakładu pracy w których robiłem, miałbym być pochowany...

No cóż... napiszę inaczej - w zakładzie robiłeś BYWAŁES tam, a czemu leżysz koło kościoła, który omijałeś z daleka całe życie? A z drugiej strony
czy ateista w Polsce może chodzić do kościoła i po co tam w sumie łazi? Ale czy jest możliwa taka sytuacja (trudno mi ją sobie wyobrazić, ale może jest możliwa teoretycznie)... No nic - suma sumarum moim zdaniem ateiści sami powinni zatroszczyć się o swoją wieczność na cmentarzu daleko od kościoła - zwłaszcza jeśli całe życie zawzięcie go krytykują to nie powinni tam leżeć.
Bo tak właśnie jest, no nie? I póxniej straszy na cmentarzach gdzieś - na pewno też przez takie patologiczne sytuacje, że ktoś miał 2 kroki do kościoła, ale... to były 2 kroki za daleko, a teraz tam leży na zawsze.

Ateiście naprawdę obojętne jest co się stanie z jego ciałem po śmierci. Czy zostanie zjedzone przez robaki, czy spalone czy wrzucone do morza, co za różnica dla kogoś kto nie żyje?

Ale komu?
Bo sfinks to akurat stary troll...

No to zamykam